niedziela, 29 kwietnia 2012

"NOSTALGIA ANIOŁA" - Alice Sebold

„Potworności są na Ziemi rzeczywiste i dzieją się codziennie. Są jak kwiat albo słońce; nie można ich powstrzymać.

OPIS WYDAWCY
Gdy poznajemy Susie Salmon, jest ona już w niebie. Spoglądając w dół, snuje głosem czternastolatki powieść koszmarną, ale też pełną nadziei.
Przez długie tygodnie po swojej śmierci Susie obserwuje życie, które toczy się już bez niej – przysłuchuje się pogłoskom na temat swojego zniknięcia, współczuje rodzicom, którzy ciągle wierzą, że córka się odnajdzie, obserwuje, jak ten, który ją zamordował, zaciera ślady zbrodni. I Susie widzi, jak z bólu i cierpienia rodzi się miłość, radość, ozdrowienie duszy...

MOJA OPINIA 
Kiedy po obejrzeniu filmu, dowiedziałam się o istnieniu tej książki, pobiegłam do biblioteki. Zaczęłam ją czytać pełna entuzjazmu, z nadzieją na piękną, wzruszającą historię taką jaką obejrzałam na ekranie. I czytając długo miałam nadzieję... bo przecież nadzieja umiera ostatnia...

Suzie Salmon, główna bohaterka i narratorka książki, w wieku 14-nastu lat została zgwałcona i zamordowana przez swojego sąsiada. Będąc juz w niebie obserwuje najbliższych żyjących na ziemi. Obserwuje jak ojciec pogrążony w żałobie, popada w obsesję i za wszelka cenę próbuje wśród mieszkańców miasteczka, znależć mordercę swojej córki. Obserwuje matkę, która nie radząc sobie z zaistniałą sytuacją, wplątuje się w romans, aby móc choć na chwilę zapomnieć o problemach... Patrzy jak dorasta jej rodzeństwo, jak rozpada się jej rodzina. I obserwuje jak jej zabójca stara się zatrzeć wszelkie ślady zbrodni, której się dopuścił...

Tak, wiązałam wielkie nadzieje w związku z tą książką. Jednak rozczarowałam się... Owszem, znalazłam tam wzruszającą historię, jednak napisaną w sposób nudny i monotonny. Plusem jest to, że jest napisana łatwym językiem. Nie zmienia to jednak faktu, że strasznie mnie nudziła ta powieść. Zaczynało się ciekawie, później jednak nic się nie działo, a cała książka przedstawiała jedynie rodzinę pogrążoną w żałobie. Czytałam bez zaciekawienia... byle dobrnąć do konca...

Jedyne co mogę dodać na obronę tej książki, jest to, że autorka bardzo wyraźnie przedstwiła nam sposób w jaki zaczyna funkcjonować rodzina, po takiej wielkiej tragedii, jaką jest strata jednago z jej członków. Autorka dogłębnie przedstwiła nam psychikę zrozpaczonego ojca, matki oraz rodzeństwa zamordowanej dziewczynki. Każdy radził sobie inaczej ze smutkiem i każdy inaczej odreagowywał ciężkie przeżycia i wielką stratę...
Matka głównej bohaterki nie mogąc pogodzić się ze śmiercią córki, zamknęła się w sobie. Stopniowo, powoli oddalała się od męża i dwójki pozostałych dzieci. Wszystko wokół przypominało jej zmarłą córkę i tragedię jaka ją spotkała... Aby choć na chwilę zapomnieć o swoim bólu, wdała się ona w romans z innym mężczyzną. Co w ostateczności wcale nie polepszyło, a wręcz pogorszyło jej samopoczucie i stan.
Młodsza siostra Susie przez dłuższy czas istniała w społeczeństwie jako, siostra Susie Salmon, dziewczynki, którą zamordowano. Dopatrywano się w niej podobieństw, porównywano do zmarłej siostry... Co wcale nie pomagało jej otrząsnąć się z rozpaczy i nie pomagało pogodzić się z poniesioną stratą. Minęło kilka lat zanim siostra zmarłej Susie, zaczęła być postrzegana przez ludzi jako oddzielna, samodzielna jednostka!
Natomiast ojciec Susie popadł w obsesję i uparcie szukał jej zabójcy. Uważał, że jest martwej córce winien to, aby pomścić jej cierpienie, znaleźć jej oprawcę i dopilnować, aby poniósł on karę za swój czyn. To typowe zachowanie tych, którzy ponieśli tak ogromną stratę, gdy ktoś inny skrzywdził bliską im osobę. Ponad wszystko starają się znaleźć winnego i sprawić, aby zapłacił za to co zrobił... Jednak nie raz przekraczają oni cienką, delikatną granicę... Znajdują podejrzanego i mimo braków dowodów świadczących o jego winie, upierają się i na siłę doszukują się czegoś, co upewni ich w swoich podejrzeniach. Czasem intuicja podpowiada słusznie, a czasem można kogoś skrzywdzić bezpodstawnymi podejrzeniami i oskarżeniami... Jak było w wypadku ojca Susie? Możecie się przekonać sami, sięgając po tę pozycję...

