Alicia Berenson jest cenioną malarką i wydawać by się mogło, że wiedzie idealne życie. Jej małżeństwo z fotografem Gabrielem, jest bardzo udane i szczęśliwe. Zgodzą się z tym stwierdzeniem wszyscy, którzy znają ich choćby z widzenia, gdyż już na pierwszy rzut oka widać, że bardzo się kochają i tworzą idealnie dobraną parę. Wielką niespodzianką dla całego otoczenia, jest więc informacja, iż pewnego wieczoru, z zupełnie nieznanych nikomu powodów, Alicia przywiązała męża do krzesła i pięciokrotnie strzeliła mu prosto w twarz z bliskiej odległości. Grabriel zginął na miejscu.
Od tamtej pory Alicia przestała mówić. Namalowała jedynie swój ostatni obraz i nie wypowiedziała już ani słowa. Nie złożyła zeznań, nie broniła się, ani nie opowiedziała nikomu o tym, co wydarzyło się tamtego feralnego wieczoru. Została uznana za psychicznie chorą i trafiła do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego Grove. Po sześciu latach pobytu kobiety w ośrodku zamkniętym, pracę w nim rozpoczyna nowy psychoterapeuta, Theo Faber. Lekarz zafascynowany przypadkiem chorej malarki, postanawia zrobić wszystko co w jego mocy, by dotrzeć do pacjentki, rozwikłać jej zagadkę i poznać powód śmierci jej męża.
Są takie książki, które już na długo przed swoją premierą zyskują status lektury obowiązkowej. Świetnie opracowany marketing sprawia, że internauci, a już zwłaszcza ci, którzy interesują się literaturą, natrafiają na jej tytuł, na każdej stronie internetowej jaką tylko otworzą. Tak było w przypadku "Pacjentki". Była wszędzie... pojawiała się w reklamach na portalach społecznościowych, brylowała na głównej stronie co drugiej księgarni, a jej recenzje co chwilę wypełniały blogi moich internetowych znajomych. Lecz co najważniejsze, zawsze były to opinie pozytywne! Ja zazwyczaj długo nie poddaję się takim trendom. Jakiś czas temu, w ten sposób przyciągnęła mnie chociażby "Zaginiona dziewczyna", "Dziewczyna z pociągu", czy "Bad Mommy". Były to pozycje tak popularne, że postanowiłam przekonać się sama, w czym tkwi ich fenomen. I tak jak dwie ostatnie były lekturami, przynajmniej przyzwoitymi, tak pierwsza pozycja była wielkim rozczarowaniem. Dlatego coraz częściej zdarza mi się sceptycznie podchodzić do tak rozreklamowanych pozycji. Tym razem jednak fabuła zaintrygowała mnie tak bardzo, że pomyślałam "Raz kozie śmierć! Lepiej przeczytać coś słabego, nic nie przeczytać nic..." ;)
I wiecie co? To była bardzo dobra decyzja! W końcu, choć raz mogę powiedzieć, że jakaś książka faktycznie zasłużyła na taką promocję, jaką otrzymała! Ta historia wciąga już od pierwszej strony. A już na pewno od pierwszego rozdziału, który poprzedza tylko krótki prolog. Już pierwszy rozdział, bez zbędnych ceregieli, zaczyna się od opisu feralnego wieczoru... Wieczoru, kiedy kochająca dotąd żona, postanawia kilkakrotnie strzelić mężowi w głowę, z tylko jej znanych powodów. A następnie zamilknąć na lata... Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam takie historie. Mamy tu brutalne zabójstwo i zgodzę się, że to akurat niczym nadzwyczajnym nie jest, ponieważ zabójstwo mamy chyba w każdej książce z tego gatunku. Jednak tym razem znalezienie sprawcy nie jest naszym priorytetem, gdyż tu sprawca jest nam znany już od samego początku. To Alicia zabiła i nie podlega to przecież żadnym wątpliwościom, prawda? Nie wiemy jednak dlaczego to zrobiła?! A ona sama, najwyraźniej nie ma najmniejszego zamiaru wyjawić nikomu motywów swojej zbrodni. Pozostaje nam jedynie uważnie czytać, łączyć fakty, dokładnie sprawdzać poszlaki i analizować wszystkie informacje... a rozwiązanie zagadki nasunie się samo.
