sobota, 12 lipca 2014

Konkurs z Diabłem... !

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest mieć zakorzenione głęboko w sobie czyste zło? Zastanawialiście się, jakie byłoby Wasze postępowanie, gdybyście tylko poprzez odebranie życia drugiej osobie, mogli doświadczyć uczucia potocznie nazywanego szczęściem? Czy będąc świadomym ryzyka, dalibyście się ponieść pokusie spełnienia, czy z obawy o własne bezpieczeństwo przeżylibyście całe życie nie dając sobie szansy na choćby chwilę szczęścia?

A co jeśli dodatkowo Wasze życie przypominałoby spełnienie marzeń? Mieszkalibyście w penthousie na ostatnim piętrze, jeździli sportowym samochodem i budzili się u boku prawdziwej piękności. Czy zaryzykowalibyście stratę tego wszystkiego dla ukojenia zranionej duszy?

A gdybyście się odważyli…? Czy pierwszy raz byłby ostatnim? 
A może zapragnęlibyście zapewnić duszy szczęście jeszcze raz, potem znowu i znowu…

Opowiedzcie, który seryjny morderca wzbudził w Was swoimi czynami największy strach, a może nawet podziw, a autor najciekawszej opinii dostanie możliwość wejścia do głowy prawdziwego psychopaty!

Czytając "Pamiętnik Diabła" poznacie człowieka, który jest w stanie poświęcić wszystko, aby przez moment poczuć namiastkę szczęścia. Zwycięzca konkursu po 440 stronicowej wycieczce do piekła może całkowicie zmienić swój pogląd na definicję słów „dobro” i „zło”...

                                                                      ***
                                     
Aby mieć możliwość wygrania książki "Pamiętnik Diabła" z dedykacją od samego autora, należy odpowiedzieć na powyższe pytanie w komentarzu pod postem konkursowym! 

Dodatkowo proszę zostawić adres email, abym mogła się z Wami skontaktować w razie wygranej! :) Wskazane też - udostępnić baner konkursowy :)

Konkurs trwa do 26.07 
następnego dnia zostanie wybrany zwycięzca, 
przez komisję, w skład której wchodzą:
- autorka bloga Renata Zub
- autor książki pan Adrian Bednarek! :)

POWODZENIA! :)

Oficjalna strona książki KLIK

piątek, 11 lipca 2014

"Ulubione rzeczy" - S.J. Bolton

Gatunek: THRILLER, KRYMINAŁ
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 416
Oprawa: miękka 

Tłumaczenie: Agnieszka Kabala
Wydawnictwo: Amber



Okładki pozycji wychodzących spod skrzydeł wydawnictwa Amber, zawsze wyjątkowo przyciągają mój wzrok. Czym szczególnym się wyróżniają? Sama nie wiem, ale mają w sobie to coś! Ich grafika po prostu idealnie trafia w mój gust. A jeśli jeszcze zawartość spełnia oczekiwania, mamy już do czynienia z pełnią szczęścia! :D W taki właśnie sposób moją uwagę przykuła książka "Karuzela samobójczyń", której autorką jest pani Bolton...  ale ponieważ w bibliotece nie posiadają tego tytułu, stwierdziłam, że na początek zadowolę się inną książką z dorobku autorki... "Ulubione rzeczy".

Młoda policjantka z wydziału przestępstw seksualnych, Lacey Flint, staje się przypadkowo świadkiem morderstwa. Na jej rękach umiera kobieta, zaatakowana przez nieznanego napastnika, który niezauważony ucieka z miejsca zdarzenia. Jak się później okazuje jest to dopiero pierwsze z okrutnych morderstw, których ofiarami są kobiety. Dodatkowo morderca zostawia ślady prowadzące do młodej policjantki... Niedługo potem Lacey Flint, niegdyś zafascynowana postacią Kuby Rozpruwacza, odkrywa, że ostatnie zbrodnie do złudzenia przypominają dzieła legendarnego mordercy i zostały popełnione w rocznice zbrodni Rozpruwacza... Czyżby pojawił się naśladowca?


"W 1988 roku Rozpruwacz chwycił Annie za szyję i poddusił ją mocno, po czym obalił na ziemię. Klęcząc nad swoją ofiarą, poderżnął jej gardło tak głęboko, że omal nie odciął jej głowy. Potem pochylił się do przodu, zdarł jej spódnicę, żeby odsłonić brzuch, i zaczął chlastać nożem. Wyciął kawałki skóry, wywlókł wnętrzności i tkankę łączną, rozciągnął je po ciele. Macicę usunął całkowicie. Podciągnął nogi Annie - bez wątpienia planował zrobić więcej, ale został spłoszony..."

