środa, 29 stycznia 2014

"DOM SNÓW" - recenzja filmu...

"DOM SNÓW"
Gatunek: thriller
Reżyseria: Jim Sheridan
Scenariusz: David Loucka
Produkcja: USA
Premiera: 2011


OBSADA:
Will Atenton - Daniel Craig

Ann Patterson - Naomi Watts
Libby Atenton - Rachel Weisz


Rzadko oglądam telewizję... a jeśli już mi się zdarzy, staram się tak dobierać repertuar filmowy, aby był interesujący. Taki, dla którego warto poświęcić te dwie godziny. Mam przecież o wiele ciekawszą perspektywę by wykorzystać ten czas - półka z książkami ugina się pod ciężarem ciekawych lektur! Ostatnio jednak kładąc się wieczorem do łóżka, zainteresowałam się pewnym filmem...

Will Atenton wraz z żoną Libby i dwiema córeczkami, przeprowadza się do nowego domu. Uciekając od mieszczańskiego zgiełku Nowego Jorku, znajdują miejsce w małej mieścinie, mając nadzieję na spokojne życie. Niedługo jednak wychodzi na jaw, że dom, w którym zamieszkał wraz ze swoją rodziną ma mroczną przeszłość... Kilka lat temu mieszkający w nim mężczyzna zamordował swoją żonę i dwoje dzieci. Sam został osadzony w zakładzie dla obłąkanych, znajdującym się niedaleko miasta. Will postanawia dowiedzieć się o poprzednim właścicielu domu czegoś więcej...

Kiedy tylko przeczytałam opis tego filmu, poczułam się zaintrygowana. Bardzo lubię takie filmy i chociaż fabuła wydaje się być tak oklepana i pospolita, zawsze chętnie oglądam! Nowy dom, nowi lokatorzy i tragedia, która niegdyś wydarzyła się w tych ścianach... Utarty, standardowy schemat... Któż nie zna choć jednego filmu, w którym wydarzenia właśnie tak się toczą? A co się dzieje potem? To już w zależności od preferencji twórców. Ale zwykle dom jest zamieszkały przez złe duchy,  ewentualnie pojawia się jakieś UFO... a czasem znajdujemy nawet złośliwe skrzaty lub trolle :) W tym przypadku natomiast scenarzyści pozytywnie mnie zaskoczyli! W ogóle nad tym, czy w filmie rzeczywiście pojawia się wątek zjawisk paranormalnych, można by długo dyskutować i zależy to moim zdaniem od osobistej interpretacji.

Podejrzewam, że większość z Was, jeśli nie wszyscy, byłoby zaskoczonych biegiem wydarzeń, jakie przedstawiono w tym filmie! Mniej więcej w połowie następuje zwrot akcji, który diametralnie zmienia spojrzenie na cały obraz. Nagle zmienia się punkt widzenia, a wszelkie nasze domysły legną w gruzach. I kiedy już wydaje nam się , że wszystko jasne i że wszystko już wiemy, twórcy znów mają dla nas coś w zanadrzu! I po raz kolejny czeka nas niemałe zaskoczenie. Wtedy już do samego końca, do samej sceny finałowej nie będziemy nic zakładać, niczego podejrzewać, tylko grzecznie i cierpliwie poczekamy do napisów końcowych :) A czy będziemy się bać? Niekoniecznie... Przede wszystkim będziemy zaskoczeni, a z horrorem film nie ma raczej nic wspólnego. Krew się nie leje strumieniami, potwory też nie wyskakują spod łóżka. Dla mnie najbardziej przerażający w tym filmie jest chyba plakat poniżej :) Bardzo tajemniczy, a dzieci w takich produkcjach zawsze straszą najbardziej :)

Dodatkowo wrażenia jakie robi na nas fabuła, potęguje gra aktorska na wysokim poziomie, gdyż mamy tu obsadę z hollywoodzkiej czołówki! Daniel Craig, Naomi Watts, Rachel Weisz są to aktorzy mający w swoim dorobku dziesiątki wysokobudżetowych filmów, takich jak "Skyfall", "Dziewczyna z tatuażem", "King kong", "Ring", "Mumia", "Constantine", czy "Wierny ogrodnik"... Czy podołali wyzwaniu tym razem? Myślę, że to pytanie w ogóle nie wymaga odpowiedzi :)  Szczególnie Daniel Craig pokazał w tym obrazie swój wszechstronny talent aktorski... 

