sobota, 26 kwietnia 2014

Moje 2 urodziny...! :)

*zdjęcie zostało zaczerpnięte z internetu*
Witajcie!
Kilka dni temu mój blog obchodził swoje 2-gie urodziny! Tak... ja też nie mogę wyjść z podziwu, jak ten czas szybko leci! Wydawałoby się nie tak dawno wpadłam na szalony pomysł założenia bloga, a tu jestem z Wami już dwa lata! Pamiętam jak zastanawiałam się nad jego tematyką i długo nie mogłam się zdecydować -  o czym mogłabym pisać?! :) W końcu całkiem spontanicznie wypadło na książki, i recenzje... Blog już istniał, lecz nadal świecił pustkami, pomyślałam więc " żeby nie było tak pusto, napiszę chociaż, że przeczytałam ostatnio dobrą książkę..." :D i tak właśnie pojawiła się pierwszy raz w życiu napisana przeze mnie recenzja książki... i tak już zostało! :) Stwierdziłam, że to jest właśnie to! 

Wtedy się zaczęło... potem każdego dnia, krok po kroku odkrywałam blogosferę, zaczęły się współprace recenzenckie, które były dla mnie wielką niespodzianką, ponieważ nie miałam pojęcia, że wydawnictwa i autorzy współpracują z recenzentami... Była to niespodzianka, ale jakże miła! Do dziś każda nawiązana współpraca, każda propozycja i każdy nowy czytelnik podbudowuje i sprawia, że nabieram pewności i zapału do dalszego pisania! :) i za to wszystko Wam dziękuję :)

Co się działo przez te dwa lata mojej obecności z Wami? 
Nawiązałam kilka współprac recenzenckich.. :) 
Napisałam do Was 264 razy...
Wy skomentowaliście wpisy 4.134 razy...
Zajrzeliście do mnie dokładnie 95.685 razy!
I co najważniejsze, mam dla kogo pisać, ponieważ przez te 2 lata 392 osoby dołączyły do moich stałych czytelników i 229 osób postanowiło zaglądać do mnie dzięki witrynie google+ :) 

Serdecznie Wam wszystkim dziękuję :) Cieszę się, że jesteście, bo dzięki Wam i ja tu jestem :) Wiele dla mnie znaczycie! Dużo się wydarzyło przez ten czas. Mój blog przeszedł chyba dwie metamorfozy, nawet mój nick, z "Rudej" zmienił się na moje prawdziwe imię i nazwisko :) Nadszedł czas kiedy stwierdziłam, że powinnam otwarcie podpisywać się imiennie, zamiast używać ksywek :) Poza tym bardzo rozwinął się mój warsztat, znalazłam swój własny styl pisania... Również recenzowane przeze mnie pozycje z czasem zaczęły się zmieniać... Dojrzałam z Wami :) Rozwinęłam się... i mam nadzieję, zostanę z Wami jeszcze długo :) 

Z okazji drugich urodzin zamierzam zorganizować dla Was kolejny konkurs, w którym do wygrania będą oczywiście książki :) i odbędzie się on jak zawsze - wyłonię dwóch zwycięzców :) Jedna książka poleci do osoby, która po prostu wyrazi chęć wzięcia udziału w konkursie, natomiast drugim zwycięzcą zostanie, biorący udział w konkursie, jeden z obserwatorów mojego bloga... :) w ramach podziękowania i wdzięczności za stałą obecność w moich skromnych blogowych progach :) Wypatrujcie szczegółów, które pojawią się już niebawem! :) 

miłego wieczoru!
Renata Zub

piątek, 25 kwietnia 2014

"Wspólne linie życia. Numerologia w związkach" - Violetta Kuklińska - Woźny

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: EZOTERYKA, NUMEROLOGIA
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 315
Oprawa: miękka

Wydawnictwo: Firma Szkoleniowo-Doradcza
Dostępność: Świat w liczbach


Za pewne większość z Was słyszała już o numerologii i wie na czym ona polega. W dobie wróżek, jasnowidzów... każdy z nas ma do niej dostęp. W dzisiejszych czasach niemal co druga osoba choć raz korzystała z usług wróżki, a duża część robi to regularnie. I nie ma znaczenia status społeczny, pozycja, zawód, płeć... każdy chciałby czasem poznać swoją przyszłość :) I numerologia również pozwala nam, w pewnym sensie odkryć naszą przyszłość...

