sobota, 12 maja 2012

"ZAPISANE W KOŚCIACH" - Simon Beckett

OPIS WYDAWCY
Bohater Chemii śmierci, najlepszego literackiego thrillera 2006 roku, powraca. Runa. Mała spokojna wysepka na Hebrydach, odcięta od świata miotanym sztormem oceanem. Tam doktor David Hunter - antropolog sądowy, który "wie o śmierci wszystko” i "umie skłonić zmarłych do zwierzeń” - ma odczytać ze spalonych kości przyczynę i okoliczności makabrycznego zgonu.
 Jak w Chemii śmierci stajemy twarzą w twarz ze złem, wraz z bohaterem - człowiekiem, który zgłębił fizyczny proces śmierci, a mimo to nie jest ani o krok bliżej zrozumienia jej ostatecznej tajemnicy.

,,Większość dnia spędzam ze zmarłymi. Czasem ze zmarłymi, którzy nie żyją od bardzo dawna. Jestem antropologiem sądowym. To po części patologia, po części archeologia. To, co robię, wykracza poza jedno i drugie. Bo nawet wtedy, kiedy biologia człowieka przestaje działać, kiedy z tego, co było życiem, zostaje jedynie zepsucie, zgnilizna i stare suche kości, nawet wtedy zmarły może być ważnym świadkiem. Może opowiedzieć swoją historię pod warunkiem, że umie się ją zinterpretować. Ja umiem.Umiem skłonić zmarłych do zwierzeń''. (336 stron)

MOJA OPINIA 

Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z twórczością pana Becketta od razu wiedziałam, że to dopiero początek naszej znajomości... :) "Chemia śmierci" zauroczyła mnie wszystkim tym, co w sobie kryła! Nieodwołalnie pokochałam wtedy styl autora, jego lekkość i specyficzny sposób w jaki pisze. Już wtedy wiedziałam, że sięgnę po jego kolejne pozycje. Drugą książką w kolejce była "Zapisane w kościach"...

David Hunter, wybitny antropolog sądowy,którego poznaliśmy już w "Chemii śmierci", znów zostaje poproszony przez policję o pomoc w rozwiązaniu kolejnej zabójczej zagadki. Tym razem wyrusza na małą wyspę Runę, gdzie w opuszczonej chacie znalezione zostały prawie doszczętnie spalone zwłoki młodej kobiety. Wszystko wskazuje na to, że wśród mieszkanców tej małej społeczności kryje się morderca... Tymczasem nad wyspą tworzy się huragan. Wyspa przez kilka dni zostaje odcięta od świata... Zostają wstrzymane wszystkie łodzie, telefony stają się głuche, momentami wysiada prąd i ktoś za wszelką cenę stara się zatrzeć ślady zbrodni i utrudnić pracę policji...

Może się wydawać - oklepana fabuła - policja, zwłoki, zagadka, mała wyspa odcięta od świata i oczywiście morderca wśród mieszkańców. Ot historia jak wiele innych. Nic nowego. I rzeczywiście... historia podobna do tysięcy innych kryminalnych powieści czy filmów. Jednak styl... Styl autora to już zupełnie inna bajka! Lekkość pióra pana Becketta sprawia, że zwykła historia staję się niezwykła!
Autor nie zamęcza czytelnika nudnymi opisami. Nie wplata do powieści niepotrzebych wątków tylko po to, aby zwiększyć objętość powieści - jak to nieraz robią inni autorzy. Krok po kroku wprowadza nas w tajemniczy świat małej społeczności Runy. Poza tym doskonale, powoli wprowadza tempo akcji i napięcie, które towarzyszy czytelnikowi podczas czytania powieści. Co sprawia, że czyta się łatwo, płynnie i właściwie nie wiemy kiedy wciągamy się, z niecierpliwością śledzimy kolejne wydarzenia i siedzimy zaczytani  po same uszy :) Mimo zmęczenia i późnej godziny obiecujemy sobie w myślach - "jeszcze tylko kilka stron, jeszcze tylko ten jeden rozdział..." - aż w końcu zastanej nas świt :) Tak było ze mną! Uwielbiam styl Pana Becketta i to, że nie stroni w swoich powieściach od szczegółowych, nieraz drastycznych, a nawet niesmacznych opisów kolejno odnajdowanych zwłok... To coś w sam raz dla rządnych krwi poszukiwaczy mocnych wrażeń! Dla miłośników powieści grozy kryminałów czy thrillerów medycznych jest to łakomy kąsek!