Mogłam te niemal dwie godziny przeznaczyć na czytanie książek... Lecz spędziłam je przed telewizorem. Czy słusznie? Jak najbardziej! Choć nie było to może kino wysokich lotów, to najważniejsze, że miło spędziłam czas. Film uważam za interesujący i wart uwagi. Gdyby było inaczej nie miałby przecież zaszczytu pojawienia się na moim blogu :) serdecznie polecam na chłodne zimowe wieczory dla wszystkich, którzy lubią być zaskakiwani i wiedzą, że nie zawsze wszystko jest takie, jakie wydaje się być na pierwszy rzut oka...

niedziela, 26 stycznia 2014

"Nie tłumacz się, działaj!" - Brian Tracy

Gatunek: PORADNIK - ROZWÓJ OSOBISTY
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 256
Oprawa: miękka
Przekład:
Izabela Szybilska-Fiedorowicz
Wydawnictwo: Helion
Dostępność: Onepress.pl


Właśnie rozpoczął się nowy 2014 rok... Postanowienia noworoczne zapełniły zapewne wiele kalendarzy. "Schudnę 10kg", "zacznę się zdrowo odżywiać", "zacznę ćwiczyć na siłowni", "będę więcej czasu spędzać z rodziną, mniej przed komputerem", "zacznę biegać", "rzucę palenie"... i wiele wiele innych postanowień zrodziło się w naszych głowach. A ile z nich zostanie spełnionych? 

Po tygodniu męczarni nad dietą, w głowie pojawi się myśl "Zjem czekoladę... Tylko dziś... Przecież jedna mi nie zaszkodzi!"... Po kilku dniach rzucania palenia kupisz jednak kolejną paczkę, z przyzwyczajenia, a potem będziesz wmawiać sobie "Tylko skończę tę paczkę i rzucam!"... Siłownie również zaledwie przez pierwszy tydzień nowego roku przeżywają prawdziwe oblężenie. Potem liczba użytkowników powoli spada, spada i spada... aż zostają tylko stali bywalcy. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ wytrwać mogą tylko najsilniejsi. Ci którzy podjęli świadomą decyzję, wyznaczyli konkretny cel i potrafią utrzymać samodyscyplinę. Oni zwyciężą! Reszta znajdzie sobie tysiące wymówek i zrezygnuje, gdyż będzie ich to kosztowało za dużo wysiłku.

Nie jest żadną tajemnicą, że większość ludzi ma problem, aby utrzymać samodyscyplinę. W związku z tym wszelkie postanowienia szybko idą w zapomnienie, zaledwie po kilku dniach prób. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ człowiek lubi wygodę i bardzo ciężko wyjść mu, ze wspomnianej przez autora, strefy komfortu! A jak sama nazwa wskazuje w strefie komfortu jest niezmiernie wygodnie... Nie ma zmian, nie ma nowości :) Jest za to ciepłe mieszkanie, kanapa, telewizor.. Po co więc z własnej nieprzymuszonej woli pozbywać się tej wygody i męczyć się dwie godziny na siłowni?! Czy warto?! - "Czy ja naprawdę, aż tak bardzo potrzebuję schudnąć te 5 kg?! Skoro nie mieszczę się w spodnie to kupię drugie... proste!" :)

Jedni więc zaczynają działać jednak szybko rezygnują i wracają do starego trybu życia. I jest jeszcze druga grupa osób, które chciałyby coś zmienić w swoim życiu, ale nigdy nie jest odpowiednia pora, aby zacząć coś robić w tym kierunku! Obiecują więc sobie, że KIEDYŚ zaczną! Kiedyś, bo teraz nie jest odpowiednia pora... Czemu? A to różnie! "Bo nie mam czasu!", "Bo szef wymaga ode mnie więcej pracy", "Bo Zenek wyjeżdża", "Bo na dworze jest zimno", "Bo nie mam pieniędzy"... Ilu ludzi tyle wymówek! Jedno jest pewne, ani jedna grupa osób, ani druga w ten sposób nigdy do niczego nie dojdzie! I nigdy nie osiągnie wyznaczonych celów!

"Samodyscyplina to zdolność do robienia tego, 
co trzeba, kiedy trzeba i bez względu na to, 
czy nam się chce, czy nie."

