środa, 22 października 2014

Nigdy nie biegaj za facetem! Jeśli mu na tobie zależy - znajdzie cię!


Zakochana kobieta dostaje bzika... dosłownie! Nie na darmo mówi się, że miłość odbiera rozum. Najczęściej bywa tak, że zakochana kobieta najchętniej od razu uchyliłaby nieba wybrankowi swojego serca. Stara się jak może, by spełnić jego zachcianki. Jeśli "Misio" jest głodny, zaprosi go na wystawną kolację przy świecach. Podając mu wykwintny posiłek z dwóch dań, który gotowała dla niego całe popołudnie. Kiedy "Misio" zaprosi ja na randkę, zawsze znajdzie dla niego czas. Odwoła wizytę u fryzjera, przełoży spotkanie z przyjaciółkami i pobiegnie. Albo co gorsze, zanim przyjmie zaproszenie na sobotni babski wieczór, zadzwoni najpierw do "Misia" i zapyta, czy nie zaplanował już wspólnego wieczoru?! Zrezygnuje ze swoich pasji, zmarnuje karnet na basen i siłownię, zrezygnuje z lekcji tańca... Wszystko po to, by móc jak najwięcej czasu poświęcić na spotkania z "Misiem". Ona chce dobrze. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że jest to najlepszy przepis na sercową katastrofę...
"Nigdy nie biegaj za facetem! 
Nie podawaj mu się na srebrnej tacy! 
Nic mu nigdy nie ułatwiaj! 
Jeśli mężczyźnie na Tobie zależy, będzie wiedział jak Cię znaleźć i 
znajdzie sposób, żeby do Ciebie dotrzeć!" 

Te słowa od zawsze powtarzały mi moja babcia i mama. Wyjątkowo wryły mi się one w pamięć i zawsze starałam się do nich stosować. Muszę przyznać, że w jakimś sensie stały się moim motto. Koleżanki nie raz twierdziły, że to zgrywanie "królewny" wcale nie będzie mi się opłacać. Nawet teraz, kiedy wyrażam swoje zdanie na tematy damsko-męskie, słyszę, że moje poglądy są staroświeckie... Może dlatego, że jestem w długim już związku, nie orientuję się w ówczesnych realiach na płaszczyźnie miłosnej? Być może jestem staroświecka, ale uczono mnie, że to mężczyzna ma zdobywać kobietę! To on powinien zadzwonić, postarać się, zaprosić na spotkanie... Kobieta natomiast, powinna mieć klasę i pozwolić się zdobywać. Jeśli mężczyźnie naprawdę zależy - nie zrezygnuje. 

Oczywiście, też jestem kobietą i jak każda z nas, ja też w pierwszej fazie zakochania, traciłam rozum. Nie jestem inna. Moje myśli non stop zajmował luby, nie miałam apetytu, nie mogłam spać i najchętniej spędzałabym z ukochanym 24 godziny na dobę. Jednak umiałam nad tym panować. Umiałam ukryć emocje i zachować zdrowy rozsądek. Nie było to łatwe, ale dzięki temu potrafiłam wyjść z klasą z każdej relacji. 

Kiedy pierwsze zauroczenie mijało i okazywało się, że to pomyłka lub facet po prostu okazał się dupkiem, oszczędzało mi to wyrzutów typu: "Boże... jak mi wstyd! a ja za nim tak latałam!", a wiem, że większość moich koleżanek, nad tym właśnie ubolewało. Mnie ten problem nigdy nie dotyczył. Mogłam powiedzieć jedynie - "Odpuścił? No cóż, jego strata! Widocznie nie był wart!" Również mam za sobą nieudane związki, lecz żaden, przed poznaniem męża, nie był raczej ani poważny, ani długotrwały. Był też królewicz, który po prostu sobie odpuścił... cóż mogłam pomyśleć? - Lepiej dla mnie. Najwidoczniej liczył tylko na łatwą zdobycz. Kiedy poznałam mojego męża, również nie padłam od razu w jego ramiona. Nawet mój numer telefonu zdobył przez łut szczęścia. I z tego co wiem, właśnie dlatego, że nie dałam się zdobyć od razu, zaintrygowałam go tak bardzo, że wyznaczył sobie cel... którym byłam ja.

