środa, 25 kwietnia 2012

"TRZEPOT SKRZYDEŁ" - Katarzyna Grochola

"Pamiętasz?
Jakie to piękne słowo, pod warunkiem, że ma się je do kogo powiedzieć..."


OPIS WYDAWCY
Trzepot skrzydeł to opowieść o młodej kobiecie, która ma męża, pracę, własny dom. Z pozoru wszystko wygląda kolorowo, naszej bohaterce niczego nie brakuje, a jednak Hanka nie promienieje szczęściem. Za zamkniętymi drzwiami, gdy nikt nie widzi, jej życie zamienia się w koszmar, z którego nie potrafi się wyrwać. Dla ułożonego, dobrze zarabiającego męża jest najważniejsza na świecie. Niestety, oblicze tej miłości jest tragiczne. Gdy Hanka traci przez niego coś, na czym jej najbardziej w życiu zależało, postanawia uwolnić się z matni swoich słabości, strachu i niemocy. Przy okazji w dość zaskakujący sposób na nowo nawiązuje więź z - być może - najbliższą jej osobą… (170 stron)

MOJA OPINIA

Jak trafiłam na tę książkę? Sama przyszła do mojego domu... :) Mam to szczęście, że opiekunka moich dzieci, dzieli ze mną pasję i z takim samym zapałem jak ja, pochłania książki. Często wymieniamy się lekturami, pożyczamy je sobie i w taki też sposób trafiła do mnie powieść pani Grocholi. "Zostawiłam Pani książkę. Warta uwagi!" - usłyszałam pewnego dnia po powrocie do domu. Więc nie sposób było ją ominąć...

"Trzepot skrzydeł" to powieść o Hance. Młodej kobiecie, która ma wszystko czego potrzeba do szczęścia... Dom, dobrą pracę, oddaną przyjaciółkę, przystojnego męża... Kocha i jest kochana. Jednak nie jest szczęśliwa. Za zamkniętymi drzwiami mieszkania, Hanka przeżywa prawdziwy koszmar. Z biegiem czasu jej idealny z pozoru mąż, zmiania się w tyrana i potwora... Jest zaborczy i zazdrosny. Odcina ją od wszystkich znajomych i sprawia, że w jej świecie jest miejsce tylko dla niego. A do tego nie stroni od rękoczynów...

Choć wstyd się przyznać, powiem, że była to dopiero druga książka autorstwa pani Grocholi, jaką miałam przyjemność przeczytać. Miałam już styczność z jedną pozycją, ale były to opowiadania i nawet nie jestem pewna tytułu, ale prawdopodonie "Podanie o miłość". Oczywiście, znałam jej dzieła. Słyszałam o pani Katarzynie nie raz, choćby za sprawą tak znanej historii jak "Nigdy w życiu", która doczekała się ekranizacji. Jednak "Trzepot skrzydeł" to pierwsza pozycja, jaką przeczytałam od początku do końca. I mogę tylko żałować, że tak późno sięgnęłam po książki tej autorki... Czytało mi się ją tak dobrze, że 170 stron pochłonęłam jednego dnia! Napisana niezwykle lekko, w pierwszoosobowej narracji, mamy wrażenie, że główna bohaterka właśnie nam opowiadała o swoich przeżyciach. Do tego ten prosty styl, w jakim piszę pani Grochola... Czyta się naprawdę łatwo i w miarę przyjemnie, jeśli takiego - nieco wątpliwego w tym przypadku - słowa możemy użyć, patrząc na zawartą w niej historię. Ja mogę śmiało powiedzieć, że nie było to moje ostatnie spotkanie z piórem tej pani! To dopiero początek...

Historia jaką przedstawia nam książka bardzo porusza, daje do myślenia i sprawia, że zaczynamy się rozglądać czy gdzieś w naszym otoczeniu, nie chowa się taka mała Hania...

„Właściwie, to dobre słowo. Taka przykrywka do wszystkiego, czego nie chcemy powiedzieć. , to znaczy, nie, nie dobrze, prawie źle, ale po co ci o tym mówić. (...)Właściwie - znaczy prawie kłamstwo. Właściwie nic mi nie jest. To znaczy jest mi wszystko.” 