Jak już wspomniałam, było to moje pierwsze spotkanie z panią Bolton. Zwykle kiedy po raz pierwszy sięgamy po książkę autora, którego jeszcze nie znamy, towarzyszą nam spore emocje. Nie wiemy czego się spodziewać. Nie znamy stylu autora, nie znamy jego mocnych i słabych stron. Jest to jak ryzykowna podróż w nieznane. Może okazać się fascynującą przygodą, nudnym spacerkiem lub wręcz walką o przetrwanie... :) I taką niewiadomą była dla mnie ta książka. Na szczęście tym razem moje nadzieje zostały spełnione i otwarcie przyznaję - znalazłam to, czego szukałam!

Miłym zaskoczeniem było dla mnie przyjemne pióro, którym posługuje się pani Bolton. Pisze ona w bardzo przystępny sposób, nie używając zawiłego słownictwa. Czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Autorka nie zanudza nas zbędnymi opisami, wątkami i nie męczy mnogością bohaterów. W książce jest tylko to, co konieczne. Bohaterów jest niewielu, lecz każdy z nich dokładnie wykreowany i dopracowany w najmniejszych szczegółach. Główna bohaterka, policjantka Flint, jest postacią niezwykle barwną i choć stoi po stronie prawa, skrywa wiele mrocznych tajemnic, a odkrywanie ich na łamach powieści zafunduje nam sporo emocji. Jednym słowem strona techniczna książki prezentuje się przyzwoicie. A co z fabułą? Fabuła to już całkiem inna bajka!

"Myślę, że Anie była świadoma przez większość czasu. Duszenie obezwładniło ją, ale nie zabiło. Myślę, że czuła nóż na gardle, zaznała przerażenia, jakie ogarnia człowieka, kiedy nie może krzyczeć. Myślę, że leżąc na zimnych, twardych kamieniach czy w mokrym błocie podwórka przy Hanbury, doświadczyła bólu, jakiego oby nie doświadczył nikt z nas; czekała, aż ciemność w jej głowie rozrośnie się, i zdawała sobie sprawę, że kiedy zamknie oczy, zrobi to po raz ostatni..." 

Strona techniczna książki wypadła bardzo dobrze, natomiast fabuła wygląda jeszcze lepiej! Wciąga i intryguje już od początku! Książka ma ponad 400 stron jednak czyta się ja niezwykle szybko i przyjemnie, ponieważ kiedy się zacznie, ciężko odłożyć ją z powrotem na półkę! Ja znalazłam w niej wszystko to, czego szukałam. Była tam zbrodnia, intryga, krew, dreszczyk grozy przebiegający po plecach i zagadka z Kubą Rozpruwaczem w tle... Mocne, drastyczne opisy, dużo ofiar... to lubię! Autorka dobrze prowadzi akcję i umiejętnie buduje napięcie przez całą historię, dzięki czemu ani przez chwilę nie mamy poczucia monotonii i znużenia. Na nudę nie ma tu miejsca! Ponadto rewelacyjne, zaskakujące zakończenie zwala kapcie z nóg! :) Ostatnie strony powieści odebrały mi mowę... a po skończeniu i odłożeniu powieści długo jeszcze nie mogłam wyjść z wrażenia! Co tu dużo mówić - Pani Bolton rozłożyła mnie na łopatki.

Jedno wiem na pewno - zapoznam się z pozostałymi tytułami z dorobku autorki. Najszybciej jak się da! Jestem przekonana, że będzie to dobry wybór. Wielkie emocje, dreszczyk grozy, zagadka i zbrodnie naśladujące czyny Kuby Rozpruwacza, to zdecydowanie dobra zapowiedź do kolejnych przygód Lacey Flint. "Ulubione rzeczy" szczerze mnie zachwyciły i polecam każdemu, kto ma ochotę na intrygującą zagadkę z zaskakującym finałem. 


