poniedziałek, 20 lipca 2015

"Muszę Cię zabić, albo przyjaźnić się z Tobą do końca życia!" - czyli o przyjaźni z przymrużeniem oka... :)


Każda z nas ma przyjaciółkę... Śmiałe to stwierdzenie, wiem, ale uważam, że każdej kobiecie do utrzymania prawidłowego zdrowia psychicznego, niezbędna jest co najmniej jedna zaufana babka obok. Już od najmłodszych lat potrzebujemy koleżanki, z którą świetnie się dogadujemy i bawimy - choćby w gumę bardzo ciężko pograć samej! Później w wieku nastu lat jest to rzecz kluczowa! Pierwsze miłości, pierwsze związki, rozstania, powroty i pierwsze złamane serca... Bratnia dusza potrafi zdziałać cuda i sprawić, że cierpienie będzie mniej uciążliwe. A co z pierwszymi przygodami z makijażem? Modą? Musi ktoś pomóc, doradzić i pobiegać z Tobą po sklepach! Na studiach pierwsze poważne związki, seks (tak przynajmniej było w moich czasach), szalone imprezy... Wszystko to traci sens, jeśli nie ma komu opowiedzieć, a tym bardziej, jeśli nie ma komu zadać pytania - a pamiętasz jak......?

Kiedy zostajesz matką i żoną, są momenty, że zastanawiasz się czy już zwariowałaś, czy nastąpi to dopiero za chwilę?! Kiedy mąż w wieku 30 lat rozpoczyna swój "wielki kryzys wieku średniego", a dzieci cały dzień trzymają się mamusinej spódnicy i marudzą, jakby sprawdzały ostateczną granicę Twojej cierpliwości... Wtedy wieczorne wino z przyjaciółką, szczere rozmowy i porady od serca, ratują Twoje zdrowie psychiczne. Bywa tak, że w późniejszych latach niektóre przyjaźnie się urywają, ale co jeśli przyjaźń się, nie urywa, a rozpada z wielkim hukiem!?

Są dwie teorie, które uważam za prawdziwe i sama nie wiem, która jest mądrzejsza. Pierwsza głosi, że jeśli przyjaźń się rozpada, to znaczy, że to nigdy nie była prawdziwa przyjaźń. Druga natomiast mówi, że każdy człowiek co 7 lat, przechodzi okres przemian wewnętrznych i wszelkie przyjaźnie są wtedy najbardziej narażone na rozpad. Mogą zmienić się Twoje poglądy, spojrzenie na świat, a ponadto życiowe doświadczenie dało Ci nauczkę. Dorastasz, dojrzewasz i nagle odkrywasz, że z osobą, z którą kilka lat temu mogłaś paplać godzinami, teraz masz coraz mniej tematów do rozmowy. Zmieniłaś się, zmieniła się też przyjaciółka. Zdarza się wtedy, że relacje coraz bardziej się rozluźniają... ale nie martw się na zapas - jest też dobra wiadomość! Wcale nie musi tak być, bo jeśli przyjaźń przetrwa pierwsze 7 lat, prawdopodobnie będzie to już przyjaźń na całe życie...

Ja też mam przyjaciółkę.. a nawet trzy! Wspominałam już o nich w jednym z postów, kiedy zastanawiałam się dlaczego w filmach i książkach, przyjaciółki zwykle dobierają się czwórkami? Wierzę, że będzie to przyjaźń już na całe życie. 7 lat już przetrwała. Wszystkie cztery jesteśmy dojrzałymi kobietami koło trzydziestki. Mamy już rodziny, dzieci i domy na głowie. Nasze problemy dotyczą głównie męskich skarpetek porozrzucanych po całym mieszkaniu, przesolonej zupy z powodu PMS, czy dziennego dopuszczalnego limitu lizaków w jamach ustnych naszych dzieci, byśmy mogły zachować równowagę psychiczną i abyśmy nie zostały wyprowadzone z domu w kaftanie bezpieczeństwa.  

...i tak się wkurzyłam, że aż poszłam pozmywać! 
RĘCZNIE!

- Miałam dziś świetny pomysł! Stwierdziłam, że zrobię karmnik dla ptaków!
- I jak ci poszło?
- ...nie miałam desek... 

- Weszłam do tego domu i padłam! Tyyyy!Kuchnię mają z łazienką!
- ooo! Praktyczne! Siedząc na sedesie, możesz mieszać ogórkową! 

