Ilość stron: 236
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tłumaczenie: Roman Chrząstowski
OPIS WYDAWCY
Dziesięć osób otrzymuje tajemnicze zaproszenie do spędzenia kilku dni w eleganckiej willi na Wyspie Murzynków. Po przybyciu na miejsce nie zastają gospodarza, odkrywają natomiast, że okoliczności, w jakich się tu znaleźli, są co najmniej zastanawiające. Podobnie jak dziecięcy wierszyk o znikających kolejno Murzynkach, który każdy z gości znajduje w przygotowanym dla siebie pokoju i który w tym kontekście brzmi niepokojąco. Kto z nich zniknie pierwszy? W jaki sposób? I kto jest reżyserem tej makabrycznej zabawy?
MOJA OPINIA
"Skoro raz dałaś się uwieść Christie to przepadłaś :)"- tak moją poprzednią recenzję książki pani Christie skomentowała Dosiak. Nie pozostaje mi przyznać nic innego, jak - przepadłam... :) Zaprosiłam do domu kolejną książkę znanej i cenionej autorki kryminałów i jestem pewna, że to nie koniec fascynującej znajomości :)
"Skoro raz dałaś się uwieść Christie to przepadłaś :)"- tak moją poprzednią recenzję książki pani Christie skomentowała Dosiak. Nie pozostaje mi przyznać nic innego, jak - przepadłam... :) Zaprosiłam do domu kolejną książkę znanej i cenionej autorki kryminałów i jestem pewna, że to nie koniec fascynującej znajomości :)
Dziesięć nieznanych sobie osób przybywa na jedną wyspę po otrzymaniu zaproszenia od tajemniczego pana U.N. Owen'a. Kiedy przybywają na miejsce okazuje się, że gospodarz jest nieobecny, a ich powrót do domów staje się niemożliwy przez złe warunki pogodowe. Już pierwszego dnia podczas kolacji zebrani na wyspie goście dowiadują się, że ich wizyta była dokładnie zaplanowana i nikt nie znalazł się tu przypadkowo... Każdy z obecnych ma na sumieniu czyjeś życie... Teraz tajemniczy gospodarz zamierza wymierzyć każdemu odpowiednią karę, opierając się na znanym dziecięcy wierszyku o dziesięciu murzynkach...
Dziesięć małych Murzyniątek, jadło obiad w Murzyniewie,
Wtem się jedno zakrztusiło - I zostało tylko dziewięć.
Dziewięć małych Murzyniątek poszło spać o nocnej rosie,
Ale jedno z nich zaspało - I zostało tylko osiem.
Rzekło osiem Murzyniątek - Ach, ten Dewon - to jest Eden,
Jedno z nich się osiedliło - I zostało tylko siedem.
Siedem małych Murzyniątek chciało drwa do kuchni znieść,
Jedno się rąbnęło w głowę - I zostało tylko sześć.
Sześć malutkich Murzyniątek na miód słodki miało chęć,
Jedno z nich ukuła pszczółka- I zostało tylko pięć.
Pięć malutkich Murzyniątek adwokackiej chce kariery.
Jedno się odziało w togę - I zostało tylko cztery.
Cztery małe Murzyniątka brzegiem morza sobie szły,
Jedno połknął śledź czerwony, I zostały tylko trzy.
Trzy malutkie Murzyniątka poszły w las pewnego dnia;
Jedno poturbował niedźwiedź - I zostały tylko dwa.
Dwu malutkim Murzyniątkom, w słońcu minki coraz rzedną...
Jedno zmarło z porażenia - I zostało tylko jedno.
Jedno małe Murzyniątek, poszło teraz w cichy kątek,
Gdzie się z żalu powiesiło - Ot, i koniec Murzyniątek.
Warto zaznaczyć, że obecnie książka dostępna jest pod tytułem "I nie było już nikogo", jednak dawniej znana była jako "Dziesięciu murzynków". Tytuł, jeśli się nie mylę, zmieniony został ze względów politycznych, tak więc zamiast murzynków mamy teraz żołnierzyków. Ja zapoznałam się jednak ze starszą wersją książki, stąd też w mojej recenzji pozostaję przy murzynkach :)
Była to druga historia pani Christie z jaką miałam okazję się zapoznać. Bardzo polubiłam jej styl, płynność i język jakim pisze... Oczywiście da się odczuć, że są to utwory pisane dawno temu, we wczesnych latach dwudziestego wieku... Jednak na tym właśnie polega wyjątkowość powieści pani Christie i w tym tkwi cały ich urok. Są jedyne w swoim rodzaju!
Według mnie wielkim plusem pisarstwa autorki jest jej umiarkowanie :) Książeczka, którą trzymałam ostatnio w dłoni miała nieco ponad 200 stron, mały format i sporą czcionkę... Rozdziały były krótkie i nie muszę chyba dodawać, że czytało się naprawdę przyjemnie, łatwo i niezwykle szybko. Przeczytanie jej zajęło mi zaledwie dwa popołudnia. Bardzo przypadło mi to do gustu, zwłaszcza teraz - po przedawkowaniu prozy pana Kinga, który zamęczył mnie ostatnio swoimi grubaśnymi tomiskami :)
Autorka miała świetny pomysł na fabułę i bardzo umiejętnie zbudowała z niego powieść. Na początku był moment kiedy do całej historii podeszłam dość sceptycznie. "Kiedy przybywają goście, wyspa standardowo zostaje odcięta od świata... Jakie to banalne i oklepane..." - pomyślałam... Jednak chwilę później przypomniałam sobie, że historia ta została przecież napisana w 1939 roku. Więc to zjawisko, za pewne nie było tak często spotykane jak teraz. Więc w tym przypadku nie możemy odmówić pani Christie pomysłu i oryginalności...
