niedziela, 4 lutego 2018

"Zimne ognie" - Simon Beckett


GATUNEK: THRILLER PSYCHOLOGICZNY
Tytuł oryginalny: Where there's smoke
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 352
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
WYDAWNICTWO: CZARNA OWCA

Kate Powell, choć zawodowo odnosi sukcesy, a jej agencja reklamowa cieszy się sporym uznaniem i popularnością, to życie prywatne kobiety nie układa się jednak najlepiej. Niedawno rozstała się z partnerem, a do grona przyjaciół zaliczyć może tylko Lucy i jej męża Jacka. Kate czuje się nieco samotna, ale jednocześnie nie chce się angażować w kolejny poważny związek, pragnie tylko dziecka, gdyż zdaje sobie sprawę, że jej zegar biologiczny nie stoi w miejscu. Po zastanowieniu decyduje się na zapłodnienie in vitro i daje do prasy ogłoszenie, że poszukuje dawcy nasienia. Niedługo potem zgłasza się Alex. Młody psycholog kliniczny, choć nieco nieśmiały to niezwykle przystojny i czarujący... Wydawać by się mogło kandydat idealny. Tak też uważa Kate i przyjmuje jego ofertę. Między Kate i Alexem nawiązuje się nić sympatii i wzajemnego zainteresowania. Lecz kiedy Kate dzwoni poinformować go o pozytywnym wyniku testu ciążowego, Alex niespodziewanie znika... a na jaw wychodzą przerażające fakty z jego życia.

Już jakiś czas temu umieściłam Becketta w mojej czołówce ulubionych pisarzy i uznałam, że mogę brać w ciemno wszystko co wyszło spod jego pióra. Cztery pierwsze części serii z doktorem Hunterem niesamowicie mnie oczarowały. "Rany kamieni" co prawda już trochę mniej, byłam troszkę zawiedziona, ale przymknęłam na to oko, gdyż każdy może mieć jakąś gorszą historię w swoim dorobku. Nie zniechęciłam się i gdy tylko nadarzyła się okazja sięgnęłam po kolejny tytuł z nazwiskiem Becketta na okładce i oczywiście się nie zawiodłam. Było to zupełnie coś innego, niż seria z antropologiem sądowym, ale wcale nie znaczy, że ta książka była gorsza.

"Zimne ognie" to nie składowisko trupów w zaawansowanym stadium rozkładu, z bardzo szczegółowymi opisami,  jak to Beckett przyzwyczaił mnie do tej pory. Tu nie ma doktora Huntera, ani zgniłych zwłok... To zupełnie inna historia. Zdecydowanie lżejsza, pozbawiona drastycznych opisów, lecz jak na Becketta przystało, piekielnie wciągająca i intrygująca. Ponadto koniecznie muszę wspomnieć, że ten autor grozę ma już we krwi, gdyż nawet bez rozkładających się zwłok, potrafi przerazić. Już sama tematyka zapłodnienia przez dawcę nasienia wydawała się być nieco kontrowersyjna, bo choć jest to już dość często spotykane, to jednak rzadko się o tym mówi. Muszę przyznać, że ta książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Byłam niezwykle ciekawa jak potoczą się losy głównej bohaterki. I choć znana jestem z tego, że zwykle łaknę krwi, intryg i morderstw, tak tym razem po cichutku marzyłam o happy endzie...

Kate Powell, główna bohaterka, od razu wzbudziła moją sympatię, dlatego też kibicowałam jej w podejmowanych decyzjach i trzymałam kciuki, by wszystko potoczyło się jak najlepiej.. z małym bólem w sercu, gdyż już sam opis fabuły wskazywał na problemy, więc doskonale wiedziałam, że w życiu mojej ulubienicy nie wszystko będzie szło tak, jak iść powinno. Muszę przyznać, że postać Kate została bardzo dobrze wykreowana. Miała ona swoje wady, zalety i wydawała być się bardzo realna, gdyż kobiety takie jak ona spotkać możemy wszędzie. Dlatego za pewne zapałałam do niej sympatią. Kobiety, które choć z pozoru szczęśliwe, odnoszące sukcesy zawodowe, w głębi ducha czują pustkę i smutek, bo brakuje im dziecka, partnera, czy przyjaciół...

Jak już wspomniałam o zdolnościach pisarskich autora wiedziałam już wcześniej z poprzednich jego książek. Nie zawiódł mnie i tym razem. Nie muszę więc chyba nikogo przekonywać, że warto sięgnąć po tę książkę? "Zimne ognie" czyta się naprawdę niezwykle szybko i przyjemnie, przede wszystkim za sprawą krótkich rozdziałów, kończących się oczywiście w najbardziej intrygującym momencie... eh, sposób stary jak świat, ale za to jaki skuteczny! Nie raz zdarzało mi się czytać do wczesnych godzin porannych, właśnie dlatego, że przez ten zabieg zawsze wpadałam jak śliwka w kompot. Oczywiście musiałam wiedzieć, co będzie dalej! Tym sposobem przeczytanie całej tej książki zajęło mi chyba dwa dni. Autor świetnie prowadzi akcję tej powieści, ciągle coś się dzieje i nie ma ani chwili na nudę. Fabuła została świetnie przemyślana i zaplanowana. Zostałam naprawdę mile zaskoczona, że autor potrafił mnie... zaskoczyć :D Może wydawać się to dziwne, ale naprawdę po kilku tonach przeczytanych thrillerów, zostać czymś zaskoczonym to naprawdę wielka radość :D Zakończenie również w pełni mnie usatysfakcjonowało... więc czego chcieć więcej?!

"Zimne ognie" to naprawdę dobry, trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Autor odpowiednio zadbał o klimat i atmosferę powieści. Czasem można poczuć dreszczyk emocji na karku. Strach, żal, złość, smutek i nadzieję... Ja nie nudziłam się z tą książką ani chwili i mogę ją polecić z czystym sumieniem. Miłośnicy thrillerów na pewno szybko odnajdą się w świecie Kate Powell i z chęcią poznają jej historię z tajemniczym, czarującym dawcą. Natomiast fani pana Becketta mogą odkryć inną, co wcale nie znaczy, że gorszą, stronę tego autora. Bez gnijących zwłok, bez naszego ulubionego antropologa w akcji, ale cóż... W końcu nie samym Hunterem Beckett żyje... :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...