Jednak nie wszytko stracone! Jest szansa... Tu z pomocą przybywa Brian Tracy ze swoją książką "Nie tłumacz się, działaj!". Autor w bardzo jasny, konkretny, a momentami może nieco brutalny sposób, uświadamia nam, że nikt nie jest odpowiedzialny za nasze życie i nasze niepowodzenia, tylko my sami! Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas! To my szukamy sobie wymówek, to my odkładamy sprawy na później, a w rezultacie... to my ciągle tkwimy w punkcie wyjścia! Jeśli zdasz sobie z tego sprawę i weźmiesz się do roboty osiągniesz wszystko, co tylko zapragniesz! To w Tobie jest siła, jest moc i osiągniesz wszystko jeśli tylko wystarczająco bardzo tego chcesz! I nie ma tu nic do gadania Twój sąsiad, Twój szef, Twój partner... Nikt! Tylko Ty! Weź odpowiedzialność za swoje życie, bo nikt nie jest winien Twoich porażek, nikt nie jest winien za Twoje lenistwo...

Pan Tracy umieścił w swojej książce całą masę wartościowych porad, które pomogą Ci osiągnąć wyznaczony cel, pomogą stać się osobą zdolną do nadzwyczajnych dokonań! Autor wytknie błędy, które popełniasz i pomoże wydostać się z wyspy zwaną "KIEDYŚ"... Ponadto książka podzielona jest na 3 części - samodyscyplina i sukces osobisty, samodyscyplina w biznesie, sprzedaży i finansach oraz samodyscyplina i dobre życie, dzięki czemu wyniesiemy z książki rady jak osiągnąć sukces zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym! Do tego każdy rozdział jest zakończony praktycznymi ćwiczeniami... Dla mnie prawdziwa rewelacja!

Ja czytając takie książki nie mogę usiedzieć na miejscu! :) Dostaję niezwykłego kopa motywacyjnego i czuje chęć do działania! z natury leniem nie jestem i z moją samodyscypliną też nie jest źle, więc takie książki działają na mnie wyjątkowo pobudzająco. Polecam tę lekturę każdemu! Życie mamy tylko jedno, więc dlaczego miałoby nas coś powstrzymywać przed spełnianiem marzeń?! A już tym bardziej jeśli jest to nasze własne lenistwo... :) Pamiętaj - możesz osiągnąć wszystko! Możesz być kim tylko zapragniesz! Ograniczenia istnieją tylko w Twojej głowie! :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Onepress. Dziękuję!
Recenzję znajdziecie róznież w Cafejce :)
zapraszam!


piątek, 24 stycznia 2014

Liebster Blog :)

Zabawa Liebster blog znów dopadła i mnie :) Kolejna edycja, kolejne nominacje... Tym razem nominowała mnie Grace Holloway, za co bardzo dziękuję i postaram się jak najlepiej odpowiedzieć na jej pytania :) 



1. Czy zdarza ci się krzyczeć z radości, gdy okazuje się, że wychodzi jakaś książka na którą długo czekałaś/eś? Jeśli tak się zdarzyło, to przy której?
Krzyczeć może mi się nie zdarzyło, ale podskoczyć na krześle i wywijać rękami na wszystkie strony, owszem :) Ostatnio się to stało na wieść, że wychodzi książka pana Becketta "Rany kamieni" :)

2. Czy przestałaś/eś czytać książkę w połowie? Z jakiego powodu?
Nie lubię zostawiać niedoczytanych książek, jednak ostatnio doszłam do wniosku, że skoro naprawdę mnie nie ciągnie, męczę się, to nie watro się zmuszać i tracić czasu! W związku z czym zdarzyło mi się to nawet kilka razy :) Co najmniej 3, o których pamiętam :) 

- "Pachnidło" Suskind - odłożyłam kiedy do końca zostało mi około 1/4. Film był rewelacyjny, jednak książka tak mnie wynudziła, że nie byłam w stanie doczytać! 
- "Lśnienie" King - 50 stron przed końcem nadal czekałam, aż coś mnie zainteresuje, aż coś się zacznie dziać, lub poczuję ten dreszczyk emocji, który obiecywano mi, mówiąc że "Lśnienie" to arcydzieło literatury... nic takiego się jednak nie stało...
- "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - po prostu pewnego dnia sięgnęłam po coś innego i odkryłam, że absolutnie nie jest mi żal, że nie dowiem się jak wygląda ciąg dalszy... :) więc po co tracić cenny czas? :)

3. Jaki jest twój ulubiony gatunek?
Zdecydowanie najchętniej zaczytuję się w powieściach grozy, kryminałach, thrillerach medycznych i psychologicznych :) 
Nie przepadam natomiast za romansami i fantastyką (choć zdarzają się wyjątki ) - słodziuśkie historie o miłości od pierwszego wejrzenia (koniecznie z happyendem!), które doprowadziłyby do wymiotów całe przedszkole? :) I troll w pelerynce niewidce, ujeżdżający 3głowego smoka? :) Nie, to nie dla mnie :) 

