Rok wydania: 2013
Ilość stron: 296
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Świat Książki
Czasami bywa tak, że książki odnajdują nas same... Mieliście kiedyś tak? Ja śmiało mogę powiedzieć, że tak właśnie było tym razem! Ta książka znalazła mnie sama. Ale nie, nie przyszła pod moje drzwi na swoich własnych, małych nóżkach, nie zapukała łapką i nie położyła się sama na mojej półce... :) Lecz była to sytuacja jak z reklamy! Kiedy koleżanka w pracy (pracy nie mającej nic wspólnego z książkami! ;) ) wyciągnęła ją ze swojego biurka i powiedziała "Czytałaś?! weź... jestem strasznie ciekawa Twojej opinii..." :) A że nie zwykłam odmawiać, gdy dają mi do przeczytania książkę, więc jest ona już za mną...
Klara ma 39 lat. Nie ma męża, nie ma dzieci, ale ma za to kota, żonatego kochanka, przyjaciółkę i marudną matkę... Matka codziennie grozi, że niedługo umrze! Strzela fochy i rzuca słuchawkami. Kochanek Aleks, każdego dnia wyznaje jej dozgonną miłość, nie mogąc jednocześnie przyznać się żonie do romansu... A przyjaciółka, Wronka, która sama również nadal szuka tego jedynego, codziennie przybywa do Klary z odsieczą i pomocną dłonią, w której znajduje się koniak, whisky czy inny niezbędny lek ;) Dom wariatów? Nie... To życie przeciętnej 40-latki. Rozejrzyj się, a znajdziesz takich Klar tysiące...
Całość przepełniona jest sporą dawką humoru, mimo iż szara rzeczywistość, w której żyje główna bohaterka raczej dołuje. Lata emocjonalnej huśtawki, którą funduje jej kochanek, nadużywanie alkoholu i niestabilność psychiczna Klary, karze nam nawet jej współczuć! We mnie bohaterka wzbudziła wielką sympatię! Nie można zaprzeczyć, że jej postać wydaje się być niezwykle realna, szczera i "swojska"! Pani Kuna dodatkowo przestawiła nam ze sporą dawką dystansu rzeczywistość przeciętnej zwykłej kobiety, która na co dzień musi uporać się z całą masą problemów! I tym zdobyła moją przychylność. Może nieco przekoloryzowała... strasznie dużo tu wulgaryzmów. Alkohol leje się strumieniami, w związku z czym w realnym życiu Klara uważana by była za zaawansowaną alkoholiczkę, a dodatkowo jej niekontrolowane wybuchy, kwalifikowałyby ją do pobytu w zakładzie zamkniętym dla psychicznie chorych! I coś co zwróciło moją uwagę i zaczęło irytować mniej więcej w połowie książki, to łzy... Dosłownie, na każdej stronie leją się łzy! Ciągle ktoś ryczy! Jak nie matka, to Wronka! Jak nie Wronka, to Klara! A mistrzem był chyba Aleks, który wzbudzał moje obawy - czy aby się nie odwodni?! I nie zapominajmy o nieszczęsnym gadającym kocie... Nie wiem, po co on tam w ogóle jest?! Podejrzewam, że to jakiś znak. Symbol, metafora... jednak ja w czytaniu ukrytych przekazów, zbyt dobra nie jestem :) Więc pani Izo, pani wybaczy, ale nie kumam!
Książka jest bardzo chaotyczna. Czasem nie ma nawet znaku, że telefoniczny rozmówca Klary się zmienia... Ot, w ciągłości dialogu z Aleksem, Klara zwraca się nagle do matki! Niektóre rozdziały są natomiast tak bezsensowne, że nie wiem, jaki w ogóle miały związek i co miały wnosić do całości. Ciężko do tego przywyknąć i dlatego uważam, że pani Kuna musiałaby bardzo popracować nad swoim warsztatem pisarskim, ponieważ obecny styl mógłby nie przypaść do gustu wielu odbiorcom. Wulgaryzmy, które przerażają częstotliwością ich pojawiania, wcale nie są tam konieczne. A gadający kot tylko popsuł moje odczucia... Jednak muszę przyznać, że mimo wszystko wciągnęła mnie ta lektura! Niesamowicie szybko się czyta, w związku z czym zajęła mi jedno popołudnie! Poza tym, kurcze... naprawdę uśmiałam się po pachy! Gdyż dialogi w tej książce są tak naturalne i tak rzeczywiste, że czasem czytając miałam wrażenie, że czytam rozmowy, które sama często przeprowadzam z moimi przyjaciółkami! :)
- siedzisz nie z tej strony. Idź stąd.
- spadaj to mój dom!