Matematyka króluje w świecie nauki. Za jej pomocą można opisać cały świat. Można opisać również nas, ludzi. Nasza data urodzenia, czas i współrzędne miejsca w którym przyszliśmy na świat, to ciąg cyfr... Również każdej literze alfabetu przypisana jest odpowiadająca jej cyfra. Więc nasze imię i nazwisko, adres zamieszkania... wszystko można obliczyć. i każda cyfra ma ogromne znaczenie. Dzięki obliczeniu liczby urodzenia, liczby życia, można dowiedzieć się o sobie i bliskich wielu zaskakujących rzeczy. Nasza liczba charakteru doskonale z najmniejszymi szczegółami potrafi opisać właśnie naszą osobowość, nasz charakter, nasze podejście do życia, może wskazać nasze wady i zalety. Dzięki magii liczb, możemy idealnie wybrać datę ślubu, która przyniesie przyszłym małżonkom szczęście w życiu i miłości. Dzięki liczbom można dowiedzieć się dlaczego często bywa tak, że kobieta po zamążpójściu zmienia się nie do poznania. Okazuje się bowiem, że ważną rolę w jej życiu odgrywa zmiana nazwiska. A zmiana ta może wyjść na dobre, lub wręcz przeciwnie - może sporo namieszać w jej życiu i charakterze! I wszystko to można obliczyć za pomocą numerologii...


A skoro jesteśmy już przy miłości... zostańmy przy niej na dłużej! :) Skoro dzięki liczbom można obliczyć cechy naszego charakteru, można wskazać też, które osoby mają szansę na stworzenie najszczęśliwszych, najtrwalszych związków. A które mogą być stratą czasu i którymi nie warto zawracać sobie głowy... i przyznam, że przeprowadziłam już kilka takich testów, na podstawie relacji i związków wśród moich znajomych i wyniki są naprawdę zaskakujące. Naprawdę coś w tym jest...! Jednak zdarzają się wyjątki i warto pamiętać, że w ostatecznym wyborze partnera zawsze powinny decydować nasze uczucia względem drugiego człowieka, a nie wyrocznia cyfr.

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o sobie, o waszym partnerze i związku, polecam książki bezsprzecznego autorytetu w dziedzinie numerologii, pani Violetty Kuklińskiej- Woźny. Autorka ma wieloletnie doświadczenie oraz wiedzę z zakresu magii cyfr. W swoich książkach dzieli się z nami swoją ogromną wiedzą. Miałam przyjemność już wielokrotnie spotkać się z publikacjami tej pani i mogę śmiało przyznać, że są to książki godne polecenia osobom zainteresowanym numerologią. Bez względu na stopień zaawansowania i wiedzy w temacie!   

Pani Kuklińska- Woźny bardzo szczegółowo i klarownie przedstawia zagadnienia numerologii. Pokaże jak od podstaw nauczyć się obliczać najważniejsze cyfry naszego życia. Warto zaznaczyć, że autorka pisze jasno nawet dla osób, które z numerologią nie miały nic wspólnego, lub dopiero stawiają w temacie pierwsze kroczki. Każdy bez problemu skorzysta z jej rad i wiedzy. Autorka szczegółowo i wyczerpująco opisuje charaktery i osobowości osób spod poszczególnej liczby... Wyczerpująco charakteryzuje osobowość, wady, zalety oraz predyspozycje zawodowe osób urodzonych konkretnego dnia miesiąca, lub urodzonych pod konkretną liczbą urodzeniową! a co najważniejsze, własnie w powyższej książce i szczegółowo opisuje dopasowanie charakterologiczne dwóch osób i mówi jakie masz szanse stworzyć udany związek z obecnym partnerem lub osobą, o względy której dopiero zabiegasz :) W tej książce autorka skupia się gównie na relacjach, miłości, związkach i dopasowaniu dwóch osób, które chciałyby, lub tworzą związek. Nie chciałabym jednak, aby ktoś ślepo ufał magii cyfr, horoskopom i wróżbom. Pamiętajcie, że jest to raczej narzędzie pomocnicze, dzięki któremu upewnisz się co do słuszności wyboru partnera, lub dowiesz się nad czym lepiej byłoby popracować, aby te relacje i związek były jak najlepsze! :) 

Zaryzykuje stwierdzenie, że każdy z nas choć raz chciał poznać swoją przyszłość. Każdy choć raz chciał przejrzeć swojego partnera, lub zrozumieć tę drugą płeć. Każdy chciał dowiedzieć się co takiego robi źle, albo co mógłby zrobić, aby jego związek był szczęśliwy, trwał jak najdłużej i jak najszczęśliwiej... Numerologia może pomóc! Może odkryć przed nami to, czego do tej pory nie wiedzieliśmy. Może pomóc bardziej zrozumieć męża lub narzeczonego. Może wskazać drogę, która prowadzi do poczucia szczęścia i poczucia spełnienia w związku z Tym człowiekiem, z którym akurat jesteś! Polecam tę książkę, każdemu kto chciałby poznać tajniki numerologii w związkach. Każdemu kto chciałby sprawdzić czy obecny partner jest odpowiedni i każdemu, kto czuje że obecny związek wisi na włosku, a jednak czuje, że warto go ratować i walczyć! Być może akurat okaże się, że nasz partner jest dla nas idealną partią! i Trzeba walczyć do upadłego! :) 


