Rok wydania: 2008
Ilość stron: 535
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Anna Bańkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Pasierbice"... jakże bliski mi tytuł! Sama pasierbicą byłam. Więc sam tytuł bardzo mnie zaintrygował, do tego interesujący opis, oraz wiele pozytywnych opinii i recenzji utwierdziło mnie jedynie w przekonaniu, że warto po tę pozycję sięgnąć. Z własnego doświadczenia wiem, że ojczym i jedna pasierbica to już może być mieszanka wybuchowa... a co dopiero 3 pasierbice?!
Matthew Gardner i Karolina Walters poznali się, pokochali i dość szybko zdecydowali na ślub. Rozumieli się doskonale, lubili spędzać razem czas, kochali się i czuli się razem szczęśliwi. Był tylko jeden problem, trzy nastoletnie córki Karoliny postanowiły pozbyć się ojczyma. 16-letnia Flic, 14-letnia Imo i 12-letnia Chloe postanowiły zmienić życie Matthew w piekło... Na początku były to małe, nieszkodliwe złośliwości. Z czasem jednak przybrały one na sile i doprowadziły do tragedii..
O relacjach pasierbica - ojczym mogłabym powiedzieć dużo. Sama takie relacje przez długi czas utrzymywałam. W sumie nadal utrzymuję, chociaż już nieco inaczej, ponieważ założyłam własną rodzinę i własny dom. Tu żadne pokrewieństwo i geny nie mają znaczenia. Liczą się ludzie. Znam rodziny, w których pasierbica utrzymywała lepsze i bliższe kontakty z ojczymem, niż wiele innych córek z rodzonym ojcem. Dlatego też uważam, że nie możemy każdej takiej rodziny wsadzić do jednej szuflady, gdyż wszystko zależy od ludzi, ich podejścia, ich charakterów. Jednak historia opisana przez autorkę bez wątpienia mogłaby wydarzyć się w rzeczywistym życiu. Ponieważ pojawienie się nowego mężczyzny w domu i życiu dziecka to wielkie wydarzenie i wiążą się z nim ogromne emocje, nie zawsze pozytywne...
"Podobno nawet ludzie bez skazy,
Od samego początku podchodziłam do tej książki z wielkim zapałem i wielką nadzieją. Nadzieją na intrygującą historię i akcję. Jednak z każdą stroną mój zapał malał, a nadzieja znikała. Na początku było nieco nudno. Przez pierwsze 100 stron trzeba było po prostu przebrnąć. Działo się niewiele. Akcja rozwijała się bardzo powoli. Ale starałam się jak mogłam i cierpliwie czekałam na dalszy rozwój wypadków. Moja cierpliwość została nagrodzona, gdyż później akcja nieco się rozkręciła, zaczęło się dziać coraz więcej, dreszcze coraz częściej zaczęły pojawiać się na moim ciele... Nigdy bym nie pomyślała, do czego mogą być zdolne młode dziewczęta i do czego mogą się posunąć, byleby tylko osiągnąć swój cel... Autorka wykazała się wielką pomysłowością. Tego z pewnością nie można jej odmówić, podobnie jak zdolności pisarskich. Wielkim plusem powieści jest lekki, przyjemny styl, oraz prosty język jakim posługuje się autorka.
Czas poświęcony tej powieści, nie był czasem straconym, choć nie mogę też powiedzieć, żebym była wyjątkowo zachwycona. Czegoś mi brakowało. Moją ocenę na pewno obniża powolny rozwój akcji i wydarzeń. Lubię kiedy książka porywa mnie od pierwszych stron i nie pozwala odłożyć się na regał. Tu mi tego brakowało. Kilka razy przyłapałam się na tym, że wracam do niej z obowiązku, a nie z ciekawości. Gdyby na początku zabrakło mi wytrwałości i wiary w zdolności autorki, książka mogła wylądować na stosie "niedoczytane, wrócę (lub nie) innym razem" :) Na szczęście tak się nie stało...
Relacje między ojczymem, a pasierbami bywają naprawdę różne. Ile ludzi, tyle przypadków. Ja ze swoim miałam częste konflikty i brak porozumienia. Moja znajoma za swoim skoczyłaby w ogień, tak samo jak on za nią. Jedyne co ma tu znaczenie to charaktery i chęci obu stron. Zdecydowanie każda relacja wymaga wiele pracy, poznania się i dobrych chęci. U mnie w domu czegoś zabrakło, jednak mimo to byliśmy w stanie przeżyć ze sobą 14 lat pod jednym dachem. Teraz już mam własny dom, rodzinę i swoje życie, wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam. Relacja z ojczymem znacznie się poprawiła... I choć ten człowiek nie jest moim biologicznym ojcem, to jednak on zna moje najdziwniejsze nawyki, moje wady i zalety. On zadał sobie trud wychowania mnie od najmłodszych lat! I to również dzięki niemu jestem dziś tym, kim jestem... i jestem mu za to naprawdę wdzięczna!
O relacjach pasierbica - ojczym mogłabym powiedzieć dużo. Sama takie relacje przez długi czas utrzymywałam. W sumie nadal utrzymuję, chociaż już nieco inaczej, ponieważ założyłam własną rodzinę i własny dom. Tu żadne pokrewieństwo i geny nie mają znaczenia. Liczą się ludzie. Znam rodziny, w których pasierbica utrzymywała lepsze i bliższe kontakty z ojczymem, niż wiele innych córek z rodzonym ojcem. Dlatego też uważam, że nie możemy każdej takiej rodziny wsadzić do jednej szuflady, gdyż wszystko zależy od ludzi, ich podejścia, ich charakterów. Jednak historia opisana przez autorkę bez wątpienia mogłaby wydarzyć się w rzeczywistym życiu. Ponieważ pojawienie się nowego mężczyzny w domu i życiu dziecka to wielkie wydarzenie i wiążą się z nim ogromne emocje, nie zawsze pozytywne...
