Rok wydania: 2014
Ilość stron: 368
Oprawa: miękka
Dostępność: PASCAL
Wydawnictwo: PASCAL
Książka "Sposób na singielkę" intrygowała mnie od dawna. Ponieważ przekonałam się już do naszej rodzimej literatury, nasi pisarze już nie raz udowodnili mi, że w niczym nie ustępują zagranicznym kolegom, poza tym lubię takie lekkie historie, oparte na kobiecej przyjaźni. Więc to, że sięgnę po tę pozycję wiedziałam już od dawna. Nie wiedziałam tylko, kiedy? Ale skoro tylko pojawiła się ostatnio okazja do poznania tej historii, od razu z niej skorzystałam, nie zastanawiając się ani chwili.
Baśka i Lilka to dwie przyjaciółki, które niegdyś obiecały sobie, że jeśli nie wyjdą za mąż do 35 roku życia, to zamieszkają razem. Decyzję tę jednak podjęły wcześniej, gdyż stwierdziły, że bez sensu jest płacić kolosalne rachunki za telefon, skoro mogą zamieszkać razem już teraz. Mieszkają więc na poddaszu na jednym z krakowskich osiedli, piszą artykuły do czasopism jako freelancerki, są stałymi bywalczyniami jednego z pubów, w którym pracuje ich przyjaciel Romek i żyją jak typowe singielki... Tymczasem w życiu dziewczyn pojawiają się dwaj interesujący mężczyźni...
Mamy tu do czynienia z książką lekką, miłą i niezwykle przyjemną. "Sposób na singielkę" to lektura typowo kobieca, nie wymagająca od czytelnika zbytniego zaangażowania, co w tym wypadku jest zaletą, gdyż oznacza, że jest to książka umilająca nam czas i podczas jej czytania możemy się zrelaksować. Ja jako nałogowa czytelniczka thrillerów i kryminałów, potrafię to docenić. Ulubiony gatunek wymaga ode mnie zaangażowania, myślenia i wykorzystania mych zdolności detektywistycznych, by przed końcem historii rozwiązać zagadkę i znaleźć mordercę, który z zimną krwią morduje ofiary. Przy tej lekturze mogłam odpocząć... Nie musiałam prześwietlać osobowości każdego bohatera, nie musiałam śledzić z lupą każdej przedstawionej sytuacji... cóż za relaks! Warto również zaznaczyć, że autorki piszą lekko i płynnie, a ich pióro jest bardzo przyjemne w odbiorze. Dzięki temu spędziłam z tą książką miłe godziny. Historia wciągała i intrygowała, a akcja ruszyła bardzo szybko. Autorki darowały nam nudy i rozległego wstępu, którego nikt nie lubi. W zamian za to dały nam sporą dawkę humoru.
Jeśli chodzi o fabułę to już rzecz sporna. Dlaczego? Ponieważ wydawać się może, że dwie przyjaciółki, kumpel gej i lovestory w tle, to schemat dość oklepany. Schemat jakich wiele, zarówno w świecie filmu, jak i książki. Podobnych historii widzieliśmy już wiele. I nie mogę się z tym nie zgodzić, ponieważ rzeczywiście zakończenie było dość przewidywalne i nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Mogło być zdecydowanie lepiej i oryginalniej. Mogło też być bardziej emocjonująco. Mimo wszystko czytało się bardzo dobrze, ponieważ nie ma tu nudy, nie ma wielowątkowości, tysiąca niepotrzebnych bohaterów, ani lania wody w celu zwiększenia objętości książki. To się chwali! Ponadto bohaterowie są dobrze wykreowani i wzbudzili moją sympatię bardzo szybko. Przyjaciółki wydawały się być niezwykle realne... Dziewczyny jakich wiele. Mogłabym uwierzyć, że czytam o niejednej mojej koleżance :)
Reasumując.. Były to bardzo miło spędzone godziny i mimo paru wad, polecam. Uważam, że jest to idealna pozycja zarówno na letnie dni spędzone na plaży, jak i na chłodne jesienne wieczory, spędzone pod ciepłym kocem. Dodatkowo uwiodło mnie to, iż akcja powieści dzieje się w Krakowie - mieście, które wprost uwielbiam i w magicznej atmosferze polskich gór, którą niedawno miałam przyjemność poznać. Wobec tego moje odczucia odnośnie tej książki są niezwykle przyjemne :) Jest to pozytywna lektura i uważam, że nie zaszkodzi się z nią zapoznać. Jeśli szukasz czegoś lekkiego i przyjemnego, jest to bardzo dobry wybór! Raczej nie będziesz żałować chwil poświęconych na tę historię.
