Jakie sekrety kryją się za fasadą domu, który kiedyś w bożonarodzeniową noc spłynął krwią?
Grupa nastolatków bierze udział w niebezpiecznej grze, która polega na testowaniu swoich psychicznych i fizycznych granic i możliwości. Przywódczynią grupy jest 17-letnia Ada, która sprawuje pieczę nad uczciwym wypełnianiem zadań. Pewnego dnia jedno z tych ekstremalnych wyzwań kończy się śmiercią niewinnego człowieka. Wydarzenie staje się początkiem serii kolejnych tragicznych zdarzeń…
20 lat później na wernisażu młodej artystki Leny pojawia się tajemniczy mężczyzna, który daje jej do zrozumienia, że zna ją z czasów jej dzieciństwa. To zaczyna niepokoić dziewczynę, która została wcześnie osierocona i wychowywała się pod opieką ciotki. Tajemnicza wizyta skłania ją do rozpoczęcia poszukiwań prawdy o swojej przeszłości, która jak się okazuje oparta jest na samych kłamstwach. Kiedy Lena zaczyna odkrywać kolejne fakty i składać kolejne elementy układanki, wychodzi na jaw, że rozpoczęta przed 20 laty niebezpieczna gra kilkorga nastolatków, zebrała krwawe żniwo. Wszystko okrywa zmowa milczenia, a efekty odczuwane są do dziś...
"Miała umrzeć" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Przyzdygi. Pierwsze, lecz z pewnością nie ostatnie, gdyż od razu po skończeniu ostatniej strony, zaczęłam poszukiwania jej poprzedniej publikacji. To mówi samo za siebie... "Miała umrzeć" to prawdziwa petarda!!! Książka, która sprawiła, że musiałam zarwać noc, bo nie byłam w stanie odłożyć jej na półkę! Historia wciąga już od pierwszej strony i pochłania coraz bardziej. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej się rozkręca i szalenie intryguje.
Historia opowiada losy dwóch kobiet, które z pozoru nic nie łączy. Dzieli je spora różnica wieku, dorastały w dwóch różnych miejscach i w dwóch różnych domach. Jednak ich drogi przecinają się ze sobą z powodu tragicznej w skutkach gry, utkanej sieci kłamstw i skrywanych przez lata tajemnic. Co je ze sobą łączy? To odkrywamy stopniowo, naprzemiennie na dwóch płaszczyznach czasowych. W 1998 roku poznajemy 17-letnią Adę, która przechodzi okres buntu i nie potrafi porozumieć się ani z matką alkoholiczką, ani z ojcem, który prowadzi lewe interesy. Kiedy przenosimy się do 2019 roku, narrację przejmuje 25-letnia Lena. Wcześnie osierocona artystka, którą wychowywała chłodna i nieczuła ciotka. Na pierwszy rzut oka Ady i Leny nie łączy nic, prócz jednego... Obie dorastały w domach pozbawionych miłości i ciepła.
Intrygujące prawda? Ja nie mogłam się oderwać i muszę przyznać, że jest to jedna z książek, które długo będę wspominać. To rewelacyjny mroczny thriller, który niesamowicie trzyma w napięciu. Autorka miała ciekawy i niebanalny pomysł na fabułę, co w połączeniu z ogromnym talentem pisarskim dało piorunujący efekt! Czyta się fantastycznie – jednym tchem! Doskonale poprowadzona narracja, bardzo intrygująca fabuła, świetnie wykreowane postaci i dobrze nakreślone portrety psychologicznie. Bardzo łatwo wczuć się w historię i emocje głównych bohaterek. Czegóż więcej trzeba?!
Bardziej doświadczeni miłośnicy gatunku, którzy za sobą mają już nie jeden misternie uknuty thriller, prawdopodobnie szybciej znajdą trop, którym trzeba podążać... Nieskromnie przyznam, że ja do nich należę i dość ciężko mnie zadowolić. Jestem dość wymagająca i na pewno nie usatysfakcjonują mnie odgrzewane kotlety i powielane schematy, w których inwencja twórcza autora kończy się na zmianie imion bohaterów. Widząc zarys: "...i po wielu latach od tragicznych wydarzeń, Esmeralda wraca do rodzinnego miasteczka, by zmierzyć się z przeszłością" dostaję białej gorączki i wiem, że to nie dla mnie... W tej historii mamy wydarzenia sprzed lat, lecz przedstawione w nowy, bardzo ciekawy sposób. Składając kolejne fragmenty układanki wszystko łączy się w logiczna całość! Świetna przemyślana intryga i zaskakujące zakończenie. "Miała umrzeć" to pozycja nie do odłożenia. Polecam!
Rok wydania: 2020 Ilość stron: 320 Oprawa: miękka Wydawnictwo: MUZA
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Muza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!