 CYTATY

„Potworności są na Ziemi rzeczywiste i dzieją się codziennie. Są jak kwiat albo słońce; nie można ich powstrzymać.”

„Alkohol powodował, że czarny material stawał się jeszcze bardziej czarny. Zdumiało ją to; zanotowała w swoim dzienniku: "wódka działa na materiał tak jak na ludzi"...”

„Spełniało się najbardziej ziemskie życzenie mojej mamy: w litościwym cudzołóstwie znaleźć drogę ucieczki z własnego zrujnowanego serca...”


„Jeżeli dadzą ci papier w linie, pisz w poprzek.” 

„Życie to dla nas wieczne wczoraj.”

„Jak popełnić zbrodnię doskonałą" – w niebie była to znana gra. Ja zawsze wybierałam sopel lodu: broń się topi.”

„Nasz jedyny pocałunek był przypadkowy - piękna tęcza na plamie benzyny.”

„Naiw­nie miała nadzieję, że które­goś dnia ból zelżeje, nie wiedząc, że będzie jej ciążył na no­we i od­mien­ne spo­soby przez resztę życia.”

sobota, 28 kwietnia 2012

"MILCZENIE OWIEC" - Thomas Harris

OPIS WYDAWCY
Seria bestialskich morderstw młodych kobiet. śledztwo prowadzi początkująca agentka FBI Clarice Starling. Sama nie jest w stanie schwytać zabójcy. Musi uciec się do pomocy przebywającego w szpitalu dla psychicznie chorych przestępców zbrodniarza o wybitnej inteligencji, przerażającego doktora Hannibala Lectera...
(272 strony)


MOJA OPINIA 
Film, a nawet trylogię filmów, o doktorze Lecterze znają chyba wszyscy. To niemal kultowa postać amerykańskiego kina, a każdy na myśl o głównym bohaterze, przywołuje w pamięci obraz Anthony Hopkins'a, który wybitnie odegrał postać demonicznego doktora, w skórzanej masce na twarzy... Doktor Lecter i agentka Starling, grana przez młodziutką Jodie Foster, to zdecydowanie jeden z najbardziej znanych duetów, oglądanych na ekranie.

Policja kolejno odnajduje zwłoki kobiet, które padają ofiarami seryjnego zabójcy zwanego Buffalo Billem. Ofiarami stają się kobiety o bardzo okrągłych kobiecych ciałach. Policja odnajduje je częściowo pozbawione skóry. Agentka Starling, mając nadzieję na pomoc w odszukaniu mordercy, trafia do celi wybitnego psychiatry doktora Lectera...

Oczywiście pierwszy trafił w moje ręce film... który wywarł na mnie wielkie wrażenie. Książką czuję się nieco rozczarowana... oceniam ją ostatecznie jako bardzo dobrą, lecz jednak czuję mały niedosyt. Nie wciągnęła mnie tak, abym nie mogła się od niej oderać.
Czuję mały niedosyt jeśli chodzi o doktora Lectera. Jest on kultową postacią zarówno w książce, jak i w filmie. Wszyscy znamy jego postać, jednak moim zdaniem w książce jest ona za mało rozbudowana. Poznajemy go jako wybitnego psychiatrę, który już został ujęty i przesiaduje w zamknięciu, za praktyki, których się dopuszczał - z zamiłowania do ludzkiego mięsa... Jednak według mnie za mało się o nim dowiadujemy. Jego postać jest osnuta rąbkiem tajemnnicy, co w tym wypadku, chyba działa to na niekorzyść. Najciekawsze są sceny z udziałem doktora Lectera. Jest on genialny na swój sposób. Nie tyle w rozwiązywaniu zagadki, ponieważ wiedział on zdecydowanie więcej niż ludzie bezpośrednio zajmujący się sprawą morderstw Billego Buffalo, ale w sposobie w jaki naprowadzał młodą studentkę na właściwy trop. Inrygująca jest relacja Lectra z agentką Starling, wiele wnoszą do książki ich dialogi...
Ostatecznie moja ocena za całokształt jest wysoka. Książka jest dobrze napisana, nie zamęcza czytelnika nic nie wnoszącymi opisami. Czyta się łatwo i przyjemnie. Jest akcja, są morderstwa, agenci FBI... Możemy postawić "Milczenie owiec" za wzór dobrego kryminału - thrillera z zarysowanym wątkiem psychologicznym.