Mnie rozwiązanie tej sprawy nasunęło się jeszcze przed finałem. Coś zaczęło świtać, elementy układanki zaczęły do siebie pasować i wszystko zaczęło układać się w jedną całość... Zrozumiałam przebieg feralnego wieczoru, znalazłam motywy całej zbrodni, ale co najważniejsze, nie czuję się zawiedziona i nie mam nikomu za złe, że ominął mnie element zaskoczenia. Raczej jestem z siebie dumna, bo zagadka wcale nie była łatwa. Muszę przyznać, że autor bardzo umiejętnie wodzi czytelnika za nos. Podsuwa nam tropy, zdradza kolejne fakty, lub wprowadza do historii nowe osoby, które zdawać by się mogło, biorą czynny udział w intrydze i mają duży wpływ na zaistniałe wydarzenia. A gdy w głowie już układa się prawdopodobny scenariusz, za chwilę okazuje się, że to była pomyłka. Za chwilę następuje zwrot akcji i nic już nie jest pewne. I cała nasza hipoteza legła w gruzach. Co jest prawdziwym tropem, kto naprawdę miał wpływ na dokonanie tej zbrodni przez kochającą małżonkę... to już musimy odgadnąć sami. A jeśli nie, poczekajmy aż autor sam odkryje przed nami wszystkie karty. Jedno jest pewne, będziecie bardzo zaskoczeni.
Bardzo przypadł mi do gustu sposób w jaki została skonstruowana ta historia. Czytało się szybko i przyjemnie. Styl autora jest prosty w odbiorze, rozdziały krótkie, ale co najlepsze, obecne wydarzenia, które śledzimy z punktu widzenia doktora Fabera, przeplatają kartki z pamiętnika samej zabójczyni. Poznajemy ją bliżej, poznajemy jej myśli i jej uczucia na kilka dni przed tymi tragicznymi wydarzeniami. Dzięki temu, to sama Alicia naprowadza nas, krok po kroku, na ścieżkę do rozwiązania całej sprawy. Wbrew pozorom, choć jest ona oskarżona o zabójstwo swojego męża i niewątpliwie winna, wzbudza naszą sympatię i współczucie. Jest to co najmniej nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę czyn, którego się dopuściła. Jednak czytając, miałam nadzieję, że wszystko w końcu okaże się nieprawdą! Miałam cichą nadzieję, że Alicia okaże się niewinna, że zaszła pomyłka, Gabriela zabił ktoś inny... a ona zostanie oczyszczona z zarzutów.
Ale to, czy faktycznie tak się stało, zostawię dla siebie. Tego nie mogę wam zdradzić. Tego musicie już dowiedzieć się sami. Sami odkryjcie motywy, które kierowały Alicią, kiedy pociągała za spust... lub też poznajcie szczegółowy przebieg wydarzeń, które miały miejsce tamtego wieczoru i dlaczego zaszła taka pomyłka... Wystarczy sięgnąć po tę książkę. Książkę, która wciąga już od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie będziecie się nudzić. Gwarantuję, że nie będziecie mogli odłożyć jej na bok i nie zrobicie tego, póki nie poznacie finału tej historii. To pozycja na jeden wieczór, gdyż czyta się błyskawicznie i tak intryguje, że nie pozwoli się odłożyć "na potem"... Polecam!
Są takie książki, które już na długo przed swoją premierą zyskują status lektury obowiązkowej. Świetnie opracowany marketing sprawia, że internauci, a już zwłaszcza ci, którzy interesują się literaturą, natrafiają na jej tytuł, na każdej stronie internetowej jaką tylko otworzą. Tak było w przypadku "Pacjentki". Była wszędzie... pojawiała się w reklamach na portalach społecznościowych, brylowała na głównej stronie co drugiej księgarni, a jej recenzje co chwilę wypełniały blogi moich internetowych znajomych. Lecz co najważniejsze, zawsze były to opinie pozytywne! Ja zazwyczaj długo nie poddaję się takim trendom. Jakiś czas temu, w ten sposób przyciągnęła mnie chociażby "Zaginiona dziewczyna", "Dziewczyna z pociągu", czy "Bad Mommy". Były to pozycje tak popularne, że postanowiłam przekonać się sama, w czym tkwi ich fenomen. I tak jak dwie ostatnie były lekturami, przynajmniej przyzwoitymi, tak pierwsza pozycja była wielkim rozczarowaniem. Dlatego coraz częściej zdarza mi się sceptycznie podchodzić do tak rozreklamowanych pozycji. Tym razem jednak fabuła zaintrygowała mnie tak bardzo, że pomyślałam "Raz kozie śmierć! Lepiej przeczytać coś słabego, nic nie przeczytać nic..." ;)
I wiecie co? To była bardzo dobra decyzja! W końcu, choć raz mogę powiedzieć, że jakaś książka faktycznie zasłużyła na taką promocję, jaką otrzymała! Ta historia wciąga już od pierwszej strony. A już na pewno od pierwszego rozdziału, który poprzedza tylko krótki prolog. Już pierwszy rozdział, bez zbędnych ceregieli, zaczyna się od opisu feralnego wieczoru... Wieczoru, kiedy kochająca dotąd żona, postanawia kilkakrotnie strzelić mężowi w głowę, z tylko jej znanych powodów. A następnie zamilknąć na lata... Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam takie historie. Mamy tu brutalne zabójstwo i zgodzę się, że to akurat niczym nadzwyczajnym nie jest, ponieważ zabójstwo mamy chyba w każdej książce z tego gatunku. Jednak tym razem znalezienie sprawcy nie jest naszym priorytetem, gdyż tu sprawca jest nam znany już od samego początku. To Alicia zabiła i nie podlega to przecież żadnym wątpliwościom, prawda? Nie wiemy jednak dlaczego to zrobiła?! A ona sama, najwyraźniej nie ma najmniejszego zamiaru wyjawić nikomu motywów swojej zbrodni. Pozostaje nam jedynie uważnie czytać, łączyć fakty, dokładnie sprawdzać poszlaki i analizować wszystkie informacje... a rozwiązanie zagadki nasunie się samo.
