Ilość stron: 424
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Paulina Braiter
OPIS WYDAWCY
Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem - przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi - i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie: CMĘTARZ ZWIEŻĄT (cóż, nie wszystkie dzieci znają dobrze ortografię...).
Ci, którzy nie znają przeszłości, zwykle ją powtarzają... i nie chcą słuchać ostrzeżeń.
Stephen King napisał tę powieść podczas pobytu w wynajętym domku w Orrington, w stanie Maine. Fakt ten nic by nie znaczył, gdyby nie cmentarz zwierząt, który znajdował się za domkiem...
MOJA OPINIA
Stało się... znów sięgnęłam po książkę mistrza. Ostatnio miałam dłuższy przestój, gdyż jego grube tomiska, przeczytane jedno za drugim, tak mnie wymęczyły, że po prostu musiałam odpocząć... Czasem co za dużo, to niezdrowo... :) podobają mi się historie tworzone przez pana Kinga, ale jednocześnie męczy mnie jego specyficzny styl, który jeszcze jakiś czas temu wydawał mi się czymś wyjątkowym... Więc jak było tym razem? Na którą stronę przechylił szalę "Cmętarz zwieżąt"...?
Młody lekarz Louis Creed, wraz z żoną, dwójką dzieci i domowym pupilem, przeprowadzają się do przestronnego domu w małej mieścinie Ludlow. Już pierwszego dnia zaprzyjaźniają się z parą staruszków, którzy mieszkają w najbliższym sąsiedztwie. Jud oprowadza nowych sąsiadów po okolicy i pokazuje im "cmętarz zwieżąt", stworzony dawno temu przez zamieszkałe tu dzieci, położony nieopodal starego cmentarza Indian, o którym krążą mrożące krew w żyłach legendy. Kiedy pupil rodziny Creedów, kot Church, ginie pod kołami ciężarówki, Jud prowadzi sąsiada na stare cmentarzysko, aby pochować zwierzę... Następnego dnia żywy kot wraca do domu...
Do tej książki zabierałam się bardzo długo... Czekała i czekała, aż w końcu nadszedł jej dzień. Zasiadałam do niej z wielkim zapałem. I przyznam, że pierwsze strony pochłonęłam. Jednak tak jak się obawiałam, z każdą kolejną stroną było coraz gorzej. Coraz ciężej było mi sięgać po tę książkę. Zapał zniknął, w zamian pojawiły się wątpliwości... Czytałam dzielnie, jednak głównie dlatego, że nie lubię zostawiać niedoczytanych książek. Poczułam się zaintrygowana tylko na samym początku, nie przewracałam stron z łomoczącym sercem, dreszcze przebiegły mi po plecach zaledwie kilka razy, nie czułam tego "czegoś"! Brak mi było tej ekscytacji...
Sama nie wiem dlaczego tak się działo? Przecież znam już pióro pana Kinga i był czas, że wręcz zaczytywałam się w jego powieściach! Pochłaniałam jedną po drugiej, mając apetyt na więcej... Ostatnio jednak uległo to zmianie. Urzekają mnie jego historie. Uwielbiam jego poczucie humoru, uwielbiam grozę, którą są przepełnione i jestem pod wielkim wrażeniem jego bogatej wyobraźni. Jednak styl jakim posługuje się King od jakiegoś czasu stał się dla mnie niezwykle męczący. Mam jednak wielką nadzieję, że kiedyś zakocham się w nim na nowo. Podczas czytania tej pozycji zaintrygowana poczułam się jedynie na początku, co szybko ustąpiło, gdyż wraz z następnym rozdziałem miałam wrażenie, że akcja zwalnia. Ciągle czekałam, aż wydarzenia nabiorą tempa... i owszem nabierały, ale tylko po to aby za chwilę znów zwolnić, dać mi się chwilę ponudzić i pomęczyć szczegółowymi opisami, które pan King niestety uwielbia.
Historia stworzona przez autora jak zawsze oryginalna, z zaskakującym zakończeniem i głębszym sensem. Gdybym obejrzała ją na ekranie wzbudziłaby we mnie strach i dreszczyk emocji... Jednak w tym wykonaniu zbyt nużył mnie styl, nudziły opisy i męczył zwalniający ciąg wydarzeń, aby móc ją w pełni docenić.
Mam mieszane uczucia do tej pozycji. Z jednej strony czułam się zmęczona i nieco znudzona cofającą się akcją, jednak z drugiej strony była to historia oryginalna i budząca dreszczyk. Nie mogę wystawić jej jednoznacznej oceny, ani pozytywnej ani negatywnej! Gdyż miała zarówno dobre jak i złe strony. Myślę, że dla miłośników prozy pana Kinga będzie to przyjemna lektura i z pewnością docenią jego talent. Jednak jeśli podobnie jak mnie, męczy Was czasem jego specyficzny styl i szczegółowe opisy, których nie skąpi w swoich książkach, to możecie czuć się znużeni...