CYTATY

„Najbardziej wyprowadzają z równowagi głupota i zmarnowane starania.”

„Nic nie czyni człowieka bardziej bezbronnym niż samotność, może tylko chciwość.”

„Wdzięczność ma krótką pamięć.”

„Pożądanie nie zaczyna się od rzeczy wyimaginowanych. Pożądanie jest grzechem bardzo konkretnym- zaczynamy pożądać tego, co możemy dotknąć, zaczynamy pożądać tego, co widzimy na co dzień.”

„Istnieje ćma, właściwie nawet kilka gatunków, która żywi się wyłącznie łzami. Nic innego nie je ani nie pije. (...) muszę upolować coś, co żywi się łzami.”

„Prawie każde miejsce ma określoną porę dnia, kiedy wygląda najlepiej, kiedy kąt padania i intensywność światła wydobywają zeń najbardziej korzystne cechy. Ktoś, kto przykuty jest do jednego miejsca, wie, kiedy przypada ta pora i czeka na nią.”

„Proszę iść na jakikolwiek wydział psychologii i popatrzeć, kim są studenci i wykładowcy. Spotka pani albo zwariowanych amatorów krótkofalowców, albo innych zapaleńców z wyraźnymi zaburzeniami osobowości. A i tak są to akurat ci najzdolniejsi.”

„spostrzegła, że rytm automatycznej pralki jest jak bicie wielkiego serca, a szum przelewającej się w niej wody jak odgłos, który słyszy nienarodzone jeszcze dziecko: przypomina miejsce, w którym po raz ostatni doznaliśmy spokoju.”

„musisz nauczyć się oszukiwać zło. Czasami tylko w ten sposób można osiągnąć coś dobrego...”


Baza recenzji Syndykatu ZwB

"DRUGIE ŻYCIE BREE TANNER" - Stephanie Meyer

OPIS WYDAWCY
Drugie życie Bree Tanner to porywająca opowieść na motywach trzeciej części sagi „Zmierzch”. Doskonale łączy tajemnicę, suspens i romantyczną intrygę. Wielbicieli Stephenie Meyer z pewnością zafascynują niezwykłe losy tytułowej bohaterki. Książka opisuje losy Bree Tanner, ważnej postaci z "Zaćmienia", która staje się wampirem. Bree stawia pierwsze kroki w złowrogim świecie nowo narodzonych wampirów. Jej zmysły są wyostrzone, ma nadludzkie zdolności, nieograniczoną siłę fizyczną i dręczy ją nieustające pragnienie ludzkiej krwi. Wcielona do przerażającej armii nowo narodzonych przygotowuje się do decydującej walki. Wynik starcia może być tylko jeden…
( 201 stron)

MOJA OPINIA 
Przez dłuższy czas nie mogłam zdobyć tej książki. Była poza moim zasięgiem, z czego byłam bardzo niezadowolona... Cała saga "Zmierzchu" przypadła mi do gustu. Z zainteresowaniem pochłaniałam kolejne części cyklu, z niecierpliwością czekałam na kolejne ekranizacje. Nic więc dziwnego, że kiedy dowiedziałam się o kolejnej częsci powiązanej z sagą, chciałam się z nią zapoznać...

"Drugie życie Bree Tanner" jest odłamkiem trzeciej części calej sagi. Bree "poznajemy" w "Zaćmieniu", jest ona jednym z nowo narodzonych wampirów, należy do armii tworzonej przez Railey'a i Victorię, aby zniszczyć rodzinę Cullenów i zabić Bellę. W "Zaćmieniu" jej postać nie jest zbyt rozbudowana, ponieważ poznajemy ją na kilka minut przed jej śmiercią... Jednak autorka postanowiła przybliżyć nam tę postać i dzięki niej ukazać nam szczegóły tworzenia armii nowonarodzonych, których narrator sagi nie miał możliwości znać. Postanowiła kontynuować cykl, który zdobył wielką populaność... Jednak czy słusznie?