- a co to jest?
- suszarka na ciuchy, ale nie używam jej, bo nie lubię jak mi coś w kuchni zwisa...
- dlatego zero seksu w kuchni! 

- i jak tam moja córka?
- a spoko, powiem ci, że jeszcze nawet o ciebie nie pytała!
- Ona jeszcze przez 2 tygodnie o mnie nie zapyta.
- a ja myślałam, że na 2 godziny mi ją zostawiłaś...  

- i jak dziewczynki?
- się bawią... w pokoju.
- sprawdzałaś chociaż czy żyją?! 
- sprawdzałam puls! Funkcje życiowe w normie! 

- ooo! ja też mam taka bluzkę "podomkę" 
- świetnie, ale to mój strój wyjściowy, wiesz?!  

- a może byśmy gdzieś wyszły w weekend?
- no możemy, ale gdzie?
- no nie wiem, może do parku....?
- obnażać się?! dobra, to załóż jakiś fajny płaszczyk...


- Boli mnie ząb. Nie idę dziś do pracy. Chcę się gdzieś zapisać.
- To na tańce się zapisz!




To są nasze dialogi z życia wzięte. Jak widać, nasze problemy są typowe dla matek, żon... Wspieramy się zazwyczaj w najzwyklejszych, codziennych momentach, a raz na jakiś czas, zostawiamy mężów z dziećmi, fartuszki w kuchni i spotykamy się wszystkie cztery, żeby do rana popijać wino... :)

Jednak nie zawsze jest tak kolorowo. Bywały momenty, że przyjaźń wisiała pod znakiem zapytania. A tak bywa w każdej przyjaźni. Bywają kłótnie, konflikty z pozoru nie do rozwiązania i dni, kiedy nie masz ochoty nigdy więcej mieć z tą babą nic do czynienia. Bywają dni, że masz ochotę udusić Twoją przyjaciółkę... i rozważasz, czy aby nie jest to najlepsze wyjście!? Przecież ona wie o Tobie wszystko!

Przyjaciółka zawsze powinna zachować Twoje tajemnice tylko dla siebie.
Nawet jeśli znajomość rozpadnie się z wielkim hukiem.
Ale podobno prawdziwa przyjaźń się nie rozpada...
więc to nie była przyjaciółka i...
co teraz?!

wiadomo co tej babie strzeli do głowy?! Znasz ją i wiesz, że jest stuknięta jak mało kto! Jeszcze powie Ance, że uważasz, że ma krzywe nogi. Kaśce wypepla, że jej ponoć zgrabny tyłek, według Ciebie wcale nie jest taki zgrabny... a Zośce, że wolałabyś spaść ze schodów, niż słuchać jak śpiewa!

Twoim dzieciom powie, a nawet pokaże, gdzie masz domowy składzik słodyczy, a Twojemu mężowi, że Twój były - Tadeusz, miał jednak parę zalet... Ona wywlecze na światło dzienne wszystkie dowody zbrodni! Ryzykować czy udusić?! Konsekwencje w sumie porównywalne... Ja mam to zawsze na uwadze. Moje przyjaciółki też. Dlatego wszelkie nasze spory kończą się dialogiem, który wszystkie nas rozbraja i puszcza w niepamięć wszelkie kłótnie:

- ja nie wiem, dlaczego ja się w ogóle z Tobą przyjaźnię?!?!
- Bo za dużo o Tobie wiem... !
- no fakt! Więc muszę Cię zabić, albo przyjaźnić się z tobą do końca życia... 
- ale beton, co?!
-  zabić Cię nie mogę, bo kończą mi się miejsca gdzie mogę ukryć ciało... 
Doooobra... już trudno... otwieraj to wino... :D


5 komentarzy:

  1. Ja mam jedną przyjaciółkę od dzieciństwa i jej ufam bezgranicznie. Miałam sporo koleżanek, ale one wszystkie jakoś naturalnie się powykruszały. Liczy się jakość, nie ilość w tym obszarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny tekst, życiowy... Te dwie teorie to dosyć powszechne poglądy, które i ja podzielam. Widomo, są kryzysy i się zdarzają cięższ chwile, ale wydaje mi się, że po takich momentach przyjaźń. o ile przetrwa, jest bardziej wartościowa. W sumie to nie raz się o tym przekonałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jedną przyjaciółkę taką naprawdę na dobre i na złe... Choć nie widujemy się za często, bo mieszka za granicą... Ale nikt nie rozumie mnie tak dobrze jak ona...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super tekst, a cytaty nadają się do książki ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Tekst wciągający :)
    http://premiery-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...