*zdjęcie zaczerpnięte z internetu - www.likely.pl* |
Właśnie... co recenzujemy? Skąd w ogóle wpadł mi do głowy pomysł na ten wpis? Z Waszych komentarzy na sąsiadujących blogach... Wystarczył dokładnie jeden komentarz abym zaczęła się zastanawiać - Co recenzujemy?! Kto o tym decyduje?! Kto ma na to wpływ?!
Rzecz jasna o recenzji, która pojawia się na blogu zwykle decyduje sam bloger. Nawet kiedy współpracuje z wydawnictwami, zwykle bywa tak, że on sam wybiera sobie książki, które chciałby przeczytać i opisać... Tak przynajmniej zawsze wyglądały moje współprace - nie dostawałam książek, o które nie prosiłam. Poza tym nie wszystkie recenzje, które pojawiają się na blogach, wynikają tylko i wyłącznie ze współprac recenzenckich. Podejrzewam, że każdy z nas zostawia sobie jeszcze chwile czasu, na to aby przeczytać, coś z biblioteki, coś co lata świetności ma już za sobą...
Jednak pojawia się pytanie, zgoła odmienne - kto ma wpływ na to, co recenzujemy na blogu? Czy sami dobieramy sobie pozycje? Czy zwracamy uwagę na czytelników? Czy piszemy dla siebie? Czy pod publikę?! Nad tym, podejrzewam moglibyśmy długo dyskutować... Spotkałam się kiedyś z komentarzem osoby, która krytykowała blogerkę za recenzowanie pozycji ezoterycznych... i nie miało to podtekstów religijnych, chodziło konkretnie o gust i zainteresowania - owszem, może i niewiele osób lubi taką tematykę, lecz są osoby, które naprawdę się tym fascynują i naprawdę takie książki czytają dla przyjemności i po to, aby uzupełnić swoją wiedzę w danym temacie! Każdy lubi coś innego, każdy ma swój gust i zainteresowania... więc może by tak odrobina tolerancji? :) Ja sama nie zdecydowałabym się recenzować książeczek dla przedszkolaków... ale nie krytykuje nikogo, kto to robi! Choć sama tego nie robię, to rozumiem, że wiele osób przed przeczytaniem książeczki dziecku lubi zaczerpnąć opinii recenzenta. A sam recenzent znalazł taki sposób, aby urozmaicić swoją stronę i przyciągnąć kolejnych czytelników...
Od jakiegoś czasu czytam bardzo dużo książek o finansach, biznesie i samorozwoju... skoro je czytam, to również zaczęły się tu pojawiać ich recenzje. Głównie dlatego, że gdybym zrezygnowała z recenzowania takich pozycji, mój blog mógłby na tym troszkę ucierpieć, ponieważ ostatnio znacznie więcej czasu poświęcam na książki, które wnoszą coś do mojego samorozwoju. Co za tym idzie, mam mniej czasu na czytanie zwykłych powieści. Zauważyłam mniejsze zainteresowanie, mniej komentarzy przy takich pozycjach, choć wyświetlanie postów pozostaje niemal bez zmian. Starzy czytelnicy są mało zainteresowani, pojawiają się natomiast nowi, którzy właśnie tego szukali. Większość ludzi wcale nie interesuje się taką tematyką, lub zaczyna dość późno... Więc czy oznacza to, że powinnam zrezygnować z publikowania takich recenzji skoro odchodzą starzy czytelnicy lub zainteresowanie takimi wpisami jest nieco mniejsze?! Ja nie zrezygnuję, ale niestety są blogerzy, którzy to zrobią... a szkoda, bo aby zadowolić innych, po drodze zgubią siebie...