Opinie czytelników i wielbicieli sagi sa oczywiście podzielone... Jedni zachwycają się Historią Bree tak samo jak pozostałymi częściami. Drudzy uważają, że to totalna pomyłka. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej drugiej grupy... Dla mnie historia Bree to totalne nieporozumienie. Zastanawiam się tylko, czy została ona napisana ze względu na wielki sentyment i mocną grubą nić łączącą autorkę z sagą, dzięki której zyskała ona czytelników na całym świecie? Czy raczej kryją się za tym powody finansowe, chęć zysku i zbicie dodatkowej fortuny wykorzystując popularność całej sagi? Tego nie wiem... Wiem jedynie, że pomysł na napisanie tej części to pomyłka...

Po pierwsze nie rozumiem skąd pomysł na rozbudowanie akurat tej postaci? Skąd w ogóle stwierdzenie wydawców, że Bree jest ważną postacią z "Zaćmienia"?! Kompletnie tego nie rozumiem, ponieważ o ile dobrze pamiętam, w "Zaćmieniu" poznajemy jej postać na chwilę przed jej śmiercią, nie wiem czy w ogóle poznajemy jej imię?! Występuje ona zaledwie w jednej scenie. Ewentualnie dwóch... ! Ja przyznam szczerze, że Bree Tanner kompletnie nic mi nie mówiło i początkowo nie miałam pojęcia, o której postaci miałabym w tej książce czytać... i nie kryłam swojego zdziwienia kiedy zrozumiałam, ze chodzi tu o postać dziewczynki, którą chcieli przygarnąć do swej rodziny Cullenowie, jednak ostatecznie została ona uśmiercona przez Volturi.
Za pewne autorka chciała pokazać jakie uczucia towarzyszą nowo narodzonemu wampirowi. Choć o tym wspomniała już w jednej z wcześniejszych części... Może chciała pokazać od wewnątrz towrzoną armię? Ale po co? Nie sądzę, żeby było to niezbędne... Po przeczytaniu "Zaćmienia" wiemy do czego zostali tworzeni i nie trzeba wiedzieć więcej!

Poza tym, że kompletnie nie rozumiem powodów, jakimi kierowała się autorka przy wyborze postaci, to uważam, że całe to przerośnięte opowiadanko, zostało nieciekawie napisane. Ja męczyłam się czytając. Niczym kompletnie mnie nie zainteresowało. Ani trochę nie wciągnęło. Ja się nudziłam... Nie widziałam nic interesującego w nawiazywaniu się przyjaźni między Bree, a Diego. Nie widziałam nic, w żadnym z wątków tej książki... Niestety... Moze po prostu to już nie dla mnie? Może jestem już za stara na tę historię? W końcu sagę "Zmierzch" czytałam juz ponad 2 lata temu...

Reasumując - ja nie polecam! Uważam, że można ominąć tę pozycję, mając jednoczesnie poczucie, że nie traci się kompletnie nic... Można tylko zyskać trochę czasu i poświęcić go na przeczytanie czegoś bardziej interesującego. W tej chwili wspominając całą sagę i wszystkie liczne postaci występujące na stronach powieści, choć przez chwilę, boję się jednego... Oby pani Meyer nie zechciała "uszczęśliwić" nas przypadkiem kolejną książką... Tym razem z punktu widzenia Jaspera, Alice, Rose czy kogokolwiek innego...! Ja już podzękuję... :) Po prostu "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym..." :) - pani Meyer tego niestety nie wie... :)

CYTATY

"Mądre polowanie wymaga jedynie odrobiny inteligencji i cierpliwości."

piątek, 27 kwietnia 2012

"W SIDŁACH ANOREKSJI" - Heidi Hassenmüller


OPIS WYDAWCY
Maja zawsze była kimś wyjątkowym inteligentna, ładna, szczupła, delikatna, po prostu idealna. W okresie dojrzewania jej ciało zaczyna się jednak zmieniać pod wpływem hormonów. Dziewczyna martwi się, że wkrótce będzie miała wydatny biust i tłuste pośladki. Przeraża ją to. Myśli, że przestanie być wyjątkowa i stanie się całkiem przeciętną dziewczyną. Postanawia więc za wszelką cenę schudnąć i kontrolować swoje ciało, tak jak robiła to dotychczas.
(143 strony)


MOJA OPINIA 
Od dłuższego już czasu ineteresuje mnie temat zaburzeń odżywiania. I choć przeczytałam już mnóstwo książek na ten temat, nadal staram się uzupełniać moją wiedzę. Kiedy trafiłam na książkę Pani Hassenmüller, podchodziłam do niej z dystansem i ...hmm... brakiem zaufania, ponieważ "W sidłach anoreksji" jest historią fikcyjną. I wydawało mi się, że skoro moich wysokich oczekiwań nie spełniały historie pisane przez kobiety, które choroby doświadczyły na własnej skórze, to tym bardziej nie uda się to pani, która z anoreksją, za pewne, niewiele miała wspólnego. Jednak postanowiłam zaryzykować i sięgnąć po tę szczuplutką, "anorektyczną", bo zaledwie 140 stronicową książeczkę...

Bohaterką przedstawionej historii jest Maja. Młoda dziewczyna, która z przerażeniem odkrywa, że zaczyna dojrzewać... Wie, że niebawem jej filigranowe ciało nabierze bardziej kobiecych kształtów i nie potrafi się z tym pogodzić. Zaczyna stosować dietę odchudzającą. Po pewnym czasie traci nad nią kontrolę i popada w anoreksję...

Tak w skrócie możemy opisać tę historię. Jednak chciałabym sięgnąć nieco dalej i zagłębić się zarówno w problematykę, jak i życie głównej bohaterki.
Czym jest anoreksja i na czym polega, scharakteryzowałam już dość dokładnie podczas omawiania "Chudej" autorstwa Judith Fathallah. W dzisiejszych czasach jest to choroba dość znana. Zewsząd spoglądają na nas wychudzone aktorki i modelki, a ideał kobiecego piękna przedstwiany jest jako wystające żebra, wystająca miednica... Anoreksja jest coraz częściej spotykana, ale jednak dla większości ludzi i tak nadal pozostanie niezrozumiała i uważana za fanaberie rozkapryszonych kobiet (ale warto wspomnieć, że zdarzają się też przypadki anoreksji wśród mężczyzn). Człowiek został tak sprytnie stworzony przez naturę, aby automatycznie zaspokajać swoje fizjologiczne potrzeby. Jedną z tych potrzeb jest głód. Musimy jeść, by zaopatrzać organizm w składniki odżywcze, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Kiedy nie dostarczamy naszemu organizmowi niezbędnego pożywienia, skutki będą bolesne i niebezpieczne w skutkach. Musimy jeść, by żyć! I to dla większości ludzi jest absolutnie zrozumiałe, normalne, naturalne... Jednak nie dla wszystkich. Jak to się dzieje, że tak naturalne zachowania stają się dla niektórych tak wielkim problemem?! Dlaczego odmawiają sobie pożywienia, głodzą się, doskonale zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa na jakie się narażają?! I ja właśnie na te pytania próbuję znaleźć odpowiedzi...

Anoreksja jest chorobą psychiczną. Więc jej problem leży głęboko w duszy i umyśle... Kto jednak jest na nią najbardziej narażony? W tym miejscu chciałabym Wam przedstawić właśnie Maję... Jest ona idealnym przkładem, osoby narażonej na zaburzenia odżywiania. Maja zawsze była idealna! Inteligentna, zdolna, ponadprzeciętna. Zdobywała w szkole najwyższe oceny, wygrywała wszelkie konkursy. Robiła wszystko, aby zadowolić wymagającą matkę, gdyż miała błędne poczucie, iż miłość matki zdobywa tylko najlepszymi ocenami. Przyjaciółki matki zachwycały się jej dostojną aparycją, której nieodłącznym elementem była filigranowa budowa ciała. Kiedy Maja zaczęła dojrzewać, za wszelką cenę starała się uniknąć pojawienia się kobiecych krągłości... Dlaczego? Podejrzewam, że właśnie ze zględu na słyszane pochwały i zachwyty nad filigranową i dziewczęcą sylwetką. Bała się, że kiedy jej ciało się zaokrągli straci względy matki! Zaczęła się więc odchudzać... Obdarzona silną wolą niepostrzeżenie zaczęła używać jej przeciw sobie...
Dodatkowym impulsem sprzyjającym rodzącym się zaburzeniom, była śmierć ojca, z który Maja była bardzo związana. Po jego śmierci, nie miała gdzie skryć się przed niezadowoleniem matki, po otrzymaniu choćby niższej od oczekiwań matki, oceny w szkole... Mai została już tylko matka, o której miłość i względy musiała starać się wzorową postawą. Nic więc dziwnego, że w tych okolicznościach dieta wyrwała się Mai z rąk.
Matka Mai została przedstwaiona jako postać negatywna. Dodatkowo traktująca chorobę córki jako jej fanaberie!