Nieczęsto spotykam powieść, która spełniałaby w pełni moje oczekiwania. Czy powieści Becketta takie są...? Hmmm sama nie wiem! :) ale nawet jeśli czegoś im jednak brakuje, to naprawdę niewiele! Uwielbiam kryminały i czytając je zawsze próbuję na własną rękę wywęszyć mordercę... :) Zwykle nie jest to takie trudne zadanie, bo większość autorów trzyma się nieoficjalnej lecz często stosowanej reguły, że zabójcą okazuje się osoba najmniej lub najbardziej oczywista... :) Podczas pierwszego spotkania z piórem tego autora, byłam pewna, że jak zwykle moja intuicja i zdolności detektywistyczne mnie nie zawiodą... Jednak okazało się, że choć węszyłam dobrze, byłam daleka od wskazania właściwej osoby. Podczas spotkania z tą powieścią, myślałam zuchwale, że tym razem znając już styl autora będzie to dla mnie bułka z masłem... :) Jednak niechętnie muszę przyznać, że i tym razem się nie udało! Owszem, podejrzewałam właściwą osobę, lecz nie mogę uznać tego za swój sukces, ponieważ dzięki talentowi pisarskiemu autora, po pewnym czasie zauważyłam, że właściwie moim podejrzanym może być każdy! Dosłownie każdy!
Zdecydowanie mianuję Pana Becketta jednym z moich ulubionych pisarzy... Czytam wiele tego typu powieści i z niezadowoleniem stwierdzam, że w większości historii udaje się przewidzieć zakończenie, natomiast ten autor potrafi naprawdę potrafi zaskoczyć! :)

CYTATY

"Z żywego niegdyś człowieka nie pozostało prawie nic. (...) na podłodze leżała kupka tłustego popiołu i żużla. Ogień strawił kości z taka samą łatwością, z jaką zwęglił skórę i tkanki. Z kości ocalały jedynie te większe, które sterczały teraz z popiołu jak martwe gałęzie ze śnieżnej zaspy. Ale nawet one były całkowicie wypalone, szare i kruche. Niczym pęknięta skorupka jajka spoczywała na nich ludzka czaszka z prrzekrzywioną na bok szczęką."


"Zmarłych się nie boję . Widziałem śmierć w najprzeróżniejszych formach i nie wierzę w duchy. Jeśli zmarli żyją dalej, to tylko w naszych umysłach i sercach."


"Nie miał pojęcia, jak to się stało, ale te szczątki były kiedyś żywym człowiekiem(...) I właśnie to było najbardziej wstrząsające, to, że z kogoś, kto kiedyś śmiał się, płakał i w ogóle, zostały tylko kości i garstka popiołu."


"Nie na wszystkie pytania da się odpowiedzieć, żebyśmy nie wiem, jak chcieli. Czasami trzeba to sobie odpuścić i żyć dalej"


"...mając do czynienia z najciemniejszą stroną ludzkiej natury, zahartował się i uodpornił na wszystko do tego stopnia, że nie dostrzegał już jej jaśniejszych stron."

"Historia naszego życia, a czasem i śmierci, jest zapisana w kościach. Kości to świadectwo ran, urazów i zaniedbań."


„Kiedy los nam nie sprzyja, w głębi serca wszyscy jesteśmy egoistami i wszyscy wznosimy te same modły: tylko nie ja, tylko nie ja, jeszcze nie teraz.”

"Puste oczodoły spoglądały tępo w wieczność. Zastanawiałem się, na kogo patrzyły oczy, które tkwiły w nich jeszcze tak niedawno. Na kochanka? Na męża? Na przyjaciela? Jak często śmiały się nieświadome, że właśnie upływają ostatnie dni, godziny i sekuny ich życia? Co widziały, gdy kobieta zdała sobie sprawę z ostateczności i nieuchronności tego, co ją czkało?"


"W odpowiedniej temperaturze pali się wszystko. Drewno. Ubranie. Ludzie.
W temperaturze dwustu stopni Celsjusza zapala się ciało. Skóra czernieje i pęka. Tłuszcz podskórny zaczyna topić się jak słonina na gorącej patelni. Podsycany nim płomień trawi tkankę miękką. Najpierw zajmują się ręce i nogi, które działają jak podpałka dla masywniejszgo tułowia. Kurczą się ścięgna i włókna mięśniowe, i kończyny, już płonąc, poruszają się w obscenicznej parodii życia. Jako ostatnie ulegają organy wewnętrzne. Tkwią w kokonie wilgoci, dlatego często pozostają nienaruszone, nawet jeśli pozostałe tkanki miękkie ulegną całkowitemu zwęgleniu.
Ale kość to zupełnie inna sprawa, inna materia, dosłownie i w przenośni. Kość opiera się wszystkiemu, z wyjątkiem najgorętszego ognia. I nawet jeśli wypali się z niej cały węgiel, nawet jeśli jest już martwa i bez życia niczym pumeks, wciąż zachowuje swój pierwotny kształt. Ale jest wtedy jedynie wątłym duchem samej siebie sprzed spalenia, cieniem, który łatwo kruszy się i rozpada, ostatnim bastionem spopielałego życia. Proces ten, z bardzo nielicznymi wyjątkami, przebiega zwykle według tego samego schematu.
Zwykle, lecz nie zawsze."


