czwartek, 14 grudnia 2017

"Przesyłka" - Sebastian Fitzek


GATUNEK: THRILLER PSYCHOLOGICZNY
Tytuł oryginalny: Das Paket
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 352
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Barbara Tarnas
WYDAWNICTWO: AMBER

Emma Stein, ceniona pani psychiatra, po zjedzie Niemieckiego Towarzystwa Psychiatrycznego, zostaje zgwałcona, w swoim pokoju hotelowym, przez seryjnego mordercę "Fryzjera", który goli swoim ofiarom włosy. Emma, jako jedyna ofiara została zgwałcona i jako jedyna przeżyła, ale to wydarzenie odbija się na jej zdrowiu psychicznym. Jej wiarygodność zostaje poddana wątpliwościom, gdyż okazuje się, że w hotelu, w którym nocowała, pokój o numerze 1904 w ogóle nie istnieje, a i żaden inny nie pasuje do jej opisu... Kobieta popada w depresję, sama przestaje wierzyć swoim zmysłom i przestaje wychodzić z domu. Pewnego dnia listonosz przynosi jej do domu paczkę zaadresowaną do sąsiada, którego nazwiska Emma nigdy wcześniej nie słyszała, choć mieszka na tej ulicy od lat i zna wszystkich ludzi tu mieszkających. Kim jest tajemniczy sąsiad?! Tego chce się dowiedzieć za wszelką cenę...

To jest Fitzek. Nic więcej chyba nie muszę mówić? A jednak powiem... Kto ma za sobą którąś z wcześniejszych książek tego autora, zapewne wie czego można się po nim spodziewać. Czyli tego, że z nim nigdy nic nie wiadomo :) Gdyż jego thrillery są tak do bólu psychologiczne, że w pewnym momencie to sam czytelnik zaczyna się zastanawiać nad swoim zdrowiem psychicznym. Zaczyna wątpić w swoje zdrowe zmysły i sam już nie wie, co jest rzeczywistością, a co jedynie urojeniem wybujałej wyobraźni. Ja mam już za sobą pięć pozycji tego autora i do tej pory byłam wręcz zakochana w jego książkach. Jednak teraz, czytając "Przesyłkę", złapałam się na tym, że zastanawiam się w duchu, jak bardzo do cholery, Fitzek zagmatwa jeszcze tę historię?! Albo jak bardzo jeszcze zagmatwać się ją da?! Bo jeśli dałoby się bardziej, on na pewno by z tego skorzystał! I teraz mam problem i nieco mieszane uczucia. Bo sama nie wiem, czy to już po prostu za dużo Fitzka dla mnie, czy to akurat ta konkretna książka była już przesadzona?! Ale chyba taki jest po prostu styl tego pisarza, powieści zakręcone i zagmatwane do granic możliwości... i albo się to lubi, albo nie.

Oczywiście, było intrygująco. To nie podlega żadnym wątpliwościom, bo przeczytałam tę książkę w dwa wieczory, w ekspresowym tempie. Nie mogłam jej odłożyć na bok, tak bardzo byłam ciekawa co będzie dalej. Podczas lektury kilka razy zdarzyło mi się otworzyć szeroko oczy ze zdziwienia, a ponadto finał tak mnie zaskoczył, że z wrażenia wbiło mnie w fotel! Ok, może i było to wszystko trochę przerysowane, motywy naciągane... ale było zaskakująco. Całkowicie błędnie wytypowałam mordercę "Fryzjera", już w ogóle nie wspominając o motywach jego zbrodni! Tego się nie spodziewałam, a do tego była to historia tak zakręcona, że moja jedna ruda głowa, raczej by na coś takiego nie wpadła!

Po tej pozycji typowo Fitzkowej, chwila przerwy dla mnie. Bo nawet od najlepszych i najbardziej lubianych autorów trzeba czasem odpocząć i zrobić sobie przerwę. Na pewno będzie ciąg dalszy, na pewno jeszcze do siebie wrócimy, ale w tej chwili musimy dać sobie chwilę odpoczynku, żeby się za sobą stęsknić. Ponieważ chociaż czytało mi się szybko i byłam naprawdę zaintrygowana, to skończyłam.. strasznie zmęczona. Tak, byłam przemęczona i kiedy skończyłam odetchnęłam z ulgą. Nie dlatego, że w końcu dowiedziałam się kto, jak i dlaczego?! Ale dlatego, że byłam zmęczona tym przepychem i zagmatwaniem. Po prostu jakby to najprościej powiedzieć? Działo się za dużo. Książka liczy sobie zaledwie 352 strony, a wydarzeń i tropów w niej tyle, co w całym sezonie "Kryminalnych zagadek CSI"! I wiem, z jednej strony narzeka się kiedy w książce dzieje się za mało, ale moim zdaniem w drugą też nie należy przesadzać, bo to męczy. Tym razem Fitzek mnie zamęczył...

Podsumowując... Nie mogę powiedzieć, że było źle, bo nie było. Czytało się szybko i dość przyjemnie. Autor bardzo równomiernie prowadzi akcję i umiejętnie buduje napięcie, które nie opada praktycznie, ani na chwilę. Każdy rozdział kończy się w taki sposób, by zaintrygować i zmusić czytelnika do dalszego czytania. Nie ma chwil większego przestoju, nie ma zbędnych opisów, nic nie wnoszących do fabuły i za to wielki plus, bo tego nie lubię. Historia była wciągająca i intrygująca, tylko trochę zagmatwana. Główna bohaterka świetnie wykreowana, budząca współczucie i litość, lecz niekoniecznie sympatię. Historia jest do bólu psychologiczna. Czytelnik podąża za myślami Emmy i o sprawie wie tylko tyle co ona. A ze względu na to, że bohaterka po traumatycznych wydarzeniach ma problemy psychiczne, można się domyślić, że jest bardzo...hmm... klimatycznie? :) Emma dręczona przez manie, obsesje, lęki, depresję, nafaszerowana lekami, przekazuje wszystkie swoje emocje czytelnikowi. Z tego względu była to tak psychodeliczna historia, że w pewnym momencie doszłam do wniosku, że nie zdziwię się, jeśli wszystko okaże się jedynie urojeniem, lub snem bohaterki... W sumie na taki finał byłam już przygotowana od połowy książki.

Polecam tę książkę przede wszystkim fanom Fitzka i thrillerów psychologicznych. Ja mam co prawda mieszane uczucia, gdyż zawiłość tej historii nieco mnie wymęczyła, nie zmienia to jednak faktu, że czytałam zaintrygowana i pochłonęłam ją w bardzo krótkim czasie. Teraz co prawda muszę odpocząć, gdyż po kolejnej już pozycji tego autora, utrzymanej w charakterystycznym dla niego stylu i klimacie, dopadło mnie znużenie i zmęczenie jego stylem. Na pewno jednak niebawem do niego wrócę i sięgnę po kolejne tytuły z jego dorobku. Obiektywnie rzecz biorąc była to dobra książka i jestem przekonana, że spotka się ona z wieloma pozytywnymi opiniami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...