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autorki Pani Kuklińskiej - Woźny!
Serdecznie dziękuję!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

"Zły człowiek" - Jarosław Kowal

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: OBYCZAJOWA
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 303
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Novae Res



Coraz częściej sięgam ostatnio po literaturę polską. Coraz więcej polskich autorów poznaję i coraz bardziej zaczynam się do nich przekonywać. Choć nie ukrywam, że do tej pory zdecydowanie wolałam książki zagranicznych pisarzy. Pan Jacek Getner ujął mnie swoim stylem, talentem pisarskim i serią powieści o detektywie Przypadku... Teraz nadeszła pora poznać pana Jarosława Kowala... 

Jacek jest artystą i indywidualistą, tak pokrótce można go opisać. A jego życie to delikatnie mówiąc - pasmo nieszczęść. Jest niedocenionym muzykiem, który tylko okazjonalnie koncertuje w niewielkich klubach. Niedawno został ojcem lecz rozstał się z jego matką. I mimo dorosłego już wieku, kiedy to ludzie zwykle mają już stabilizację materialną i emocjonalną, Jacek nie osiągnął nic szczególnego. Wręcz przeciwnie, sprawia wrażenie człowieka samotnego, zagubionego w ówczesnym świecie, a jego życie zdaje się nieustannie płynąć w dół po równi pochyłej. Jacek nie potrafi się odnaleźć, korzysta z usług psychoterapeutki lecz terapia nie przynosi oczekiwanych efektów, gdyż bohater uważa terapeutkę za niekompetentną osobę, która sama powinna korzystać z podobnych usług.

Przyznam szczerze, że mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Jest to bardzo, bardzo ciężka pozycja, której nie czyta się łatwo i przyjemnie. Zdecydowanie. Szło mi opornie i długo. Dość trudna, złożona tematyka, ciężki język, przepełniony trudnym słownictwem, jakim posługuje się autor, brak podziału na rozdziały, skomplikowane, filozoficzne przemyślenia bohatera i częste retrospekcje... Niestety, to wszystko razem, daje ciężką w odbiorze całość.  

Jak już wspomniałam nie czytało mi się łatwo. Długo nie mogłam się odnaleźć w treści, długo nie mogłam poczuć zainteresowania, tematyka była mi dość obca, przez jakiś czas męczyłam się nieco i trudem siadałam do dalszego czytania. Początki były trudne. Głębokie przemyślenia bohatera, które zajmowały zdecydowaną większość treści książki, wydawały mi się niesamowicie ciężkie i ...pesymistyczne. Przepełnione negatywnymi emocjami, złością, frustracją. Mnie, osobę zwykle uśmiechniętą, pozytywnie nastrojoną do świata, bardzo one męczyły. Ciężko było mi zmierzyć się z treścią ,stawić czoła takiemu spojrzeniu i tylu negatywnym, skomplikowanym myślom. Poza tym częste retrospekcje i brak wyraźnego podziału na rozdziały sprawiały, że łatwo było się pogubić w treści i utrzymanie się w wydarzeniach wymagały sporego skupienia.

Jednak muszę przyznać, że mimo wszystko należą się autorowi wyrazy uznania. Autor wiedział co robił, czuł to i od początku do końca trzymał się swojego zamierzenia. Na swój sposób bardzo dobrze prowadził fabułę, podkręcając nieco tempo, by za chwilę je zwolnić i znów rozpędzić. Główny bohater natomiast jest postacią świetnie skonstruowaną, dopracowaną w najmniejszych szczegółach, spójną i bardzo realistyczną. I wielki ukłon w stronę autora za to, że tak doskonale potrafił wczuć się w jego położenie i tak szczegółowo przedstawił nam emocje i przeżycie tak złożonego bohatera. To niełatwe i za to wielkie wyrazy uznania dla autora! 

