KSIĄŻKA kontra FILM
Książka "Dziewczyna z pociągu" autorstwa pani Pauli Hawkins przeżywała swego czasu prawdziwe oblężenie i cieszyła się ogromną popularnością. Mówili o niej wszyscy. Była wszędzie. I czytali ją wszyscy. Jej reklamę widziałam na każdej stronie, jaką otworzyłam w internecie. Bałam się, że pewnego dnia wyskoczy z mojej lodówki kiedy tylko otworzę drzwiczki. Natomiast film wyreżyserowany przez Tate Tylor został zapowiedziany, pojawił się i ...zniknął. Tak jak o książce mówiono przez długi czas, tak o filmie nie mówi się już wcale. Ja natomiast po książkę sięgnęłam późno, za to filmu wyczekiwałam z niecierpliwością. Dziś jestem już po obu spotkaniach z tytułową dziewczyną... Jeśli chcecie poznać moje wrażenia, zapraszam do dalszej lektury postu.
KSIĄŻKA
Z przeczytaniem książki zwlekałam bardzo długo, jednak wiedziałam, że prędzej czy później to zrobię, gdyż nie tyle przekonała mnie jej popularność, co sam opis fabuły, który niesamowicie mnie zaintrygował. Kobieta obserwująca dom i jego mieszkańców z pociągu. Nie spotkałam się wcześniej z czymś podobnym i byłam bardzo ciekawa jak autorka poprowadziła całą akcję i fabułę. Byłam przekonana, że ta książka musi być prawdziwym fenomenem. Czytali ją nawet ludzie z mojego otoczenia, których nigdy nie widziałam z książką w ręku i których nigdy nie podejrzewałam o posiadanie choć jednej książki w domu! A tu nagle taka niespodzianka! Koleżanka, która ostatnio przeczytała zapewne "Janko Muzykanta" wypowiadała się jaką to niesamowitą książką jest "Dziewczyna z pociągu" i jak to przeczytała ją w dwa wieczory!
Szybko przekonałam się, że fenomenem tej książki jest jedynie jej umiejętnie wykonana promocja i reklama, dzięki której po tę książkę sięgnęli też ludzie, którzy na co dzień z książkami nie obcują. Co się z tym wiąże? Skoro nie czytają książek z tego gatunku regularnie, to wspomniana "Dziewczyna z pociągu" będzie wydawała się rewelacyjna! Jeśli natomiast ktoś miłuje się w thrillerach, kończy jeden i sięga po kolejny, przyjmie tę książkę jedynie jako "szału nie ma i ...nic nie urywa ;) Kapci z nóg też nie strąca". I tak właśnie było ze mną. Czytało mi się tę książkę naprawdę dobrze i szybko! Więc pod względem technicznym nie mam jej chyba nic do zarzucenia. Jest napisana w naprawdę przyjemny sposób. Jeśli jednak chodzi o fabułę, zagadkę, prowadzenie akcji i cały finał... niestety czułam się zawiedziona, gdyż była to powieść jakiś czytałam już wiele. Autorka posłużyła się utartymi schematami w związku z czym czytelnik mający za sobą przynajmniej kilka dobrych thrillerów przejrzy autorkę na wylot i rozwiąże zagadkę, a przynajmniej jej większą część, jeszcze przed finałem. Całą moją opinię możecie przeczytać tutaj ---> KLIK , tymczasem ja przejdę do filmu...