Baśka i Lilka to dwie przyjaciółki, które niegdyś obiecały sobie, że jeśli nie wyjdą za mąż do 35 roku życia, to zamieszkają razem. Decyzję tę jednak podjęły wcześniej, gdyż stwierdziły, że bez sensu jest płacić kolosalne rachunki za telefon, skoro mogą zamieszkać razem już teraz. Mieszkają więc na poddaszu na jednym z krakowskich osiedli, piszą artykuły do czasopism jako freelancerki, są stałymi bywalczyniami jednego z pubów, w którym pracuje ich przyjaciel Romek i żyją jak typowe singielki... Tymczasem w życiu dziewczyn pojawiają się dwaj interesujący mężczyźni...
Mamy tu do czynienia z książką lekką, miłą i niezwykle przyjemną. "Sposób na singielkę" to lektura typowo kobieca, nie wymagająca od czytelnika zbytniego zaangażowania, co w tym wypadku jest zaletą, gdyż oznacza, że jest to książka umilająca nam czas i podczas jej czytania możemy się zrelaksować. Ja jako nałogowa czytelniczka thrillerów i kryminałów, potrafię to docenić. Ulubiony gatunek wymaga ode mnie zaangażowania, myślenia i wykorzystania mych zdolności detektywistycznych, by przed końcem historii rozwiązać zagadkę i znaleźć mordercę, który z zimną krwią morduje ofiary. Przy tej lekturze mogłam odpocząć... Nie musiałam prześwietlać osobowości każdego bohatera, nie musiałam śledzić z lupą każdej przedstawionej sytuacji... cóż za relaks! Warto również zaznaczyć, że autorki piszą lekko i płynnie, a ich pióro jest bardzo przyjemne w odbiorze. Dzięki temu spędziłam z tą książką miłe godziny. Historia wciągała i intrygowała, a akcja ruszyła bardzo szybko. Autorki darowały nam nudy i rozległego wstępu, którego nikt nie lubi. W zamian za to dały nam sporą dawkę humoru.
Jeśli chodzi o fabułę to już rzecz sporna. Dlaczego? Ponieważ wydawać się może, że dwie przyjaciółki, kumpel gej i lovestory w tle, to schemat dość oklepany. Schemat jakich wiele, zarówno w świecie filmu, jak i książki. Podobnych historii widzieliśmy już wiele. I nie mogę się z tym nie zgodzić, ponieważ rzeczywiście zakończenie było dość przewidywalne i nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Mogło być zdecydowanie lepiej i oryginalniej. Mogło też być bardziej emocjonująco. Mimo wszystko czytało się bardzo dobrze, ponieważ nie ma tu nudy, nie ma wielowątkowości, tysiąca niepotrzebnych bohaterów, ani lania wody w celu zwiększenia objętości książki. To się chwali! Ponadto bohaterowie są dobrze wykreowani i wzbudzili moją sympatię bardzo szybko. Przyjaciółki wydawały się być niezwykle realne... Dziewczyny jakich wiele. Mogłabym uwierzyć, że czytam o niejednej mojej koleżance :)
Reasumując.. Były to bardzo miło spędzone godziny i mimo paru wad, polecam. Uważam, że jest to idealna pozycja zarówno na letnie dni spędzone na plaży, jak i na chłodne jesienne wieczory, spędzone pod ciepłym kocem. Dodatkowo uwiodło mnie to, iż akcja powieści dzieje się w Krakowie - mieście, które wprost uwielbiam i w magicznej atmosferze polskich gór, którą niedawno miałam przyjemność poznać. Wobec tego moje odczucia odnośnie tej książki są niezwykle przyjemne :) Jest to pozytywna lektura i uważam, że nie zaszkodzi się z nią zapoznać. Jeśli szukasz czegoś lekkiego i przyjemnego, jest to bardzo dobry wybór! Raczej nie będziesz żałować chwil poświęconych na tę historię.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal!
Serdecznie dziękuję!
Czy ja wiem :) moze siegne, w sumie przecztałabym cos takiego
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że tak dobrze ją odebrałaś. Dla mnie to jeden z największych gniotów, jakie znam. Nie dość, że mylą tam imiona bohaterów i fakty, to jeszcze dialogi są sztuczne i wymuszone, a fabuła do bólu tendencyjna. Koleżanka-szafiarka, przyjaciel-gej, fejsbuczek, Ą i Ę, bo bez tego supernowoczesne singielki nie funkcjonują ;) Jedynie Kraków był tu wart uwagi, nic więcej ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami, ale recenzja jak najbardziej ok ;)
OdpowiedzUsuńPokazałaś idealną lekturę na lato i rzeczywiście jako nałogowej czytelniczce thrillerów taka pozycja musiała robić Ci różnicę ;)
OdpowiedzUsuńOpis mnie nie zachęcił - rzeczywiście fabuła i pomysł na książkę jest, lekko mówiąc, oklepany. Poza tym rzadko kiedy sięgam po literaturę dla kobiet. Tym razem stanowczo sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuń