wtorek, 24 października 2017

"Rzeczozmęczenie" - James Wallman


GATUNEK: PORADNIK, NAUKI SPOŁECZNE, PSYCHOLOGIA
Tytuł oryginalny: Stuffocation. Living More with Less
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 368
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Katarzyna Dudzik
WYDAWNICTWO: INSIGNIS

Mam znajomą, która ma cały zagracony dom. Wszędzie ma pełno gratów, niczego się nie pozbywa, ale ciągle znosi nowe rzeczy. Jej mieszkanie pęka w szwach. W szafkach nie ma gdzie palca wetknąć, a otwierając drzwiczki chroń głowę, a najlepiej załóż kask, gdyż rupiecie wysypią się na łeb! Na półkach przedmioty stoją ciasno jeden obok drugiego, przestaw jeden o milimetr a pięć innych spadnie na podłogę... w pokojach w każdym kącie naustawiane są stosy rupieci. Bez ładu i składu, zawalając tylko przestrzeń. 

Marysia chomikuje wszystko. Stare gazety, ubrania, bibeloty, zabawki, kosmetyki, naczynia, urządzenia elektryczne... ponieważ:
- "nigdy nie wiadomo co może się przydać",
- "wszystko to kosztuje"(i zamiast wywalić, woli sprzedać, a i tak tego nie zrobi),
- "bo jej się podoba/ ma sentyment/ jest urocze i słodkie"... 

Ciągle znosi do domu nowe rzeczy, bo:
- "kosztowało tylko 1,2,3,4,5 dolarów!"
- "na pewno jej się kiedyś przyda"
- "tak jej się podobało, że musiała kupić" 
- "Było na przecenie!"
- "dostała za darmo, a jak dają trzeba brać!"

Byłam kiedyś u Marysi gościem, przez jakiś czas. I oczywiście byłam jej bardzo wdzięczna za gościnę, ale jej mieszkanie strasznie mnie męczyło i przytłaczało. Do dyspozycji na moje przybory dostałam kawałek biurka, które i tak wygospodarowała z wielkim trudem, oraz pół łóżka, którego i tak nie dało się rozłożyć, gdyż było z każdej strony zastawione i obładowane klamotami. Marysia bez wątpienia cierpi na zbieractwo. Jest to od niedawna uznane za chorobę i powinno się to leczyć. Co jakiś czas słyszę od Marysi wypowiadane na głos rozmarzonym głosikiem życzenia "jak ja bym chciała mieć ładne mieszkanko, takie przestronne, bez tych wszystkich gratów!". Oczywiście są to zwykłe mrzonki, bo Marysia może i by chciała, ale i tak nic z tym bałaganem nie zrobi. Byłam raz świadkiem jak próbowała pozbyć się paru przedmiotów... ilu się pozbyła?! Tak, macie rację, żadnego! Tych ubrań nie miała na sobie ze dwa lata, albo nigdy, ale na pewno jeszcze założy! Po prostu o nich zapomniała (albo zgubiły jej się w stosie tysiąca innych ubrań). Ten dzbanuszek stoi tylko i się kurzy, ale patrz jaki piękny jest! Z takim słodkim kotkiem! A tamten ze słonikiem, na szczęście! Więc też niech zostanie. A ten stos starych gazet? Oczywiście wyrzuci, ale nie teraz... najpierw przejrzy i powyrywa artykuły, które ją interesują! Tamtą figurkę dostała od stryjenki Grażyny, tamtą od siostry drugiego męża... nie może wyrzucić! A te 10 obrazów stojących w kącie, nie ma co prawda gdzie powiesić, ale ktoś chciał wyrzucić na śmietnik, a szkoda! Więc wzięła... Po co?! Ja się pytam - po co?! I tłumaczę Marysi, jak krowie, na rowie, że trzeba tylko raz się przełamać, raz zaboli, jak wyrywanie zęba, szybko zapomni i będzie miała odgruzowane mieszkanie... takie o jakim marzy. Marysia oczywiście to wie... ale na wiedzy się kończy :D