4. Jaka jest najdłuższa seria, którą przeczytałaś/eś?
Hmm.. na półce mam "Pretty Little Liars", jednak jeszcze nie skończone... Ale tak, to będzie najdłuższa seria do tej pory :)

5. Czy zdarzyło ci się zasnąć przy czytaniu? Jeśli tak, to przy jakiej książce?
Jasne :) Zdarzyło mi się wielokrotnie spać z książką na nosie... :) ale nie dlatego, że mnie ona nudzi lecz dlatego, że czytam "do poduszki" :) Codziennie przed snem - taki nawyk :) Czasem nie zdążę odłożyć książki na czas... :)

6. Podaj (max. 3) twoich ulubionych autorów?
- Simon Beckett
- Sebastian Fitzek
- Dennis Lehane

7. Pokaż (max. 3) najładniejsze POLSKIE okładki?
Polskie rozumiem, że chodziło o okładki książek Polskich autorów? :) 











8. Czy jest jakaś książka nie wydana w Polsce, którą chciałabyś/chciałbyś przeczytać?
Na pewno :) ale w tej chwili żadna konkretna nie przychodzi mi do głowy :)

9. Czy czytasz w języku obcym?
Nie... Żadnego języka obcego nie znam na tyle dobrze, aby czytać ze zrozumieniem :P

10. Z jaką bohaterką/bohaterem się najbardziej utożsamiasz?
Kiedyś odpowiedziałabym bez wahania, że z Anią Shirley :) Gdyż sama byłam małym, niesfornym, rudym szaleńcem :D Ale w dorosłym życiu Victoria ze "Zmierzchu" jest mi dość bliska! :) Złośliwa, mściwa, wytrwała, waleczna, pomysłowa, zdecydowana i mimo wszystko uparcie dążąca do celu! :) do tego jeszcze fryzury nosimy podobne! :) nie szkodzi, że była postacią negatywną :) ja do cukiereczków też nie należę... :)

11. Czy chciałabyś „wejść” do jakiejś książki? Jeśli tak, to do jakiej?
Wchodzę do każdej książki, którą czytam! :) ale jeśli miałabym się przenieść do świata i wydarzeń to z chęcią weszłabym do kilku książek :) Myślę, że chociażby "Zmierzch" byłby dla mnie miejscem idealnym :) Jeśli nie zaprzyjaźniłabym się z uroczym Indianinem, to chętnie pomogłabym Victorii dorwać Bellę :P

środa, 22 stycznia 2014

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" - E. L. James

Gatunek: POWIEŚĆ EROTYCZNA
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 608
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska



MOJA OPINIA
"Hipnotyczna, uzależniająca, iskrząca seksem i erotyką powieść, której nie sposób odłożyć." - Oto pierwsze zdanie z opisu wydawcy, które pozwoliłam sobie przytoczyć. No cóż, przepełnioną seksem i erotyką ta powieść ,bezsprzecznie jest, ale czy nie sposób jej odłożyć? Tego już nie byłabym taka pewna... Zdecydowanie czytelników podzielimy na dwie grupy - tych, którzy zaczytają się w niej bez pamięci, oraz tych, którzy zniesmaczeni rzucą ją w kąt, po przebrnięciu 100 stron... 

Anastasia Steel to młoda niewinna i całkowicie przeciętna dziewczyna, która trafia pewnego dnia do gabinetu Christiana Greya, pewnego siebie, rekina biznesu, który zawsze zdobywa wszystko to, czego chce. Panna Steel trafia do niego całkowicie przez przypadek, zastępując chorą przyjaciółkę, która miała przeprowadzić z biznesmenem wywiad. Od razu czuć w powietrzu chemię między nimi. Po kilku dniach od pierwszego spotkania Christian znajduje Anastasię i proponuje jej spotkanie... jest to początek gorącego romansu. Innego niż wszystkie, gdyż ten młody mężczyzna ma jej do zaoferowania iście wyjątkowy układ... Układ przepełniony erotyzmem i wyrafinowanym seksem.