FILM
Z przeczytaniem książki zwlekałam dość długo, po film zaś sięgnęłam jak tylko pojawiła się ku temu pierwsza okazja! Byłam niezwykle ciekawa jak tę historię przedstawiono na wielkim ekranie. Tym bardziej, że ciężko było mi wyobrazić sobie piękną Emily Blunt w roli grubej, zakompleksionej alkoholiczki Rachel! Gdyż tak właśnie tę postać przedstawiono w książce. Okazało się, że efekt końcowy był lepszy niż się spodziewałam. Pani Blunt jest niezwykle utalentowaną aktorką i potrafi wcielić się w każdą rolę. Ja pamiętam ją z filmu "Diabeł ubiera się u Prady", oraz "Władcy umysłów". Tym razem poznałam ją w zupełnie nowej odsłonie i muszę powiedzieć, że według mnie była bardzo naturalna, choć jej rola do łatwych nie należała. Niestety grana przez nią postać wymagała ukrycia jej piękna, mimo wszystko i tak momentami spod maski nieszczęśliwej, zakompleksionej alkoholiczki przebijała się jej niezwykła uroda i atrakcyjność. W roli Megan obsadzono młodą i uroczą Haley Bennett, której ja wcześniej nie znałam i nie kojarzę żadnego filmu z jej udziałem. Był to jednak wybór bardzo trafny, gdyż jej niewinna uroda harmonijnie współgrała z tajemniczą postacią, która jest głównym elementem całej zagadki.
W filmie dobrano bardzo dobrą obsadę, a jak było z resztą obrazu? O fabule w tym wypadku pisać nie trzeba. Po przeczytaniu książki znałam już bieg wydarzeń i całe zakończenie. Kto poznał książkę również zna całą tę historię i w tej kwestii nic się w filmie nie zmienia. O ile dobrze pamiętam historia została tu wiernie przedstawiona i niewiele w niej zmieniono. Jednak nie przeszkodziło mi to spędzić przed ekranem naprawdę udanych dwóch godzin. Według mojego uznania film jest dobrze zrobiony i warto go obejrzeć. Bez względu na to czy przeczytało się książkę, czy nie. Dobry montaż, dobre zdjęcia, dobra obsada... czego chcieć więcej?
Nie potrafię ostatecznie wskazać czy w tym przypadku lepsza jest książka czy film, ponieważ zarówno jedno jak i drugie warte jest poznania. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że jeśli jesteś nałogowym i wytrawnym miłośnikiem thrillerów w wersji papierowej i masz ich za sobą już całe stosy, to sam film zdecydowanie Ci wystarczy, gdyż książką możesz się nieco rozczarować. Jak już wcześniej wspomniałam, autorka trzymała się utartych schematów. Starała się wodzić czytelnika za nos podsuwając mu kilku podejrzanych i było to zagranie tak często spotykane, że od razu będziesz wiedzieć gdzie szukać i węszyć. W tym wypadku i Tobie i sobie ;) zdecydowanie polecam film. Jeśli jednak nie czytasz na co dzień tego typu historii, zacznij od powieści pani Hawkins, następnie sięgnij po film a na pewno miło spędzisz czas.
W filmie dobrano bardzo dobrą obsadę, a jak było z resztą obrazu? O fabule w tym wypadku pisać nie trzeba. Po przeczytaniu książki znałam już bieg wydarzeń i całe zakończenie. Kto poznał książkę również zna całą tę historię i w tej kwestii nic się w filmie nie zmienia. O ile dobrze pamiętam historia została tu wiernie przedstawiona i niewiele w niej zmieniono. Jednak nie przeszkodziło mi to spędzić przed ekranem naprawdę udanych dwóch godzin. Według mojego uznania film jest dobrze zrobiony i warto go obejrzeć. Bez względu na to czy przeczytało się książkę, czy nie. Dobry montaż, dobre zdjęcia, dobra obsada... czego chcieć więcej?
Nie potrafię ostatecznie wskazać czy w tym przypadku lepsza jest książka czy film, ponieważ zarówno jedno jak i drugie warte jest poznania. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że jeśli jesteś nałogowym i wytrawnym miłośnikiem thrillerów w wersji papierowej i masz ich za sobą już całe stosy, to sam film zdecydowanie Ci wystarczy, gdyż książką możesz się nieco rozczarować. Jak już wcześniej wspomniałam, autorka trzymała się utartych schematów. Starała się wodzić czytelnika za nos podsuwając mu kilku podejrzanych i było to zagranie tak często spotykane, że od razu będziesz wiedzieć gdzie szukać i węszyć. W tym wypadku i Tobie i sobie ;) zdecydowanie polecam film. Jeśli jednak nie czytasz na co dzień tego typu historii, zacznij od powieści pani Hawkins, następnie sięgnij po film a na pewno miło spędzisz czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!