Nie była to łatwa książka, ale nie mogę też powiedzieć, że była zła. Być może troszkę za ciężka dla mnie, może trochę odbiegająca od lektur po jakie zwykle sięgam, ale absolutnie nie była to zła książka! Bo czy można nazwać tak książkę, jedynie dlatego, że została napisana w cięższy sposób? Autor poruszył bardzo trudny, jednak bardzo współczesny temat i wspaniale go poprowadził! I co najważniejsze - zmusił mnie do refleksji i przemyśleń! I nie wykluczam, że być może kiedyś jeszcze ponownie zmierzę się z tą historią, aby znając już zakończenie, móc bardziej skupić się na szczegółach i poświęcić więcej czasu na własne przemyślenia. Cięższe książki warto czasem przeczytać ponownie, znając już zakończenie by móc zauważyć to, co umknęło... Dla mnie było to wielkie wyzwanie i od osób, które na co dzień czytają raczej proste, łatwe i przyjemne powieści, ta książka będzie wymagała szczególnego skupienia. Jednak osoby, które lubią trudne, wymagające, pełne przemyśleń książki, zmuszające do refleksji, będzie to prawdziwa perełka... i miłośnikom tego gatunku zdecydowanie ją polecam. 


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora Pana Jarosława Kowala!
Serdecznie dziękuję!

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

BIBLIA... jak dobrze ją znamy?

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Biblia... przedstawiać jej nie będę. Bo nie trzeba. Przejdę więc od razu do konkretów. Rzecz jasna nie będzie to żadna recenzja... Nigdy w życiu nie wpadłabym na pomysł, aby pokusić się o coś takiego! :) O czym więc chciałabym tu pisać?

Znamy ją wszyscy... Lecz niewielu z nas zna jej całość, a nie jedynie fragmenty. I ja do tej pory również poznałam Biblię jedynie we fragmentach. Znałam fragmenty, które omawialiśmy na języku polskim w szkole średniej, fragmenty czytane przez księży w kościele... Postanowiłam to zmienić. Choć fanatyczką religijną zdecydowanie nie jestem, to wyznaczyłam sobie cel - do końca roku 2014 przeczytać ją całą. Od deski do deski. Dlaczego dałam sobie aż tak dużo czasu? Dlaczego do końca roku, a nie np. do końca maja? To proste. Nie mam na celu przeczytać jej jak najszybciej, tylko przeczytać ze zrozumieniem. A aby ją zrozumieć trzeba się skupić, przemyśleć... Uważam, że każdy katolik powinien się z Biblią zapoznać we własnym zakresie, w czasie kiedy uzna, że jest na to gotów i tego potrzebuje :) Teraz właśnie dla mnie nastał ten czas..

Nie ukrywam, że nie jest ona napisana prostym językiem. Zależy to również od jej wydania, tłumaczenia. Choć mam jedno z łatwiejszych wydań, które jest podobno "przyjazne" dla czytelnika, to i tak momentami czyta się dość ciężko. Stąd też wyznaczyłam sobie tak długi okres na osiągnięcie celu. Pisma Świętego nie czyta się jak dobrej powieści i zdecydowanie tak się go czytać nie powinno! Bardzo ważne jest zrozumienie, własna refleksja i interpretacja. Ważne jest aby wynieść jej treść w sercu...

Powiedzcie jak to wygląda u Was?
 Znacie całą Biblię czy jedynie jej fragmenty? 
Rozumiem, że nie wszyscy tu w blogosferze jesteśmy jednej wiary... 
więc bardzo chętnie poznam poglądy każdego z Was. 

środa, 9 kwietnia 2014

Czarna Seria skandynawskich kryminałów... :)

Zapewne żadnemu z nas - moli książkowych - nie umknęła pewna reklama telewizyjna, która wyemitowana została w styczniu tego roku... A jeśli reklama umknęła, to i tak takie wieści szybko się rozchodzą... :) "Czarna seria", skandynawskie kryminały, kolekcja, co dwa tygodnie w czwartki w kioskach :) Tak mniej więcej ja to zakodowałam :) i cóż mogłam zrobić? zrobiłam miejsce na półce i pobiegłam... :)

Dziś już mam w kolekcji 5 tomów (jutro kolejny) i przyznam, że seria zapowiada się świetnie! Prezentują się bardzo estetycznie, w twardej oprawie, wydane przez wydawnictwo Czarna Owca. Duża czcionka, papier taki jak lubię... i treść zdecydowanie zachęcająca :) Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hjorth & Rosenfeldt, Håkan Nesser... te nazwiska zna każdy miłośnik kryminałów. Jaki jest minus? Chyba jedynie taki, że każda książka została rozdzielona na dwa tomy. Pewnie nie wszystkim przypada to do gustu, jednak można na to przymknąć oko... Mniejsze, lżejsze - zawsze wygodniej trzyma się w ręce czytając :) Takie wydanie jest też przyjaźniejsze zwolennikom czytania w komunikacji miejskiej podczas drogi do szkoły, czy pracy. Cena? Biorąc pod uwagę, że jedna książka to dwa tomy, wychodzi mniej więcej tak samo jak wydanie normalne... Ewentualnie w prenumeracie wychodzi taniej :)

Tak prezentuje się Czarna Seria. Ma plusy i minusy, mimo wszystko jednak ja postanowiłam kontynuować zakup. Wyglądają pięknie, co jest ważne dla takiej estetki jak ja... Treść również wartościowa więc uważam, że warto!