"Kiedy wszystko wyślizguje ci się z rąk, 
duma jest jedyną rzeczą, którą możesz zachować..."


wtorek, 1 lipca 2014

"Rany kamieni" - Simon Beckett

Gatunek: THRILLER, KRYMINAŁ
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 336
Oprawa: miękka 

Tłumaczenie: Radosław Januszewski
Wydawnictwo: Amber


Jakiś czas temu Simon Beckett powalił mnie na kolana. Serię przygód antropologa sądowego, Davida Huntera, przeczytałam niemal jednym tchem. Wszystkie cztery części, jedną po drugiej i wszystkie szczerze mnie zachwyciły! Do tego stopnia, że delektowałam się każdym słowem i żal mi było kończyć ostatnią część, ponieważ świadomość, że żadna kolejna na mnie nie czeka, nie była pocieszająca. Więc kiedy zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Amber nową pozycję tego autora od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Czy zachwyciła mnie tak samo jak poprzednie?

Poznajemy go kiedy ucieka... Czegoś się boi. Bardzo się boi, lecz nie wiemy czego. Nie wiemy też czy jest ofiarą, czy przestępcą. Nie wiemy o nim nic, prócz tego, że przybył z innego kraju i ma ze sobą plecak z tajemniczym pakunkiem oraz zdjęciem kobiety. Ucieka... Wpada w leśną pułapkę zastawioną na dzikie zwierzęta i trafia na położoną na uboczu farmę. W czasie rekonwalescencji i bliższym poznaniu mieszkańców farmy oraz mieszkańców pobliskiego miasteczka, zauważa, że jego gospodarze skrywają jakąś ponurą tajemnicę... i to zapewne niejedną.

"Ludzie żyją własnym życiem i próżnością jest sądzić, 
że odgrywamy w nim jakąś większą rolę"

Po serii przygód doktora Huntera, pan Beckett wskoczył niemal automatycznie na sam szczyt w moim prywatnym rankingu ulubionych pisarzy. Kolejną jego książkę mogłabym brać w ciemno, bez uprzedniego czytania opisu, recenzji, a nawet patrzenia na okładkę! Byłam przekonana, że nie jest w stanie mnie już zawieść. Do nowej lektury zasiadłam więc z wielkim zapałem, przekonana, że znów czeka mnie kilka godzin wspaniałej przygody, zawiłej intrygi, drastycznych opisów. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem mój zapał coraz bardziej malał i malał... A początkowy entuzjazm powoli ustępował miejsca znudzeniu i wielkiemu rozczarowaniu. Broniłam się jak mogłam, długo kurczowo trzymałam się nadziei i przekonania, że przecież to mój Beckett! - Na pewno co najmniej w połowie się rozkręci i wbije mnie w kanapę! Nic takiego się jednak nie stało...

Po przyjemnym dreszczyku emocji, który towarzyszył mi przy poprzednich książkach autora, nie zostało ani śladu. Brakowało mi tu zwłok, mocnych opisów, brakowało grozy, intrygi i przede wszystkim ...akcji! Na początku zapowiadało się nawet ciekawie - poznajemy bohatera, który przed czymś ucieka, czegoś się boi. Nie wiemy kim jest, ani czego się obawia. Podczas ucieczki wpada w pułapkę i zostaje ocalony przez dwie kobiety zamieszkujące pobliska farmę. Zostaje tam na dłużej, na czas rekonwalescencji. Pomaga w remoncie gospodarstwa, zdrowieje, poznaje mieszkańców i ...nic się nie dzieje! Kiedy w historii pojawiły się umieszczone w pobliskim zagajniku, tajemnicze posągi, moja wyobraźnia ruszyła pełną parą! Oczyma wyobraźni widziałam jak z ich pęknięć sączy się krew... Jak okazują się one mogiłami wścibskich sąsiadów... Poniosło mnie? Zdecydowanie, gdyż według autora owe kamienne posągi po prostu sobie tam ...stoją! Stoją i nie odgrywają w książce jakieś większej, znaczącej roli.

Jedynie końcówka i cały finał powieści może lekko zaskoczyć i zadziwić. Jednak w stopniu umiarkowanym, gdyż moje kapcie pozostały w swojej dotychczasowej pozycji :) Dobre i to! Skoro wynudziłam się przez 300 "pierwszych" stron powieści, to z wielką przyjemnością przyjęłam chociaż zaskakującą końcówkę! Czy straciłam czas? Nie do końca. Momentami robiło się ciekawie. Były fragmenty, które czytało się z przyjemnością i zainteresowaniem, jednak podsumowując całość, było ich zdecydowanie za mało! "Rany kamieni" to był inny Beckett. Całkowicie różniący się od tego, którego wcześniej poznałam. Jednak jedno pozostało bez zmian - lekki i przyjemny styl. Prosty język, którym posługuje się autor. Jednak ze wcześniejszych dawek emocji, budowania napięcia i podkręcania akcji, pozostało niewiele.