Mnie rozwiązanie tej sprawy nasunęło się jeszcze przed finałem. Coś zaczęło świtać, elementy układanki zaczęły do siebie pasować i wszystko zaczęło układać się w jedną całość... Zrozumiałam przebieg feralnego wieczoru, znalazłam motywy całej zbrodni, ale co najważniejsze, nie czuję się zawiedziona i nie mam nikomu za złe, że ominął mnie element zaskoczenia. Raczej jestem z siebie dumna, bo zagadka wcale nie była łatwa. Muszę przyznać, że autor bardzo umiejętnie wodzi czytelnika za nos. Podsuwa nam tropy, zdradza kolejne fakty, lub wprowadza do historii nowe osoby, które zdawać by się mogło, biorą czynny udział w intrydze i mają duży wpływ na zaistniałe wydarzenia. A gdy w głowie już układa się prawdopodobny scenariusz, za chwilę okazuje się, że to była pomyłka. Za chwilę następuje zwrot akcji i nic już nie jest pewne. I cała nasza hipoteza legła w gruzach. Co jest prawdziwym tropem, kto naprawdę miał wpływ na dokonanie tej zbrodni przez kochającą małżonkę... to już musimy odgadnąć sami. A jeśli nie, poczekajmy aż autor sam odkryje przed nami wszystkie karty. Jedno jest pewne, będziecie bardzo zaskoczeni.
Bardzo przypadł mi do gustu sposób w jaki została skonstruowana ta historia. Czytało się szybko i przyjemnie. Styl autora jest prosty w odbiorze, rozdziały krótkie, ale co najlepsze, obecne wydarzenia, które śledzimy z punktu widzenia doktora Fabera, przeplatają kartki z pamiętnika samej zabójczyni. Poznajemy ją bliżej, poznajemy jej myśli i jej uczucia na kilka dni przed tymi tragicznymi wydarzeniami. Dzięki temu, to sama Alicia naprowadza nas, krok po kroku, na ścieżkę do rozwiązania całej sprawy. Wbrew pozorom, choć jest ona oskarżona o zabójstwo swojego męża i niewątpliwie winna, wzbudza naszą sympatię i współczucie. Jest to co najmniej nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę czyn, którego się dopuściła. Jednak czytając, miałam nadzieję, że wszystko w końcu okaże się nieprawdą! Miałam cichą nadzieję, że Alicia okaże się niewinna, że zaszła pomyłka, Gabriela zabił ktoś inny... a ona zostanie oczyszczona z zarzutów.
Ale to, czy faktycznie tak się stało, zostawię dla siebie. Tego nie mogę wam zdradzić. Tego musicie już dowiedzieć się sami. Sami odkryjcie motywy, które kierowały Alicią, kiedy pociągała za spust... lub też poznajcie szczegółowy przebieg wydarzeń, które miały miejsce tamtego wieczoru i dlaczego zaszła taka pomyłka... Wystarczy sięgnąć po tę książkę. Książkę, która wciąga już od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie będziecie się nudzić. Gwarantuję, że nie będziecie mogli odłożyć jej na bok i nie zrobicie tego, póki nie poznacie finału tej historii. To pozycja na jeden wieczór, gdyż czyta się błyskawicznie i tak intryguje, że nie pozwoli się odłożyć "na potem"... Polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni TANIA KSIĄŻKA
GATUNEK: THRILLER
Rok wydania: 2019 Ilość stron: 352 Oprawa: miękka Wydawnictwo: W.A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!