A Wy kompletujecie to wydanie, 
czy wolicie  nabyć te tytuły w tradycyjnej postaci? :)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Noe: Wybrany przez Boga" - recenzja filmu...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
"NOE:WYBRANY PRZEZ BOGA"
Gatunek: Dramat, fantasy
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
Produkcja: USA
Premiera: 28.03.2014 (Polska)


OBSADA:
Noe - Russell Crowe
Naameh - Jennifer Connelly

Tubal-Kain - Ray Winstone
Matuzalem - Anthony Hopkins
Ila - Emma Watson
Cham - Logan Lerman
Sem - Douglas Booth




Historię arki Noego zapewne wszyscy znają. Noe dobry, prawy człowiek, dziesiąty potomek w linii od Adama z rodu Seta. Ostatni bogobojny, żyjący według bożych zasad. Jako jedyny spośród zepsutej ludzkości zamieszkującej ówczesną ziemię, dostaje wieści od samego Boga, że niebawem nadejdzie wielki potop, który zniszczy dotychczasowe życie na ziemi. Jego zadaniem, jednocześnie szansą na przetrwanie, jest wybudować arkę i ocalić po jednym osobniku obu płci każdego gatunku zwierząt zamieszkujących ziemię, oraz swoją rodzinę - żonę, trzech synów, oraz ich żony. Ich zadaniem będzie na nowo zaludnić, odbudować świat. Noe jako wierny sługa wypełnia wolę bożą. I tak oto... nadal tu jesteśmy :)


*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Tak to pokrótce wyglądało. Co było powodem decyzji Boga również wiemy z Biblii. Syn Adama i Ewy, Kain zabija swego brata Abla... następnie osadza się w nowym miejscu, płodzi synów, buduje miasto, a ludzie je zamieszkujący, tak jak człowiek od którego się zrodzili, mijają się z prawem bożym. Grzeszą. Zabijają. Kradną. I niestety zaludniają niemal cały świat. Grzech się rozprzestrzenia. Ponadto aniołowie zstępują na ziemię, współżyją z ziemskimi niewiastami i rodzą się z tych poczynań olbrzymy, zniekształcone mutanty... Na ziemi dzieje się źle! Bardzo źle. Trzeba coś z tym zrobić! Bóg decyduje się zniszczyć ten świat i za pomocą Noego stworzyć go na nowo...

Tak tę historię mogę tu przytoczyć, tyle mogę powiedzieć, by nie było za dużo i nie zepsuć nikomu przyjemności oglądania. Tyle właśnie dowiemy się z Biblii. Jednak powiem, że mnie sama ta wiedza od dawna nie wystarczała. Długo i bardzo intensywnie zastanawiałam się skąd takie okrutne postanowienie Boga?! Zniszczyć doszczętnie cały świat i wszystko co na nim żyje? I choć nie mogę zrozumieć jego poczynań i decyzji, aby za grzechy ukarać calutki świat, łącznie z niewinnymi dziećmi, wszelkimi zwierzętami... to jednak zdaję sobie sprawę, że wcale nie muszę tego rozumieć. Skoro Bóg tak postąpił na pewno miał wobec tego swoje powody... Wydaje mi się to zbyt okrutne, jednak jeśli świat wyglądał tak, jak przedstawili to twórcy tego filmu, to zaczynam przynajmniej akceptować historię naszego świata i człowieczeństwa...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Twórcy filmu zrobili moim zdaniem kawał dobrej roboty! I choć widziałam już kilka negatywnych opinii, to jednak ja ustawiam się po stronie jego zwolenników. Być może dlatego, że nie jestem profesjonalnym krytykiem filmowym. Nie potrafię profesjonalnie ocenić reżyserii, pracy dźwiękowców ani producentów... ale patrzę jedynie oczami widza, oceniam subiektywnie, w grę wchodzą moje emocje, mój gust filmowy czy sympatia do poszczególnych aktorów... Do mnie jednak przemawia obraz, który stworzył pan Aronowsky.