Klara ma 39 lat. Nie ma męża, nie ma dzieci, ale ma za to kota, żonatego kochanka, przyjaciółkę i marudną matkę... Matka codziennie grozi, że niedługo umrze! Strzela fochy i rzuca słuchawkami. Kochanek Aleks, każdego dnia wyznaje jej dozgonną miłość, nie mogąc jednocześnie przyznać się żonie do romansu... A przyjaciółka, Wronka, która sama również nadal szuka tego jedynego, codziennie przybywa do Klary z odsieczą i pomocną dłonią, w której znajduje się koniak, whisky czy inny niezbędny lek ;) Dom wariatów? Nie... To życie przeciętnej 40-latki. Rozejrzyj się, a znajdziesz takich Klar tysiące...
Nigdy wcześniej nie słyszałam o "Klarze". Nie wiedziałam nawet, że jedna z największych gwiazd polskiego kina, pani Iza Kuna, napisała książkę! Pani Iza aktorką jest świetną i tego talentu jej odmówić nie możemy. Przypomnijmy sobie choćby bohaterkę Gosię z filmu "Lejdis". Była ona niezwykle barwna, prawdziwa i przekonująca. Więc jako aktorkę cenię ją bardzo i chylę czoła, ale czy aby na pewno powinna pisać? I iść w stronę własnej literackiej twórczości? No własnie, ku temu mam strasznie mieszane uczucia...
Bądźmy szczerzy - Arcydziełem ta książka nie jest. No niestety, mogło być znacznie lepiej. Przyznaję, że na początku, czytając pierwsze strony zastanawiałam się, co to w ogóle za bezsensowny bełkot?! ("Klara miała 39 lat i rzygała całą noc. Po szparagach. Jan miał 38 lat i pił całą noc. Porto." ).Ot gadanina, bez ładu i składu z gadającym kotem w tle! I tak, jak z każdą kolejną stroną coraz bardziej łapałam styl i coraz bardziej rozumiałam, co autorka miała na myśli, to jednak gadający kot mnie nie przekonał! A wręcz uważam, że gdyby nie on, moja ocena byłaby wyższa.
"Klara" jest zbiorem sytuacji przytoczonych z życia głównej bohaterki. Są to głównie dialogi z bliskimi osobami kobiety. Z marudną matką, która codziennie powtarza, że niedługo umrze i zarzuca dorosłej córce jakie to ciężkie życie z nią miała! Z żonatym kochankiem, który od siedmiu lat wiedzie podwójne życie i choć codziennie wyznaje Klarze dozgonną miłość, to nadal nie jest w stanie wyznać swojej żonie prawdy o romansie. Jest jeszcze Wronka, najlepsza przyjaciółka Klary, która z pomocą koniaku i ogromnej ilości papierosów, pomaga Klarze wydostać się z emocjonalnego, psychicznego doła. I choć całość sprawia wrażenie bardzo chaotycznej, to jednak po głębszym spojrzeniu ma sens, a ponadto sporą dawkę ironii i ciętego dowcipu, który przyznaję, że bardzo do mnie trafia!
Bądźmy szczerzy - Arcydziełem ta książka nie jest. No niestety, mogło być znacznie lepiej. Przyznaję, że na początku, czytając pierwsze strony zastanawiałam się, co to w ogóle za bezsensowny bełkot?! ("Klara miała 39 lat i rzygała całą noc. Po szparagach. Jan miał 38 lat i pił całą noc. Porto." ).Ot gadanina, bez ładu i składu z gadającym kotem w tle! I tak, jak z każdą kolejną stroną coraz bardziej łapałam styl i coraz bardziej rozumiałam, co autorka miała na myśli, to jednak gadający kot mnie nie przekonał! A wręcz uważam, że gdyby nie on, moja ocena byłaby wyższa.
"Klara" jest zbiorem sytuacji przytoczonych z życia głównej bohaterki. Są to głównie dialogi z bliskimi osobami kobiety. Z marudną matką, która codziennie powtarza, że niedługo umrze i zarzuca dorosłej córce jakie to ciężkie życie z nią miała! Z żonatym kochankiem, który od siedmiu lat wiedzie podwójne życie i choć codziennie wyznaje Klarze dozgonną miłość, to nadal nie jest w stanie wyznać swojej żonie prawdy o romansie. Jest jeszcze Wronka, najlepsza przyjaciółka Klary, która z pomocą koniaku i ogromnej ilości papierosów, pomaga Klarze wydostać się z emocjonalnego, psychicznego doła. I choć całość sprawia wrażenie bardzo chaotycznej, to jednak po głębszym spojrzeniu ma sens, a ponadto sporą dawkę ironii i ciętego dowcipu, który przyznaję, że bardzo do mnie trafia!
"- Aleks, jestem taka brzydka!
- Lisie, wszystko jest dobrze. Po prostu myślę, jak ci poprawić nastrój.
- Nie wkur** mnie Aleks!
- A może chcesz wybielić sobie ząbki? Chce lis?
- Swojej żonie wybiel! Zęby! Halluksy! I w ogóle ją wybiel, żeby się wymydliła na pianę!"
(fragment książki)
- Co się stało, lisie? Kupić ci coś?
- Szczyptę rumu... i cyjanek.
