Rok wydania: 2017
Ilość stron: 318
Oprawa: miękka
WYDAWNICTWO: NOWAE RES
Anna prowadzi spokojne życie u boku męża Roberta i synka Kubusia. Jest szczęśliwa. Ma dobrą pracę, wspaniałą rodzinę, oddane przyjaciółki i wiedzie jej się całkiem nieźle, jednak ma za sobą bolesną przeszłość. Jej pierwszy mąż, Sylwester, skarbnik partii Obóz Odrodzenia Ojczyzny, popełnił samobójstwo, a niejaka Małgorzata Lituo wyłudziła od niej dużą kwotę pieniędzy i zniknęła bez śladu. Anna radzi sobie z bolesnymi wspomnieniami, aż pewnego dnia słyszy w słuchawce głos dawnej znajomej Lituo. Tymczasem w kraju zbliżają się wybory parlamentarne. Według prognoz Obóz Odrodzenia Ojczyzny ma duże szanse na wygraną, ale tajemniczy Wódz partii zdaje się, z jakiegoś powodu, potrzebować Anny by odnieść zwycięstwo.
Długo zbierałam myśli do napisania tej recenzji. A nawet bardzo długo, bo znów mam mieszane uczucia wobec książki i absolutnie nie wiem od czego zacząć. Może więc zacznę od początku. Otóż początek powieści bardzo mnie wciągnął i zaintrygował. Było to dla mnie coś nowego i była to miła odskocznia od poprzedniej książki, również tej samej autorki, pozycji która niestety niezbyt wpasowała się w mój gust, a zwłaszcza jej dziwny, niejasny i zupełnie niezrozumiały przeze mnie finał. "Reemisja" zaczęła się naprawdę ciekawie i od razu z pierwszymi stronami zauważyłam wielki progres, jaki osiągnęła pani Milik, gdyż z nieco infantylnej, dziecinnej opowiastki o synowej i teściowej, dostałam nagle seks, morderstwo i brutalne opisy, które przecież tak lubię. Poza tym co ważne, od razu na początku szybko zostajemy wprowadzeni do historii, od razu mamy konkrety i pani Milik szczędzi nam rozległych wstępów i opisów na kilka stron. To dla mnie ważne, gdyż bardzo nie lubię kiedy wstęp ciągnie się kilometrami, a jakaś konkretna akcja zaczyna się w połowie całej książki. Tu tego nie było. Pierwsza połowa książki obfituje w brutalne wydarzenia i akcję.
Nawet nie wiem kiedy, w drugiej połowie książki, nieopodal końca, spotkał mnie taki zastój, że odłożyłam książkę na bok na dłuższy czas. Nie wiem dlaczego, nie wiem czym to zostało spowodowane, lecz choć książka leżała w zasięgu ręki i wzroku, z zakładką między kartkami, ja nie czułam ani chęci, ani musu jej kontynuowania. Wróciłam jednak po jakimś czasie i skończyłam historię w mgnieniu oka. Ogólnie rzecz biorąc była to dość dobra książka, która potrafi wciągnąć i zainteresować czytelnika. Sporo było w niej akcji, sporo krwawych wydarzeń, lecz też kilka przestojów. Nie ciągnie się, nie zanudza. Znajdziemy w niej wątek polityczny, wątek okultystyczny, sensacyjny... ale....
No właśnie. Ale.
Jak dla mnie główni bohaterowie byli zbyt papierowi i nie stawali nam się bliżsi nawet z upływem stron. Główna bohaterka, Anna, choć wykreowana tak, że powinna wzbudzać współczucie i sympatię, wzbudzała we mnie irytację, a jej niewinność i subtelność raczej kojarzyła mi się z dziecięcą naiwnością i więcej sympatii wzbudzili we mnie bohaterowie drugoplanowi. Poza tym, jak dla mnie, było zbyt wiele postaci. Zbyt wiele imion do zapamiętania. Zbyt wielka krzątanina nazwisk i ról do przypasowania. Momentami też za duża uwaga poświęcona postaciom niewiele wnoszących do fabuły... bo cóż za znaczenie miało wzburzenie matki "kogośtam", na widok pokoju syna, obklejonego w swastyki i artykuły dziwnej treści?! Zabolało ją serce? Wspomniała ciężkie dzieciństwo? ...i co?! Co to wniosło do historii?! Chyba tylko kilka stron w objętości więcej. Poza tym obiecany z okładki - perwersyjny seks. Był, ale gdzie? Ok, były dwa numerki, w tym jeden "niestandardowy", i to by było na tyle. A kolejną sprawą, lecz już zupełnie subiektywną, było wmieszanie do powieści wątków paranormalnych, metafizycznych... ja osobiście za tym nie przepadam i wolałabym, żeby historia została zupełnie osadzona w realnym świecie.
Podsumowując, "Reemisja" jest powieścią dość nierówną. Świetnie napisane rozdziały, mieszają się z fragmentami bardzo słabymi. Choć styl i warsztat pisarski pani Milik jest prosty i przyjemny w odbiorze, a ponadto znacznie poprawił się, w porównaniu do jej debiutanckiej powieści, to jednak nadal pozostawia wiele do życzenia. Fabuła również poprowadzona nierównomiernie. W pierwszej połowie dzieje się bardzo dużo i ciekawie, w drugiej mamy momenty stagnacji. Ogólnie była to pozycja dobra. Potrafiła od początku wciągnąć i zainteresować, i gdyby tylko takie tempo zostało utrzymane do końca, byłoby o wiele lepiej. Było dobrze, lecz jednak z jakiegoś powodu stanęłam na pewnym etapie książki, nie mogłam ruszyć dalej, gdyż brakowało mi do niej chęci. Ostatecznie, mogę zaproponować, żeby każdy sprawdził tę powieść sam, gdyż nie wątpię, że może się ona podobać. Ja daje jej ocenę średnią, w porywach do dobrej i choć szło mi dość opornie, nie była to strata czasu.
