Data wydania: 15 lutego 2016
Ilość stron: 144
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Łukasz Müller
Wydawnictwo: Znak Literanova
Podejrzewam, że pan Eric Emmanuel Schmitt znany jest wszystkim i żadnemu miłośnikowi książek przedstawiać go nie trzeba. Ja, choć do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z jego literaturą, to nazwisko słyszałam już nie raz, a na liście lektur obowiązkowych od dawna widniały tytuły z jego dorobku. Jako pierwsza w moje ręce trafiła jego najnowsza książka "Zazdrośnice". I przyznam, że nad przeczytaniem tej pozycji nie zastanawiałam się długo, gdyż wszelkie historie opowiadające o perypetiach kilku przyjaciółek zawsze przyjmuję z wielką chęcią.
Anouchka, Julia, Raphaëlle, Colombe to cztery nastoletnie przyjaciółki. Od zawsze. Na zawsze. Uczą się w jednej szkole, dzielą ze sobą wszystkie smutki i radości. Nie mają przed sobą tajemnic, mówią sobie o wszystkim i są przekonane, że tak już będzie zawsze. Nieporozumienia pojawiają się jednak kiedy jedna z dziewcząt zaczyna korespondować z chłopakiem, w którym zakochana jest jedna z jej przyjaciółek.
Odwieczny problem... Zmora i pogromczyni dziewczęcych przyjaźni - miłość. Ileż to razy słyszeliśmy podobny scenariusz i byliśmy świadkami nieporozumień, kiedy to jedna z przyjaciółek zakochała się z wzajemnością i okropnie zaniedbała koleżankę, zapominając, że kiedy już królewicz okaże się zwykłą żabą z bajora, tylko przyjaciółka pocieszy i pomoże przetrwać trudne chwile, gorzkiego rozczarowania? Tak, zakochana przyjaciółka to wielki problem i sprawdzian łączących więzi. Czy może być coś gorszego? Chyba tylko dwie przyjaciółki zakochane... w tym samym chłopaku. Tu już sprawa się komplikuje i jeśli jedna z nich nie zrezygnuje dla dobra koleżanki, obie nie zrezygnują dla dobra przyjaźni, lub nie znajdą innego kompromisu... to mogą przerzedzić się włosy, mogą posypać się zęby i może polać się krew. I niestety pech chciał, że bohaterki nowej książki pana Schmitta zainteresowały się tym samym chłopakiem.
Jaki finał miała ta historia? Tego nie powiem. Sięgnijcie i dowiedzcie się sami. Gwarantuję, że warto. Historia wciągnęła mnie już od samego początku i do samego końca intrygowała. Nie mogę powiedzieć, że trzymała w napięciu, gdyż nie jest to thriller, a opowieść kilku nastoletnich przyjaciółek. Wydawać by się mogło, że to nudna, monotonna opowieść kilku dziewcząt o pierwszych miłościach, pierwszych złamanych sercach, pierwszych nieporozumieniach i kompromisach, jednak nic bardziej mylnego! Było bardzo intrygująco, bardzo ciekawie i muszę przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło z czego jestem bardzo zadowolona, gdyż już niewiele historii jest w stanie mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyć i przedstawić coś, czego absolutnie bym się nie spodziewała. Tym razem się udało! Zakończenie tak mnie zaskoczyło, że z niedowierzaniem mrugałam i przecierałam oczy ze zdumienia.
Co więcej, "Zazdrośnice" mają niespełna 150 stron, więc nie ma tu miejsca na rozległy wstęp, w związku z tym autor szybko przechodzi do wątku głównego. Książkę tę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Zdecydowanie pomaga w tym forma w jakiej została napisana. Wpisy z pamiętników wszystkich czterech przyjaciółek, przedstawione naprzemiennie, układają się w krótkie rozdziały. Narracja pierwszoosobowa, przedstawiająca wydarzenia z perspektywy wszystkich dziewcząt sprawia, że czujemy się wewnątrz historii, jakby dotyczyła nas samych. Pan Schmitt ma bardzo przyjemny w odbiorze styl, a ponadto bardzo lekko i sprawnie prowadzi fabułę i zaskakuje! Talentu i wyobraźni nie możemy mu odmówić! Jeśli ktoś jeszcze nie zna pióra tego francuskiego pisarza, to ja zdecydowanie polecam! Nie czekajcie, nie zwlekajcie. Macie moją gwarancję, że nie będzie nudno.
