Rok wydania: 2013
Ilość stron: 652
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Magdalena Koziej
Wydawnictwo: G+J
"Zaginiona dziewczyna" jest ostatnio częstym gościem na naszych blogach... Czy to za sprawą filmu, który niedawno wszedł na ekrany kin, czy za sprawą jego papierowego pierwowzoru, którego autorką jest pani Gillian Flynn. Jedno jest pewne - jest o niej głośno i wiele osób zaangażowało się w jej poszukiwanie :) Dołączyłam i ja. Z niecierpliwością czekałam na to wielkie "WOW!", które poczuję gdy już ją odnajdę... I co? Zaginioną dziewczynę odnalazłam, a wielkiego "WOW!" jak nie było, tak nie ma...
Jest piękny dzień... Dzień piątej rocznicy ślubu Amy i Nicka Dunne. Niestety nie dane jest małżonkom należycie uczcić ten piękny dzień, gdyż Amy znika w tajemniczych okolicznościach. Głównym podejrzanym staje się mąż, który zachowuje się co najmniej dziwnie... Jest rozżalony, jednak wydaje się być nadzwyczaj spokojny. Ponadto coraz więcej kłamie i kręci. Czyżby zabił żonę i starał się jak najlepiej zamaskować zbrodnię? Wraz ze swoja siostrą próbuje udowodnić swoją niewinność, jednak po Amy ślad zaginął...
"Zaginiona dziewczyna" było to moje trzecie już spotkanie z panią Gillian Flynn. "Mroczny zakątek", który miałam okazję czytać ostatnio, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Była to książka, która spędzała mi sen z powiek. Sądząc po opiniach "Zaginionej dziewczyny", byłam pewna, że i tym razem czeka mnie to samo... Tymczasem zastanawiam się, czy ja aby na pewno czytałam tę samą książkę, której recenzje gwarantowały mi niezapomniane przeżycia? Jak to się stało, że książka, która dla większości blogerów była doskonałym thrillerem psychologicznym, z wartką akcją i dreszczykiem grozy, dla mnie była nudna jak flaki z olejem?!
Wynudziłam się strasznie... i doprawdy nie wiem, gdzie ta wartka akcja, którą obiecywał mi wydawca?! Gdzie ten dreszczyk emocji, który miał mi towarzyszyć już od pierwszych stron!? Gdzie ta wciągająca, intrygująca historia!? Ja niestety żadnej z tych rzeczy tam nie znalazłam. Podobno też autorka świetnie buduje napięcie... Tylko gdzie!? ( chyba w innej książce?! )Według mnie ta książka była strasznie nudna i monotonna. Mamy tu na przemian przedstawione obecne wydarzenia z perspektywy Nicka, następnie zaś wcześniejsze zapiski z dziennika jego żony, byśmy mogli poznać historię ich małżeństwa i ich znajomości. I tak sobie czytamy... jak to bohaterowie się poznali, jak przeprowadzali się setki razy, jak rodzice Amy wydali serię książek, na której zarobili fortunę, a następnie kilka rozdziałów dalej zostali bankrutami... Również po zaginięciu Amy, widzimy Nicka pijanego kilka razy, a policja tysiąc razy go przesłuchuje, zamiast szukać jego żony. Dochodzenia tu tyle co kot napłakał. Wartkiej akcji jeszcze mniej. Nie tego oczekiwałam. Nie tego się spodziewałam, więc tak... mogę powiedzieć, że jestem zaskoczona!
Książka jest objętościowo dość pokaźna, bo 652 strony męczącej historii, to dawka zabójcza! Przyznaję, że ledwo wytrwałam. Miewałam momenty, kiedy odkładałam książkę na półkę i nie miałam najmniejszej ochoty już do niej wracać. Zmuszałam się jednak mówiąc sobie w myśli "Przecież to taki hit! To dopiero 300 stron z ponad 600! Na pewno jeszcze się rozkręci!"... i czuję się oszukana! :) Tym razem pani Flynn mnie zamęczyła! W tej książce wszystko było na okrętkę. Mnóstwo niepotrzebnych informacji i wątków. Gdyby tak wyrzucić z tej historii niepotrzebne elementy, to całość zawarlibyśmy na 300 stronach, a nikt by na tym nie ucierpiał. A na pewno nie czytelnik...
Podsumowując, ten "genialny thriller psychologiczny" bardzo mnie zawiódł i mam nadzieję, że nigdy więcej nie przeżyję takiego rozczarowania. Wiązałam z tą historią wielkie nadzieje, zasiadałam do lektury z wielkim zapałem, tymczasem okazało się, że książka dawno się skończyła, a ja zanudzona zastanawiam się, czy aby na pewno czytałam tę samą historię, o której wyrażano się w niemal samych superlatywach!? Dla mnie każdy kolejny rozdział wlókł się w nieskończoność... i na ponad 600 stron, na których mieści się ta opowieść, zaledwie na kilku poczułam się lekko zaskoczona i delikatnie zaintrygowana... to dla mnie stanowczo za mało! I za mało by nazwać to niespodziewanymi zwrotami akcji.
