Data wydania: 30.03.2016
Ilość stron: 488
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Łukasz Kuć
Wydawnictwo: Insignis
Felicity, młoda amerykanka, studentka medycyny, jedzie do Rzymu, by odnaleźć matkę, Marthę, która znika bez śladu zaraz po uprzątnięciu pokoju w domu opieki społecznej po zmarłej matce. Poznaje tam historię swojej rodziny z notatek, artykułów i wycinków, które Martha znalazła w pokoju matki. Prababka Felicity, słynna śpiewaczka Elizabeth Malpran, by ratować rodzinę wiąże się z SS Albrechtem Brunnmannem, nie wiedząc, że równie dobrze mogłaby po prostu podpisać pakt z samym diabłem...
Nigdy nie przepadałam za książkami, których akcja toczy się w czasach wojny. Wojna, nawet w tle, zawsze wzbudzała we mnie ogromne emocje, strach, i wzruszenie. W związku z tym nigdy po takie nie sięgałam, ale okładka książki "Miłość w czasach zagłady" tak mnie zaintrygowała, że nie zastanawiałam się zbyt długo i wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Otóż przedstawiam Wam wspaniałą wielowątkową powieść o losach rodziny, o żydowskich korzeniach, żyjącej w Niemczech w czasach II wojny światowej, gdzie mimo niebezpieczeństwa czyhającego za każdym rogiem i niepewnego jutra, tytułowa Miłość wypływa tu z każdej strony. Miłość matki do dzieci, miłość córki do ojca... Jest to magiczna historia pełna miłości i poświęcenia, którą czyta się niezwykle szybko i która wywołuje w czytelniku ogromne emocje. Przyznaję, że nie mogłam oderwać się od tej książki, choć podczas lektury nie raz serce ściskało mi się z żalu.
Styl autorki jest bardzo przyjemny w odbiorze. Czyta się szybko i płynnie. Fabuła jest prowadzona równo, dzięki czemu nie ma tu raczej długich fragmentów, które mogą czytelnika nudzić i męczyć. Ja nie czuję się w ogóle zmęczona, nie przypominam też sobie żadnych fragmentów, które by mnie nużyły. Wręcz przeciwnie, byłam bardzo zainteresowana losami rodziny Elizabeth Malpran i z chęcią je śledziłam. Autorka również oszczędziła nam długich wstępów, ponieważ już po kilku pierwszych stronach czujemy się zaintrygowani i dajemy się wciągnąć w historię poznanej rodziny. Ja czytałam z zapałem, zainteresowaniem i wielkimi emocjami, a z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa co będzie dalej. Nie raz serce ściskało się z żalu, oczy chciały robić się wilgotne i kartki coraz szybciej przesypywały się na lewą stronę i choć książka ma prawie 500 stron, można przeczytać ją zaledwie w dwa popołudnia i wieczory. Jest to naprawdę piękna i wzruszająca powieść.
Polecam ją każdej pani, która szuka czegoś do czytania w wolne popołudnia i wieczory. Gwarantuję sporą dawkę emocji i wzruszenia. Proponuję też od razu wygospodarować sobie kilka godzinek czasu, ponieważ książka wciąga i chce się jak najszybciej poznać jej zakończenie. Zdecydowanie była to powieść nasączona miłością i tajemnicą. Emocje wypływały z każdej strony. Warto się zapoznać z tą książką, gwarantuję że nie będzie to czas stracony.
Nigdy nie przepadałam za książkami, których akcja toczy się w czasach wojny. Wojna, nawet w tle, zawsze wzbudzała we mnie ogromne emocje, strach, i wzruszenie. W związku z tym nigdy po takie nie sięgałam, ale okładka książki "Miłość w czasach zagłady" tak mnie zaintrygowała, że nie zastanawiałam się zbyt długo i wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Otóż przedstawiam Wam wspaniałą wielowątkową powieść o losach rodziny, o żydowskich korzeniach, żyjącej w Niemczech w czasach II wojny światowej, gdzie mimo niebezpieczeństwa czyhającego za każdym rogiem i niepewnego jutra, tytułowa Miłość wypływa tu z każdej strony. Miłość matki do dzieci, miłość córki do ojca... Jest to magiczna historia pełna miłości i poświęcenia, którą czyta się niezwykle szybko i która wywołuje w czytelniku ogromne emocje. Przyznaję, że nie mogłam oderwać się od tej książki, choć podczas lektury nie raz serce ściskało mi się z żalu.
Styl autorki jest bardzo przyjemny w odbiorze. Czyta się szybko i płynnie. Fabuła jest prowadzona równo, dzięki czemu nie ma tu raczej długich fragmentów, które mogą czytelnika nudzić i męczyć. Ja nie czuję się w ogóle zmęczona, nie przypominam też sobie żadnych fragmentów, które by mnie nużyły. Wręcz przeciwnie, byłam bardzo zainteresowana losami rodziny Elizabeth Malpran i z chęcią je śledziłam. Autorka również oszczędziła nam długich wstępów, ponieważ już po kilku pierwszych stronach czujemy się zaintrygowani i dajemy się wciągnąć w historię poznanej rodziny. Ja czytałam z zapałem, zainteresowaniem i wielkimi emocjami, a z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa co będzie dalej. Nie raz serce ściskało się z żalu, oczy chciały robić się wilgotne i kartki coraz szybciej przesypywały się na lewą stronę i choć książka ma prawie 500 stron, można przeczytać ją zaledwie w dwa popołudnia i wieczory. Jest to naprawdę piękna i wzruszająca powieść.
Polecam ją każdej pani, która szuka czegoś do czytania w wolne popołudnia i wieczory. Gwarantuję sporą dawkę emocji i wzruszenia. Proponuję też od razu wygospodarować sobie kilka godzinek czasu, ponieważ książka wciąga i chce się jak najszybciej poznać jej zakończenie. Zdecydowanie była to powieść nasączona miłością i tajemnicą. Emocje wypływały z każdej strony. Warto się zapoznać z tą książką, gwarantuję że nie będzie to czas stracony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!