Z nieskrywanym zdziwieniem muszę przyznać, że Pani Hassenmüller o wiele wnikliwiej przedstwiła nam problem anoreksji, niż niejedna autorka pisząca o swoich osobistych zmaganiach z tą chorobą! Stąd też moja wysoka ocena! Jest to cieniutka historia, zawarta na zaledwie 140 stronach, jednak bardzo dobrze i dość wnikliwie opisuje nam problem. Dodatkowo, co zdecydowanie działa na korzyść, jest ona napisana łatwym i przystępnym językiem. Czytając czuje się lekkość pióra autorki! Dokładnie przedstawiony został początek choroby, jej powód a i zarówno cały czas jej trwania jest opisany dokładnie. Jedyne czego mi tu brakuje to proces jej przezwyciężania... cała terapia i walka o siebie! Tak, tego mi zabrakło i gdyby autorka przedstwiła w książce ten proces moja ocena byłaby jeszcze wyższa. Mimo to nie jest źle! I uważam, że chcąc dowiedzieć się czegośo anoreksji, zdecydowanie lepiej sięgnąć po tę pozycję, niż wiele innych,które zostały napisane na podstawie własnych przeżyć!


CYTATY

„Ale czy Skylar nie powiedziała, że życie i miłość są pełne ryzyka? Jeśli człowiek nie ryzykuje, to jest martwy już za życia...”

„Czytanie to kino w głowie.”

„Naprawdę martwy jest ten, kogo nie ma już w naszym sercu...”

„Nikt jej w życiu nie uderzył, ale słowa też potrafią ranić...”

„Wiesz, która z moich decyzji była najważniejsza? Najważniejszą decyzją była ta, aby zacząć używać własnej woli z pożytkiem dla siebie, a nie przeciw sobie!”

środa, 25 kwietnia 2012

"ZIELONA MILA" - Stephen King

„Każdego z nas czeka śmierć, bez
wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila
wydaje się taka długa.”


OPIS WYDAWCY
Rok 1932. W USA trwa Wielki Kryzys; panuje głód i bezrobocie. Paul Edgecombe pracuje jako strażnik w więzieniu Cold Mountain, do którego trafiają ci, na których państwo postawiło już krzyżyk. To dla nich przeznaczone jest specjalne pomieszczenie przylegające do bloku E, gdzie na drewnianym podium stoi krzesło elektryczne zwane Starą Iskrówą. Ostatnia droga każdego z więźniów będzie prowadzić po zielonym linoleum.
Nikt nie wydaje się bardziej zasługiwać na śmierć niż John Coffrey, czarny olbrzym, skazany za przerażającą zbrodnię, której dopuścił się na dwóch małych dziewczynkach. Nie mogłem nic pomóc, powtarzał, gdy go schwytano. Próbowałem to cofnąć, ale było już za późno... Ten, kto sądzi, że wymierzenie sprawiedliwości okaże się łatwe i proste, jest w wielkim błędzie - o czym przekona się podejmując z Johnem Coffeyem kosfilm został narzmarną podróż przez Zieloną Milę...

(415 stron)



MOJA OPINIA 
Film pt "Zielona mila" zna chyba każdy... Śmiało można uznać go za klasykę kina. Każdy pamięta postać strażnika więziennego Paula Edgecombe, wzorowo zagranego przez jednego z najlepszych aktorów naszych czasów - Toma Hanksa. Nikomu tez nie umknie z pamięci postać ogromnego czarnoskórego skazańca Coffey'a, granego przez Michaela Clarke Duncana. I nikt, kto obejrzał choć raz tę wybitną ekranizację, nie zapomni całej przedstawionej w nim wzruszającej historii.

"Zielona mila" jest to opowieść Paula. Poznajemy go jako starego człowieka, spędzającego resztę życia w domu spokojnej starości. Wspomina on swoją pracę stażnika więziennego na bloku śmierci. Wykonał tam dziesiątki wyroków, lecz żaden ze skazańców nie utkwił mu tak w pamięci jak John Coffey... Niewinny John Coffey... Omyłkowo uznany za winnego, człowiek o wielkim dobrym sercu, nie rozumiejący podłości tego świata.