Podobno film powstał na podstawie komiksów. Być może. Ja jednak nie miałam z tą formą przekazu zbyt wiele wspólnego, więc i komiks o Noe umknął mojej uwadze. Nie będę więc bazować na historii w nim przedstawionej. Dla mnie Noe i jego arka pochodzi z Biblii i przy tym pozostanę. Dokładnym odzwierciedleniem historii biblijnej ten film nie jest. Twórcy dodali trochę od siebie. Troszkę dodali, trochę zmienili... na szczęście sens pozostał ten sam. Wyobraźni jednak nikomu odmówić nie można. Poznajemy w filmie imię żony Noe - Naameh, choć w Biblii jej imię nie jest wymienione. W budowaniu arki pomagają bohaterowi, wcześniej wspomnieni, aniołowie. Jednak w żaden sposób aniołów oni już nie przypominają. Zeszli niegdyś na ziemię i mieszali się do ludzkich spraw... za karę Bóg oblepił ich ziemskim piachem, kamieniami, błotem... Uwięził ich w takiej postaci, bez prawa powrotu w niebiosa. Aniołowie wyglądający jak ogromne, zmutowane kamienne istoty? Bardzo oryginalne, ale muszę przyznać, że na wielkim ekranie istoty te robiły wrażenie.

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Scena potopu, ten punkt filmu pokazałabym nieco inaczej, bardziej ujmująco. Według mnie w tym momencie za mało było grozy. Skoro już Bóg zdecydował zniszczyć świat... chciałabym to zobaczyć! Jak krok po korku, fala po fali woda zalewa doliny, pola, pokrywa najwyższe góry. Tego właśnie mi zabrakło. Pokazałabym to inaczej, bardziej szczegółowo. Tak aby bardziej trafiło to do widza! Tymczasem większość tej sceny widzimy już z wnętrza arki... Trochę szkoda, ponieważ w tej scenie widziałam wielki potencjał i niestety twórcy go nie wykorzystali czym jednocześnie delikatnie mnie zawiedli.

Zdecydowanie wielkim plusem tego filmu jest obsada aktorska. W rolach głównych zobaczyć możemy wielkie gwiazdy współczesnego kina. Fenomenalny Russell Crowe jako Noe poradził sobie doskonale. A zadanie nie było łatwe, gdyż tytułowy bohater, choć jest postacią pozytywną, wzbudzać miał sprzeczne uczucia i emocje! Od sympatii i wdzięczności, aż po oburzenie, złość i żal. Udało mu się to świetnie. Jennifer Connelly jako żona bohatera była ucieleśnieniem dobroci i ciepła. Dodatkowo w niewielkiej, lecz ważnej roli podziwiać możemy legendarnego, wybitnego Anthony'ego Hopkinsa. A młodziutka Emma Watson mogła w końcu pokazać, że świetnie sobie radzi w postaci innej, niż urocza, mała wiedźma Hermiona z serii o Harrym Potterze. I tu pani Watson podobała mi się ogromnie! Śledziliśmy jak dojrzewała na ekranie... Teraz w niczym już nie przypomina tej małej dziewczynki! Stała się świadomą, piękną i zdolną kobietą. Wróżę jej naprawdę wielką karierę aktorską.

Ogólnie film bardzo mi się podobał i jestem pewna, że widziałam go pierwszy lecz nie ostatni raz. Choć mam kilka zastrzeżeń i momentami czułam się zawiedziona niewykorzystanym potencjałem, to jednak dreszcz grozy przebiegł mi po plecach, następnie wzruszyłam się i nie ukrywam, że niejedna łza zakręciła mi się w oku... Tyle emocji podczas jednego seansu? Gdyby to był zły film nie zrobiłby takiego wrażenia. Co prawda twórców troszkę poniosło, rozbudowali postać i historię biblijnego Noego do granic rozsądku i dobrego smaku, lecz na szczęście nie pogubili się i zachowali sens całości. Film robi wrażenie. Pokazana w nim wszechobecna śmierć, zło, gniew, żądza władzy, bezduszność... ten świat zasłużył na zagładę... Ale wiecie co jest najbardziej przerażające? Że nasz współczesny świat bezsprzecznie znów podąża w tym kierunku...


piątek, 4 kwietnia 2014

"Pan Przypadek i celebryci" - Jacek Getner

Gatunek: KRYMINAŁ
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 234
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Zakładka



Kiedy po raz pierwszy trzymałam w ręku książkę, którą napisał pan Jacek Getner, nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać. Miłośniczką polskich powieści raczej nigdy nie byłam, nazwisko autora również nie było mi znane... Ale cóż, sięgnęłam po tytuł "Dajcie mi jednego z was" i już wiedziałam, że było warto! Na dzień dzisiejszy natomiast, po przeczytaniu już trzeciej książki tego pana, dziwię się, że nie należy on jeszcze do czołówki najpopularniejszych polskich autorów! Dziwię się, jednak naprawdę wierzę, że niedługo usłyszy o nim cała Polska.