Chyba każdy mężczyzna ma naturę wojownika i zdobywcy. Chyba każdy mężczyzna lubi rywalizację. Lubi zdobywać, starać się i kiedy zdobędzie coś, co kosztowało go wiele wysiłku, będzie tę zdobycz szanował. A jaką wartość ma coś, co przyszło szybko i łatwo? Niewielką, więc niebawem zacznie się rozglądać za nową dawką emocji. Kobiety tego nie rozumieją lub po prostu o tym zapominają, ponieważ większość już od samego początku popełnia najpopularniejsze błędy. Zdarzają się też panowie nieśmiali, którym należy nieco pomóc... ale nawet za takiego, nie należy odwalić całej roboty.

Oczywiście nikt nie mówi, że masz być wredną, niemiłą, opryskliwą królewną, która nie docenia wysiłków faceta, ciągle jej mało i ciągle jej źle. Bądź miła i wdzięczna za to co dla ciebie robi. Zadzwoń lub napisz do niego kolejnego dnia po udanym spotkaniu i podziękuj za miło spędzony czas. Zaproponuj nawet kolejne. Na pewno będzie mu miło. Będzie również wiedział, że jego starania nie idą na marne, a ty nie jesteś wiecznie niezadowoloną księżniczką, której ciężko dogodzić. Pokaż, że widzisz, szanujesz i doceniasz, ale nie oplataj mężczyzny jak bluszcz! Nie bądź nachalna, bo nawet nieziemsko piękna, czarująca, ale nachalna kobieta, zachęci faceta do ucieczki. Daj mu się zdobywać i znajdź zdrowe granice. Zachowaj swoją indywidualność! Prowadź dalej swoje życie! Umawiaj się z przyjaciółkami, chodź na siłownię, dbaj o swoje hobby. Po prostu, znajdź też czas dla niego. Przecież uwielbiasz być zdobywana! Uwielbiasz czuć się piękna i kobieca! Lubisz kiedy mężczyzna pisze, dzwoni i widzisz, że jesteś dla niego wyjątkowa...

Czasy się zmieniły. Dzisiejsze młode kobiety, wyznają równouprawnienie. Gazetki młodzieżowe i głupkowate reality show, typu "Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy", które wyrastają jak grzyby po deszczu, wbijają do głów, że kobiety mają brać sprawy w swoje ręce i jeśli podoba im się facet, mają go zdobywać! I to za wszelką cenę - bo cel uświęca środki! Rzuć się na niego z krwistoczerwonymi pazurami, niczym wygłodniała puma, wpakuj się od razu na kolana i świeć przed oczami głębokim dekoltem! A jeśli jest taka potrzeba, to seks na pierwszej randce też wskazany! Dla mnie to totalne bzdury i niestety uważam, że w sprawach damsko-męskich, świat poszedł w złym kierunku. Natura zaprojektowała nas inaczej. Pozwól mężczyźnie pozostać mężczyzną, a ty ceń i pielęgnuj swoją kobiecość. Zyskasz na tym, a i on będzie ci naprawdę wdzięczny... 


Polecam również:
Jak sprawić, żeby mężczyzna się oświadczył, ani słowem nie wspominając o ślubie? :) 

czyli o relacjach damsko-męskich z przymrużeniem oka :)




15 komentarzy:

  1. Nie ma co "się oddawać" zbyt łatwo, ale w drugą stronę też lepiej nie przeginać.
    Zgadzam się z Tobą w stu procentach, że te początkowe emocje trzeba umieć poskromić, choć to bywa szalenie trudne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w stu procentach z tym, co piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na całe szczęście biegać nie musiałam, to on ganiał za mną przez rok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja śp Babcia zawsze mi powtarzała: "Nie biegaj za chłopakiem i autobusem - będzie następny".

