poniedziałek, 14 kwietnia 2014

BIBLIA... jak dobrze ją znamy?

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Biblia... przedstawiać jej nie będę. Bo nie trzeba. Przejdę więc od razu do konkretów. Rzecz jasna nie będzie to żadna recenzja... Nigdy w życiu nie wpadłabym na pomysł, aby pokusić się o coś takiego! :) O czym więc chciałabym tu pisać?

Znamy ją wszyscy... Lecz niewielu z nas zna jej całość, a nie jedynie fragmenty. I ja do tej pory również poznałam Biblię jedynie we fragmentach. Znałam fragmenty, które omawialiśmy na języku polskim w szkole średniej, fragmenty czytane przez księży w kościele... Postanowiłam to zmienić. Choć fanatyczką religijną zdecydowanie nie jestem, to wyznaczyłam sobie cel - do końca roku 2014 przeczytać ją całą. Od deski do deski. Dlaczego dałam sobie aż tak dużo czasu? Dlaczego do końca roku, a nie np. do końca maja? To proste. Nie mam na celu przeczytać jej jak najszybciej, tylko przeczytać ze zrozumieniem. A aby ją zrozumieć trzeba się skupić, przemyśleć... Uważam, że każdy katolik powinien się z Biblią zapoznać we własnym zakresie, w czasie kiedy uzna, że jest na to gotów i tego potrzebuje :) Teraz właśnie dla mnie nastał ten czas..

Nie ukrywam, że nie jest ona napisana prostym językiem. Zależy to również od jej wydania, tłumaczenia. Choć mam jedno z łatwiejszych wydań, które jest podobno "przyjazne" dla czytelnika, to i tak momentami czyta się dość ciężko. Stąd też wyznaczyłam sobie tak długi okres na osiągnięcie celu. Pisma Świętego nie czyta się jak dobrej powieści i zdecydowanie tak się go czytać nie powinno! Bardzo ważne jest zrozumienie, własna refleksja i interpretacja. Ważne jest aby wynieść jej treść w sercu...

Powiedzcie jak to wygląda u Was?
 Znacie całą Biblię czy jedynie jej fragmenty? 
Rozumiem, że nie wszyscy tu w blogosferze jesteśmy jednej wiary... 
więc bardzo chętnie poznam poglądy każdego z Was. 

środa, 9 kwietnia 2014

Czarna Seria skandynawskich kryminałów... :)

Zapewne żadnemu z nas - moli książkowych - nie umknęła pewna reklama telewizyjna, która wyemitowana została w styczniu tego roku... A jeśli reklama umknęła, to i tak takie wieści szybko się rozchodzą... :) "Czarna seria", skandynawskie kryminały, kolekcja, co dwa tygodnie w czwartki w kioskach :) Tak mniej więcej ja to zakodowałam :) i cóż mogłam zrobić? zrobiłam miejsce na półce i pobiegłam... :)

Dziś już mam w kolekcji 5 tomów (jutro kolejny) i przyznam, że seria zapowiada się świetnie! Prezentują się bardzo estetycznie, w twardej oprawie, wydane przez wydawnictwo Czarna Owca. Duża czcionka, papier taki jak lubię... i treść zdecydowanie zachęcająca :) Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hjorth & Rosenfeldt, Håkan Nesser... te nazwiska zna każdy miłośnik kryminałów. Jaki jest minus? Chyba jedynie taki, że każda książka została rozdzielona na dwa tomy. Pewnie nie wszystkim przypada to do gustu, jednak można na to przymknąć oko... Mniejsze, lżejsze - zawsze wygodniej trzyma się w ręce czytając :) Takie wydanie jest też przyjaźniejsze zwolennikom czytania w komunikacji miejskiej podczas drogi do szkoły, czy pracy. Cena? Biorąc pod uwagę, że jedna książka to dwa tomy, wychodzi mniej więcej tak samo jak wydanie normalne... Ewentualnie w prenumeracie wychodzi taniej :)

Tak prezentuje się Czarna Seria. Ma plusy i minusy, mimo wszystko jednak ja postanowiłam kontynuować zakup. Wyglądają pięknie, co jest ważne dla takiej estetki jak ja... Treść również wartościowa więc uważam, że warto!


A Wy kompletujecie to wydanie, 
czy wolicie  nabyć te tytuły w tradycyjnej postaci? :)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Noe: Wybrany przez Boga" - recenzja filmu...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
"NOE:WYBRANY PRZEZ BOGA"
Gatunek: Dramat, fantasy
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
Produkcja: USA
Premiera: 28.03.2014 (Polska)


OBSADA:
Noe - Russell Crowe
Naameh - Jennifer Connelly

Tubal-Kain - Ray Winstone
Matuzalem - Anthony Hopkins
Ila - Emma Watson
Cham - Logan Lerman
Sem - Douglas Booth




Historię arki Noego zapewne wszyscy znają. Noe dobry, prawy człowiek, dziesiąty potomek w linii od Adama z rodu Seta. Ostatni bogobojny, żyjący według bożych zasad. Jako jedyny spośród zepsutej ludzkości zamieszkującej ówczesną ziemię, dostaje wieści od samego Boga, że niebawem nadejdzie wielki potop, który zniszczy dotychczasowe życie na ziemi. Jego zadaniem, jednocześnie szansą na przetrwanie, jest wybudować arkę i ocalić po jednym osobniku obu płci każdego gatunku zwierząt zamieszkujących ziemię, oraz swoją rodzinę - żonę, trzech synów, oraz ich żony. Ich zadaniem będzie na nowo zaludnić, odbudować świat. Noe jako wierny sługa wypełnia wolę bożą. I tak oto... nadal tu jesteśmy :)


*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Tak to pokrótce wyglądało. Co było powodem decyzji Boga również wiemy z Biblii. Syn Adama i Ewy, Kain zabija swego brata Abla... następnie osadza się w nowym miejscu, płodzi synów, buduje miasto, a ludzie je zamieszkujący, tak jak człowiek od którego się zrodzili, mijają się z prawem bożym. Grzeszą. Zabijają. Kradną. I niestety zaludniają niemal cały świat. Grzech się rozprzestrzenia. Ponadto aniołowie zstępują na ziemię, współżyją z ziemskimi niewiastami i rodzą się z tych poczynań olbrzymy, zniekształcone mutanty... Na ziemi dzieje się źle! Bardzo źle. Trzeba coś z tym zrobić! Bóg decyduje się zniszczyć ten świat i za pomocą Noego stworzyć go na nowo...

Tak tę historię mogę tu przytoczyć, tyle mogę powiedzieć, by nie było za dużo i nie zepsuć nikomu przyjemności oglądania. Tyle właśnie dowiemy się z Biblii. Jednak powiem, że mnie sama ta wiedza od dawna nie wystarczała. Długo i bardzo intensywnie zastanawiałam się skąd takie okrutne postanowienie Boga?! Zniszczyć doszczętnie cały świat i wszystko co na nim żyje? I choć nie mogę zrozumieć jego poczynań i decyzji, aby za grzechy ukarać calutki świat, łącznie z niewinnymi dziećmi, wszelkimi zwierzętami... to jednak zdaję sobie sprawę, że wcale nie muszę tego rozumieć. Skoro Bóg tak postąpił na pewno miał wobec tego swoje powody... Wydaje mi się to zbyt okrutne, jednak jeśli świat wyglądał tak, jak przedstawili to twórcy tego filmu, to zaczynam przynajmniej akceptować historię naszego świata i człowieczeństwa...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Twórcy filmu zrobili moim zdaniem kawał dobrej roboty! I choć widziałam już kilka negatywnych opinii, to jednak ja ustawiam się po stronie jego zwolenników. Być może dlatego, że nie jestem profesjonalnym krytykiem filmowym. Nie potrafię profesjonalnie ocenić reżyserii, pracy dźwiękowców ani producentów... ale patrzę jedynie oczami widza, oceniam subiektywnie, w grę wchodzą moje emocje, mój gust filmowy czy sympatia do poszczególnych aktorów... Do mnie jednak przemawia obraz, który stworzył pan Aronowsky.


Podobno film powstał na podstawie komiksów. Być może. Ja jednak nie miałam z tą formą przekazu zbyt wiele wspólnego, więc i komiks o Noe umknął mojej uwadze. Nie będę więc bazować na historii w nim przedstawionej. Dla mnie Noe i jego arka pochodzi z Biblii i przy tym pozostanę. Dokładnym odzwierciedleniem historii biblijnej ten film nie jest. Twórcy dodali trochę od siebie. Troszkę dodali, trochę zmienili... na szczęście sens pozostał ten sam. Wyobraźni jednak nikomu odmówić nie można. Poznajemy w filmie imię żony Noe - Naameh, choć w Biblii jej imię nie jest wymienione. W budowaniu arki pomagają bohaterowi, wcześniej wspomnieni, aniołowie. Jednak w żaden sposób aniołów oni już nie przypominają. Zeszli niegdyś na ziemię i mieszali się do ludzkich spraw... za karę Bóg oblepił ich ziemskim piachem, kamieniami, błotem... Uwięził ich w takiej postaci, bez prawa powrotu w niebiosa. Aniołowie wyglądający jak ogromne, zmutowane kamienne istoty? Bardzo oryginalne, ale muszę przyznać, że na wielkim ekranie istoty te robiły wrażenie.

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Scena potopu, ten punkt filmu pokazałabym nieco inaczej, bardziej ujmująco. Według mnie w tym momencie za mało było grozy. Skoro już Bóg zdecydował zniszczyć świat... chciałabym to zobaczyć! Jak krok po korku, fala po fali woda zalewa doliny, pola, pokrywa najwyższe góry. Tego właśnie mi zabrakło. Pokazałabym to inaczej, bardziej szczegółowo. Tak aby bardziej trafiło to do widza! Tymczasem większość tej sceny widzimy już z wnętrza arki... Trochę szkoda, ponieważ w tej scenie widziałam wielki potencjał i niestety twórcy go nie wykorzystali czym jednocześnie delikatnie mnie zawiedli.

Zdecydowanie wielkim plusem tego filmu jest obsada aktorska. W rolach głównych zobaczyć możemy wielkie gwiazdy współczesnego kina. Fenomenalny Russell Crowe jako Noe poradził sobie doskonale. A zadanie nie było łatwe, gdyż tytułowy bohater, choć jest postacią pozytywną, wzbudzać miał sprzeczne uczucia i emocje! Od sympatii i wdzięczności, aż po oburzenie, złość i żal. Udało mu się to świetnie. Jennifer Connelly jako żona bohatera była ucieleśnieniem dobroci i ciepła. Dodatkowo w niewielkiej, lecz ważnej roli podziwiać możemy legendarnego, wybitnego Anthony'ego Hopkinsa. A młodziutka Emma Watson mogła w końcu pokazać, że świetnie sobie radzi w postaci innej, niż urocza, mała wiedźma Hermiona z serii o Harrym Potterze. I tu pani Watson podobała mi się ogromnie! Śledziliśmy jak dojrzewała na ekranie... Teraz w niczym już nie przypomina tej małej dziewczynki! Stała się świadomą, piękną i zdolną kobietą. Wróżę jej naprawdę wielką karierę aktorską.

Ogólnie film bardzo mi się podobał i jestem pewna, że widziałam go pierwszy lecz nie ostatni raz. Choć mam kilka zastrzeżeń i momentami czułam się zawiedziona niewykorzystanym potencjałem, to jednak dreszcz grozy przebiegł mi po plecach, następnie wzruszyłam się i nie ukrywam, że niejedna łza zakręciła mi się w oku... Tyle emocji podczas jednego seansu? Gdyby to był zły film nie zrobiłby takiego wrażenia. Co prawda twórców troszkę poniosło, rozbudowali postać i historię biblijnego Noego do granic rozsądku i dobrego smaku, lecz na szczęście nie pogubili się i zachowali sens całości. Film robi wrażenie. Pokazana w nim wszechobecna śmierć, zło, gniew, żądza władzy, bezduszność... ten świat zasłużył na zagładę... Ale wiecie co jest najbardziej przerażające? Że nasz współczesny świat bezsprzecznie znów podąża w tym kierunku...


piątek, 4 kwietnia 2014

"Pan Przypadek i celebryci" - Jacek Getner

Gatunek: KRYMINAŁ
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 234
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Zakładka



Kiedy po raz pierwszy trzymałam w ręku książkę, którą napisał pan Jacek Getner, nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać. Miłośniczką polskich powieści raczej nigdy nie byłam, nazwisko autora również nie było mi znane... Ale cóż, sięgnęłam po tytuł "Dajcie mi jednego z was" i już wiedziałam, że było warto! Na dzień dzisiejszy natomiast, po przeczytaniu już trzeciej książki tego pana, dziwię się, że nie należy on jeszcze do czołówki najpopularniejszych polskich autorów! Dziwię się, jednak naprawdę wierzę, że niedługo usłyszy o nim cała Polska.