Baza recenzji Syndykatu ZwB

środa, 9 maja 2012

"CHUDA" - Judith Fathallah

Rok wydania: 2007
Ilość stron: 240
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Znak
Tłumaczenie: Magdalena Zielińska


OPIS WYDAWCY
Wstrząsająca powieść o anoreksji napisana przez nastolatkę. Siłę tej książki stanowi dramatyczne świadectwo autorki, która zachorowała na anoreksję w wieku 13 lat. Jej zmagania z chorobą trwały trzy lata, dziewczyna znalazła się na oddziale psychiatrycznym, przeszła swoje piekło. Przeszła je nie na darmo, udało jej się pokonać chorobę. Dziś, w pełni wyleczona, studiuje literaturę w Cambridge i pracuje nad drugą powieścią. Chuda to lektura, którą można również polecić rodzicom nastolatków – świetnie napisana, mocna i jednocześnie optymistyczna. Z anoreksji można wyjść.

MOJA OPINIA 
Od wielu lat problematyka anoreksji, bulimii i wszelkich zaburzeń odżywiania należy do grona moich zainteresowań. Nabyłam już wiele informacji, mimo to nadal chętnie zagłębiam ten temat. W związku z tym książka "Chuda" widniała na liście moich lektur obowiązkowych. Autobiograficzna opowieść młodej dziewczyny dotkniętej problemem anoreksji, która zdołała wydostać się z sideł tej podstępnej choroby.

Anoreksja jest chorobą duszy... Zapadają na nią zazwyczaj młode dziewczyny. Do grupy zwiększonego ryzyka należą tancerki, gimnastyczki, oraz modelki. Wyróżnia się dwa typy anoreksji. Typ restrykcyjny charakteryzuje się utrzymywaniem ścisłej diety, głodówki, odmawianiem przyjmowania wszelkiego rodzaju pokarmu, co prowadzi do wychudzenia, wyniszczenia calego organizmu. Przy typie bulimicznym chora zwykle przestrzega diety lecz miewa niepohamowane napady głodu i obrzarstwa, po czym przyjmuje duże dawki środków przeczyszczających, wywołuje wymioty, oraz spędza wiele godzin wykonując ćwiczenia gimnastyczne. Osoby chore na anoreksję maja niskie poczucie własnej wartości, oraz skrzywiony obraz własnej osoby, swojego wyglądu. To zazwyczaj perfekcjonistki, starające się panować nad własnym życiem, chcą być we wszystkim najlepsze...

Tak pokrótce, wygląda opis choroby ze strony medycznej, a jak wygląda ta choroba ze strony pacjentki? Nieco inaczej... Przede wszystkim osoba chora traktuje anoreksję jak przyjaciółkę, jako coś pozytywnego, coś co pomaga jej zachować silną wolę, szczupłą sylwetkę, pomaga jej panować nad swoim życiem, nad własnymi słabościami, dzięki anoreksji czuje się po prostu wyjątkowa i silna... Chora panicznie boi się przytyć. Każdy najmniejszy kęs wędrujący w stronę jej żołądka, wydaje jej się być dowodem potwierdzającym jej słabość! Każdy  kęs rośnie w jej ustach i staje się ogromnych rozmiarów... tysiące kalorii, które ociekają tłuszczem i niemal natychmiast odczuwany zostaje w postaci odkładających się kilogramów na biodrach, brzuchu, udach i pośladkach... Każdy kęs wywołuje w chorej całą gamę negatywnych emocji. Od złości do uczucia pogardy dla własnej siebie i swoich słabości, po wyrzuty sumienia i strach... paniczny strach przed przytyciem choćby grama i stania się grubą, niezgrabną, nieatrakcyjną, słabą i nic nie wartą poczwarą! Każdy kęs znajdujący się w żołądku boli... najbardziej psychicznie! Spada poczucie własnej wartości, pojawia się strach i nienawiść do samej siebie. Pojawiają się negatywne myśli, jak grad z nieba sypią się pogardliwe słowa pod swoim adresem... Łykając najmniejszy kęs, chora traci grunt pod nogami i panowanie nad sobą, co wydaje jej się rzeczą niewybaczalną! Czuje do siebie wstręt! Dopiero wyczuwalne pod skórą żebra, wystające obojczyki, biodra i możliwość policzenia każdej kości da jej poczucie radości i spokoju. Da jej wysokie poczucie własnej wartości... Ta choroba to życie na krawędzi... To życie na krawędzi śmierci...

