wtorek, 28 listopada 2017

"Zaślepienie" - Aga Lesiewicz


GATUNEK: THRILLER
Tytuł oryginalny: Exposure
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 404
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Michał Strąkow
WYDAWNICTWO: INSIGNIS

Kristin Ryder ma 34 lata, duże przestronne mieszkanie w dobrej dzielnicy Londynu, wspaniałych przyjaciół, a od 7 lat jest w udanym związku z Antonem. Poza tym jest artystką, fotografem. Została obdarzona prawdziwym talentem i jej kariera artystyczna zapowiadała się naprawdę interesująco. Razem z Erin, przyjaciółką ze studiów, tworzyły duet "Cyrkonia" lecz nie przetrwał on próby czasu i niestety rozpadł się. Dziś Erin jest słynną artystką, która fotografuje celebrytów dla takich magazynów jak "Vogue", natomiast Kristin utrzymuje się z małych zleceń. Fotografuje do katalogów zabawki, czy też gadżety erotyczne... i pluje sobie w brodę, że jej talent się marnuje. Pewnego dnia kobieta zaczyna dostawać tajemnicze meile, od kogoś, kto zdaje się znać mnóstwo faktów z jej przeszłości. Ktoś włamał się do jej komputera i ujawnia kompromitujące ją, prywatne zdjęcia... ktoś obserwuje ją z okien budynku naprzeciwko. Ktoś próbuje ją przestraszyć i upokorzyć a Kristin nie ma pojęcia kim jest tajemniczy prześladowca, ani jak się przed nim bronić.

Wydawcy bardzo często umieszczają na okładkach swoich książek rekomendacje osób sławnych, których słowa uznania i zachwyty są nieraz mocno przesadzone i często brzmią wręcz nienaturalnie. Ja nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na te rekomendacje i zawsze podchodzę do nich bardzo sceptycznie. Na mnie nie robią wrażenia okładkowe opinie Stephena Kinga, który zachwyca się, że dana książka była najlepszym thrillerem jaki ostatnio czytał i znacznie bardziej cenię sobie opinie blogerów, którzy są normalnymi ludźmi z sąsiedztwa i są szczerzy w swoich ocenach. Tym razem z okładki krzyczy do nas pani Puzyńska, że po przeczytaniu tej książki już zawsze dźwięk nowego e-maila będzie wywoływał uczucie niepokoju... Czy aby na pewno? No właśnie, jak się można tego spodziewać, nie do końca...

"Zaślepienie" to bardzo dobra książka! Temu nie przeczę. A wręcz była to najlepsza pozycja poruszająca problem stalkingu, jaką do tej pory czytałam! I jeśli ktoś szukałby książki na ten temat, bez wahania, w pierwszej kolejności poleciłabym "Zaślepienie". W mojej opinii ta pozycja bez wątpienia bije na głowę "Cichego wielbiciela" Olgi Rudnickiej, która momentami mnie wręcz nużyła i męczyła. Tu nie miało to miejsca. Już niemal od samego początku fabuła mnie wciągnęła i zaintrygowała. I jakież było moje zaskoczenie, kiedy mój pierwszy podejrzany już na samym początku okazał się błędnym typem! Takie niespodzianki to ja lubię! Nie mogę oczywiście powiedzieć, żeby teraz dźwięk każdego przychodzącego meila budził we mnie niepokój, ale bez wątpienia spędziłam z tą książką miłe godziny i życzę sobie na moim regale więcej tak wciągających pozycji.

Przyznam, że po nieudanym spotkaniu z książką pani Rudnickiej poruszającej temat stalkingu, kiedy tylko dowiedziałam się, że "Zaślepienie" porusza ten sam problem, bardzo się obawiałam i wręcz bałam się zacząć czytać, twierdząc, że książki obsadzone w tej tematyce wcale mi się nie podobają i zapewne błędem było sięgnięcie po ten tytuł... nie sądziłam, że ta pozycja będzie w stanie zrobić na mnie pozytywne wrażenie, nie po tym co przeżyłam z poprzednią pozycją! Jakże się myliłam! Już od niemal pierwszych stron nie mogłam się od niej oderwać! Bohaterka dostała zaledwie kilka tajemniczych emaili i zaledwie kilka razy poczuła na plecach oddech tajemniczego prześladowcy, ale fabuła została tak skonstruowana, że to wystarczyło, by dać się porwać w wir wydarzeń. Wielkim plusem tej powieści jest narracja pierwszoosobowa, co oznacza, że wiemy dokładnie tyle, ile wie prześladowana bohaterka. Wiemy dokładnie tyle, ile wie Kristin Ryder i nic ponadto. Atmosfera, jaka panuje w tej historii porywa. Autorka świetnie stworzyła duszny klimat, pełen strachu i uczucia grozy przebiegającej po plecach. Ktoś wie o Kristin wszystko! Ktoś był w jej mieszkaniu, ktoś włamał się do jej komputera i ktoś nieustannie ją obserwuje... Ktoś próbuje ją boleśnie skompromitować, a ona nie ma pojęcia kto to może być, ani kto mógłby chcieć jej to robić i dlaczego?! Ktoś ją prześladuje i włamuje się do jej życia, a ona nie ma pojęcia jak się bronić. Przecież nawet policja nie może nic zrobić. Czy możecie sobie wyobrazić, że coś takiego spotyka Was? Czy potraficie wyobrazić sobie jak wasza początkowa złość i irytacja, przeobraża się w poczucie strachu i niebezpieczeństwa w jakim się znaleźliście?!