"Pan przypadek i celebryci" to druga książka z serii o naszym rodzimym detektywie Jacku Przypadku. Ten młody, bystry, inteligentny i uroczy młodzieniec ma niezwykły talent do rozwiązywania zawiłych intryg i zagadek. W pierwszej części pt. "Pan Przypadek i trzynastka", Jacek pomógł przemiłej staruszce, pani Irminie Bamber, rozwiązać zagadkę i znaleźć złodziei, którzy ukradli jej dzieła sztuki. Tym razem ma o wiele twardszy orzech do zgryzienia. Na  planie popularnego serialu, zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest jeden z aktorów, który nie był zbyt lubiany przez resztę ekipy... Tak naprawdę każdy mógł mieć powód by pomóc koledze przejść na tamten świat. Sprawa o wiele poważniejsza niż skradzione obrazy pani Bamber, prawda? Więc czy Jacek i tym razem wpadnie na trop i znajdzie zabójcę?

Oczywiście zakończenia tej historii Wam nie zdradzę. Powiem tylko, że zaskoczy. I ja jako stara miłośniczka kryminałów, wszelkich intryg i zagadek nie rozwikłałam fabuły przed finałem. Czyli jest dobrze... :) Nawet bardzo dobrze! Co najważniejsze pan Getner posługuje się prostym językiem, dzięki czemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie :) Akcja rozwija się szybko, już od pierwszych stron czytelnik wciągnięty zostaje w wir wydarzeń i nie opuszcza go do samego końca. Tę pozycję czyta się jednym tchem. Zaledwie 230 stron szybkiej akcji to zajęcie na jedno, dwa popołudnia. Poza tym autor oszczędza nam zbędnych wątków i niekończących się, nic nie wnoszących do fabuły opisów, co jest istotne. Istotne przynajmniej dla mnie, gdyż męczące opisy, tysiące bohaterów i przesadna wielowątkowość fabuły potrafi mnie skutecznie zniechęcić do lektury. 

Przy poprzedniej części przygód pana Przypadka, jak i pierwszej książce autora, z którą miałam przyjemność spędzić trochę czasu, zarówno ja, jak i inni recenzenci mieliśmy uwagi głównie dotyczące mało zachęcającego wydania. Niemal jednogłośnie zgadzaliśmy się, że tak interesująca treść powinna znaleźć się w bardziej interesującej oprawie! Inaczej może jej to jedynie zaszkodzić. Nie ukrywam więc, że bardzo się ucieszyłam kiedy pan Getner ogłosił konkurs wśród czytelników na zaprojektowanie okładki. Wynik jest jak najbardziej zadowalający! W tym przypadku do oprawy i wydania nie można mieć żadnych zastrzeżeń, ponieważ prezentuje się naprawdę świetnie! Przyciąga wzrok i jak najbardziej jest w moim guście! 

Przyznaję, że czekam niecierpliwie na kolejną trzecią już część przygód naszego Sherlocka Holmesa. Jestem niezwykle ciekawa jaką tym razem zagadkę będzie miał do rozwikłania! Jacek Przypadek to postać wielobarwna i rozbudowana. Zdobywa sympatię czytelników od "pierwszego wejrzenia" :) Pomysł na serię opowiadającą jego przygody to świetny pomysł, który sprawi, że żaden czytelnik, który raz poznał tę postać, nie będzie chciał zakończyć znajomości przed ostatnią częścią całej serii... Ja na pewno nie chcę!  I wierzę, że dzięki niej pan Getner znajdzie się w czołówce polskich autorów! Kto zatem nie miał okazji jeszcze poznać naszego uroczego detektywa niech koniecznie nadrobi to w najbliższym czasie! Czym prędzej, gdyż kolejne przygody Jacka przybierają już kształt i nakreślają się pod piórem utalentowanego autora... :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora Pana Jacka Getnera!
Serdecznie dziękuję!

czwartek, 3 kwietnia 2014

"Możesz uzdrowić swoje ciało łącząc medycynę, afirmację i intuicję" - L.L. Hay, M.L. Schulz

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: PORADNIK
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 328
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl

"Piękna okładka!" - Tak, to było pierwsze co pomyślałam widząc tę pozycję... I choć staram się nie oceniać nigdy książki po okładce, muszę przyznać, że jednak okładka potrafi skutecznie przyciągnąć czytelnika. Przynajmniej mnie :) Jestem osobą, która lubi otaczać się ładnymi, estetycznymi przedmiotami, stąd też moja nieskrywana sympatia jaką darzę wydawnictwo Studio Astropsychologii! I choć nie każdy stanie się miłośnikiem pozycji, które wychodzą spod ich skrzydeł, to na pewno każdy kto choć raz trzymał w ręku wydaną przez nich książkę, przyzna, że estetyki nie można im odmówić! Wydanie tego tytułu zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Kolorowa, przyciągająca wzrok okładka, czytelna czcionka, zdobienia na każdej stronie... po prostu coś pięknego i choć najchętniej w nieskończoność wychwalałabym oprawę, to jednak wiem, że wypadałoby napisać coś o treści... :) 

Nie ma na ziemi człowieka, który nie skarżyłby się choć raz na dolegliwości zdrowotne. To pewne. Każdy z nas czasem choruje i jest to normalne. Spędzamy wtedy kilka dni na błogim lenistwie... Wylegując się legalnie w łóżku z zapasem chusteczek higienicznych pod ręką, użalając się nad swoim marnym samopoczuciem :) - tak jak ja teraz :) Co jednak zrobić kiedy dopada nas coś poważniejszego? Co zrobić kiedy kilka dni błogiego lenistwa nic nie pomoże naszemu schorzeniu? Co jeśli nasze zdrowie kuleje i dolegliwości odczuwamy niemal codziennie? Czy jesteśmy zdani wyłącznie na farmaceutyki? Nie... Z opieki lekarskiej, rzecz jasna, korzystać musimy, ale prócz tego warto wspomagać się innymi formami uzdrawiania ciała, które przedstawią nam autorki tej książki.

Czym są afirmacje zapewne część z nas wie. Większość już pewnie się z nimi spotkała... może nawet je stosuje? Czy wiecie, że mogą one pomóc w poprawie stanu zdrowia? Jak już mówiłam nie raz, w niejednej recenzji - wszystko jest w Twojej głowie! Jeśli zaczniesz użalać się nad sobą, pewne jest, że w ciągu kilku minut lub wręcz natychmiast poczujesz się gorzej i Twoje dolegliwości dadzą się we znaki. Jeśli jednak będziemy afirmować, że czujemy się świetnie i nic nam nie dolega to będziemy czuć się znacznie lepiej. Może to bardzo pomóc w poprawie naszego samopoczucia i zdrowia, ale pamiętajmy, że nie zastąpi nam to wizyty u specjalisty. Afirmacje mogą jedynie wspomagać medycynę, a nie ją zastępować... Rozsądne granice pomoże wyznaczyć nam ta książka. Dowiemy się również jak układać afirmacje i jak afirmować, żeby przynosiły one jak najlepsze efekty. Dodatkowo wspomoże nas tabela z gotowymi zdaniami, które możemy wykorzystać w naszych dolegliwościach. A jeśli zastanawiamy z się co właściwie nam dolega, na wstępie książki znajdziemy bardzo pomocny test, którego wynik powie nam, na jakie obszary naszego ciała i na jakie schorzenia powinniśmy zwrócić szczególną uwagę i co podpowiada nam nasze ciało.

Emocje, nasz umysł, nawyki myślowe mają bardzo duży wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Miłość, złość, gniew, zazdrość, strach, smutek, radość... Wszystkie te uczucia mają wpływ na nasze ciało i nasze zdrowie.  Gniew powoduje napięcie mięśni, zwężenie naczyń krwionośnych, a to utrudnia krążenie krwi i prowadzi do nadciśnienia... Tak, ja też o tym nie wiedziałam. Astma, cukrzyca, grypa, gruźlica a nawet rak i wiele innych chorób też może być spowodowanych przez czynniki, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Od piątego roku życia choruję na astmę. Według medycyny i lekarzy jest to moja reakcja na alergeny takie jak roztocza, kurz, sierść. Z powyższej książki dowiedziałam się, że astmę mogą powodować dodatkowo pewne emocje i zachowania z nimi związane... stłumiony płacz, poczucie zduszenia. Czy zbiegiem okoliczności jest, że od zawsze tłumię w sobie wszelkie emocje i nie lubię ich uzewnętrzniać? A wręcz z ich okazywaniem mam problemy? Pod twardą skorupą i pozornym spokojem, skrywam prawdziwy wulkan emocji... a może gdybym nauczyła się je okazywać, odetchnęłabym w końcu pełną piersią?

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...