Jednak niewiele z tych faktów dowiecie się z powyższej książki. Niestety. Książka nie spełniła moich oczekiwań i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam po prostu wypociny jakiejś młodej infantylnej i niedojrzałej dzieciny... Lecz czego oczekiwać skoro napisała ją 13-nastolatka?! Czyta się ją szybko i łatwo. To lektura na jeden wieczór. Więc z tej strony wielki plus ode mnie. Ale jednak czuję niedosyt. Niestety ku mojemu niezadowoleniu problem anoreksji jest opisany zbyt ogólnie i powierzchownie, porównując z innymi publikacjami na ten temat. Nie sądzę, żeby po przeczytaniu tej książki, przeciętna nastolatka zaczynająca swoje przygody z dietami, zmuszona została do wielkich refleksji i skutecznie zniechęcona do stosowania diety na pograniczu... Problem jest opisany dość powierzchownie i brakuje tu cennych informacji, których ja bardzo poszukuję w takich pozycjach.
Jednak jeśli patrząc na książkę, nie jako na ostrzeżenie, lecz jako pamiętnik chorej, spełnia ona swoją rolę. Dowiadujemy się jak zaczęła się choroba, jak przebiegało leczenie, lecz jeśli chodzi o sam proces zdrowienia, uważam, że został on przedstawiony zbyt łatwo. O wiele za łatwo...

CYTATY
„Nikt nie jest szczęśliwy, bo szczęśliwym się zaledwie bywa, tak samo jak nieszczęśliwym, ale ani jedno, ani drugie nie trwa wiecznie.”

„Dopóki trwa życie, dopóty jest nadzieja.”

„Szaleństwo jest jak zgubienie drogi. Przy sprzyjającym splocie okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych może się przytrafić każdemu.”

„Potrafię określić gdzie to wszystko się zaczęło. Nie kiedy, bo tego typu rzeczy nie zaczynają się nagle, w jednej chwili. Są raczej jak woda piętrząca się za tamą, przeczuwasz je, ale nie potrafisz im zapobiec. Wreszcie tama pęka”

„Stałam się wyjątkowa, miałam prawdziwe problemy.”

„Czemu oczekiwała ode mnie prawdy, skoro kłamstwa były łatwiejsze do przyjęcia?”

„Miłość to czasownik.”

„Nie mogłam jeść, i to nie z obawy przed utyciem, ale dlatego że dusił mnie ten chory, smutny świat. Wypełniał mnie i nie pozostawiał miejsca na jedzenie.”

„Zaledwie cienka linia odgradza przyjemność od bólu i nie trzeba być szalonym, by to przyznać.”

"KSIĄŻĘ MGŁY" - Carlos Ruiz Zafón

OPIS WYDAWCY
Rodzina Carverów (trójka dzieci, Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadza się w roku 1943 do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkuje w domu niegdyś należącym do rodziny Fleishmanów, których dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy; nocą w ogrodzie Max widzi posągi artystów cyrkowych. Dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, od którego dowiadują się różnych ciekawostek o miasteczku i o zatopionym pod koniec pierwszej wojny statku. Poznają także dziadka Rolanda, latarnika Victora Kraya. To on opowie im o złym czarowniku, Księciu Mgły, który gotów jest spełnić każdą prośbę lub życzenie, ale w zamian żąda bardzo wiele. Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, szybko okazuje się zatrważającą prawdą.
Musiało upłynąć wiele lat, by Max zdołał wreszcie zapomnieć owe letnie dni, podczas których odkrył, niemal przypadkiem, istnienie magii.
(200 stron)

MOJA OPINIA 
Carlos Ruiz Zafón to niewątpliwie jeden z najbardziej znanych pisarzy na świecie! Jego powieści są tłumaczone na wiele języków. Są czytane przez ludzi na całym świecie i bezkrytycznie uwielbiane. Ja również słyszałam o nim wiele dobrego. Nie przez przypadek wybrałam obraz "Książę Mgły"... to pierwsze dzieło tego autora. A do tego niezbyt obfite - zaledwie 200 stron. Tak, na tym mi właśnie zależało! Wcześniej miałam do czynienia tylko z "Cieniem Wiatru", do którego robiłam już dwie próby... Obie zakończone klęską! Ale postanowiałam dać autorowi trzecią szansę i móc poznać jego styl, jego historię zawartą na niewielkiej liczbie stron, zanim skoczę na glęboką wodę, kolejnej jego powieści mierzącej ich ponad 500...