Mimo współczucia, jakie niewątpliwie wzbudziła we mnie postać Kristin Ryder, niestety nie zapałałam do niej szczególną sympatią. By nie powiedzieć, że wręcz żadną! Autorka bardzo dokładnie wykreowała jej postać i wiem, że wszystko zostało starannie zaplanowane, a wszelkie cechy przypisane Kristin odgrywały znaczącą rolę w tej historii, gdyż między innymi właśnie dlatego stała się tak łatwym celem dla stalkera, ale to jak jej postać działała mi na nerwy nie ma chyba słów, by móc to wyrazić :) Kobieta z wielkim talentem, która nie wierzy w siebie, nie potrafi walczyć o swoje marzenia, o uznanie i odpowiednie docenienie i wynagrodzenie swoich zdolności... coś okropnego! Kristin choć wie, że ma talent i stać ją na więcej, zadowala się pstrykaniem zwykłych przeciętnych zdjęć zabawkom dziecięcym i akcesoriom erotycznym do katalogów zakupowych! Zadowala się kiepsko płatnymi zleceniami choć Anton, jej chłopak i Erin, jej przyjaciółka ze studiów, obracają się w tym samym fotograficznym środowisku... Kto by nie skorzystał z możliwości, jakie mogą nieść znajomości...?! Chyba tylko ofiara losu, z jaką niewątpliwie kojarzyła mi się główna postać tej historii. Nie, nie gardzę takimi ludźmi, gdyż nie gardzę żadnym człowiekiem, ale ona aż prosi się, żeby potrząsnąć nią porządnie i zasadzić jej porządnego kopa w cztery litery, z dedykacją "Weź się kobieto w garść! Ogarnij się! Uwierz w siebie, walcz o marzenia i przestań się nad sobą użalać!!!". Gdyby Kristin była moją przyjaciółką... miałaby przechlapane! oj, miałaby ze mną ciężkie życie! Do diaska... Kto ma już za sobą lekturę "Zaślepienia" chyba bez problemu przyporządkowałby moje stanowisko i mój pogląd na tę sprawę, jednemu z bohaterów tej historii i wiedziałby z czyją opinią na ten temat zgodziłabym się najbardziej... :)

Mimo, że obietnice pani Puzyńskiej nie pokrywają się z rzeczywistością a poziom grozy, kiedy dostaję nowego emaila, wzrasta wyłącznie wtedy, gdy ktoś znów mi proponuje cudowne środki na powiększenie mojego penisa, którego i tak wcale nie mam... lub szybką utratę oponki, której przyjmijmy, że oczywiście też nie mam :) to jak najbardziej polecam tę książkę, na chłodny, deszczowy, jesienny wieczór! Był to bardzo dobry thriller, który wzbudził we mnie spore emocje i do samego końca czytałam z wielkim zainteresowaniem, zastanawiając się, komu do cholery, oprócz mnie, przeszkadza słaby charakter malutkiej, bezbronnej Kristin, która bałaby się własnego cienia?! A kiedy w końcu się tego dowiedziałam, byłam zszokowana i zawstydzona, że podejrzewałam o tak niecne czyny zupełnie niewinnego człowieka! Byłam wręcz zdziwiona, że też sama wcześniej na to nie wpadłam! To przecież takie logiczne! Jeśli więc szukacie interesującej lektury, która trzyma w napięciu i szukacie zagadki do rozwiązania na nudne wieczory, jak najbardziej polecam "Zaślepienie". Ja jestem usatysfakcjonowana i bardzo mile zaskoczona historią napisaną przez panią Lesiewicz. Spędziłam z nią naprawdę miły czas... i gwarantuję, że i wy nie będziecie zawiedzeni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...