Zakończenie również mnie nie usatysfakcjonowało, nie wynagrodziło mi trudu, tych wielu spędzonych z tą książką godzin i nawet w finale nie wbiło mnie w fotel! Ja nie polecam, niestety. Ciągnęło się, dłużyło, nudziło, męczyło... Jeśli bardzo chcecie sprawdźcie sami :) Ja sprawdzę jeszcze jedynie film. Nawet jeśli będzie tak męczący jak książka, to zniosę to dzielnie. Wolę poświęcić dwie godziny na obejrzenie nudnego filmu, niż kilka dni na przeczytanie 600 stron monotonnej książki...
Jest piękny dzień... Dzień piątej rocznicy ślubu Amy i Nicka Dunne. Niestety nie dane jest małżonkom należycie uczcić ten piękny dzień, gdyż Amy znika w tajemniczych okolicznościach. Głównym podejrzanym staje się mąż, który zachowuje się co najmniej dziwnie... Jest rozżalony, jednak wydaje się być nadzwyczaj spokojny. Ponadto coraz więcej kłamie i kręci. Czyżby zabił żonę i starał się jak najlepiej zamaskować zbrodnię? Wraz ze swoja siostrą próbuje udowodnić swoją niewinność, jednak po Amy ślad zaginął...
"Zaginiona dziewczyna" było to moje trzecie już spotkanie z panią Gillian Flynn. "Mroczny zakątek", który miałam okazję czytać ostatnio, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Była to książka, która spędzała mi sen z powiek. Sądząc po opiniach "Zaginionej dziewczyny", byłam pewna, że i tym razem czeka mnie to samo... Tymczasem zastanawiam się, czy ja aby na pewno czytałam tę samą książkę, której recenzje gwarantowały mi niezapomniane przeżycia? Jak to się stało, że książka, która dla większości blogerów była doskonałym thrillerem psychologicznym, z wartką akcją i dreszczykiem grozy, dla mnie była nudna jak flaki z olejem?!
Wynudziłam się strasznie... i doprawdy nie wiem, gdzie ta wartka akcja, którą obiecywał mi wydawca?! Gdzie ten dreszczyk emocji, który miał mi towarzyszyć już od pierwszych stron!? Gdzie ta wciągająca, intrygująca historia!? Ja niestety żadnej z tych rzeczy tam nie znalazłam. Podobno też autorka świetnie buduje napięcie... Tylko gdzie!? ( chyba w innej książce?! )Według mnie ta książka była strasznie nudna i monotonna. Mamy tu na przemian przedstawione obecne wydarzenia z perspektywy Nicka, następnie zaś wcześniejsze zapiski z dziennika jego żony, byśmy mogli poznać historię ich małżeństwa i ich znajomości. I tak sobie czytamy... jak to bohaterowie się poznali, jak przeprowadzali się setki razy, jak rodzice Amy wydali serię książek, na której zarobili fortunę, a następnie kilka rozdziałów dalej zostali bankrutami... Również po zaginięciu Amy, widzimy Nicka pijanego kilka razy, a policja tysiąc razy go przesłuchuje, zamiast szukać jego żony. Dochodzenia tu tyle co kot napłakał. Wartkiej akcji jeszcze mniej. Nie tego oczekiwałam. Nie tego się spodziewałam, więc tak... mogę powiedzieć, że jestem zaskoczona!
Książka jest objętościowo dość pokaźna, bo 652 strony męczącej historii, to dawka zabójcza! Przyznaję, że ledwo wytrwałam. Miewałam momenty, kiedy odkładałam książkę na półkę i nie miałam najmniejszej ochoty już do niej wracać. Zmuszałam się jednak mówiąc sobie w myśli "Przecież to taki hit! To dopiero 300 stron z ponad 600! Na pewno jeszcze się rozkręci!"... i czuję się oszukana! :) Tym razem pani Flynn mnie zamęczyła! W tej książce wszystko było na okrętkę. Mnóstwo niepotrzebnych informacji i wątków. Gdyby tak wyrzucić z tej historii niepotrzebne elementy, to całość zawarlibyśmy na 300 stronach, a nikt by na tym nie ucierpiał. A na pewno nie czytelnik...
Podsumowując, ten "genialny thriller psychologiczny" bardzo mnie zawiódł i mam nadzieję, że nigdy więcej nie przeżyję takiego rozczarowania. Wiązałam z tą historią wielkie nadzieje, zasiadałam do lektury z wielkim zapałem, tymczasem okazało się, że książka dawno się skończyła, a ja zanudzona zastanawiam się, czy aby na pewno czytałam tę samą historię, o której wyrażano się w niemal samych superlatywach!? Dla mnie każdy kolejny rozdział wlókł się w nieskończoność... i na ponad 600 stron, na których mieści się ta opowieść, zaledwie na kilku poczułam się lekko zaskoczona i delikatnie zaintrygowana... to dla mnie stanowczo za mało! I za mało by nazwać to niespodziewanymi zwrotami akcji.