Oczywiście moja znajoma jest dość zaawansowanym przypadkiem, ale na lżejsze natężenie zbieractwa cierpi spora część społeczeństwa, co uświadamia nam pan Wallman w swojej pozycji "Rzeczozmęczenie". Czy nie masz w domu rzeczy, których wcale nie potrzebujesz? Nie masz w szafie ciuchów, których wcale nie nosisz, ale nie wyrzucisz, bo "na pewno jeszcze kiedyś założysz!"? A może masz jakieś urządzenia kuchenne? Sokowirówka, której nigdy nie użyłeś? Stertę starych gazet? Po chwili zastanowienia, chyba każdy przyzna, że coś takiego w domu ma... a dla ułatwienia znajdziemy w książce kilka szybkich testów, które pomogą nam określić czy grozi nam rzeczozmęczenie, oraz jakim jesteśmy typem osobowości? Czy mamy zadatki na zbieracza? Ja mam i często też chomikuję niepotrzebne już rzeczy. Na szczęście raz na jakiś czas, nachodzi mnie chęć gruntownego sprzątania i nie mam wtedy oporów przed pozbyciem się zbędnych rupieci... Ale zdarzało mi się z domu wynosić pełne wory nienoszonych ubrań, kolekcję starych gazet sprzed lat, do których już nie zaglądałam, lub torebek, które już mi wysłużyły...

Pan Wallman w swojej książce stara się nam uświadomić, że trzymanie dużej ilości zbędnych przedmiotów w domu źle wpływa na nasze zdrowie, na samopoczucie, na naszą psychikę, a nawet jest niebezpieczne dla naszego życia. Przytacza też historię pożaru, który miał miejsce 24 września 2010 w Toronto i wrył się w pamięć wszystkich strażaków pracujących w tym mieście! Kiedy to małe, zaledwie 50m2, mieszkanie, gasiło ponad 300 strażaków... Tego dnia, pożar który powinien być opanowany w godzinę, ugaszono dopiero po ośmiu. Dlaczego? Gdyż mieszkanie było okropnie zagracone i znajdowały się w nim stosy papierów, akt, które trzymał tam właściciel. Mężczyzna przez swoje bałaganiarstwo sprawił, że życie tysiąca osób z budynku zostało poważnie zagrożone!

Autor w swojej pracy przekonuje nas, że posiadając mniej rzeczy materialnych zmienimy swoje życie na lepsze i być może nawet spojrzenie na świat. Poza tym przekonuje nas, że mniej skupiając się na materialnej stronie życia, a bardziej dbając o relacje międzyludzkie wprowadzimy do naszego życia większy ład, porządek i znacznie poprawimy swoje samopoczucie. I tu muszę się zgodzić, gdyż sama osobiście lepiej się czuję w większej, niczym nie zagraconej przestrzeni. Nie jestem minimalistką, gdyż w moim domu nadal jest dużo więcej rzeczy, niż tylko niezbędne, ale staram się zostawić w moim mieszkaniu jak najwięcej wolnej przestrzeni. Tak czuję się lepiej. Poza tym pan Wellman zagłębia się zdecydowanie dalej, nie tylko udziela nam rad jak pozbyć się paru rzeczy, ale próbuje nam uświadomić dlaczego tak bardzo przywiązujemy się do naszych dóbr materialnych? I jak to zmienić? Wręcz zachęca nas by więcej niż w rzeczy materialne, inwestować w nasz rozwój, doznania, a zamiast kolejnego prezentu materialnego, podarować sobie przeżycia i czas, które będziemy mogli długo i miło wspominać!

Uważam, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, gdyż w każdym z nas tkwi trochę ze zbieracza, wszyscy w mniejszym lub większym stopniu zaśmiecamy swoje życie zbędnymi przedmiotami, za mało skupiając się na duchowej sferze życia. Może ta książka nie zdziała cudów na takich przypadkach jak Marysia. Nie sądzę, żeby sama ta pozycja spowodowała, że moja znajoma,  po wielu latach zbierania swoich gratów, nagle wywaliła je wszystkie bez mrugnięcia okiem na śmietnik i zaczęła inwestować pieniądze w swoje przeżycia, ale może pomoże jej zrozumieć, że naprawdę ma problem, którym poniekąd szkodzi samej sobie? W każdym razie jest to pozycja, którą może przeczytać każdy, gdyż chyba u nikogo w życiu nie jest tak idealnie, żeby nie mógł zapanować jeszcze większy ład i porządek... W końcu wszyscy żyjemy w czasach wzmożonego materializmu.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa INSIGNIS.
Serdecznie dziękuję!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...