poniedziałek, 16 kwietnia 2012

"CHATA" - William P. Young

"Większość nas ma swoje smutki, nieziszczone marzenia, złamane serca i straty, swoją własną 'chatę'..."


Gatunek: POWIEŚĆ RELIGIJNA
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 288
Oprawa: Twarda 
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: Nowa Proza


OPIS WYDAWCY
Najmłodsza córka Mackenziego Allena Phillipsa Missy została porwana podczas rodzinnych wakacji. W opuszczonej chacie, ukrytej na pustkowiach Oregonu, znaleziono ślady wskazujące na to, że została brutalnie zamordowana, ale ciała dziewczynki nie odnaleziono. Cztery lata później pogrążony w Wielkim Smutku Mack dostaje tajemniczy list, najwyraźniej od Boga, a w nim zaproszenie do tej właśnie chaty na weekend. Wbrew rozsądkowi Mack przybywa do chaty w zimowe popołudnie i wkracza do swojego najmroczniejszego koszmaru. Jednakże to, co tam znajduje, na zawsze odmienia jego życie.
Mack spędza w chacie weekend, uczestnicząc w czymś w rodzaju sesji terapeutycznej z Bogiem, nazywającym siebie Tatuśkiem, Jezusem, który pokazuje się pod postacią żydowskiego robotnika, i Sarayu, Azjatką uosabiającą Ducha Świętego.

MOJA OPINIA 
Kim jest William P. Young? Gdyby jeszcze tydzień temu ktoś mnie o niego zapytał, odpowiedziałabym, że nie mam zielonego pojęcia... Nigdy o nim nie słyszałam. Dziś już wiem... i za pewne zapamiętam tego pana na długi czas. Jego książka, którą miałam okazję przeczytać, zdecydowanie należy do tych, które zapadają głęboko w pamięć.

Głównym bohaterem powieści jest Mack. 56-letni mężczyzna, mąż i ojciec pięciorga dzieci. Człowiek zupełnie przeciętny, nie wyróżniający się niczym szczególnym. Spotyka go największa tragedia, jaka tylko może spotkać rodzica. Jego najmłodsza córka, 6-letnia Missy zostaje porwana i brutalnie zamordowana przez seryjnego zabójcę. Mack, jak większość ludzi tak okrutnie doświadczonych przez los zwątpi w Boga, w jego miłość i dobroć, a jego wiara zostanie poważnie zachwiana i stanie pod znakiem zapytania. Cztery lata po zaginięciu córki, mężczyzna odnajduje w skrzynce, zaadresowany do niego list od samego Boga, z zaproszeniem do opuszczonej chaty, w której niegdyś znaleziono dowody świadczące o śmierci jego córki. Nie podejrzewa wówczas, że będzie to najażniejsza wyprawa w jego życiu. Nie wie, że ten weekend spędzi z samym Bogiem...

"Będziecie chcieli, żeby wszyscy przeczytali tę książkę!" - oto fragment opisu wydawcy, znajdującego się na okładce. Owszem - zgadzam się z tymi słowami! Zdecydowanie polecam i uważam, że każdy choć raz powinien sięgnąć po tę pozycję! Początek, najzwyklejszy... zapowiada się jak przeciętna powieść kryminalna - wyprawa rodzinna, porwanie dziecka, policja, agenci FBI, poszukiwania bez zadowalających rezultatów... i pogrążony w Wielkim Smutku ojciec. Jednak ciąg dalszy zaskakuje, jest niezwykły... książka zabiera nas na spotkanie z Bogiem. 

Początkowo podchodziłam do dalszych wydarzeń ze sceptyzmem. Postacie przedstawione przez autora wydawały mi się po prostu... hmm... niestosowne?! Nie wiem, czy to dobre słowo, ale chyba najbliższe moim odczuciom! Bóg został przedstawiony jako "potężna, uśmiechnięta Murzynka", Jezus jako "mężczyzna o wyglądzie mieszkańca Bliskiego Wschodu, w roboczym stroju, z rękawicami wetkniętymi za pas na narzędzia", natomiast Duch Święty był małą azjatką... Wobec takiej charakterystyki Trójcy Świętej poczułam mały niesmak... Jednak później zrozumiałam dlaczego. Zostałam wychowana i żyłam z głęboko zakorzenionym przekonaniem, że Bóg POWINIEN wyglądać jak dziadek, stary człowiek z siwą brodą do pasa :) Jednak kolejne strony tej książki przypomniały mi, jak bardzo trzymamy się zakorzenionych wyobrażeń... Przecież Bóg jest wszystkim! Jest wszędzie i może przybrać każdą postać! Więc czemu niby nie mógłby być Murzynką?! Książka ta stara się przedstawić nam i wytłumaczyć, to co dla nas - ludzi - niewyobrażalne, niepojęte... Autor stara się przedstwić nam nieograniczoną miłość, jaką Bóg darzy ludzi i świat. Próbuje przetłumaczyć nam Biblię i najprościej przedstawić nam... Boga.

Bezsprzecznie jest to magiczna powieść... Książka, którą można by polecić wszystkim, bez względu na wyznawaną wiarę. Napisana w prostej formie. Dość dobrze się ją czyta. Napisana w stylu rozmów człowieka z Bogiem. Jednak nie jest łatwa... Zmusza do refleksji. Zmusza do głębokich przemyśleń na temat swojego życia, swojej wiary. Owszem ta książka zdecydowanie jest jedną z tych książek, które na długo zapadną mi w pamięć. Przedstawiona historia porusza, a zakończenie jest dość zaskakujące. Historia posiada głębokie przesłanie, znajdziemy tam mnóstwo wartych zapamiętania słów... jednak nie sądzę, żeby człowiek zagubiony, niewierzący, okrutnie doświadczony przez los, nawrócił się po jej przeczytaniu. Ja natomiast przez chwilę czułam się zmęczona już tą podniosłą atmosferą. Mądrościami, całym tym "wykładem" , całym patosem... Troszkę chyba autor przesadził, lecz z drugiej strony, jak można łatwiej i inaczej pisać o Bogu?