Długo zbierałam myśli do napisania tej recenzji. A nawet bardzo długo, bo znów mam mieszane uczucia wobec książki i absolutnie nie wiem od czego zacząć. Może więc zacznę od początku. Otóż początek powieści bardzo mnie wciągnął i zaintrygował. Było to dla mnie coś nowego i była to miła odskocznia od poprzedniej książki, również tej samej autorki, pozycji która niestety niezbyt wpasowała się w mój gust, a zwłaszcza jej dziwny, niejasny i zupełnie niezrozumiały przeze mnie finał. "Reemisja" zaczęła się naprawdę ciekawie i od razu z pierwszymi stronami zauważyłam wielki progres, jaki osiągnęła pani Milik, gdyż z nieco infantylnej, dziecinnej opowiastki o synowej i teściowej, dostałam nagle seks, morderstwo i brutalne opisy, które przecież tak lubię. Poza tym co ważne, od razu na początku szybko zostajemy wprowadzeni do historii, od razu mamy konkrety i pani Milik szczędzi nam rozległych wstępów i opisów na kilka stron. To dla mnie ważne, gdyż bardzo nie lubię kiedy wstęp ciągnie się kilometrami, a jakaś konkretna akcja zaczyna się w połowie całej książki. Tu tego nie było. Pierwsza połowa książki obfituje w brutalne wydarzenia i akcję.
Nawet nie wiem kiedy, w drugiej połowie książki, nieopodal końca, spotkał mnie taki zastój, że odłożyłam książkę na bok na dłuższy czas. Nie wiem dlaczego, nie wiem czym to zostało spowodowane, lecz choć książka leżała w zasięgu ręki i wzroku, z zakładką między kartkami, ja nie czułam ani chęci, ani musu jej kontynuowania. Wróciłam jednak po jakimś czasie i skończyłam historię w mgnieniu oka. Ogólnie rzecz biorąc była to dość dobra książka, która potrafi wciągnąć i zainteresować czytelnika. Sporo było w niej akcji, sporo krwawych wydarzeń, lecz też kilka przestojów. Nie ciągnie się, nie zanudza. Znajdziemy w niej wątek polityczny, wątek okultystyczny, sensacyjny... ale....
No właśnie. Ale.
Jak dla mnie główni bohaterowie byli zbyt papierowi i nie stawali nam się bliżsi nawet z upływem stron. Główna bohaterka, Anna, choć wykreowana tak, że powinna wzbudzać współczucie i sympatię, wzbudzała we mnie irytację, a jej niewinność i subtelność raczej kojarzyła mi się z dziecięcą naiwnością i więcej sympatii wzbudzili we mnie bohaterowie drugoplanowi. Poza tym, jak dla mnie, było zbyt wiele postaci. Zbyt wiele imion do zapamiętania. Zbyt wielka krzątanina nazwisk i ról do przypasowania. Momentami też za duża uwaga poświęcona postaciom niewiele wnoszących do fabuły... bo cóż za znaczenie miało wzburzenie matki "kogośtam", na widok pokoju syna, obklejonego w swastyki i artykuły dziwnej treści?! Zabolało ją serce? Wspomniała ciężkie dzieciństwo? ...i co?! Co to wniosło do historii?! Chyba tylko kilka stron w objętości więcej. Poza tym obiecany z okładki - perwersyjny seks. Był, ale gdzie? Ok, były dwa numerki, w tym jeden "niestandardowy", i to by było na tyle. A kolejną sprawą, lecz już zupełnie subiektywną, było wmieszanie do powieści wątków paranormalnych, metafizycznych... ja osobiście za tym nie przepadam i wolałabym, żeby historia została zupełnie osadzona w realnym świecie.
Podsumowując, "Reemisja" jest powieścią dość nierówną. Świetnie napisane rozdziały, mieszają się z fragmentami bardzo słabymi. Choć styl i warsztat pisarski pani Milik jest prosty i przyjemny w odbiorze, a ponadto znacznie poprawił się, w porównaniu do jej debiutanckiej powieści, to jednak nadal pozostawia wiele do życzenia. Fabuła również poprowadzona nierównomiernie. W pierwszej połowie dzieje się bardzo dużo i ciekawie, w drugiej mamy momenty stagnacji. Ogólnie była to pozycja dobra. Potrafiła od początku wciągnąć i zainteresować, i gdyby tylko takie tempo zostało utrzymane do końca, byłoby o wiele lepiej. Było dobrze, lecz jednak z jakiegoś powodu stanęłam na pewnym etapie książki, nie mogłam ruszyć dalej, gdyż brakowało mi do niej chęci. Ostatecznie, mogę zaproponować, żeby każdy sprawdził tę powieść sam, gdyż nie wątpię, że może się ona podobać. Ja daje jej ocenę średnią, w porywach do dobrej i choć szło mi dość opornie, nie była to strata czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!