Po książkę sięgnęłam zaraz po obejrzeniu ekranizacji i wiedziałam, że się nie zawiodę! Zarówno książka jak i film wzrusza i podejrzewam, że każdemu odbiorcy zakręciła się chociaż jedna łezka w oku... Tak jak mnie. Historia pochłonęła mnie od pierwszych stron. Bardzo dobrze napisana w specyficznym stylu z jakiego znany jest King! Czyta się łatwo, autor nie zamęcza czytelnika niepotrzebnymi opisami i zbędnymi, nic nie wnoszącymi wątkami. Poza tym, co ważne, książka nie przynudza, nie ciągnie się... za to wzbudza w czytelniku emocje nie mniejsze niż genialna ekranizacja! Ja byłam zachwycona całą historią. Wzruszyłam się wielokrotnie i choć uwielbiam książki, które wywołują we mnie całą gamę uczuć, uwielbiam wzruszające historie, które kończą się tragicznie, to w przypadku tej powieści żałowałam, że zakończyła się ona tak, a nie inaczej...

Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z zainteresowaniem śledziałam kolejne wydarzenia, z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony powieści, zagłebiając się w przedstawione wydarzenia. Poznając kolejno bohaterów zaczynałam odczuwać wobec jednych sympatię, wobec innych niechęć... Spore emocje wywoływały we mnie sceny przedstawiające kolejne egzekucje skazańców. Choć byli zbrodniarzami, niektórzy wywoływali we mnie pozytywne emocje i ze łzami w oczach śledziłam ich pobyt w celi śmierci... Sceny egzekucji przyprawiały mnie o gęsią skórkę oraz... żal. Ponieważ nie jestem zwolenniczką kary śmierci. Nawet wobec wyjątkowo okrutnych zwyrodnialców, morderców. Uważam, że powinni dozywotnio gnić w więzieniu, ale ŻYĆ i ponosić ciężar bytu z poczuciem winy, nie raz z wyrzutami sumienia. A odpowiednią karę wymierzy im Bóg. Bóg wymierza sprawiedliwość! Czyjeś życie, nawet wielkich zbrodniarzy, nie powinno zależeć od innego człowieka... Należy mieć szacunek dla każdego ludzkiego istnienia! A przez karę śmierci, w moich oczach, coraz bardziej upodabniamy się do zwierząt... Tak, wiem. To kontorwersyjny temat i można by długo o nim dyskutować. Mnie cieszy jednak to, że w naszym kraju nie wykonujemy takich egzekucji...

Cóż więcej mogę napisać? Tylko tyle, że tę powieść polecam każdemu! To wspaniała, wzruszająca powieść, która dostarczy wielkich emocji, każdemu kto po nią sięgnie...


CYTATY

„Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa."

„Nawet dziwna miłość jest lepsza od braku miłości."

„Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas."

„Śniłam o Tobie. Śniłam, że błądzisz gdzieś w mroku, podobnie jak ja. Odnaleźliśmy się.”

„Ale ludzie kochają hipokrytów - rozpoznają w nich samych siebie i zawsze robi im się ciepło na sercu, gdy złapie się kogoś innego ze spuszczonymi gatkami i kutasem na wierzchu.”

„Rozumiałem, co czuje, lecz moim zdaniem nie miała racji. Pan Dzwoneczek lubił gonić i popychać przed soba szpulkę; po wszystkich tych latach wciąż bardzo to lubił. Wszyscy powinniśmy tak wytrwale dochowywać wierności naszym pasjom.”


„Czy myśli pan, że jeśli człowiek szczerze żałuje tego, co zrobił, może wrócić do czasu, który był dla niego najszczęśliwszy, i żyć w nim całą wieczność? Czy tak wygląda niebo?”


„Jeśli człowiek nie pamięta, kto go skrzywdził, nie zawraca sobie tym głowy w nocy.”

„Przykro mi, że jestem tym, czym jestem.”


„Staraj się znosić to dzień po dniu i resztę zostaw Bogu. Nie jesteś w stanie zrobić niczego więcej.”

„Zabił je ich miłością, ich wzajemną miłością. Teraz pan widzi jak to jest. Tak jest codziennie... na całym świecie.”

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...