Ja jednak muszę jeszcze chwilę odpocząć i poczytać coś innego, by wrócić do niego za jakiś czas i znów zakochać się w jego twórczości. Szczerze wierzę i mam nadzieję, że tak właśnie będzie i kiedyś znów przedstawię Wam recenzję bogatą w słowa zachwytu nad jego talentem... Być może to nie ten czas, być może chwilowo "przejadły" mi się książki Kinga? Niewykluczone, że kiedyś jeszcze wrócę do tej historii by posmakować ją na nowo...
CYTATY
"Wiesz, co to wiara? - No… - W tej chwili jesteśmy tutaj. Siedzimy w fotelu – oznajmił Louis. – Czy myślisz, że mój fotel jutro tu będzie? - Tak, jasne. - Zatem wierzysz, że tu będzie. Tak się składa, że ja także. To właśnie jest wiara: że coś będzie.”
„Nie należy wierzyć, iż istnieją granice grozy, który zdolny jest przyjąć ludzki umysł.”
„Albowiem mężczyzna i kobieta są jak kwiaty w dolinie, które kwitną dziś, by jutro spłonąć w ogniu czasu. Człowiecze życie jest jak pora roku. Przychodzi i odchodzi.”
„Ludzie nie potrafili przeniknąć wzrokiem iluzji, lecz wyczuwali ją.”
„On kupił jej sześć sukienek, a ja wskrzesiłem z martwych jej pieprzonego kota, więc kto kocha ją bardziej?”
„Koty to gangsterzy świata zwierzęcego, żyjący poza prawem i tam ginący.”
„Ziemia serca mężczyzny jest kamienista. Mężczyzna hoduje, co może... opiekuje się tym.”
„Śmierć jest tajemnicą, a pogrzeb - sekretem.”
„Jak więc wygląda prawda? Tak bardzo jej pragniesz, więc co z tą kurewską prawdą?”
„Czas jednak płynie i przemienia jedno uczucie ludzkie w następne, aż w końcu przybierają wszystkie odcienie tęczy.”
„Miał wrażenie, iż wędruje po wąskiej kładce ponad otchłanią szaleństwa. Otaczał go obłęd, trzepocząc cicho skrzydłami sowy, nocnego łowcy o wielkich, złotych oczach: zmierzał wprost ku szaleństwu.”
„W tamtych czasach nie trzeba było przerabiać w college'u kursu na temat śmierci w hotpicjach, czy jak je tam nazywają. Wtedy śmierć przychodziła do domu i mówiła cześć. Czasami jadła z tobą obiad, a czasem czułeś, jak gryzie cię w tyłek.”
„Bóg wie, że w życiu każdego człowieka jest dość zła.”
„Byłem już szalony, ale teraz wszystko minęło. Naprawdę tak sądzę.”
„Często podejrzewał, że jedną z rzeczy pozwalających im utrzymać małżeństwo w czasach, gdy każdy rok przynosił wieści o rozpadzie związków kolejnych przyjaciół, było poszanowanie tajemnicy, na wpół dostrzeżonej, lecz nigdy nie dopowiedzianej myśli, że w gruncie rzeczy coś takiego jak małżeństwo, związek nie istnieje - każda dusza trwa samotnie, nie poddając się próbom racjonalizacji. To właśnie był...”
„Tylko dzieci mówią całą prawdę. Dlatego właśnie są dziećmi.”
,,Heroina sprawia, że narkomani czują się dobrze, gdy wstrzykują ją sobie w żyłę, lecz cały czas zatruwa ich ciała i umysł.”
„Nie ma zysku bez ryzyka, ani ryzyka bez miłości.”
Mi się ta książka niesamowicie podobała!
OdpowiedzUsuńJa tą książkę bardzo polubiłam, zwłaszcza dzięki okładce, jest niesamowita:) Fakt, momentami trochę mi się dłużyła, ale mimo tego opowieść jest zdecydowanie na plus, jak chyba wszystko, co wyszło spod pióra Kinga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:)
z chęcią bym ją przeczytała. więc będę się już za nią oglądać.:d
OdpowiedzUsuńMasz rację, King jest niesamowity, ale ja sobie robię spore przerwy między jego książkami. Coś w tym jest, że te jego tomiska są męczące, ale na pewno nie w negatywnym znaczeniu. Wkraczając w jego świat trzeba się skupić. Kinga uwielbiam, ale jak mówiłam, dawkuję sobie jego twórczość. Co do recenzowanej przez Ciebie książki, to była jedna z pierwszych, które czytałam i była całkiem dobra. Dopiero poznawałam Kinga, więc odebrałam ją nieco bardziej entuzjastycznie.
