Już sam tytuł tego posta nam, molom książkowym, wydaje się być totalnym nieporozumieniem i absurdem. Prawda? Zapewne każdy z nas, bez względu na to, czy z języka polskiego miał piątki czy trójki, nawet wyrwany z głębokiego snu potrafiłby podać skład trylogii i nazwisko autora epopei narodowej. Uwierzycie, że niektórzy nawet w stanie świadomym, nie potrafią odpowiedzieć na te pytania?! Tak, mnie też wydawało się to niewiarygodne... Do czasu...
Do stworzenia tego postu przyczyniła się moja znajoma z pracy... i chociaż nie twierdzę wcale, że ja jestem alfą i omegą z języka polskiego, ponieważ zdarza mi się postawić przecinek w nieodpowiednim miejscu i strzelić rażącego byka ortograficznego, to jednak informacje podstawowe i najważniejsze udało mi się opanować! :) Naiwnie myślałam, że to normalne. Nic nadzwyczajnego. A jednak...
Przejdźmy więc do rzeczy i już tłumaczę, co mnie tak wzburzyło. Otóż w pracy bardzo często, aby weselej i przyjemniej nam się pracowało, organizujemy sobie quizy i zagadki :) Pewnego dnia padło na koleżankę (dla jej dobra niech pozostanie anonimowa :P ) i skierowaliśmy w jej stronę jedno proste pytanie z dziedziny języka polskiego. To co usłyszeliśmy powaliło nas wszystkich na plecy... i nie byłoby może jeszcze tak szokujące, gdyby owa koleżanka, nie chwaliła się uprzednio, że była dobrą uczennicą w szkole z rozszerzonym językiem polskim i historią... UWAGA... usiądźcie...
Przejdźmy więc do rzeczy i już tłumaczę, co mnie tak wzburzyło. Otóż w pracy bardzo często, aby weselej i przyjemniej nam się pracowało, organizujemy sobie quizy i zagadki :) Pewnego dnia padło na koleżankę (dla jej dobra niech pozostanie anonimowa :P ) i skierowaliśmy w jej stronę jedno proste pytanie z dziedziny języka polskiego. To co usłyszeliśmy powaliło nas wszystkich na plecy... i nie byłoby może jeszcze tak szokujące, gdyby owa koleżanka, nie chwaliła się uprzednio, że była dobrą uczennicą w szkole z rozszerzonym językiem polskim i historią... UWAGA... usiądźcie...
- Kto napisał "Potop"?
-... yyy... Pan Wołodyjowski...?
Taaaak... Tego dnia zadaliśmy jej tylko to jedno pytanie, ponieważ każdy z nas miał dość... nikt już nie chciał więcej. Najpierw byliśmy w szoku, potem zaczęliśmy się śmiać. Koleżanka natomiast nadal upierała się, że była jedną z najlepszych uczennic! Jakiś czas później postanowiłam dać jej kolejną "szansę"... i oto wyniki kolejnego quizu:
- Kto napisał "Lalkę"?
- No Sienkiewicz! przecież to trylogia!
- ... <padłam>
*****
- dobra, masz drugą szansę - co wchodzi w skład trylogii?!
- "Ogniem i mieczem", "Potop" i ... yyy ...
-...???
- "W pustyni i w puszczy" to nie...
ale mam to na końcu języka..."Krzyżacy"!
( no przecież nie "Pan Wołodyjowski", skoro to on "Potop" napisał :P )
ale mam to na końcu języka..."Krzyżacy"!
( no przecież nie "Pan Wołodyjowski", skoro to on "Potop" napisał :P )
- ...
- i dlatego nazywa się to trylogia, bo każda z tych książek składa się z 3 części!
*****
- Kto napisał "Nad Niemnem"?
- Miłosz?!
- ... ?!?
- wiem, Maria Orzeszkówna!
*****
- Kto napisał "Zbrodnię i karę" ?
- Ten sam co "Ferdydurke". Fredro?!
- Ty się mnie pytasz prymusko?
- a nie. Nałkowski. był taki autor.
- Zofia Nałkowska była...
- pomyliłam z Gombrowiczem!
- Brawo! rzeczywiście on napisał "Ferdydurke"!
- no i "Zbrodnię i karę".
- Dostojewski! cholera! D O S T O J E W S K I ! ! !
- no wiem, Ferdynand...
