piątek, 27 stycznia 2017

Yut Chia - największa gwiazda Nowojorskiego Metra...


Życie w Nowym Jorku pędzi jak szalone. Ludzie cały czas gdzieś się spieszą, za czymś gonią... i czasem mam wrażenie, że przez tę gonitwę przecieka im przez palce, wszystko co w życiu najważniejsze. Mają niewiele czasu dla rodziny i przyjaciół. Mają niewiele czasu na przyjemności i ani chwili dla siebie. Żyją w ciągłym biegu. Jest tu jednak jeden młody mężczyzna, który czyni cuda. Potrafi zatrzymać czas i każdemu podarować błogą chwilę zapomnienia. I jeśli spotkasz go na swojej drodze, czeka cię spora dawka emocji. Potrafi on bowiem sprawić, że ludzie pochłonięci szalonym pędem, przystaną na chwilę i jak zaczarowani wsłuchają się w jego opowieść. Czy rzuca on zaklęcia? Nie. Czy czaruje? Owszem. Czaruje i rzuca uroki swoim nieprawdopodobnym talentem. Swoimi skrzypcami i muzyką... A kto usłyszy go raz, chce słuchać cały czas.

Ja miałam przyjemność usłyszeć go już kilkakrotnie. Wracając z uczelni, w piątkowe popołudnie, spotkałam go na jednej ze stacji metra. Pierwsze spotkanie uznałam za zupełnie przypadkowe, gdyż w nowojorskim metrze codziennie można spotkać utalentowane osoby, które swoim talentem zarabiają na życie. Usłyszałam z dala dźwięk skrzypiec i choć, jak wszyscy tutaj, szalenie się spieszyłam, podeszłam bliżej i wtopiłam się w słuchający go tłum. I byłam oczarowana... Jedna melodia, druga, trzecia... Od jego występu oderwał mnie tylko dzwonek telefonu i zniecierpliwieni, czekający na mnie znajomi. Pobiegłam na pociąg, żałując że nie mogę zostać dłużej. Jednak jego muzyka towarzyszyła mi do samego wieczora. Dwa tygodnie później spotkałam go znów na tej samej stacji metra! Potem znów, i znów... To nie mógł być przypadek! W Nowym Jorku żyje ponad 8 mln ludzi! A my, całkiem sobie obcy, tak całkiem przypadkiem spotykamy się na tej samej stacji metra i to w różne dni tygodnia, o różnej porze?! Żadnego człowieka, który staje na naszej drodze nie spotykamy przypadkiem... Wierzę, że i my dwoje po coś spotkaliśmy się kilkakrotnie w tym ogromnym mieście. Może właśnie po to, żebym napisała ten tekst, abyście i wy mogli poznać jego niezwykły talent i jego historię?

Yut Chia - the biggest star of the New York subway...


New York is a really fast-paced city. The people here are in a constant rush. Sometimes I have a feeling that because of that haste the really important things slip through their fingers. They have little time for fun and even less for themselves. They are always in a hurry. However, there is one young man who makes miracles. He can make people stop for a moment and forget about the whole world. If you ever meet him on your way, you will be offered quite a dose of emotions. He can make people absorbed by their crazy busy lives stop for a moment and listen to his story. Does he cast spells? No. Does he do magic? Oh, yes he does. He does magic and charms with his exceptional talent, the violin and music. And whoever hears him once will definitely want to listen to him more.