Anouchka, Julia, Raphaëlle, Colombe to cztery nastoletnie przyjaciółki. Od zawsze. Na zawsze. Uczą się w jednej szkole, dzielą ze sobą wszystkie smutki i radości. Nie mają przed sobą tajemnic, mówią sobie o wszystkim i są przekonane, że tak już będzie zawsze. Nieporozumienia pojawiają się jednak kiedy jedna z dziewcząt zaczyna korespondować z chłopakiem, w którym zakochana jest jedna z jej przyjaciółek.
Odwieczny problem... Zmora i pogromczyni dziewczęcych przyjaźni - miłość. Ileż to razy słyszeliśmy podobny scenariusz i byliśmy świadkami nieporozumień, kiedy to jedna z przyjaciółek zakochała się z wzajemnością i okropnie zaniedbała koleżankę, zapominając, że kiedy już królewicz okaże się zwykłą żabą z bajora, tylko przyjaciółka pocieszy i pomoże przetrwać trudne chwile, gorzkiego rozczarowania? Tak, zakochana przyjaciółka to wielki problem i sprawdzian łączących więzi. Czy może być coś gorszego? Chyba tylko dwie przyjaciółki zakochane... w tym samym chłopaku. Tu już sprawa się komplikuje i jeśli jedna z nich nie zrezygnuje dla dobra koleżanki, obie nie zrezygnują dla dobra przyjaźni, lub nie znajdą innego kompromisu... to mogą przerzedzić się włosy, mogą posypać się zęby i może polać się krew. I niestety pech chciał, że bohaterki nowej książki pana Schmitta zainteresowały się tym samym chłopakiem.
Jaki finał miała ta historia? Tego nie powiem. Sięgnijcie i dowiedzcie się sami. Gwarantuję, że warto. Historia wciągnęła mnie już od samego początku i do samego końca intrygowała. Nie mogę powiedzieć, że trzymała w napięciu, gdyż nie jest to thriller, a opowieść kilku nastoletnich przyjaciółek. Wydawać by się mogło, że to nudna, monotonna opowieść kilku dziewcząt o pierwszych miłościach, pierwszych złamanych sercach, pierwszych nieporozumieniach i kompromisach, jednak nic bardziej mylnego! Było bardzo intrygująco, bardzo ciekawie i muszę przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło z czego jestem bardzo zadowolona, gdyż już niewiele historii jest w stanie mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyć i przedstawić coś, czego absolutnie bym się nie spodziewała. Tym razem się udało! Zakończenie tak mnie zaskoczyło, że z niedowierzaniem mrugałam i przecierałam oczy ze zdumienia.
Co więcej, "Zazdrośnice" mają niespełna 150 stron, więc nie ma tu miejsca na rozległy wstęp, w związku z tym autor szybko przechodzi do wątku głównego. Książkę tę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Zdecydowanie pomaga w tym forma w jakiej została napisana. Wpisy z pamiętników wszystkich czterech przyjaciółek, przedstawione naprzemiennie, układają się w krótkie rozdziały. Narracja pierwszoosobowa, przedstawiająca wydarzenia z perspektywy wszystkich dziewcząt sprawia, że czujemy się wewnątrz historii, jakby dotyczyła nas samych. Pan Schmitt ma bardzo przyjemny w odbiorze styl, a ponadto bardzo lekko i sprawnie prowadzi fabułę i zaskakuje! Talentu i wyobraźni nie możemy mu odmówić! Jeśli ktoś jeszcze nie zna pióra tego francuskiego pisarza, to ja zdecydowanie polecam! Nie czekajcie, nie zwlekajcie. Macie moją gwarancję, że nie będzie nudno.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.
Serdecznie dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!