Wynudziłam się, rozczarowałam, zawiodłam... ale wybaczam i mimo wszystko czekam z niecierpliwością na kolejną pozycję pana Becketta. Na pewno dam jej szansę. Na pewno sięgnę po nią z entuzjazmem i wcześniejszym zapałem, ciekawa co tym razem przygotował. W końcu każdemu może trafić się gorszy dzień, gorszy okres, małe załamanie dobrej passy... Nawet ponadczasowy król powieści grozy, Stephen King, ma swoje lepsze i gorsze powieści. Tak i Simon Beckett po rewelacyjnej serii z doktorem Hunterem nieco obniżył swój poziom, co nie było trudne, gdyż "Chemia śmierci" i jej kontynuacje bez wątpienia postawiły poprzeczkę bardzo wysoko! 

sobota, 28 czerwca 2014

Wyniki konkursu - Bierz co chcesz! :)

Witajcie!
Z małym opóźnieniem, ale oto są - wyniki konkursu "Bierz co chcesz" :) 
Według zasad zwycięzca otrzymuje wybraną przez siebie książkę! Druga nagrodę przyznaję również jednemu z obserwatorów bloga, który zgłosił chęć udziału w konkursie :) 
Przypominam jakie książki były do wyboru:



Jak przebiegło losowanie? w nieco inny sposób niż zwykle... nie było karteczek z imionami, szklanego półmiska, maszyny losującej... :) była za to pomoc przyjaciela, który miał za zadanie podać mi dwa numerki od 1 do 36... :) Oczywiście każdy numerek odpowiadał kolejnemu zgłoszeniu w konkursie :)
 
Nagrody otrzymują...

Numer 14
pod którym znajduje się zgłoszenie Kamila po "Rzeki Czarnego Księżyca"

oraz numer 25
pod którym obserwatorka Villemo wyraża chęć przygarnięcia "Krwawej gorączki"


Serdecznie gratuluję zwycięzcom! :) 
Za chwil parę otrzymają oni wiadomość email z prośbą o podanie adresu do wysyłki! :)

Dziękuję za udział w konkursie i pozdrawiam
Renata Zub

środa, 18 czerwca 2014

"Opowieść niewiernej" - Magdalena Witkiewicz

Gatunek: OBYCZAJOWA
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 224
Oprawa: miękka 

Wydawnictwo: Świat Książki


"Zdrada zawsze była dla mnie czymś złym, haniebnym i obrzydliwym. Czymś co rujnuje związek, zabija miłość, niszczy marzenia, daje ogromne poczucie niesmaku. Myślałam, że cudzołożnicy zawsze gorzko żałują swoich czynów, spuszczają oczy i gęsto się tłumaczą, pragnąc przebaczenia. Ale... nigdy nie brałam pod uwagę, że to ja mogę zdradzać."

Zapytaj kogokolwiek o zdradę... brata, siostrę, sąsiada, kolegę, koleżankę, ciotkę, pana aptekarza czy panią na poczcie... Zapytaj co o niej myśli? Czy zdradziłaby? Czy potrafiłaby zdradę wybaczyć? Podejrzewam, że odpowiedź za każdym razem byłaby podobna - "Zdrady się nie wybacza! Ja nigdy nie byłabym zdolna do zdrady! Zdrada jest obrzydliwa! Jak tak można?!". Przy takich odpowiedziach, zastanawiające są wyniki ostatnich badań, że co 5 osoba zdradza... kto?! kiedy?! z kim?! Skoro wszyscy tak uparcie twierdzą, że zdrada jest zła i wszyscy z takim oburzeniem się o niej wypowiadają...?

Ewa myślała podobnie. Wydawało jej się, że nigdy nie posunęłaby się do tak haniebnego czynu jakim jest zdrada. Życie postanowiło jednak inaczej. Z pozoru miała wszystko to, czego potrzeba kobiecie... Przystojnego męża, dobrą pracę, mieszkanie w Trójmieście i rozpoczętą budowę domu w Krakowie. Maciek również dobrze zarabiał, był pracowity, a każdą wolną chwilę poświęcał na budowę ich wspólnego domu w Krakowie... jednak Ewa nie czuła się szczęśliwa, czy to właśnie to pchnęło ją w ramiona innego mężczyzny? 