Na pierwszą "testową" powieść wybrałam powieść "Książę Mgły". Historię rodziny, która przeprowadza się do opuszczonego domu nad morzem. Dom ten przd kilkoma laty, został wybudowany przez lekarza oraz jego małżonkę. Niedługo potem urodziło im się dziecko. Jednak ich szczęście nie trwalo długo. Kiedy chłopiec miał 6 lat utonął w morzu. Jego rodzice załamani śmiercią syna opuścili miasteczko. Teraz wprowadza się tam nowa rodzina z trójką dzieci - Alicją, Maxem i Iriną. Od początku dzieją się tam dziwne rzeczy. Chłopiec widzi ogórd pełen cyrkowych posągów, spowity w gęstej mgle. Swój niepokój dzieli z wnukiem tutejszego latarnika, z którym bardzo szybko się zaprzyjaźnia. Max czuje, że misteczko skrywa jakąś mroczną tajemnicę...

Historia wciąga od pierwszych stron! I choć podchodziłam do niej z małą obawą, spowodowaną wczęsniejszymi potyczkami z autorem, nawet sama nie wiem kiedy, popłynęłam i dałam się porwać lekkości jego pióra! Tak dobrze i lekko czytało mi się tę książkę, że pochłonęłam ją za jednym podejściem. Styl w jakim została napisana, sprawił, że łatwo dałam się porwać nurtowi i kiedy się spostrzegłam, nie byłam już w stanie wypłynąć do realnego świata! Ta cudowna lekkość pisarza, wraz z wciągającą, tajemniczą historią, przepełnioną zagadkami, które mogłam rozwikłaś jedynie przekładając kolejne strony, sprawiła, że z przyjemnością dałam się tym razem uwieść gatunkowi, za którym nie przepadam... Fantasy... Jak sam tytuł wskazuje poznajemy mroczny świat pełen zjaw, statków widmo. Poznajemy świat magii. Jest to książka skierowana raczej dla młodszego pokolenia. Dla młodzieży.Były momenty, że dało się to odczuć i one razem ze światem fantasy, nieco mnie odpychały. Bałam się, że w koncu w tajemniczym, mrocznym, mglistym ogrodzie pełnym cyrkowych posągów, wyłoni mi się pokemon zza krzaka, ale przetrwałam dzięki lekkości tej powieści. W końcu stwierdzilam, ze czuję się jakbym czytała baśń, a ona dobrze mi zrobi i mogę w końcu przeczytać coś lekkiego i na chwilę odpocząć od czytania powieści grozy, sensacji i kryminałów... :)

CYTATY

„Złych wspomnień nie musisz brać ze sobą. I bez tego będą cię prześladować.”

„Pewne obrazy z dzieciństwa zostają w albumie pamięci wyryte niczym fotografie, niczym sceneria, do której człowiek zawsze wraca pamięcią, choćby upłynęło nie wiadomo jak wiele czasu.”

„nie ma potężniejszej siły niż obietnica...”

„Ale błędem, poważnym błędem jest wiara w to, że można ziścić swoje marzenia, nie dając nic w zamian. Nie wydaje ci się? Powiedzmy, że nie byłoby to sprawiedliwe.”

„Podczas ulewnych deszczy zawsze miał wrażenie, że czas staje w miejscu. Jakby następowało zawieszenie, swego rodzaju antrakt, podczas którego można było spokojnie odłożyć to, co się akurat robiło, by po prostu stanąć przy oknie i całymi godzinami patrzeć ze zdziwieniem na ten spektakl opadającej bez końca kurtyny łez.”

„Czas, mój drogi Maksie, nie istnieje; jest czystą iluzją. Nawet twój przyjaciel Kopernik odkryłby to, gdyby nie zabrakło mu właśnie czasu. Cóż za ironia losu, nieprawdaż?”

„Tylko tyle. I aż tyle.”

„Karty zostały rzucone, ale tym razem nie wiedział, w jakiej grze bierze udział.”