    OdpowiedzUsuń
  5. łatwo powiedzieć, trudnozrobić, kiedy rozum świruje i tak baaaardzo chciałyyybyśmy zrobić wszystko, żeby go mieć, żeby czuł się z nami jak w niebie, i w ogóle. ja chyba zawsze zabiegałam za bardzo, teraz staram się trochę odpuszczac i nie wisiec na telefonie, jak go nie ma - zatękni, sam zadzwoni. uczę się akceptować to, że oprócz sebie, każde z nas ma tez własne zycie i nie można skupiać się całkowicie tylko na swojej połówce. ale fakt, dojście do tych mądrości zabiera trochę czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię panienek grających trudne do zdobycia, nie lubię facetów-macho, nie lubię patrzenia na ludzi z góry, to co robią i kogo szukają, to ich sprawa. Nie lubię, kiedy kobieta oczekuje, że mężczyzna będzie ganiał za nią jak pies, a ona będzie wystawiała go na "próby". Nie lubię też, kiedy mężczyzna sądzi, że kobieta powinna być jego pokojówką, kucharką i dziwką w jednym i spełniać wszystkie jego zachcianki, rezygnując z własnego życia. Za to bardzo lubię równowagę. Lubię, kiedy obie strony starają się równie mocno, lubię kiedy ludzie robią to, na co mają ochotę z innymi ludźmi, którzy mają ochotę na to samo, bez różnicy czy jest to partyjka szachów czy szybki seks z nieznajomym w dyskotekowej toalecie. Lubię, kiedy obie strony w związku robią dzięki temu związkowi dwa kroki w przód, a nie jedna strona krok w tył, a druga - kosztem tej pierwszej - w przód.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja tam sądzę, że wszystko jest dobre w odpowiednich proporcjach. można być trochę niedostępną, trochę nadopiekuńczą, trochę kochanką, trochę służką - jeżeli zależy nam na facecie to też należy mu to raz na jakiś czas okazywać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że wszystko powinno mieć swoje granice :) Mężczyzna jest zdobywcą, owszem, ale jest też gałęzią, którą można naginać do pewnego momentu, a jeśli zrobi się to za radykalnie to się złamie. Jeśli już to nastąpi to koniec i jakim by zdobywcą nie był, to już nie będzie chciał tego dalej robić, bo kobieta przegnie z tą swoją "niedostępnością". Umiar we wszystkim, to jest najważniejsze.

    Szczęśliwie takie perypetie również mam już za sobą, bo choć wspominam czas zdobywania, randek i budowania związku bardzo dobrze, to nie chciałabym tego powtórnie przechodzić ;) Cieszę się, że jestem z mym małżonkiem 8 lat w tym prawie 4 po ślubie i nie oddałabym tego za żadne skarby :))

    PS. Twój blog zaczyna się przeobrażać w blog lifestylowy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca przeobrażać :) ale już jakiś czas temu wspominałam i były nawet wpisy informacyjne, że rozszerzam nieco tematykę i zamierzam wyjść poza książki :) przez dwa lata były tylko i wyłącznie książki... a że wszyscy potrzebujemy zmian, żeby nie było nudno, to postanowiłam troszeczkę rozszerzyć :) też ze względu na to, że w życiu bywa różnie, zwłaszcza jeśli ma się dwoje dzieci, męża, dom i pracę na pełen etat, to czasem brakuje na to by czytać tyle książek ile by się chciało :) a jeśli nie ma się czasu na czytanie - blog recenzencki świeci pustkami.... :)

      Usuń
  9. Trudno powiedzieć, jak z tym zdobywaniem jest. Mój mąż też ułaził się za mną dobrych kilka lat i mimo że ciągle słyszał "nie", to jednak nie dawał za wygraną. I dobrze, bo to moja połówka jabłka, dlatego kiedy ja czytam książki, to on myje naczynia. Zgrywam się, ale prawda jest taka, że niełatwo znaleźć miłość, a zwłaszcza w tych podłych czasach, kiedy wszystko jest na sprzedaż.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mawiała moja już nieżyjąca babcia: "Mężczyzna na żonę szuka porządnej kobiety". Więc poszaleć - poszaleje, ale z "puszczalską" się nie ożeni. Chyba, że wybierze taką na kochankę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie zgadzam się z Tobą, że świat damsko - męski poszedł w złym kierunku i często zastanawiam się do czego to wszystko prowadzi. Kobiety coraz częściej siebie nie cenią, przejmując inicjatywę od mężczyzn dotyczącą zdobywania drugiej połówki. Na szczęście mój związek został zbudowany na tradycyjnych "zasadach" i teraz często mam co wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tam nigdy za facetami biegać nie musiałam. Może nie zabrzmi to skromnie :D, ale sami się w kolejce ustawiali. Teraz mam wspaniałego męża i jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
  13. czasem jednak warto trochę pomóc szczęściu ;) dlasklepow

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest na wagę złota... :) Dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...