Zakończenie również mnie nie usatysfakcjonowało, nie wynagrodziło mi trudu, tych wielu spędzonych z tą książką godzin i nawet w finale nie wbiło mnie w fotel! Ja nie polecam, niestety. Ciągnęło się, dłużyło, nudziło, męczyło... Jeśli bardzo chcecie sprawdźcie sami :) Ja sprawdzę jeszcze jedynie film. Nawet jeśli będzie tak męczący jak książka, to zniosę to dzielnie. Wolę poświęcić dwie godziny na obejrzenie nudnego filmu, niż kilka dni na przeczytanie 600 stron monotonnej książki...
naprawdę tak źle?! a ja się tak nakręciłam na tę książkę!
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście obszerna lektura jak widzę. Mam na nią ochotę pomimo wszystko.
OdpowiedzUsuńZa szybko piszę.... Pomimo wszelkich niedoróbek. A film potem na pewno obejrzę.
OdpowiedzUsuńCzasami po prostu nie zaiskrzy pomiędzy nami a książką powszechnie chwaloną. Też niedawno miałam podobne doświadczenie. Czaję się na "Zaginioną dziewczynę" i ogólnie na powieści Flynn,ale z lekturą poczekam aż trochę szum o tej pani ucichnie.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery psychologiczne, lecz dłużyzn nie lubię. Daj znać jaki był film :)
OdpowiedzUsuńno to teraz sama nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńaż trudno mi uwierzyć w to, co tu czytam... muszę przeczytać i się przekonać czy faktycznie jest tak źle... climrem
OdpowiedzUsuńPopieram twoją recenzję w 100% Tą książkę przeczytałam w tamtym roku i wynudziłam się przy niej tak samo jak ty. Również byłam nią rozczarowana bo miał zapowiadać się dreszczyk, pościgi i w ogóle, a okazała się nudna i w ogóle nie wciągająca. Ja na pewno nie wybiorę się na film, bo szkoda mi już nawet godziny, skoro poświeciłam tydzień by przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarzało przeżyć takie rozczarowanie i ciągle się zastanawiałam, czy to ze mną coś nie tak:) Akurat nie dotyczyło to tej książki, bo podobała mi się zdecydowanie bardziej niż Tobie.
OdpowiedzUsuńMocno mnie zniechęciłaś do tej pozycji i po takiej recenzji to nie mam ochoty po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńTo fakt, o książce tej, głównie dzięki filmowi, zrobiło się bardzo głośno ostatnio. :) Ja tam nadal chcę po nią sięgnąć, gdyż od początku wiele się nie spodziewałam i cały czas słyszałam, że zakończenie jest rozczarowujące, więc czuję się na to przygotowana. A przeczytać ją chcę z czystej ciekawości. ;) Mam tylko nadzieję, że zbytnio się nie wynudzę i lektura jej będzie szła mi dość szybko. :)
OdpowiedzUsuńI teraz mam zgryzotę. Pozycję posiadam. Jedni zachwalają , ty już nie, a wiem, ze ten gatunek znasz doskonale. I cóż ja mam teraz począć?
OdpowiedzUsuńA ja ją mam w planach - fakt, przez film, choć go jeszcze nie widziałam, ale naprawdę chcę się zapoznać z tą historią!
OdpowiedzUsuńojej, nawet nie wiedziałam, że ten film został nakręcony na podstawie książki chrobry
OdpowiedzUsuńja nie widziałem ani filmu, ani nie przeczytałem książki :) ale skoro tak dobre recenzje pojawiają się wszędzie w sieci to się skuszę na obie opcje :)
OdpowiedzUsuńwilla
To chyba książka nie dla mnie a szkoda bo baardzo lubię czytać. :)
OdpowiedzUsuńlittle-jay999.blogspot.co.uk
Byłam ostatnio w bibliotece i zaczęłam ją czytać. Już od pierwszych stron mnie zafascynowała i wiem, że koniecznie muszę ją przeczytać. Mam nadzieję, że się nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuńJuż samo nazwisko daje nadzieję dobrej lektury. Czytałam "Mroczny zakątek" i od tamtej pory poluję na pozostałe jej książki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że film nie będzie taki nudny jak książka :/ Chociaż z drugiej strony musieliby podrasować porządnie tę historię, aby wyszło coś znośnego. Jestem w szoku, bo ostatnio ten tytuł gości w mediach na okrągło. Sądziłam, że będzie zatem wgniatać w fotel.
OdpowiedzUsuńMam wielką chęć na ten tytuł, ale pewnie skończy się tak, że najpierw obejrzę film :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Ostre przedmioty" tej autorki i bardzo mi się podobała ta książka. Planuję też "Mroczny zakątek".
OdpowiedzUsuńFilm natomiast jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuń