wtorek, 17 stycznia 2017

"Las samobójców" - recenzja filmu...

"LAS SAMOBÓJCÓW"
Tytuł oryginalny: The Forest
Gatunek: horror
Reżyseria: Jason Zada
Scenariusz: Antosca, Cornwell, Ketai
Produkcja: USA
Premiera: styczeń 2016

OBSADA:

Sara Price - Natalie Dormer
Jess Price - Natalie Dormer

Aiden - Taylor Kinney
Michi - Yukiyoshi Ozawa



Sara i Jess Price, to siostry bliźniaczki, które od dzieciństwa łączy bardzo silna, wyjątkowa więź. Jako małe dziewczynki straciły rodziców w wyniku wypadku. Wychowywała je babcia, miały tylko siebie i były nierozłączne. Jakiś czas temu Jess przeprowadziła się do Japonii, Sara została w USA, ale nawet oddalone od siebie o tysiące kilometrów przeczuwają kiedy z siostrą dzieje się coś złego i potrafią interweniować. Zwykle interweniuje Sara. Gdyż Jess miewa stany depresyjne i ma już próby samobójcze za sobą. Pewnego dnia Sara otrzymuje wiadomość, że jej siostra zaginęła. Poszła do lasu Aokigahara, zwanym "Lasem samobójców", gdyż udają się tam ludzie z zamiarem targnięcia się na swoje życie. Podobno nikt po spędzonej tam nocy, nie wraca żywy. Sara wyrusza do Japonii z zamiarem odnalezienia siostry...

Aokigahara, las który istnieje naprawdę. W Japonii u podnóża góry Fudżi. Na terenie Parku Narodowego Fudżi-Hakone-Izu. Jest to autentyczne miejsce, owiane złą sławą, gdyż jest drugim na świecie najczęściej wybieranym przez samobójców miejscem. Życie traci tam około 3.000 osób rocznie! Trupy, stryczki, kości, czaszki, ludzkie szczątki nadgryzione przez zwierzęta... to wszystko można tam znaleźć. To ja dziękuję bardzo za taki park... Podobno przy wejściu zamiast tradycyjnych tabliczek ostrzegających przed wznieceniem pożaru, są tabliczki przekonujące, że śmierć nie jest jedynym wyjściem z sytuacji i warto zastanowić się jeszcze raz. Czy to prawda? Obawiam się, że tak. Legenda głosi, że w czasach głodu przywożono tu starszych, schorowanych ludzi i zostawiano ich na pastwę losu. A ich dusze do dziś błąkają się po lesie i nakłaniają desperatów do targnięcia się na swoje życie. Podobno drzewa są tak gęste, że tworzą naturalną barierę dźwiękoszczelną, przez co wewnątrz lasu panuje przerażająca cisza. Dodatkowo Kompasy i urządzenia elektryczne tam nie działają ze względu na ogromne pokłady żelaza. Upiorne miejsce, w którym nigdy nie chciałabym się znaleźć. Ani sama, ani w niczyim towarzystwie. Miejsce, które na samą myśl przyprawia mnie o gęsią skórkę. Jednak najbardziej współczuję ludziom, którzy mają chyba najbardziej upiorną pracę na świecie. Pracownicy parku, którzy przemierzają las w poszukiwaniu ciał...

Widziałam sporo opinii na temat tego filmu, które mówią, że zwiastun bardziej trzymał w napięciu niż cały film, lub że twórcy mieli autentyczne, mroczne miejsce z ogromnym potencjałem, którego niestety nie wykorzystali tak jak powinni. I w tym momencie jestem zmieszana, bo mnie tam się podobało... ;) Miałam tu mroczną zagadkę, dreszczyk emocji, odrobinę strachu i ciarki na plecach. Sam fakt, że to miejsce naprawdę istnieje było już przerażające! Muszę przyznać, że nie nudziłam się, a wręcz przeciwnie. Oglądałam zaintrygowana i może nawet zdarzyło mi się podskoczyć ze strachu. Oczywiście jak to w horrorach, duchy, zjawy i inne potwory pojawiają się w oklepanych momentach, które możemy już sami przewidzieć i się na nie przygotować, o ile mamy już za sobą kilka filmów z tego gatunku. Ich pojawienie się również zwiastuje odpowiednia oprawa muzyczna, ale mimo to sceny te nie są zbyt przyjemne :)

Gra aktorska też moim zdaniem bez zarzutów. Pani Natalie Dormer miała za zadanie wcielić się w podwójną rolę sióstr bliźniaczek i poradziła sobie świetnie. Karkołomnym zadaniem jednak to nie było, gdyż rola Jess Price nie była zbyt rozbudowana i w filmie jej niewiele. Zaginęła i przecież to ją próbujemy odnaleźć i wyprowadzić z lasu żywą. Jej postać pojawia się zaledwie w kilku scenach przedstawiających retrospekcję, wspomnienia Sary. Na pewno więc po stokroć trudniejsze zadanie miał chociażby niegdyś Leonardo DiCaprio wcielając się w podwójną rolę w filmie "Człowiek w żelaznej masce", za którą dostał Złotą Malinę, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe!

Fabuła? Prowadzenie akcji? Budowanie napięcia? Było w porządku. Jest ciekawie i momentami dość strasznie. Atmosfera lasu wprowadza nas w mroczny klimat. Oglądając ten film późnym wieczorem w ciemnym pokoju, niemal czułam chłód panujący w lesie i jego charakterystyczny zapach... Dreszcze przebiegały mi po ciele. Finałem byłam usatysfakcjonowana i nieco zaskoczona. Nie przewidziałam takiego zakończenia i bardzo mnie to cieszy. Jedyne co mnie rozczarowało to niedokończony moim zdaniem wątek z postacią Aidena. Niestety, jestem trochę zawiedziona, ponieważ poczułam się jak oszukane dziecko. Obiecywano mi ciekawie zapowiadającą się niespodziankę i na obietnicy się skończyło. Nie dostałam odpowiedzi na kilka interesujących mnie pytań. I nie mogę pozbyć się wrażenia, że jego wątek został zaniedbany, zapomniany i ucięty w połowie. Dlaczego? Tego powiedzieć nie mogę, gdyż nie chciałabym Wam za dużo zdradzić, ale proponuję dowiedzieć się samemu.

Pomijając to niedociągnięcie, uważam że film warto obejrzeć i do tego zachęcam. Jeśli lubicie się przestraszyć i poczuć dreszczyk grozy, jest to kino odpowiednie dla Was. Jednak mocnych i brutalnych scen wyjętych z "Piły" się nie spodziewajcie. Trupy są, ale krew tylko w umiarkowanych, rozsądnych ilościach pozwalających na zatrzymanie treści żołądka na swoim miejscu, bez konieczności wydostania się na zewnątrz. Jeśli więc mrozi Was zimowa pogoda, proponuję ciepły kocyk, gorącą herbatę i spacer do lasu... z jedynie mrożącą krew w żyłach historią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...