„- No ale co o nim wiesz? - nie ustępował Maximilian Carver. - Odkrył, że Ziemia krąży wokół Słońca, a nie na odwrót. - No mniej więcej. A wiesz, co to oznaczało? - Same problemy - skwitował Max.”

„Wszystko jedno, dokąd się udam, i tak nigdy nie będę mógł naprawdę stąd wyjechać.”

„Dopiero z upływem lat zaczyna się dostrzegać pewne rzeczy. Teraz wiem na przykład, że życie dzieli się zasadniczo na trzy etapy. Najpierw człowiek nawet nie myśli o tym, że się starzeje, że czas płynie i że od pierwszej chwili, od samych narodzin, zmierzamy do wiadomego końca. Kiedy mija pierwsza młodość, wkraczamy w drugi okres i uświadamiamy sobie, jak kruche jest nasze życie. To, co z początku jest tylko bliżej nieokreślonym niepokojem, przebiera na sile, stając się wreszcie morzem wątpliwości i pytań, które towarzyszą nam przez resztę dni. I w końcu u kresu życia rozpoczyna się trzeci etap, okres pogodzenia się z rzeczywistością. Wówczas nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaakceptować naszą kondycję i czekać.”

wtorek, 8 maja 2012

oTAGowani! :)

Zostałam dziś oTAGowana przez TomkaSzymka do zabawy blogerów!:) - A to Ci Łobuz! :) Ale bardzo lubię takie zabawy i bardzo chętnie biorę w nich udział. :) więc bardzo mu dziękuję.. :)Na czym ona polega? Oto Zasady:


1 Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.


1. Ulubiony rodzaj książki.
Zdecydowanie najbardziej lubię powieści grozy, kryminały i thrillery... zaczytuję się w nich z zamiłowaniem i bez końca! :)

2. Ulubiony autor.
Mam ich kilku i nie potrafię podać jednego :) Zdecydowanie do czołówki należy Stephen King, Dennis Lehane i Simon Beckett!


3. Ulubiona kreskówka z dzieciństwa.

SMERFY i GUMISIE... zdecydowanie i bezkonkurencyjnie! :) Miałam je nagrane na kasetach, a i tak szkoda mi było odejść od telewizora i w związku z tym lałam mamie na fotel :)

4. Najlepszy film jaki ostatni widziałeś/aś.

Ojej! Co ja ostatnio oglądałam?! Titanica! i mogę go polecić, ale nie muszę, bo i tak chyba wszyscy już go widzieli :) I podam jeszcze filmy, które oglądałam kiedyś i należą do moich ulubionych: Zielona mila, Oszukac przeznaczenie, Siedem dusz, Skazany na blusa, Wyspa tajemnic, Piraci z Karaibów... i wiele innych :) Poza tym jestem miłośniczką horrorów typu Ring, Klątwa, Dark Wather, Shutter - Widmo :)

5. Blog, którego najczęściej przeglądasz.

Wszystkie te, które mam wyszczególnione w pasku :) Nie mam jedenego ulubionego, tylko zaglądam do wszystkich regularnie, a do tego każdego dnia do tej grupy dołączają nowe... :)

6. Jaki będzie temat Twojej następnej recenzji?
Hmm... To tajemnica służbowa :)  A tak serio to pracuję obecnie nad recenzją "Zapisane w kościach" S. Becketta i wpisami pod tytułem "30 dni z książkami" :)

7. Jakiego polskiego pisarza podziwiasz najbardziej?
Ciężkie pytanie! Bo raczej czytam autorów innej narodowości :)
ale lubię książki Olgi Rudnickiej :)

8. Ulubione zwierzę.
Lubię wszystkie zwierzaczki :) ale szczególnie bliski jest mi kot! :) I mam nadzieję, że kiedy tylko podrosną moje dzieciaczki przygarnę kiciusia! :) Będę szukać, rzecz jasna Rudego :)
I mam bzika na punkcie meduz... :) o ile można to nazwać zwierzątkiem :) Ostatnio jak byłam nad morzem, chciałam zgarnąć jedną z plaży do słoika i zameldować w domu, ale to już zdechlaczki były... :D

9. Na koncert jakiego zespołu poszłabyś/poszedłbyś najchętniej?
DŻEM ale jeszcze z Rysiem...! Niestety to już nierealne, więc Dżemem w obecnym składzie też się zadowolam :) i pójdę z chęcią choćby setny raz :) Oj... no i Metallica! Mój numer 1 z życzeń realnych :) Koncert tego właśnie zespołu odbędzie się 10 maja w Warszawie, a ja... a mnie tam nie będzie ;( Ale cóż, wierzę że będzie jeszcze okazja :)


