niedziela, 8 października 2017

"Zapisane w wodzie" - Paula Hawkins


GATUNEK: THRILLER
Tytuł oryginalny: Into the water
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 368
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Jan Kraśko
WYDAWNICTWO: ŚWIAT KSIĄŻKI


Jules Abbott dawno temu wyjechała z Beckford, małego miasteczka i miała nadzieję, już nigdy tam nie wrócić... Zostawiła za sobą przykre dzieciństwo i starszą siostrę, Nel, w której cieniu dorastała. Zawsze była od niej gorsza, brzydsza, grubsza... Kiedy wyjechała nie dbała o więzy rodzinne i nie utrzymywała bliskich kontaktów z siostrą i choć ta dość często dzwoniła, Jules nie odbierała telefonu i nie oddzwaniała.. 
Tak było i tym razem. 
Nel zadzwoniła w nocy i lekko roztrzęsiona, prosiła o szybki kontakt. Jules jak zwykle zignorowała prośbę. Kilka dni później znaleziono Nel martwą. Ludzie z miasteczka mówią, że skoczyła do zakola rzeki, które nazywają Topieliskiem, gdyż jest to bardzo popularne miejsce wśród samobójczyń. Nel pisała o nich książkę, a teraz sama zginęła jak one... Jules jest przekonana, że jej siostra nigdy by tego nie zrobiła! Wraca do miasteczka dowiedzieć się prawdy, oraz zaopiekować się swoją osieroconą piętnastoletnią siostrzenicą. 

Pani Hawkins zdobyła rozgłos dzięki swojej pierwszej książce "Dziewczyna z pociągu". Książce, która zawładnęła chwilowo rynkiem wydawniczym i zrobiła wielką furorę... na czytelnikach, którzy sięgają po thrillery raz na kilka lat, tylko dlatego, że wypada znać książkę, o której wszyscy mówią. Marketing było to bowiem coś, co udało się w przypadku tamtej książki najlepiej. Jednak wytrawni smakosze literatury i stali czytelnicy gatunku niemal jednogłośnie uznali "Dziewczynę z pociągu" za pozycję zupełnie przeciętną i dość przewidywalną. I ja również należałam do tego grona... Dlatego też do kolejnej pozycji, która wyszła spod pióra tejże autorki, podeszłam bez większego entuzjazmu, nie spodziewając się po niej zbyt wiele, aczkolwiek dając jej szansę. I dzięki temu, że nie nastawiałam się znów na wielkie WOW, którym miała się okazać "Dziewczyna z pociągu", nie jestem jakoś szczególnie rozczarowana drugą pozycją autorki. Po prostu byłam przygotowana, że i tym razem żadnej rewelacji z tego nie będzie :)

Ot czytadło, dobre dla zabicia czasu i to by było na tyle. Próżno szukać tam dobrej intrygi. Intryga była, ale raczej niewybijająca się poza utarte schematy, niewyróżniająca się niczym szczególnym z tłumu innych zagadek, jakich mamy już setki w literaturze. Jeśli mam być szczera, wzięłam tę książkę do ręki, przeczytałam i skończoną odłożyłam na regał bez większych emocji... Po czym 10 minut później zaczęłam czytać kolejną powieść, która wciągnęła mnie o wiele bardziej. Jak więc widzicie, ta książka nie zrobiła na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Owszem, styl pani Hawkins jest płynny i łatwy w odbiorze. Czyta się więc szybko, jednak sposób w jaki została napisana ta książka, to szczerze mówiąc coś okropnego. Całość podzielona jest na krótkie rozdziały, co zazwyczaj jest dla mnie plusem, ale tutaj w każdym rozdziale narratorem jest ktoś inny. I gdyby to były 2-3 osoby, jak to miało miejsce w "Dziewczynie z pociągu", och to byłoby wspaniale! Ale niestety nie! Narratorów mamy około ...10?! Coś na zasadzie - główna bohaterka, córka samobójczyni, nauczyciel, sąsiad, sąsiadka nr 1, sąsiadka nr 2, sąsiadka nr 15... policjant, policjantka, a do tego jeszcze retrospekcje kolejnych narratorów... i tak dalej... Zamiast więc cieszyć się historią, zaczynałam każdy kolejny rozdział zmęczona i wybita z rytmu, starając się zapamiętać tysiąc imion, tysiąc postaci, tysiąc ról... Nie! To nie dla mnie. Nie znoszę czegoś takiego. Wszystko zbyt zagmatwane, przekombinowane. A jeśli jeszcze w finale okazuje się, że połowa bohaterów i połowa treści była zupełnie zbędna, wtedy naprawdę, szlag mnie trafia!

Kiedy skończyłam czytać, ucieszyłam się jedynie, że już po wszystkim, że już mam to z głowy, że doczytałam do końca i mogę bez wyrzutów sumienia sięgnąć po coś innego, ciekawszego. Zero emocji, zero zaskoczenia, zero żalu, że to już koniec. Natomiast znużenie i zmęczenie ponad przeciętną. Historia ta miała ogromny potencjał i zapowiadała się bardzo ciekawie i intrygująco, lecz  konieczne było wykazanie się oryginalnym pomysłem, gdyż sami przyznajcie, że już sam zarys fabuły nasuwa nam skojarzenia i najbardziej przewidywane rozwiązania tajemniczej zagadki. Małe miasteczko, zamknięta, hermetyczna społeczność, tajemnicze miejsce zwane Topieliskiem, gdzie masa kobiet postanawia zakończyć swoje życie i jedna "wścibska" sąsiadka, rozgrzebująca ich samobójcze śmierci, która niebawem tajemniczo umiera jak bohaterki pisanej przez nią książki... jest potencjał, ale trzeba być ostrożnym, gdyż czytelnik ma już w głowie ciąg dalszy, ponieważ coś takiego już było. Pani Hawkins natomiast nie wysiliła się szczególnie, nie zaskoczyła niczym oryginalnym, a rozbudowała tylko schemat, który każdy czytelnik thrillerów już po poznaniu zarysu fabuły, ma przygotowany w swojej głowie. Uwierzcie mi, że już ja potrafiłabym wymyślić coś bardziej oryginalnego i mniej oczywistego, niż zaserwowała nam autorka.

Cóż więc mogę powiedzieć? Można przeczytać, lecz nie liczcie na jakieś większe emocje, dreszczyk grozy czy oryginalną intrygę. A raczej przygotujcie się, że rozwiązanie, na które wpadniecie... nie będzie się mocno mijało z prawdą, lub w ogóle nie będzie się z nią mijało. Autorka może i się starała, bo w drugiej części tak to wszystko zagmatwała i pokręciła, jakby chciała pokazać na co ją stać, że aż straciła umiar... i zapomniała o zasadzie "co za dużo to niezdrowo". Przedobrzyła,  i jak się można spodziewać, nie pomogło. Finałem nie byłam zaskoczona, ani usatysfakcjonowana, kapci z nóg mi nie strąciło, w fotel mnie nie wbiło i d**y nie urwało :) Znów zapowiadano i obiecano cuda na kiju, a wyszło jak wyszło. Szczerze mówiąc było jeszcze gorzej niż poprzednio! Przekonałam się tylko, że pani Hawkins nie pisze dla mnie i swoim piórem wcale nie robi mi dobrze... :P Nie Paula! Kolejnej szansy nie będzie, powrotów też! Między nami  wszystko skończone!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...