W tej książce poruszony jest niezwykle ważny i jednocześnie delikatny problem. Dlatego też książka wywarła na mnie wielkie wrażenie, bo historia w niej zawarta była dla mnie niemal osobista... I czytając nie mogłam oprzeć się myśli, że za mało mówi się o przedstawionym w niej problemie! Prawie go nie znamy, wręcz nie rozumiemy i zwykle kiedy już coś takiego ujrzy światło dzienne, podnoszą się głosy -"Pewnie sobie na to zasłużyła!". A to nie tak...
Teraz przy spotkaniu z tą powieścią, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę, każda z nas, mogłaby być "Hanką"... Być może nawet znamy jakąś "Hankę", choć o tym nie wiemy, lub wolimy nie wiedzieć! Być może któraś z naszych koleżanek czy znajomych, tak jak ona, przeżywa koszmar, o którym nie chce lub nie może mówić! Rozejrzymy się wokół. Nigdy nie wiemy, jaką tajemnicę mogą skrywać ludzie za zamkniętymi drzwiami swojego mieszkania. Nigdy nie wiemy, czy idealny, sympatyczny, wykształcony, mądry i uroczy mąż koleżanki, nie ma tej drugiej twarzy, której nie pokazuje nikomu, prócz swojej ukochanej "Hani"...


CYTATY
„Nie czujemy się kochani, dopóki choć jedna osoba na ziemi nie pozna nas dogłębnie. Takimi, jakimi jesteśmy naprawdę a nie takimi jakimi chcielibyśmy być.”

"Właściwie, to dobre słowo. Taka przykrywka do wszystkiego, czego nie chcemy powiedzieć. , to znaczy, nie, nie dobrze, ale prawie źle, ale po co ci o tym mówić. (...)Właściwie - znaczy prawie kłamstwo. Właściwie nic mi nie jest. To znaczy jest mi wszystko.”

„Ktoś kiedyś mi powiedział, że jeśli pytasz, czy wyjść za mąż, to nie wychodź, bo to znaczy, że człowiek jeszcze nie dojrzał do samodzielnej decyzji, to nie dojrzał tym bardziej do wspólnego życia, do wzięcia odpowiedzialności również za drugiego człowieka.”

„Mój rok bez Ciebie. Twój rok bez mamy. Wasz rok bez siebie. I Twój rok beze mnie. Ile to lat razem?”

„Właściwie nic mi nie jest. To znaczy jest mi wszystko.”

„Widzę niebo i słońce widzę. Wspólne dla mnie, która jestem i dla ciebie, którego nie ma.”

„Nie każdemu jest dana taka szansa, żeby choc przez moment pobyć sobą, porzucić to, do czego się przyzwyczailiśmy, każda zmiana budzi niechęć i strach, a sytuacje graniczne, kiedy chcemy być prawdziwi, szybko mijają(...)”

"Chcę Ci jeszcze napisać, że człowiek jest stworzony po to, żeby kochać.
Jeżeli nasłuchujemy, to ze wszystkich stron słyszymy odpowiedź. Nasłuchuję.
Czasami słyszę trzepot skrzydeł. Już się nie boję."

''(...) Czuję jeszcze czasami trzepotanie, ale to nie strach, to może skrzydła, jeszcze zwinięte we mnie, jeszcze nierozprostowane, a może to skrzydła Opiekunów, juz nie boję się tego trzepotu, tylko wsłuchuję się, żeby rozpoznać, gdzie mnie prowadzi''

"Wszystko miało zacząć się jutro. Od jutra świat miał być dobry. Jutro miałam postanowić, zmienić, zobaczyć. Jutro miał być lepszy dzień. Nigdy dzisiaj."

"Więc ona na początku nie wróżyła nam przyszłości, ale przyznała, że się myliła.
Myliła się, mówiąc, że się myliła. Przyszłość ma każdy, dopóki żyje. Ja byłam bez przyszłości..."

"Jestem na wyspie, na której wszyscy kłamią. Jeśli na niej jestem, to znaczy, że kłamię, mówiąc, że kłamią, czyli że mówią prawdę, ale jeśli prawdą jest to, że wszyscy kłamią, to ja też kłamię, kłamiąc, że wszyscy kłamią, czyli mówię prawdę."

"Wierz mi, to jest najlepszy sposób, żeby ukryć strach. Być taką, hej, do przodu. Żeby nikt się nie domyślił."

"Człowiek nie jest doskonały, popełnia błędy, te błędy go nie dyskwalifikują, przecież człowiek może się pomylić."

"Potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami."

4 komentarze:

  1. Jakoś nigdy specjalnie nie lubiłam jej książek, ale może czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja teraz spotkałam się z Panią Grocholą pierwszy raz :) będę próbować dalej i zobaczymy, jak wyjdą nam kolejne spotkania... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu dorwać tę książkę!!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedyś dosłownie zaczytywałam się książkami Grocholi, może pora do tego wrócić :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...