Rok wydania: 2015
Ilość stron: 272
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Zostaje popełnione morderstwo. Zegary, które zostały umieszczone w pokoju ofiary dla żartu stają się mrocznym symbolem. Panna Bundle ryzykując swoje bezpieczeństwo próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczej zbrodni. Prowadzi ją to na trop organizacji, która ma siedzibę w jednym z londyńskich klubów.
Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale w tym wypadku niezmiernie cieszę się, że książki pani Christie są zwykle tak krótkie. Mam już za sobą kilka pozycji z dorobku tej autorki i pierwszy raz trafiłam na historię, która mnie wynudziła. Byłam tak słabo zainteresowana tą książką i tak długo ją czytałam, że nawet ten kilku zdaniowy opis fabuły powyżej, napisałam wspomagając się internetem. Jestem rozczarowana i jednocześnie zdziwiona, że tako mało interesująca historia wyszła spod pióra królowej kryminału. Myślę jednak, że będę w stanie jej to wybaczyć, gdyż rozumiem, że każdy może mieć gorsze chwile...
Czy naprawdę było tak źle? I tak, i nie. Co to znaczy? Mianowicie miałam już kilka razy do czynienia z gorszymi powieściami. Było parę takich, których nie byłam nawet w stanie doczytać do końca, bo szkoda mi było czasu. Tę jednak doczytałam. Więc nie było tragicznie, ale mimo wszystko nie odłożyłam jej chyba tylko dlatego, że była krótka i stwierdziłam, że te parę minut na doczytanie tych kilkunastu stron nie zrobi mi wielkiej różnicy. Jednocześnie mając chyba cichą nadzieję, że autorka zreflektuje się na końcu i być może zakończenie strąci mi kapcie z nóg?! Nic takiego jednak się nie stało. Nie spadły mi kapcie ani nic innego. Niestety. Szczerze mówiąc ta historia nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i zasiadałam do niej bardziej z poczucia obowiązku, niż zainteresowania. Na kilkanaście stron przed zakończeniem w mojej głowie pojawiały się myśli, że w sumie to nie chce mi się jej już czytać. To bardzo niedobrze...
Oczywiście do stylu pani Christie nie mogę się przyczepić, ponieważ mimo iż tworzyła ona już dość dawno temu, to jej styl jest przyjemny w odbiorze. I co ważne pisze ona zwięźle, czego najlepszym dowodem jest objętość jej książek. W tak szczupłych powieściach nie ma miejsca na rozległe opisy i długie wstępy. Dla mnie jest to wielką zaletą, ponieważ właśnie przez nadmierną gadatliwość przestałam się lubić z panem Kingiem. Pani Christie rozgadana nie jest. W jej książkach już po paru pierwszych stronach przechodzimy do rzeczy. Tak też było w tej historii, więc zawsze to jakiś plus :) Poza tym wierzę, że są osoby, którym może ta książka przypaść do gustu. Na niektórych portalach internetowych ma ona całkiem wysokie oceny. Dla mnie jest to sporą niespodzianką, ale szanuję i wierzę, że ktoś może mieć odmienny gust. Ja jednak mogłabym ją sobie odpuścić i nadal spokojnie żyć z poczuciem, że nic nie straciłam.