Zanim zdecydowałam się sięgnąć po tę lekturę, słyszałam i widziałam wiele sprzecznych opinii. Jedne opinie były wyjątkowo negatywne, mówiące o tym, że historia jest naiwna, infantylna a i zdolności pisarskie autorki pozostawiają wiele do życzenia. Druga część wręcz przeciwnie! Szczere wyrazy zachwytu nad oryginalnością fabuły, ukłony w stronę autorki za odwagę i przełamanie tabu. Poza tym widziałam rzeczy nieprawdopodobne! Koleżanka, która przeczytała w życiu zaledwie "Janko Muzykanta" nagle zaczęła spędzać wieczory z nosem w książce! Niesamowite! Pomyślałam, że coś na pewno musi się kryć w tej historii skoro dzieją się za jej pośrednictwem takie cuda! :) Pomyślałam, że muszę przekonać się sama...

I jak mi poszło? "O święty Barnabo"... no nie wytrwałam... Przyznaję, że zaczynało się całkiem interesująco i przez chwilę nawet poczułam się zaintrygowana. Jednak nie na długo. Szybko zaczęła mnie irytować główna bohaterka, która do złudzenia przypominała mi słynną fajtłapę, Bellę Swan ze"Zmierzchu". I już do końca mojej przygody z tą książką nie mogłam pozbyć się tego porównania. Pan Christian też bardzo przypominał usposobieniem tego wampirzego przystojniaka. Pewny siebie, dominujący, dostający zawsze to czego chce... Jednym słowem od początku ta historia do złudzenia przypominała mi "Zmierzch", tylko w wersji dla dorosłych, przepełnionej seksem i wyuzdaniem.

Jak to się stało, że odłożyłam tę książkę na półkę i już po nią nie sięgnęłam? Tak po prostu... Pewnego dnia siadając do książki sięgnęłam po inną, mimo iż Grey nie był skończony! Nie poczułam nawet odrobiny żalu, że nie wiem jaki jest ciąg dalszy historii. Zwykle nie lubię zostawiać niedokończonych powieści, jednak tym razem intuicja podpowiadała mi, że nie tracę nic szczególnego. A czas, który musiałabym przeznaczyć na doczytanie tej książki do końca, mogę poświęcić na coś innego, ciekawszego, sprawiającego więcej radości i pożytku... Tak też zrobiłam :)

Ogółem, niewiele mogę powiedzieć na temat tej historii. Nie mogę jej odradzić, ani też polecić. Powiem jednak, że mnie ona nie oczarowała, nie wciągnęła, nie zainteresowała na tyle, żeby ją skończyć. Wręcz przeciwnie, już po 200 stronach zaczęła mnie mocno irytować! Zarówno fabuła, jak i bohaterowie... Wyraźnie kreowani według schematu powieści pani Meyer. Jedno jest pewne - po kolejne części nie sięgnę :) Jednak mimo wszystko cieszę się, że spróbowałam i na własnej skórze przekonałam się co się kryje pod tą okładką. Teraz już wiem, skąd tyle rozgłosu, emocji, szumu i sprzecznych opinii wokół niej :) Bo powieść pani E.L. James rzeczywiście można pokochać lub ...nie doczytać :)


CYTATY
„Opłakuję coś, czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań.”

„Czasami się zastanawiam, czy przypadkiem coś jest ze mną nie tak. Być może za dużo czasu spędzam w towarzystwie moich bohaterów literackich i, co za tym idzie, moje ideały i oczekiwania są zdecydowanie zbyt wysokie.”

„ Trzeba pocałować wiele żab, nim trafi się na księcia.”

„Nie trać energii na wyrzuty sumienia, poczucie, że robisz źle. Jesteśmy świadomymi swych czynów dorosłymi i to, co robimy za zamkniętymi drzwiami, jest wyłącznie naszą sprawą.” 

„Jest bardzo cienka granica między przyjemnością, a bólem. To dwie strony tej samej monety, jedna nie istnieje bez drugiej.”

„- Sprowadziła mnie z drogi ku destrukcji, którą podążałem. Bardzo trudno dorastać w idealnej rodzinie, kiedy samemu jest się dalekim od doskonałości.”

„Pamiętaj, najwięcej strachu kryje się w głowie.” 

„Mężczyźni tak naprawdę nie są skomplikowani, skarbie. Są bardzo prości i dosłowni. Najczęściej mówią to, co myślą. A my godzinami analizujemy ich słowa, gdy tymczasem wszystko powinno być jasne.”

„Żywię przekonanie, że aby osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie, trzeba stać się w niej mistrzem, poznać ją na wylot, każdy najmniejszy szczegół.”

„Tak naprawdę przyciąga mnie to,co się kryje za tą perfekcją...Jego delikatna, pokaleczona dusza...”

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...