Jakiś czas temu "Opowieść niewiernej" pojawiała się na co drugim blogu z recenzjami. Jednak wtedy wcale nie miałam szczególnej ochoty jej czytać. Wydawało mi się, że znajdę tam ckliwą historyjkę o zakazanej wielkiej miłości z nieprawego łoża. Tymczasem zostałam mile zaskoczona! Owszem znalazłam tam opowieść, ale nie o wielkiej miłości, która zdarzyła się za późno, a miłości która z czasem okazała się wielką pomyłką. Postać głównej bohaterki jest dopracowana w najmniejszych szczegółach i mimo, iż to ona jest tytułową niewierną, od początku dziewczyna zdobywa sympatię czytelnika! Zaskakujące prawda? Pozornie powinna być ona postacią negatywną, budzić w nas niechęć... Zdradza męża! A czy zdrada nie wydaje nam się czynem haniebnym i obrzydliwym, godnym pogardy? Mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową, co oznacza, że poznajemy historię z punktu widzenia głównej bohaterki. Poznajemy jej uczucia, emocje i wydaje nam się ona postacią niezwykle barwną, szczerą i rzeczywistą! 

Książkę czyta się bardzo łatwo, szybko i przyjemnie. Autorka posługuje się płynnym językiem, nie zanudza nas zbędnymi wątkami i opisami. Cała historia ma nieco ponad 220 stron, styl jakim jest napisana i sama fabuła sprawiają, że wystarczy poświęcić na nią dwa popołudnia. Ja często takie niewielkie książki traktuję jako "przerywnik" między dwiema pokaźniejszymi lub jedną bardzo opasłą książką. Ponadto przedstawiona opowieść intryguje i wciąga. Z przyjemnością poznajemy historię Ewy, jej emocje, życie, powody... I choć końcówka może nie być dla nas wielkim zaskoczeniem, to warto ją poznać i poświęcić na nią te kilka godzin. 

Książkę polecam osobom, które mają ochotę na chwilę oddechu... i chcieliby odpocząć od zawiłych intryg, wymyślnych fabuł, dziesiątek bohaterów i spędzić popołudnie spokojnie i leniwie. W tej pozycji nie będzie intryg, mordów, krwi, zagadki... ot, zwykła opowieść młodej kobiety, która posunęła się do czynu, który w społeczeństwie uważany jest za obrzydliwy i zły. Jest to lektura przede wszystkim dla kobiet i to raczej panie docenią tę historię... 

CYTATY
Kiedyś myślałam, że miłość polega na tym, że nie dostrzegamy wad drugiej osoby. Teraz jestem przekonana, że byłam w błędzie. Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałość partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko...

Nie wiedziałam wtedy, ze z małżeństwem jest jak z nową posadą: ile na początku wynegocjujesz, tyle masz. Potem bardzo trudno zmienić warunki – zarówno pracy, jak i życia. Mechanizm działania jest dokładnie taki sam.

Dobranoc-nie-gadaj-tyle-bo-jutro-mam-ciężki-dzień. Pojutrze-też-mam-ciężki-dzień. Tydzień-mam-ciężki. Miesiąc-mam-ciężki. Życie też.

Zobaczyłam też, że można uciekać z ramion jednego mężczyzny, by potem wpaść w objęcia drugiego. I kochać. Czekać. Tęsknić. Jedno jest pewne, potem nic nie jest już takie samo...

Mąż idealny, taki jak mój, zabija miłość powoli. Codziennie dolewa kroplę trucizny, której odrobina nie szkodzi, ale gdy jest jej więcej, ma działanie śmiertelne...

"Kiedyś przeczytałam w jakimś artykule, że najczęściej kobiece zdrady są spowodowane zaniedbaniami ze strony mężczyzn... Czyżby to właśnie pchnęło mnie w ramiona innego mężczyzny?"

"Naprawdę można cofnąć czas, jeśli się tego bardzo chce. Czasem tylko nie potrafimy tego zrobić. Nie wiemy, gdzie nacisnąć, by wskazówki się przekręciły w odwrotnym kierunku.
Ten przycisk mamy w sobie i od siebie trzeba zacząć."

"Zdrada zawsze była dla mnie czymś złym, haniebnym i obrzydliwym. Czymś co rujnuje związek, zabija miłość, niszczy marzenia, daje ogromne poczucie niesmaku. Myślałam, że cudzołożnicy zawsze gorzko żałują swoich czynów, spuszczają oczy i gęsto się tłumaczą, pragnąc przebaczenia. Ale... nigdy nie brałam pod uwagę, że to ja mogę zdradzać."
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...