Według mnie nic szczególnego się tu nie działo. Zabrakło mi akcji, pazura i po prostu tego czegoś. Czegoś, co by mnie zaintrygowało i sprawiło, że czytałabym z zapartym tchem, do rana. Lub chociażby z zainteresowaniem. Ale niestety powiewało nudą. Co prawda była to zagadka do rozwiązania, było morderstwo, tajemnicza organizacja oraz podejrzani jej członkowie, ale mimo wszystko nudziłam się. Nie odnalazłam co prawda mordercy przed finałem, ale nie byłam nawet jakoś szczególnie zainteresowana jego poszukiwaniem. Cóż, mogło być lepiej. Nie polecam jakoś szczególnie tej pozycji. Ale też nie odradzam zupełnie, gdyż totalną stratą czasu to nie było. Nazwałabym to raczej poświęceniem czasu by poznać historię zupełnie neutralną, którą można poznać, lecz nie trzeba. Jeśli szukasz czegoś ekscytującego, z dreszczykiem, co cię kompletnie porwie i sprawi, że zatracisz się w czytaniu... nie jest to książka dla ciebie. Możesz się trochę rozczarować. Jeśli jednak uwielbiasz panią Christie i postawiłeś sobie za cel poznać wszystkie jej książki, życzę miłej lektury i odrobiny wytrwałości :)
Czy naprawdę było tak źle? I tak, i nie. Co to znaczy? Mianowicie miałam już kilka razy do czynienia z gorszymi powieściami. Było parę takich, których nie byłam nawet w stanie doczytać do końca, bo szkoda mi było czasu. Tę jednak doczytałam. Więc nie było tragicznie, ale mimo wszystko nie odłożyłam jej chyba tylko dlatego, że była krótka i stwierdziłam, że te parę minut na doczytanie tych kilkunastu stron nie zrobi mi wielkiej różnicy. Jednocześnie mając chyba cichą nadzieję, że autorka zreflektuje się na końcu i być może zakończenie strąci mi kapcie z nóg?! Nic takiego jednak się nie stało. Nie spadły mi kapcie ani nic innego. Niestety. Szczerze mówiąc ta historia nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i zasiadałam do niej bardziej z poczucia obowiązku, niż zainteresowania. Na kilkanaście stron przed zakończeniem w mojej głowie pojawiały się myśli, że w sumie to nie chce mi się jej już czytać. To bardzo niedobrze...
Oczywiście do stylu pani Christie nie mogę się przyczepić, ponieważ mimo iż tworzyła ona już dość dawno temu, to jej styl jest przyjemny w odbiorze. I co ważne pisze ona zwięźle, czego najlepszym dowodem jest objętość jej książek. W tak szczupłych powieściach nie ma miejsca na rozległe opisy i długie wstępy. Dla mnie jest to wielką zaletą, ponieważ właśnie przez nadmierną gadatliwość przestałam się lubić z panem Kingiem. Pani Christie rozgadana nie jest. W jej książkach już po paru pierwszych stronach przechodzimy do rzeczy. Tak też było w tej historii, więc zawsze to jakiś plus :) Poza tym wierzę, że są osoby, którym może ta książka przypaść do gustu. Na niektórych portalach internetowych ma ona całkiem wysokie oceny. Dla mnie jest to sporą niespodzianką, ale szanuję i wierzę, że ktoś może mieć odmienny gust. Ja jednak mogłabym ją sobie odpuścić i nadal spokojnie żyć z poczuciem, że nic nie straciłam.
Według mnie nic szczególnego się tu nie działo. Zabrakło mi akcji, pazura i po prostu tego czegoś. Czegoś, co by mnie zaintrygowało i sprawiło, że czytałabym z zapartym tchem, do rana. Lub chociażby z zainteresowaniem. Ale niestety powiewało nudą. Co prawda była to zagadka do rozwiązania, było morderstwo, tajemnicza organizacja oraz podejrzani jej członkowie, ale mimo wszystko nudziłam się. Nie odnalazłam co prawda mordercy przed finałem, ale nie byłam nawet jakoś szczególnie zainteresowana jego poszukiwaniem. Cóż, mogło być lepiej. Nie polecam jakoś szczególnie tej pozycji. Ale też nie odradzam zupełnie, gdyż totalną stratą czasu to nie było. Nazwałabym to raczej poświęceniem czasu by poznać historię zupełnie neutralną, którą można poznać, lecz nie trzeba. Jeśli szukasz czegoś ekscytującego, z dreszczykiem, co cię kompletnie porwie i sprawi, że zatracisz się w czytaniu... nie jest to książka dla ciebie. Możesz się trochę rozczarować. Jeśli jednak uwielbiasz panią Christie i postawiłeś sobie za cel poznać wszystkie jej książki, życzę miłej lektury i odrobiny wytrwałości :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!