10. Jaki serial oglądasz nałogowo?
Dwa... Genialnego doktorka Housa :) I moje pokręcone gospodynie domowe "Gotowe na wszystko" i strasznie ubolewam, że jestem już w połowie ostatniego sezonu :)

11. Ulubiony aktor/aktorka.
Vin Diesel i Jim Carrey :) i niestety zmarły już - Patric Swayze...
a aktorka? Rachel McAdams... :)

UFFF... przebnęłam :) a oto moje pytania i moja lista oTAGowanych osób :)

1. Twoje ulubione cytaty.
2. Twój znak zodiaku.
3. Jakiej muzyki słuchasz? Podaj ulubione zespoły...
4. Czy masz jakąś pasję poza książkami? :)
5. Z którą znaną osobą najchętniej umówiłabyś/ umówiłbyś się na spotkanie? uzasadnij :)
6. Jaki gatunek książki lubisz najmniej? 
7. Twoje ulubione filmy.
8. Od czego jesteś uzależniona?
9. Czego w swoim życiu nie możesz się doczekać?
10. Jaki najchętniej wybralibyście kierunek studiów?
11. W jakim zawodzie obecnie pracujesz?


Do zabawy zapraszam:

Larysa
Juliette
Julie Stranger
Gumciobook
Chabrowa
Littledecoy7
Magda
Upadła Anielica
Alicja
Annie
Cassin
Azumi 

serdecznie zapraszam do zabawy wyznaczone przeze mnie osoby i wszystkich, którzy mają ochotę się dołączyć :) Odpowiedzi na pytania oczywiście nie są obowiązkowe, jeśli ktoś z jakiegoś powodu nie chce odpowiadać - jakoś się z tym uporam... :P

czwartek, 3 maja 2012

"PODWÓJNE GRY"- Richard Mason

„Zapomnieliśmy, że burzenie wymaga odbudowy, że ludzkie serca są kruche i że dotknięcie ich czymkolwiek prócz miłości odpłaca się złem...”

OPIS WYDAWCY
"Po czterdziestu pięciu latach małżeństwa moja żona zastrzeliła się wczoraj po południu. Tak przynajmniej uważa policja, a ja z wielką gorliwością, przekonująco gram rolę pogrążonego w smutku wdowca. Widzicie, życie z Sarą nauczyło mnie sztuki oszukiwania samego siebie i podobnie jak ona, uważam tę umiejętność za doskonały trening w oszukiwaniu innych. Oczywiście ja wiem, że Sara nic takiego by nie zrobiła. Moja żona była osobą zbyt trzeźwo myślącą, zbyt mocno osadzoną w rzeczywistości, żeby przyszło jej do głowy targnąć się na własne życie. Nie sądzę, by poświęciła chociaż jedną myśl temu, co swego czasu uczyniła. Nie poczuwała się do winy. To ja ją zabiłem."
(301 stron)


MOJA OPINIA 
Jeśli kiedykolwiek wydawało mi się, że miałam mieszane uczucia do jakiejś książki, miałam rację - wydawało mi się! Prawdziwie mieszane uczucia do lektury mam dopiero teraz, po przeczytaniu tej powieści! Do przeczytania zachęciła mnie pozytywna opinia koleżanki oraz tajemniczy opis na okładce, z którego jasno wynika, że będzie tu wszystko to o czy lubię czytać najbardziej - morderstwo i tajemnica... :)