"Podobno nawet ludzie bez skazy,
oskarżani dostatecznie często o różne grzechy,
zaczynają wątpić w swą niewinność."
Od samego początku podchodziłam do tej książki z wielkim zapałem i wielką nadzieją. Nadzieją na intrygującą historię i akcję. Jednak z każdą stroną mój zapał malał, a nadzieja znikała. Na początku było nieco nudno. Przez pierwsze 100 stron trzeba było po prostu przebrnąć. Działo się niewiele. Akcja rozwijała się bardzo powoli. Ale starałam się jak mogłam i cierpliwie czekałam na dalszy rozwój wypadków. Moja cierpliwość została nagrodzona, gdyż później akcja nieco się rozkręciła, zaczęło się dziać coraz więcej, dreszcze coraz częściej zaczęły pojawiać się na moim ciele... Nigdy bym nie pomyślała, do czego mogą być zdolne młode dziewczęta i do czego mogą się posunąć, byleby tylko osiągnąć swój cel... Autorka wykazała się wielką pomysłowością. Tego z pewnością nie można jej odmówić, podobnie jak zdolności pisarskich. Wielkim plusem powieści jest lekki, przyjemny styl, oraz prosty język jakim posługuje się autorka.
Czas poświęcony tej powieści, nie był czasem straconym, choć nie mogę też powiedzieć, żebym była wyjątkowo zachwycona. Czegoś mi brakowało. Moją ocenę na pewno obniża powolny rozwój akcji i wydarzeń. Lubię kiedy książka porywa mnie od pierwszych stron i nie pozwala odłożyć się na regał. Tu mi tego brakowało. Kilka razy przyłapałam się na tym, że wracam do niej z obowiązku, a nie z ciekawości. Gdyby na początku zabrakło mi wytrwałości i wiary w zdolności autorki, książka mogła wylądować na stosie "niedoczytane, wrócę (lub nie) innym razem" :) Na szczęście tak się nie stało...
Relacje między ojczymem, a pasierbami bywają naprawdę różne. Ile ludzi, tyle przypadków. Ja ze swoim miałam częste konflikty i brak porozumienia. Moja znajoma za swoim skoczyłaby w ogień, tak samo jak on za nią. Jedyne co ma tu znaczenie to charaktery i chęci obu stron. Zdecydowanie każda relacja wymaga wiele pracy, poznania się i dobrych chęci. U mnie w domu czegoś zabrakło, jednak mimo to byliśmy w stanie przeżyć ze sobą 14 lat pod jednym dachem. Teraz już mam własny dom, rodzinę i swoje życie, wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam. Relacja z ojczymem znacznie się poprawiła... I choć ten człowiek nie jest moim biologicznym ojcem, to jednak on zna moje najdziwniejsze nawyki, moje wady i zalety. On zadał sobie trud wychowania mnie od najmłodszych lat! I to również dzięki niemu jestem dziś tym, kim jestem... i jestem mu za to naprawdę wdzięczna!
Czytałam tę książkę jakieś 6 lat temu i pamiętam, że mi się podobała, chociaż prawie wszystkie wydarzenia zatarły mi się w pamięci. Chyba nagnę trochę swoje zasady i przeczytam tę powieść jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam i nie wiem, czy to do końca coś dla mnie. Raczej się nie skuszę :-D
OdpowiedzUsuńMam dwie inne książki tej autorki, więc jeśli jej proza mi się spodoba to chętnie zajrzę i do tej.
OdpowiedzUsuńMasz rację - ile ludzi, tyle rodzajów relacji, a każdy związek wygląda trochę inaczej. Ten opisany w "Pasierbicach" jest chyba z piekła rodem;) Szkoda tylko, że autorka nie potrafiła przykuć uwagi czytelnika już od pierwszych stron powieści. Ja chyba poddałabym się na samym początku...
OdpowiedzUsuńRenato, bardzo osobisty wpis. Uwielbiam takie, w którym mogę się dowiedzieć czegoś o autorze bloga :) Dzięki :) Książka wydaje się interesująca, nie straszne mi brak porywającej akcji, w sumie lubię rozwlekłość :) Swoją drogą - dobra okładka!
OdpowiedzUsuńSądzę po Twojej recenzji, że potencjał, jaki ma ta książka, został nie do końca wykorzystany. Osobiście jej nie czytałem, ale spróbowałbym. Temat intrygujący, a swoją drogą poruszający wpis. Nie każdy bloger opowiada o swoim życiu prywatnym. Cieszy mnie fakt, że oprócz ciekawej recenzji, dorzuciłaś własne doświadczenia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCoś jak "Starsza pani musi zniknąć" tylko że w bardziej ponurych barwach? Takie skojarzenie od razu przyszło mi do głowy, mimo że starsza pani nie ma nic wspólnego z pasierbicami... Pomijając moje skojarzenia, to myślę, że warto byłoby się zapoznać z tą pozycją, bo nic kompletnie nie zdradziłaś, a jestem ciekaw, co pasierbice wykombinowały. :)
OdpowiedzUsuń