OPIS WYDAWCY
Bohater Chemii śmierci, najlepszego literackiego thrillera 2006 roku, powraca. Runa. Mała spokojna wysepka na Hebrydach, odcięta od świata miotanym sztormem oceanem. Tam doktor David Hunter - antropolog sądowy, który "wie o śmierci wszystko” i "umie skłonić zmarłych do zwierzeń” - ma odczytać ze spalonych kości przyczynę i okoliczności makabrycznego zgonu.
Jak w Chemii śmierci stajemy twarzą w twarz ze złem, wraz z bohaterem - człowiekiem, który zgłębił fizyczny proces śmierci, a mimo to nie jest ani o krok bliżej zrozumienia jej ostatecznej tajemnicy.
,,Większość dnia spędzam ze zmarłymi. Czasem ze zmarłymi, którzy nie żyją od bardzo dawna. Jestem antropologiem sądowym. To po części patologia, po części archeologia. To, co robię, wykracza poza jedno i drugie. Bo nawet wtedy, kiedy biologia człowieka przestaje działać, kiedy z tego, co było życiem, zostaje jedynie zepsucie, zgnilizna i stare suche kości, nawet wtedy zmarły może być ważnym świadkiem. Może opowiedzieć swoją historię pod warunkiem, że umie się ją zinterpretować. Ja umiem.Umiem skłonić zmarłych do zwierzeń''. (336 stron)
MOJA OPINIA
Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z twórczością pana Becketta od razu wiedziałam, że to dopiero początek naszej znajomości... :) "Chemia śmierci" zauroczyła mnie wszystkim tym, co w sobie kryła! Nieodwołalnie pokochałam wtedy styl autora, jego lekkość i specyficzny sposób w jaki pisze. Już wtedy wiedziałam, że sięgnę po jego kolejne pozycje. Drugą książką w kolejce była "Zapisane w kościach"...
David Hunter, wybitny antropolog sądowy,którego poznaliśmy już w "Chemii śmierci", znów zostaje poproszony przez policję o pomoc w rozwiązaniu kolejnej zabójczej zagadki. Tym razem wyrusza na małą wyspę Runę, gdzie w opuszczonej chacie znalezione zostały prawie doszczętnie spalone zwłoki młodej kobiety. Wszystko wskazuje na to, że wśród mieszkanców tej małej społeczności kryje się morderca... Tymczasem nad wyspą tworzy się huragan. Wyspa przez kilka dni zostaje odcięta od świata... Zostają wstrzymane wszystkie łodzie, telefony stają się głuche, momentami wysiada prąd i ktoś za wszelką cenę stara się zatrzeć ślady zbrodni i utrudnić pracę policji...
Może się wydawać - oklepana fabuła - policja, zwłoki, zagadka, mała wyspa odcięta od świata i oczywiście morderca wśród mieszkańców. Ot historia jak wiele innych. Nic nowego. I rzeczywiście... historia podobna do tysięcy innych kryminalnych powieści czy filmów. Jednak styl... Styl autora to już zupełnie inna bajka! Lekkość pióra pana Becketta sprawia, że zwykła historia staję się niezwykła!
Autor nie zamęcza czytelnika nudnymi opisami. Nie wplata do powieści niepotrzebych wątków tylko po to, aby zwiększyć objętość powieści - jak to nieraz robią inni autorzy. Krok po kroku wprowadza nas w tajemniczy świat małej społeczności Runy. Poza tym doskonale, powoli wprowadza tempo akcji i napięcie, które towarzyszy czytelnikowi podczas czytania powieści. Co sprawia, że czyta się łatwo, płynnie i właściwie nie wiemy kiedy wciągamy się, z niecierpliwością śledzimy kolejne wydarzenia i siedzimy zaczytani po same uszy :) Mimo zmęczenia i późnej godziny obiecujemy sobie w myślach - "jeszcze tylko kilka stron, jeszcze tylko ten jeden rozdział..." - aż w końcu zastanej nas świt :) Tak było ze mną! Uwielbiam styl Pana Becketta i to, że nie stroni w swoich powieściach od szczegółowych, nieraz drastycznych, a nawet niesmacznych opisów kolejno odnajdowanych zwłok... To coś w sam raz dla rządnych krwi poszukiwaczy mocnych wrażeń! Dla miłośników powieści grozy kryminałów czy thrillerów medycznych jest to łakomy kąsek!
Nieczęsto spotykam powieść, która spełniałaby w pełni moje oczekiwania. Czy powieści Becketta takie są...? Hmmm sama nie wiem! :) ale nawet jeśli czegoś im jednak brakuje, to naprawdę niewiele! Uwielbiam kryminały i czytając je zawsze próbuję na własną rękę wywęszyć mordercę... :) Zwykle nie jest to takie trudne zadanie, bo większość autorów trzyma się nieoficjalnej lecz często stosowanej reguły, że zabójcą okazuje się osoba najmniej lub najbardziej oczywista... :) Podczas pierwszego spotkania z piórem tego autora, byłam pewna, że jak zwykle moja intuicja i zdolności detektywistyczne mnie nie zawiodą... Jednak okazało się, że choć węszyłam dobrze, byłam daleka od wskazania właściwej osoby. Podczas spotkania z tą powieścią, myślałam zuchwale, że tym razem znając już styl autora będzie to dla mnie bułka z masłem... :) Jednak niechętnie muszę przyznać, że i tym razem się nie udało! Owszem, podejrzewałam właściwą osobę, lecz nie mogę uznać tego za swój sukces, ponieważ dzięki talentowi pisarskiemu autora, po pewnym czasie zauważyłam, że właściwie moim podejrzanym może być każdy! Dosłownie każdy!
Zdecydowanie mianuję Pana Becketta jednym z moich ulubionych pisarzy... Czytam wiele tego typu powieści i z niezadowoleniem stwierdzam, że w większości historii udaje się przewidzieć zakończenie, natomiast ten autor potrafi naprawdę potrafi zaskoczyć! :)
CYTATY
"Z żywego niegdyś człowieka nie pozostało prawie nic. (...) na podłodze leżała kupka tłustego popiołu i żużla. Ogień strawił kości z taka samą łatwością, z jaką zwęglił skórę i tkanki. Z kości ocalały jedynie te większe, które sterczały teraz z popiołu jak martwe gałęzie ze śnieżnej zaspy. Ale nawet one były całkowicie wypalone, szare i kruche. Niczym pęknięta skorupka jajka spoczywała na nich ludzka czaszka z prrzekrzywioną na bok szczęką."
"Zmarłych się nie boję . Widziałem śmierć w najprzeróżniejszych formach i nie wierzę w duchy. Jeśli zmarli żyją dalej, to tylko w naszych umysłach i sercach."
"Nie miał pojęcia, jak to się stało, ale te szczątki były kiedyś żywym człowiekiem(...) I właśnie to było najbardziej wstrząsające, to, że z kogoś, kto kiedyś śmiał się, płakał i w ogóle, zostały tylko kości i garstka popiołu."
"Nie na wszystkie pytania da się odpowiedzieć, żebyśmy nie wiem, jak chcieli. Czasami trzeba to sobie odpuścić i żyć dalej"
"...mając do czynienia z najciemniejszą stroną ludzkiej natury, zahartował się i uodpornił na wszystko do tego stopnia, że nie dostrzegał już jej jaśniejszych stron."
"Historia naszego życia, a czasem i śmierci, jest zapisana w kościach. Kości to świadectwo ran, urazów i zaniedbań."
„Kiedy los nam nie sprzyja, w głębi serca wszyscy jesteśmy egoistami i wszyscy wznosimy te same modły: tylko nie ja, tylko nie ja, jeszcze nie teraz.”
"Puste oczodoły spoglądały tępo w wieczność. Zastanawiałem się, na kogo patrzyły oczy, które tkwiły w nich jeszcze tak niedawno. Na kochanka? Na męża? Na przyjaciela? Jak często śmiały się nieświadome, że właśnie upływają ostatnie dni, godziny i sekuny ich życia? Co widziały, gdy kobieta zdała sobie sprawę z ostateczności i nieuchronności tego, co ją czkało?"
"W odpowiedniej temperaturze pali się wszystko. Drewno. Ubranie. Ludzie.
W temperaturze dwustu stopni Celsjusza zapala się ciało. Skóra czernieje i pęka. Tłuszcz podskórny zaczyna topić się jak słonina na gorącej patelni. Podsycany nim płomień trawi tkankę miękką. Najpierw zajmują się ręce i nogi, które działają jak podpałka dla masywniejszgo tułowia. Kurczą się ścięgna i włókna mięśniowe, i kończyny, już płonąc, poruszają się w obscenicznej parodii życia. Jako ostatnie ulegają organy wewnętrzne. Tkwią w kokonie wilgoci, dlatego często pozostają nienaruszone, nawet jeśli pozostałe tkanki miękkie ulegną całkowitemu zwęgleniu.
Ale kość to zupełnie inna sprawa, inna materia, dosłownie i w przenośni. Kość opiera się wszystkiemu, z wyjątkiem najgorętszego ognia. I nawet jeśli wypali się z niej cały węgiel, nawet jeśli jest już martwa i bez życia niczym pumeks, wciąż zachowuje swój pierwotny kształt. Ale jest wtedy jedynie wątłym duchem samej siebie sprzed spalenia, cieniem, który łatwo kruszy się i rozpada, ostatnim bastionem spopielałego życia. Proces ten, z bardzo nielicznymi wyjątkami, przebiega zwykle według tego samego schematu.
Zwykle, lecz nie zawsze."
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Tego tomu nie czytałam, ale pierwsza i czwarta część już za mną. Muszę nadrobić zaległości:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jeszcze nie czytałam, ale muszę szybko nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam jeszcze nic tego autora, a widzę że powinnam;) Tyle że teraz zaczyna się okres, kiedy muszę wziąć się za naukę i przygotować się do zaliczeń oraz egzaminów...
OdpowiedzUsuńCzytałam książki Becketta, ale nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Nie mówię, że były złe, ale czegoś mi brakowało. Też uwielbiam kryminały ;)
OdpowiedzUsuńO autorze słyszę pierwszy raz, a skoro lubię kryminały to koniecznie muszę się zapoznać z jego twórczością.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tego autora, choć wiele o nim słyszałam. Po tych cytatach wiem, że muszę jej poszukać
OdpowiedzUsuńCzytałam jego serię;) Nawet mi się podobała choć czasami mnie nudziła;)
OdpowiedzUsuńPo prostu wspaniale :-)
OdpowiedzUsuńChemia Śmierci była prześwietna, chętnie zabrałabym się za następną część, o której to mi przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńZnajoma poleciła mi Becketta i chyba wreszcie będę musiała po niego sięgnąć, skoro zbiera tak pozytywne recenzje i pochwały ;)
OdpowiedzUsuńMam już za sobą całą serię i bardzo lubię Becketta. Jak dla mnie jest on rewelacyjny i chciałbym móc przeczytać jakieś kolejne jego dzieło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdecydowanie godna polecenia książka! Bardzo podoba mi się styl pisania- dokładne opisy sytuacji, czy nawet opisy rozkładu ludzkiego ciała podczas zapłonu. Dostarcza to niezwykłego realizmu całości:)
OdpowiedzUsuńPs. Bardzo fajny blog! Pozdrawiam, Konrad.