"Pan przypadek i celebryci" to druga książka z serii o naszym rodzimym detektywie Jacku Przypadku. Ten młody, bystry, inteligentny i uroczy młodzieniec ma niezwykły talent do rozwiązywania zawiłych intryg i zagadek. W pierwszej części pt. "Pan Przypadek i trzynastka", Jacek pomógł przemiłej staruszce, pani Irminie Bamber, rozwiązać zagadkę i znaleźć złodziei, którzy ukradli jej dzieła sztuki. Tym razem ma o wiele twardszy orzech do zgryzienia. Na  planie popularnego serialu, zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest jeden z aktorów, który nie był zbyt lubiany przez resztę ekipy... Tak naprawdę każdy mógł mieć powód by pomóc koledze przejść na tamten świat. Sprawa o wiele poważniejsza niż skradzione obrazy pani Bamber, prawda? Więc czy Jacek i tym razem wpadnie na trop i znajdzie zabójcę?

Oczywiście zakończenia tej historii Wam nie zdradzę. Powiem tylko, że zaskoczy. I ja jako stara miłośniczka kryminałów, wszelkich intryg i zagadek nie rozwikłałam fabuły przed finałem. Czyli jest dobrze... :) Nawet bardzo dobrze! Co najważniejsze pan Getner posługuje się prostym językiem, dzięki czemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie :) Akcja rozwija się szybko, już od pierwszych stron czytelnik wciągnięty zostaje w wir wydarzeń i nie opuszcza go do samego końca. Tę pozycję czyta się jednym tchem. Zaledwie 230 stron szybkiej akcji to zajęcie na jedno, dwa popołudnia. Poza tym autor oszczędza nam zbędnych wątków i niekończących się, nic nie wnoszących do fabuły opisów, co jest istotne. Istotne przynajmniej dla mnie, gdyż męczące opisy, tysiące bohaterów i przesadna wielowątkowość fabuły potrafi mnie skutecznie zniechęcić do lektury. 

Przy poprzedniej części przygód pana Przypadka, jak i pierwszej książce autora, z którą miałam przyjemność spędzić trochę czasu, zarówno ja, jak i inni recenzenci mieliśmy uwagi głównie dotyczące mało zachęcającego wydania. Niemal jednogłośnie zgadzaliśmy się, że tak interesująca treść powinna znaleźć się w bardziej interesującej oprawie! Inaczej może jej to jedynie zaszkodzić. Nie ukrywam więc, że bardzo się ucieszyłam kiedy pan Getner ogłosił konkurs wśród czytelników na zaprojektowanie okładki. Wynik jest jak najbardziej zadowalający! W tym przypadku do oprawy i wydania nie można mieć żadnych zastrzeżeń, ponieważ prezentuje się naprawdę świetnie! Przyciąga wzrok i jak najbardziej jest w moim guście! 

Przyznaję, że czekam niecierpliwie na kolejną trzecią już część przygód naszego Sherlocka Holmesa. Jestem niezwykle ciekawa jaką tym razem zagadkę będzie miał do rozwikłania! Jacek Przypadek to postać wielobarwna i rozbudowana. Zdobywa sympatię czytelników od "pierwszego wejrzenia" :) Pomysł na serię opowiadającą jego przygody to świetny pomysł, który sprawi, że żaden czytelnik, który raz poznał tę postać, nie będzie chciał zakończyć znajomości przed ostatnią częścią całej serii... Ja na pewno nie chcę!  I wierzę, że dzięki niej pan Getner znajdzie się w czołówce polskich autorów! Kto zatem nie miał okazji jeszcze poznać naszego uroczego detektywa niech koniecznie nadrobi to w najbliższym czasie! Czym prędzej, gdyż kolejne przygody Jacka przybierają już kształt i nakreślają się pod piórem utalentowanego autora... :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora Pana Jacka Getnera!
Serdecznie dziękuję!

czwartek, 3 kwietnia 2014

"Możesz uzdrowić swoje ciało łącząc medycynę, afirmację i intuicję" - L.L. Hay, M.L. Schulz

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: PORADNIK
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 328
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl

"Piękna okładka!" - Tak, to było pierwsze co pomyślałam widząc tę pozycję... I choć staram się nie oceniać nigdy książki po okładce, muszę przyznać, że jednak okładka potrafi skutecznie przyciągnąć czytelnika. Przynajmniej mnie :) Jestem osobą, która lubi otaczać się ładnymi, estetycznymi przedmiotami, stąd też moja nieskrywana sympatia jaką darzę wydawnictwo Studio Astropsychologii! I choć nie każdy stanie się miłośnikiem pozycji, które wychodzą spod ich skrzydeł, to na pewno każdy kto choć raz trzymał w ręku wydaną przez nich książkę, przyzna, że estetyki nie można im odmówić! Wydanie tego tytułu zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Kolorowa, przyciągająca wzrok okładka, czytelna czcionka, zdobienia na każdej stronie... po prostu coś pięknego i choć najchętniej w nieskończoność wychwalałabym oprawę, to jednak wiem, że wypadałoby napisać coś o treści... :) 

Nie ma na ziemi człowieka, który nie skarżyłby się choć raz na dolegliwości zdrowotne. To pewne. Każdy z nas czasem choruje i jest to normalne. Spędzamy wtedy kilka dni na błogim lenistwie... Wylegując się legalnie w łóżku z zapasem chusteczek higienicznych pod ręką, użalając się nad swoim marnym samopoczuciem :) - tak jak ja teraz :) Co jednak zrobić kiedy dopada nas coś poważniejszego? Co zrobić kiedy kilka dni błogiego lenistwa nic nie pomoże naszemu schorzeniu? Co jeśli nasze zdrowie kuleje i dolegliwości odczuwamy niemal codziennie? Czy jesteśmy zdani wyłącznie na farmaceutyki? Nie... Z opieki lekarskiej, rzecz jasna, korzystać musimy, ale prócz tego warto wspomagać się innymi formami uzdrawiania ciała, które przedstawią nam autorki tej książki.

Czym są afirmacje zapewne część z nas wie. Większość już pewnie się z nimi spotkała... może nawet je stosuje? Czy wiecie, że mogą one pomóc w poprawie stanu zdrowia? Jak już mówiłam nie raz, w niejednej recenzji - wszystko jest w Twojej głowie! Jeśli zaczniesz użalać się nad sobą, pewne jest, że w ciągu kilku minut lub wręcz natychmiast poczujesz się gorzej i Twoje dolegliwości dadzą się we znaki. Jeśli jednak będziemy afirmować, że czujemy się świetnie i nic nam nie dolega to będziemy czuć się znacznie lepiej. Może to bardzo pomóc w poprawie naszego samopoczucia i zdrowia, ale pamiętajmy, że nie zastąpi nam to wizyty u specjalisty. Afirmacje mogą jedynie wspomagać medycynę, a nie ją zastępować... Rozsądne granice pomoże wyznaczyć nam ta książka. Dowiemy się również jak układać afirmacje i jak afirmować, żeby przynosiły one jak najlepsze efekty. Dodatkowo wspomoże nas tabela z gotowymi zdaniami, które możemy wykorzystać w naszych dolegliwościach. A jeśli zastanawiamy z się co właściwie nam dolega, na wstępie książki znajdziemy bardzo pomocny test, którego wynik powie nam, na jakie obszary naszego ciała i na jakie schorzenia powinniśmy zwrócić szczególną uwagę i co podpowiada nam nasze ciało.

Emocje, nasz umysł, nawyki myślowe mają bardzo duży wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Miłość, złość, gniew, zazdrość, strach, smutek, radość... Wszystkie te uczucia mają wpływ na nasze ciało i nasze zdrowie.  Gniew powoduje napięcie mięśni, zwężenie naczyń krwionośnych, a to utrudnia krążenie krwi i prowadzi do nadciśnienia... Tak, ja też o tym nie wiedziałam. Astma, cukrzyca, grypa, gruźlica a nawet rak i wiele innych chorób też może być spowodowanych przez czynniki, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Od piątego roku życia choruję na astmę. Według medycyny i lekarzy jest to moja reakcja na alergeny takie jak roztocza, kurz, sierść. Z powyższej książki dowiedziałam się, że astmę mogą powodować dodatkowo pewne emocje i zachowania z nimi związane... stłumiony płacz, poczucie zduszenia. Czy zbiegiem okoliczności jest, że od zawsze tłumię w sobie wszelkie emocje i nie lubię ich uzewnętrzniać? A wręcz z ich okazywaniem mam problemy? Pod twardą skorupą i pozornym spokojem, skrywam prawdziwy wulkan emocji... a może gdybym nauczyła się je okazywać, odetchnęłabym w końcu pełną piersią?

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...