 I było! Oj było! I morderstwo - nawet niejedno i tajemnica, intryga, zazdrość, miłość, gniew... Wszystko co niezbędne do świetnej powieści! Jednak jak powiedziałam wcześniej, mam mieszane uczucia... Narratorem powieści jest wspomniany w opisie "mąż". Siedemdziesięcioletni James, dzień po zabiciu żony, opowiada jak doszło do tego strasznego czynu. Cofa się ponad 40 lat wstecz, kiedy to wszystko się zaczęło... I Zaczynało się rewelacyjnie! Wciagnęło mnie niesamowicie! Jednak póżniej... oj... czar nieco prysł i styl autora zacząl mnie bardzo męczyć i irytować! Nie raz łapałam się na tym, że odwlekałam dalsze czytanie. Lektura zaczęła się ciągnąć jak flaki z olejem, zaczęła mnie nudzić i zaczął mnie irytować styl autora, który chyba niepotrzebnymi opisami chciał przedłużyć swą powieść! Bo charakterystyka ciotki, która absolutnie nic nie wnosi do fabuły, ani dalszych wydarzeń, niekoniecznie musi mieścić się na 4 stronach! Poza tym kolejne 50-70 stron zajmował wątek rodzącej się przyjaźni między głównym bohaterem a jego kolegą... Rozumiem, że to był istotny wątek i stosunki między nimi miały duże znaczenie w dalszej części, ale jednak autor przesadził i strasznie mnie tym zanudził. Następnie zaczął mnie irytować sposób w jaki próbował budować napięcie i dodawać dramaturgii swoim przeżyciom, powtarzając w kółko to samo, przerywając jedynie maluśkimi króciutkimi wątkami, aby za chwilę znów wrócić i opisać jeszcze raz co przeczytaliśmy dwie strony wcześniej... ! Poza tym wydaje mi się, że nieco przerysował swoje postaci, lub to ja jestem po prostu "inna" :) ponieważ w końcu, zirytowana zaczęłam odczuwać negatywne emocje w stosunku do Elli - głównej bohaterki, która powinna być odbierana jako ofiara... W ostateczności autor również zepsuł mi radość z zaskoczenia jakie powinnam przeżyć na ostatnich stronach, ponieważ przez jego monotonne opisy i nieudane budowanie napięcia, rozwikłałam zagadkę jakieś 50 stron wcześniej...i z efektu zaskoczenia ...nici...

Strasznie mnie wymęczyła ta powieść jednak, jak pewnie zwróciliście uwagę, moja ocena jest dość wysoka... Dlaczego? Ponieważ to musi być wyjątkowa powieść, jeżeli czytam przynudzona i zirytowana, ale jednak CZYTAM! gdyż ciekwość dlaszych wydarzeń nie pozwala odłożyć jej niedokończonej! :) Najłatwiej można to ująć w ten sposób - genialny pomysł, fabuła i wciągająca historia lecz napisana w kiepski sposób... Gdyby pojawił się film, stałabym w kolejce po bilet do kina jako pierwsza! Ponieważ zamierzony cel został osiągnięty i autor przekazał nam, to co chciał przekazać... Jak wielkie znaczenie w życiu naszym i innych ludzi, mogą mieć małe szczegóły, na które początkowo nawet nie zwracamy uwagi, bo wydają nam się nieistotne... A to właśnie one mogą odegrać w życiu znaczącą rolę... i spowodować taki a nie inny bieg wydarzeń...




CYTATY

„Przyszłość rzadko jest taka, jak ją sobie wyobrażamy, a teraźniejszość przemija, zanim się obejrzymy. Przeszłość natomiast przypomina Atlantydę - jest zatopioną wyspą, na którą nie ma powrotu.”

„Łatwiej jest utrzymać zaufanie zwierząt niż ludzi- nie wiążą się z tym żadne obciążenia ani pokusy...”

„Wszyscy pływają posłusznie, unoszeni przez prąd. Pływają potulnie i bez wysiłku w swoim morzu. Nie muszą wybierać kierunku ani zastanawiać się, dokąd płyną. Chciałabym wiedzieć ilu z nich zastanawia się, dokąd poniesie ich prąd, ilu z nich próbuje popłynąć o własnych siłach. Ludzie poruszają się ławicami jak ryby. Tak jest najbezpieczniej.”

„Będzie mi ciebie bardzo brakować, kiedy wyjedziesz, ale w przypadku uczucia tak silnego jak nasze czas nie odgrywa roli...”

„- Co słychać? - zapytałem - Mniej więcej to samo. Nic się nie zmieniło. Inna sukienka, świeży makijaż, nowe buty. Niestety problemy rozwiązuje się znacznie trudniej niż kwestię wyboru garderoby czy szminki...”

„Dużo prawdy jest w twierdzeniu, że ci, którzy wiele dają, spodziewają się wiele otrzymać, a ci, którzy wiele biorą, boją się, że i im wiele zostanie odebrane...”

„Uważałem, że nie potrafię żyć bez tej miłości, że nie ma takiej rzeczy, której nie byłbym gotów dla niej złożyć w ofierze. Oczywiście nie miałem racji. Żadna miłość nie jest tego warta. Nie wolno rezygnować z własnego ja dla drugiej osoby...”

„Zapomnieliśmy, że burzenie wymaga odbudowy, że ludzkie serca są kruche i że dotknięcie ich czymkolwiek prócz miłości odpłaca się złem...”

„Zrządzenia losu mają większy wpływ na nasze życie, niżbyśmy chcieli to przyznac.”
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...