OdpowiedzUsuńMimo że styl pisania Kinga uważam za nieco zbyt ciężki, to przeczytanie "Cmętarza Zwieżąt" jest jednym z moich priorytetów :)
OdpowiedzUsuńMoże i nie jestem miłośniczką Kinga, bo przeczytałam zaledwie trzy jego książki, ale właśnie z tych trzech to "Cmętarz zwieżąt" podobał mi się najbardziej. "Historia Lisey" bardzo mnie rozczarowała, "Carrie" była średnia, więc chyba rzeczywiście każdy czytelnik każdą książkę odbiera inaczej i trzeba po prostu trafić na perełkę w twórczości tego pisarza ;). Zadziwia mnie fakt, iż jego powieści mogą być skrajnie różne. I wiem, że nie będę w stanie polubić wszystkich jego dzieł, jak to w przypadku innych autorów bywa.
OdpowiedzUsuńMnie również styl autora wymęczył po przeczytaniu kilku jego powieści.
OdpowiedzUsuńTaką niedokończoną książką są "Stukostrachy", mam nadzieję, że kiedyś wrócę do powieści tego autora.
Ale jeśli nie chcesz czytać grubych tomiszczy to mogę polecić Ci "Carrie" i "Rok Wilkołaka" również z repertuaru Kinga :)
Czytalem te ksiazke i przyznaje, ze przypadla mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Próbowałam "wziąć" się za prozę Kinga, ale po spotkaniu ze "Sklepikiem marzeń", zdecydowanie mi się odechciało. Teraz jednak myślę, że może warto byłoby mu dać drugą szansę: jaką książkę polecasz na start? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Moją pierwszą książką Kinga była "Zielona mila" i to jest moja perełka spośród wszystkich jego dzieł :) Bardzo mi się podobała i dzięki niej zachciałam poznać tego autora jeszcze bliżej... :) Teraz po przeczytaniu już kilku jego książek, stwierdzam, że właśnie "Zielona mila" była najlepsza! więc ją najbardziej polecam :) Nie zmęczyła mnie ani trochę, była też najmniej "kingowska" z całej jego twórczości :) czyli idealnie się nadaje na początek :) dopiero później stopniowo można poznawać typowy specyficzny styl jakim pisze King :)
UsuńPróbuję i próbuję i jakoś ciągle nie mogę się zebrać i sięgnąć po tego Kinga :)
OdpowiedzUsuńNie czytałem jeszcze żadnej książki Kinga, ale planuję zacząć właśnie od tej pozycji. I mam nadzieję, że nie wymęczy mnie ten styl ;)
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna,bo też bardzo lubię Kinga:) Czytałam całkiem sporo jego książek i większość mi się podobała."Zielona mila" to rewelacja oczywiście ale "Cmętarz zwieżąt" też był dobry. Świetnie mi się czytało "Pod kopułą" i "Ręka mistrza".Jak odpoczniesz to polecam:D
OdpowiedzUsuńW czasach licealnych bardzo dużo czytywałam Kinga, akurat "Cmętarz zwieżąt" oceniam jako przeciętny, jestem natomiast fanką jego cyklu "Mroczna Wieża" ;) no i "Zielonej Mili" również.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę dwa razy - po polsku i w oryginale, i za każdym razem miałam gęsią skórkę. Według mnie to jedna z lepszych powieści Kinga :)
OdpowiedzUsuńLubię Kinga, ale też od dawna nie miałam ochoty na jego specyficzny styl... o "Cmętarzu zwieżąt" myślałam przez jakiś czas, ale jakoś tak się nie złożyło...
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko film na podstawie książki i przyznam,że mi się podobał.
OdpowiedzUsuńAle żadnej książki Kinga jeszcze nie czytałam
Moja ulubiona książka - jak na razie przeczytana 16 razy:)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z twórczością Kinga ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam mieszane uczucia odnośnie twórczości Kinga. Jedne książki uwielbiam, inne w ogóle mi się nie podobają. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńczytałam i książka bardzo mi się podobała :) teraz w okresie zimowym koniecznie muszę sięgnąć po jakąś z jego książek, to moja ulubiona pora na powieści z dreszczykiem :)
OdpowiedzUsuńMnie się ta książka bardzo podobała, ale rozumiem, że czasami trzeba zrobić sobie przerwę od lubianego pisarza. Ja tak mam z Jodi Picoult, lubię jej twórczość, ale robię spore przerwy między czytaniem kolejnych książek.
OdpowiedzUsuńSądzę, że to nie jest wina "przejedzenia" stylem mistrza, tylko po prostu ta książka nie jest tak idealna, jak mówią ;) Ja miałam podobne odczucie. Tyle się o "Smętarzu" naczytałam dobrego, tyle ochów i achów wprawiło mnie w zawstydzenie, że ja jeszcze nie znam, nie czytałam... Okej, wzięłam powieść do ręki i... E-e, to nie to. Mnie też męczyła, powiem więcej: myślałam, że King chce mnie oszukać. Ot, kolejna historia o zombiakach? Może niezupełnie. Ale do "Top ten" Mistrza na pewno jej daleko.
OdpowiedzUsuń