Książka bardzo mnie wciągnęła i z wielkim zainteresowaniem pochłaniałam kolejne jej strony. Historia intryguje, zaskakuje i jest nieprzewidywalna. Malutka wyspa, na niej tylko 10 osób - sami goście, i tajemnicze zgony... Wyjście jest tylko jedno - mordercą jest jeden z nich! Tylko kto?! Zgorzkniała stara panna?! Nauczycielka wychowania fizycznego?! Sędzia w podeszłym wieku?! Czy może były wojskowy?! Końcówka zaskakuje i myślę, że spełni oczekiwania koneserów gatunku. Ja czułam się usatysfakcjonowana.
Spędziłam z tą pozycją miłe godziny i zachęcam do jej przeczytania. Nie zajmuje dużo czasu, a naprawdę warto, bo historia w niej zawarta, jest naprawdę niebanalna! Idealnie umili czas podczas pochmurnych wieczorów.
„Ludzie nie darzą zbyt wielkim zaufaniem osoby, która miała do czynienia z sędzią śledczym, nawet gdy została uniewinniona!”
"Śmierć czyha na nas w pełni życia."
"Niektórzy ludzie do tego stopnia lekceważą śmierć, że sami odbierają sobie życie"
To ja dopiero przepadnę :P. Aż wstyd, że ja, jako miłośniczka kryminałów, nie czytałam jeszcze żadnej książki Christie... Boję się, że jak zacznę, to... nie skończę ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, więc trzeba to koniecznie nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam i przepadłam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka była pierwszym i szczerze mówiąc niezbyt udanym spotkaniem z panią Christie - zagadkę odgadłam mniej-więcej w połowie i wszystko wydawało mi się bardzo oczywiste. Zraziłam się wtedy do tej autorki, ale na szczęście wróciłam do niej i teraz jest jedną z moich ulubionych ;D Cieszę się jednak, że Tobie tej kryminał przypadł do gustu i szczerze polecam wszystkie pozostałe - trochę ich jest! :)
OdpowiedzUsuńczytałam, świetna książka, świetnie wymyślona intryga i zaskakująca końcówka :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytał nic Agaty Christie, muszę pożyczyć coś w bibliotece. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nie czytam książek Pani Agaty, bo uważam, że pisze nudno :)
OdpowiedzUsuńJa zaczytywałam sie w A.CH parę lat temu aczkolwiek ostatnio neci mnie ksiazka jaka posiadam w swoim zbioerze a ktorej jeszcze nie zdarzylam przecztac. Zgodze sie z tym ze czyta sie jej powiesci szybko i przyjemnie
OdpowiedzUsuńTo moja ukochana książka Agathy, od niej zaczynałam swoją przygodę z pisarką i do niej wracam najczęściej. Nie potrafię nawet spokojnie napisać komentarza na jej temat, tak jestem rozemocjonowana - bo to dzięki niej po latach wróciłam do czytania. A ten wierszyk- umiem na pamięć i były czasy, że całymi dniami go recytowałam:)
OdpowiedzUsuńTylko, że ja miałam inne tłumaczynie - bez Murzyniątek, które swego czasu uznano za rasistowskie, a z żołnierzykami. W związku z tym rymowanka była zupełnie inna;)
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu z tą panią zapoznać :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja prognoza się sprawdziła :)) "I nie było już nikogo" to moja ulubiona powieść Christie, czytałam ją dawno temu, ale nadal pamiętam jak głowiłam się kto jest mordercą :D
OdpowiedzUsuńNiestety niespecjalnie się polubiłyśmy z panią Christie, więc ta książka nie dla mnie ;(
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Czytałam ją dwukrotnie i za każdym razem byłam nią oczarowana:)
OdpowiedzUsuńRuda zaraża ludzi czytaniem książek...przeczyta przez urlop parę książek i w pracy bedę słuchać emocji z tym związanym...:) ciekawe co tym razem ??? nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńNad książką już od jakiegoś czasu się zastanawiam. Teraz przestaję się zastanawiac i zaczynam szukac ;)
OdpowiedzUsuńCały czas myślałam, że jeszcze nic autorstwa pani Christie nie czytałam, a tu wpadam na Twoją recenzję i okazuje się, że jednak się myliłam. Nie wiem jak mogło mi to umknąć. Książka wprawdzie ogromnego wrażenia na mnie nie zrobiła, ale pamiętam, że czytało się ją przyjemnie.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeszcze nie poznałam tej autorki i mam w planach zaczęcie z nią przygody inną powieścią.
OdpowiedzUsuńMnie Christie ostatnio zaczarowała i w najbliższym czasie mam zamiar przeczytać jakiś jej kryminał:)
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę!! ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj skończyłam ją czytać ;) Miałam cichą nadzieję, że po przeczytaniu kilkunastu książek Christie zdołam odgadnąć kto jest panem Owenem, ale Królowa Kryminału nie dała mi na to nawet najmniejszej szansy. To zdecydowanie najlepsza książka jej autorstwa, którą do tej pory przeczytałam
OdpowiedzUsuń