- Lisie, jak chcesz, to ja cię umówię dziś na jakiś zabieg. Idź do fryzjera może. Tobie jest tak ładnie w ciemnych włosach, tak ładnie, no bardzo ładnie...
- Dlaczego do fryzjera? Co jest nie tak z moimi włosami?- Lisie, wszystko jest dobrze. Po prostu myślę, jak ci poprawić nastrój.
- Nie wkur** mnie Aleks!
- Mam czarne zęby, tak? Od wina, tak? Ty mi to teraz mówisz? A może powinnam jeszcze zrobić sobie liposukcję? A może od razu sekcję zwłok? Odpier** się ode mnie!
- Lisie, co się z tobą dzieje?- Swojej żonie wybiel! Zęby! Halluksy! I w ogóle ją wybiel, żeby się wymydliła na pianę!"
(fragment książki)
Książka jest bardzo chaotyczna. Czasem nie ma nawet znaku, że telefoniczny rozmówca Klary się zmienia... Ot, w ciągłości dialogu z Aleksem, Klara zwraca się nagle do matki! Niektóre rozdziały są natomiast tak bezsensowne, że nie wiem, jaki w ogóle miały związek i co miały wnosić do całości. Ciężko do tego przywyknąć i dlatego uważam, że pani Kuna musiałaby bardzo popracować nad swoim warsztatem pisarskim, ponieważ obecny styl mógłby nie przypaść do gustu wielu odbiorcom. Wulgaryzmy, które przerażają częstotliwością ich pojawiania, wcale nie są tam konieczne. A gadający kot tylko popsuł moje odczucia... Jednak muszę przyznać, że mimo wszystko wciągnęła mnie ta lektura! Niesamowicie szybko się czyta, w związku z czym zajęła mi jedno popołudnie! Poza tym, kurcze... naprawdę uśmiałam się po pachy! Gdyż dialogi w tej książce są tak naturalne i tak rzeczywiste, że czasem czytając miałam wrażenie, że czytam rozmowy, które sama często przeprowadzam z moimi przyjaciółkami! :)
- siedzisz nie z tej strony. Idź stąd.
- spadaj to mój dom!
- ale siedzisz między mną a moim winem
- a to sorry...
- a to sorry...
- idziemy w weekend na starówkę?
- możemy, a gdzie?
- nie wiem jeszcze, gdzieś tam sobie pójdziemy..
- do parku obnażać się?
- tak!
- ok. to załóż jakiś fajny płaszczyk...
- możemy, a gdzie?
- nie wiem jeszcze, gdzieś tam sobie pójdziemy..
- do parku obnażać się?
- tak!
- ok. to załóż jakiś fajny płaszczyk...
(przykłady z życia wzięte... )
Nie jest to arcydzieło, ale nie zgodzę się też, że jest to totalny gniot. Jak każda twórczość, tak i ta, ma swoje wady i zalety... W tym przypadku może i przeważają wady, jednak i ta forma, ten styl znajdzie swoich sprzymierzeńców. Choć czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, czasem ciężko się połapać i znaleźć sens. Podejrzewam, że ponieważ twórczość pani Kuny jest bardzo specyficzna, może wzbudzać masę kontrowersji. Ciężko przyzwyczaić się do chaotycznego stylu i dość wulgarnego słownictwa. Jednak autorka świetnie przedstawia emocje i bogate wnętrze kobiet! Robiąc to naturalnie i bezpośrednio. Poza tym było dość zabawnie! Uśmiałam się niemal do łez i przyznam, że z entuzjazmem przyjęłabym tę historię w innej formie... może na srebrnym ekranie? Z panią Kuną w roli głównej.
Nie jest to arcydzieło, ale nie zgodzę się też, że jest to totalny gniot. Jak każda twórczość, tak i ta, ma swoje wady i zalety... W tym przypadku może i przeważają wady, jednak i ta forma, ten styl znajdzie swoich sprzymierzeńców. Choć czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, czasem ciężko się połapać i znaleźć sens. Podejrzewam, że ponieważ twórczość pani Kuny jest bardzo specyficzna, może wzbudzać masę kontrowersji. Ciężko przyzwyczaić się do chaotycznego stylu i dość wulgarnego słownictwa. Jednak autorka świetnie przedstawia emocje i bogate wnętrze kobiet! Robiąc to naturalnie i bezpośrednio. Poza tym było dość zabawnie! Uśmiałam się niemal do łez i przyznam, że z entuzjazmem przyjęłabym tę historię w innej formie... może na srebrnym ekranie? Z panią Kuną w roli głównej.
Mnie przypadła do gustu okładka, która jest dla mnie w pewien sposób orginalna. Jeżeli chodzi o treść to byłabym gotowa zmierzyć się z tym chaosem, który panuje w książce.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, które same pchają się do rąk. :D
OdpowiedzUsuńŻycie przeciętnej 40-latki? No nie wiem, to chyba wygląda trochę inaczej;P
OdpowiedzUsuń