Tu wymiękłam. I wiecie? Sama nie wiem, co o tym myśleć... oj zabolało! :) Nie wiem, czy trzeba się tu śmiać, czy płakać? Zastanawiam się czyja to wina!? Czy koleżanka po prostu była nieukiem? Czy to nauczyciele zawiedli? I jak do cholery to dziewczę zdało maturę? Jak ona skończyła tę szkołę z rozszerzonym polskim?! No jak?!?! I najbardziej przeraża mnie myśl, że takich prymusów jest więcej... Potrafię zrozumieć, że może rzeczywiście nie wszyscy byli z polskiego orłami! Nie wszystkim te lektury, nazwiska przychodzą z łatwością. Może się to pomieszać, można zapomnieć... w końcu, nawet ja maturę zdałam już 11 lat temu... ale żeby nie znać takich podstawowych wiadomości?! Nie, to mi się w głowie nie mieści. Przychodzi mi w tym momencie na myśl tylko jedno zdanie - "Milczenie jest złotem..."
Oglądałam kiedyś teleturniej w telewizji i kibicowałam drużynie z mojego miasta. Szczęka mi opadła, kiedy na pytanie co oznacza "Natenczas Wojski" chłopcy w wieku maturalnym odpowiedzieli: Imię i nazwisko. Ot i rozumowanie naszej młodzieży... co tu wymagać połączenia nazwiska z tytułem? Jeśli w głowie nie zostało samo, trzeba byłoby zastanowić się nad stylem i epoką. Too much. Jestem tylko zdziwiona brakiem samokrytyki u koleżanki.
OdpowiedzUsuńMoże nadmiar nauki pomieszał jej w głowie :( Mi się chciało śmiać czytając twój wpis :) Chociaż mam także problemy z zapamiętywaniem niektórych (zagranicznych) nazwisk :)
OdpowiedzUsuńMoże ona poprostu żartowała, inaczej chyba wyjaśnić się tego nie da. A to, że była w szkole prymuską, to jeszcze o niczym nie świadczy. Sama znam takie osoby, które mają bardzo dobre oceny z polskiego, a romantyzmu od pozytywizmu nie rozrozniają. A niektórym myli się epoka z liryką...
OdpowiedzUsuń*miało być epika
UsuńJa tam się z radością pośmieje - uwielbiam takie abstrakcyjne dyskusje. Ale co ja tam mogę powiedzieć, jak ostatnio Pana Tadeusza częściej pijam, niż czytam :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na miłe spędzenie czasu, ale - nie organizujcie już takich trudnych zabaw - tu polski, a za chwilę może tabliczka mnożenia? - okrutne ;))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy się śmiać, czy płakać, ale padłam, naprawdę padłam z wrażenia, ale przynajmniej było wesoło :), a może ta koleżanka tak celowo mówiła, żeby rozluźnić atmosferę ;)
OdpowiedzUsuńNie podejrzewam, żeby to była wina nauczycieli;) Nie każdy potrafi w zrozumiały sposób przekazywać wiedzę, ale takich "kwiatków" żaden szanujący się pedagog by nie popełnił;)
OdpowiedzUsuńPrzykre to... Sama też nie wiem wielu rzeczy, wiele zapomniałam... Ale takie podstawy?
Maturę pisać będę dopiero w 2016 roku, a jednak na te pytania jestem w stanie odpowiedzieć, mimo że JESZCZE nie przeczytałam żadnej z powyższych powieści. Uczciwie również przyznam, że nazwisko Nałkowskiej nic minie mówi. Myślę, że jest to wina przede wszystkim tego, że ludzie kują nazwiska i tytuły, zamiast jest po prostu kojarzyć, tak samo jak kojarzy się "Monę Lisę" z da Vinci czy konie z Kossakami. Może to wszystko jest też związane z tym, że z wielką niechęcią czyta się książki z kanonu obowiązkowych lektur. Zauważyłam, że ogromna część dorosłych jakich znam w ogóle nie czyta książek. A jeśli już ktoś coś czyta, to zazwyczaj jest to zbiór plastikowych słów i drewnianych bohaterów. Być może jest to tylko kwestia mojego środowiska, a nie ogółu. Czytanie literatury pięknej stało się rozrywką dla elitarnej grupy ludzi, którzy mają chęci i pęd do czytania, zamiast bezmyślnym oglądaniem programów o imprezowiczach ze STOLYCY czy małoletnich matkach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
literatura-dla-chojraka.blogspot.com