I had this pleasure to have listened to his music several times. When I was heading home from school on a Friday afternoon I met him at one of the subway stations. I considered it to be purely accidental, as there are lots of gifted people on the New York’s subway trying to make money using their skills. I heard the violin from a distance and even though I was in a hurry, as anyone else here, I stopped to listen to him together with the crowd of spectators that surrounded him. I was spellbound. One piece of music and another and yet another… The ringing of my cell phone finally diverted my attention. My friends were calling me as they had been waiting me for a while then… I rushed for the train feeling sorry I couldn’t stay any longer. But his music was with me the whole evening. Two weeks later I met him at the same subway station. Then again and again… that couldn’t have been a coincidence! There are over 8 million people in New York. Why would we, total strangers meet at the same place but on various days of the week and at various times of the day? We don’t meet anyone by chance. I believe there is an explanation why the two of us met several times in this enormous city. Perhaps the reason was for me to write this article about him so that you all could learn about his talent and hear his story.

sobota, 21 stycznia 2017

Sława wyniszczyła ją psychicznie... Co się stało z Malin Berggren, pierwszą wokalistką Ace of Base?!


Dzieci lat 90' ręka do góry! Przyszłam na świat pod koniec 1985 roku, co znaczy, że najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa przypadały na lata 90'... Nie było komputerów, nie było Internetu, ani telefonów komórkowych, więc ze znajomymi grało się na boisku, a nie w sieci. Zaskoczę Was jednak... było już kino! I to wcale nie nieme :) Była też muzyka i na Vivie i MTV jeszcze nawet ją puszczano. Kiedy miałam 8 lat i Fasolki były już obciachem, a Justin Bieber odbywał dopiero wyścig do komórki jajowej, byłam wielką fanką zespołu Ace of Base. Miałam nawet ich oryginalną kasetę, słuchałam jej w kółko, a z BRAVO wycinałam wszystkie artykuły na temat zespołu...

wtorek, 17 stycznia 2017

"Las samobójców" - recenzja filmu...

"LAS SAMOBÓJCÓW"
Tytuł oryginalny: The Forest
Gatunek: horror
Reżyseria: Jason Zada
Scenariusz: Antosca, Cornwell, Ketai
Produkcja: USA
Premiera: styczeń 2016

OBSADA:

Sara Price - Natalie Dormer
Jess Price - Natalie Dormer

Aiden - Taylor Kinney
Michi - Yukiyoshi Ozawa



Sara i Jess Price, to siostry bliźniaczki, które od dzieciństwa łączy bardzo silna, wyjątkowa więź. Jako małe dziewczynki straciły rodziców w wyniku wypadku. Wychowywała je babcia, miały tylko siebie i były nierozłączne. Jakiś czas temu Jess przeprowadziła się do Japonii, Sara została w USA, ale nawet oddalone od siebie o tysiące kilometrów przeczuwają kiedy z siostrą dzieje się coś złego i potrafią interweniować. Zwykle interweniuje Sara. Gdyż Jess miewa stany depresyjne i ma już próby samobójcze za sobą. Pewnego dnia Sara otrzymuje wiadomość, że jej siostra zaginęła. Poszła do lasu Aokigahara, zwanym "Lasem samobójców", gdyż udają się tam ludzie z zamiarem targnięcia się na swoje życie. Podobno nikt po spędzonej tam nocy, nie wraca żywy. Sara wyrusza do Japonii z zamiarem odnalezienia siostry...

środa, 11 stycznia 2017

"Dziewczyna z pociągu" - książka kontra film.








    KSIĄŻKA kontra FILM









Książka "Dziewczyna z pociągu" autorstwa pani Pauli Hawkins przeżywała swego czasu prawdziwe oblężenie i cieszyła się ogromną popularnością. Mówili o niej wszyscy. Była wszędzie. I czytali ją wszyscy. Jej reklamę widziałam na każdej stronie, jaką otworzyłam w internecie. Bałam się, że pewnego dnia wyskoczy z mojej lodówki kiedy tylko otworzę drzwiczki. Natomiast film wyreżyserowany przez Tate Tylor został zapowiedziany, pojawił się i ...zniknął. Tak jak o książce mówiono przez długi czas, tak o filmie nie mówi się już wcale. Ja natomiast po książkę sięgnęłam późno, za to filmu wyczekiwałam z niecierpliwością. Dziś jestem już po obu spotkaniach z tytułową dziewczyną... Jeśli chcecie poznać moje wrażenia, zapraszam do dalszej lektury postu. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...