Każdy z nas się rozwija. Można to zaobserwować czytając każdą kolejną recenzję dowolnego blogera. Na niemal każdym blogu, kolejna recenzja jest coraz lepsza! Rozwijamy się na wiele sposobów - doskonalimy przez praktykę nasz warsztat pisarski, odkrywamy nowe gatunki literackie, wprowadzamy na bloga nowe tematyki. Dla jednych jest to film, dla innych kąciki dyskusyjne, lub recenzje książek o nowej tematyce, a jeszcze inni powoli wprowadzają każdy z tych elementów. Ja odkryłam nowe tematyki i stwierdziłam, że przyjemność sprawia mi recenzowanie pozycji, po którą jeszcze jakiś czas temu, nie sięgnęłabym z własnej woli... Nie mówiąc już o napisaniu recenzji! - Zastanawiałam się wręcz czy zrecenzowanie takiej książki jest w ogóle możliwe?! :) Dziś wiem, że tak i co więcej - robię to sama! Czy to jest złe?! Rozwijamy się... Dorastamy, zmieniają się nasze zainteresowania, my sami się zmieniamy... Czy mamy więc żałować tych kilku czytelników, którzy zostawili nas, bo zamiast "Harrego Pottera" zrecenzowaliśmy "Imię Róży"?! Ci, którzy pragną Pottera odejdą, ale znajdą nas Ci, którzy wolą klasykę światowej literatury...
Jednak pojawia się pytanie, zgoła odmienne - kto ma wpływ na to, co recenzujemy na blogu? Czy sami dobieramy sobie pozycje? Czy zwracamy uwagę na czytelników? Czy piszemy dla siebie? Czy pod publikę?! Nad tym, podejrzewam moglibyśmy długo dyskutować... Spotkałam się kiedyś z komentarzem osoby, która krytykowała blogerkę za recenzowanie pozycji ezoterycznych... i nie miało to podtekstów religijnych, chodziło konkretnie o gust i zainteresowania - owszem, może i niewiele osób lubi taką tematykę, lecz są osoby, które naprawdę się tym fascynują i naprawdę takie książki czytają dla przyjemności i po to, aby uzupełnić swoją wiedzę w danym temacie! Każdy lubi coś innego, każdy ma swój gust i zainteresowania... więc może by tak odrobina tolerancji? :) Ja sama nie zdecydowałabym się recenzować książeczek dla przedszkolaków... ale nie krytykuje nikogo, kto to robi! Choć sama tego nie robię, to rozumiem, że wiele osób przed przeczytaniem książeczki dziecku lubi zaczerpnąć opinii recenzenta. A sam recenzent znalazł taki sposób, aby urozmaicić swoją stronę i przyciągnąć kolejnych czytelników...
*zdjęcie zaczerpnięte z internetu* |
Każdy z nas się rozwija. Można to zaobserwować czytając każdą kolejną recenzję dowolnego blogera. Na niemal każdym blogu, kolejna recenzja jest coraz lepsza! Rozwijamy się na wiele sposobów - doskonalimy przez praktykę nasz warsztat pisarski, odkrywamy nowe gatunki literackie, wprowadzamy na bloga nowe tematyki. Dla jednych jest to film, dla innych kąciki dyskusyjne, lub recenzje książek o nowej tematyce, a jeszcze inni powoli wprowadzają każdy z tych elementów. Ja odkryłam nowe tematyki i stwierdziłam, że przyjemność sprawia mi recenzowanie pozycji, po którą jeszcze jakiś czas temu, nie sięgnęłabym z własnej woli... Nie mówiąc już o napisaniu recenzji! - Zastanawiałam się wręcz czy zrecenzowanie takiej książki jest w ogóle możliwe?! :) Dziś wiem, że tak i co więcej - robię to sama! Czy to jest złe?! Rozwijamy się... Dorastamy, zmieniają się nasze zainteresowania, my sami się zmieniamy... Czy mamy więc żałować tych kilku czytelników, którzy zostawili nas, bo zamiast "Harrego Pottera" zrecenzowaliśmy "Imię Róży"?! Ci, którzy pragną Pottera odejdą, ale znajdą nas Ci, którzy wolą klasykę światowej literatury...
Więc mój apel do Was
- nie szufladkujcie się! Rozwijajcie się! Doskonalcie!
I róbcie to dla Was samych!
Róbcie to, co uszczęśliwia Was, a nie wszystkich wokół! :)