CYTATY
„Uczucia to kolory duszy.Są cudowne i niezwykłe. Bez nich świat staje się bezbarwny i ponury.”

„Żyć bez miłości to tak, jakby związać ptakowi skrzydła i pozbawić go możliwości fruwania. Ból też potrafi spętać skrzydła i uniemożliwić latanie - ...- I jeśli będą spętane przez długi czas, zapomnisz, że zostałeś stworzony do latania.”

"Miłość nie jest ograniczeniem, miłość to latanie. Ja jestem miłością.”

„Boję się emocji. Nie lubię ich. Nie mogę im ufać, bo raniłem nimi innych...” 

„Ciemność wyolbrzymia lęki, kłamstwa i żale. Prawda jest taka, że są one bardziej cieniami niż rzeczywistością, więc w mroku wydają się większe. Kiedy do miejsc, gdzie w tobie żyją, dociera światło, zaczynasz widzieć je takimi jakie są.”

„jak przypuszczam, większość ran zadają nam najbliżsi, związek z drugim człowiekiem jest też miejscem, w którym najlepiej się one goją...”

„Każda więź między dwiema osobami jest całkowicie wyjątkowa. Nie można kochać dwóch osób tak samo. To po prostu niemożliwe. Kochasz każdego człowieka inaczej, bo jest jedyny w swoim rodzaju i on w tobie również dostrzega twoją niepowtarzalność. Im lepiej się poznajecie, tym bogatsze stają się barwy waszej relacji.”

„Nie lekceważ cudu łez. One mogą być uzdrawiającymi wodami i strumieniem radości. Czasami są najlepszymi słowami, jakie potrafi wypowiedzieć serce...”

„Pamiętaj, że są decyzje i zachowania, które ułatwiają relacje z innymi. Nie grasz w różne gry ani nie malujesz razem z dzieckiem, żeby pokazać swoją wyższość. Raczej postanawiasz się ograniczyć i w ten sposób wyrażasz szacunek dla drugiej osoby i łączącej was więzi. Nawet przegrywasz rywalizację, żeby okazać miłość. Nie chodzi o wygrywanie i przegrywanie, lecz o miłość i szacunek...” 

„Wybaczenie to nie zapomnienie. Chodzi w nim o to, żeby puścić czyjeś gardło...”

"Szczere relacje są naznaczone uległością(...) oto jest piękno, które dostrzegasz w moich stosunkach z Tatą i Sarayu. My naprawdę podporządkowujemy się sobie nawzajem, zawsze tak było i zawsze będzie. W uległości nie chodzi o władzę ani posłuszeństwo tylko o miłość i szacunek. Tobie jesteśmy oddani w ten sam sposób(...)-Jak to możliwe? Dlaczego Bóg wszechświata miałby być uległy wobec mnie? -Bo chcemy, żebyście dołączyli do naszego kręgu.Nie potrzebuję niewolników posłusznych mojej woli. Potrzebuję braci i sióstr, którzy będą dzielić ze mną życie.”

„Większość ptaków została stworzona do latania. Chodzenie po ziemi jest dla nich ograniczeniem możliwości latania, a nie na odwrót. (...) Ty natomiast zostałeś stworzony do tego, żeby być kochanym, a więc to nie miłość ciebie ogranicza, tylko jej brak.”

„Wprawdzie nie możesz mnie pojąć, ale (...) mimo wszystko chcę, żebyś mnie poznał...”

„Dzisiaj wrzucamy wieki kamień do jeziora, a fale dotrą do miejsc w których byś się ich nie spodziewał.”

„Ból też potrafi spętać skrzydła i uniemożliwić latanie. (...) I jeśli będą spętane przez długi czas, zapomnisz, że zostałeś stworzony do latania.”

„Znacie to miejsce, gdzie człowiek jest sam... I może jeszcze Bóg, jeśli w niego wierzycie. Oczywiście Bóg może być w nim obecny, nawet jeśli w niego nie wierzycie. To do niego podobne.”

„Nie muszę karać ludzi za grzechy. Grzech sam w sobie jest karą, pożera cię od środka. Nie chcę go piętnować, tylko plenić."

3 komentarze:

  1. Przeczytałam tę książkę jakieś dwa lata temu, i bardzo mi się spodobała. Co więcej odnalazłam w niej odpowiedź na wiele pytań, których Kościół nigdy mi nie "objawił". Przedstawienie "Taty" jako Murzynki jest idealne, bo otwiera oczy i uczy innego postrzegania Boga, zamkniętego kiedyś w obrazie staruszka z brodą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie nie słyszałam o tej książce nic, ale kurcze muszę powiedzieć, że bardzo mnie zachęciłaś :D Uwielbiam takie powieści, które zmuszają do refleksji. Muszę przeczytać, bo właśnie mam ochotę na coś w tym stylu. Może troszkę coś innego, ale związanego z wiarą widziałam dziś w porannym programie "Poznam sympatycznego Boga". Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i dała mi do myślenia.
    pozdrawiam
    http://prywatna-poczytajka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...