Rok wydania: 2009
Ilość stron: 320
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Anna Dorota Kamińska
Wydawnictwo: WILGA
Mimo mojego "starczego" już wieku :) zdarza mi się, raz na jakiś czas, sięgnąć po literaturę młodzieżową. Robię sobie chwilę przerwy od kryminałów, thrillerów i wszelkich powieści z psychologicznym zalążkiem i sięgam po coś lekkiego i przyjemnego z nadzieją, że spełnią one moje oczekiwania. Tym razem przyciągnęła mnie tajemnicza fabuła książki pani Rachel Ward. Tajemnicze numery, tajemnicza nastolatka i w tle atak terrorystyczny na Londyn. Zapowiada się ciekawie, prawda?
Piętnastoletnia Jem nie ma wielu znajomych, nie chodzi na imprezy, nie jest przez rówieśników lubiana i trzyma się raczej na uboczu. Jem nie jest zwyczajną nastolatką, dostała pewien dar... Widzi w oczach ludzi numery. Są to daty ich śmierci. Widziała datę śmierci własnej matki, widzi datę nauczycieli, kolegów z klasy i każdego przechodnia na ulicy. Wiedziała też kiedy w ataku terrorystycznym zginą ludzie i że jej jedynemu przyjacielowi Pająkowi, zostało zaledwie kilka tygodni życia... Czy dziewczynie uda się uratować życie przyjaciela?
Przyznaję szczerze, że zamierzony cel został osiągnięty. Przeczytałam coś miłego, lekkiego i przyjemnego. Nie wymagało to ode mnie większego zaangażowania, skupienia i myślenia. Nie musiałam śledzić seryjnego mordercy, nie musiałam rozwiązywać żadnej zagadki, nie było żadnej intrygi... Wystarczyło tylko czytać. Więc czytałam, bez większych uczuć i emocji. Było szybko, łatwo i przyjemnie. Pani Ward napisała całkiem dobrą książkę, jednak nie ukrywam, że raczej dla mniej wymagających nastolatek.
Akcja rozwinęła się bardzo szybko i sprawnie, fabuła była dobrze przemyślana, a bohaterowie świetnie wykreowani i dopracowani w najmniejszych szczegółach. Autorka oszczędza nam zbędnych, męczących opisów i rozpraszających wątków. Od początku jest tu jeden sens i wyraźnie nakreślony bieg wydarzeń. Narracja pierwszoosobowa pozwala nam śledzić historię z punktu widzenia głównej bohaterki i spojrzeć na wydarzenia jej oczami. Do tego prosty język i łatwy styl jakim posługuje się autorka, daje nam przyjemną w odbiorze całość.
Dla mnie niestety było to już za mało. Wydaje mi się, że po przeczytaniu takiej ilości kryminałów, thrillerów i horrorów, nie jestem już w stanie zadowolić się lekką powieścią młodzieżową. Moja głowa domaga się zagadki, morderstwa, zwłok i rozlewu krwi. Po tylu latach czytania Kinga, Ketchuma i Edwarda Lee, mam już bardzo wysoko postawioną poprzeczkę i daleko przesuniętą granicę wrażliwości. "Numery" wciągnęły mnie na początku, nieco wynudziły w połowie i dały się przewidzieć na końcu. Jednak mimo wszystko doczytałam do samego końca, momentami czułam się zaintrygowana i miło spędziłam czas! Nie mogę więc jednoznacznie stwierdzić, jaką ocenę przyznaję tej książce. Jednak cała historia była dla mnie zbyt jałowa, naciągana, a główna bohaterka naiwna i dziecinna...
Ja po kolejne dwie części tej serii raczej nie sięgnę i będę rozglądać się za czymś z dorobku Cooka, Kinga i Fitzka. Przeczytałam, odpoczęłam i wracam do mojego świata. Świata pełnego grozy, krwi i thrillerów psychologicznych. Powieści, w których każda kolejna strona jest wielką niewiadomą, a nieprzewidywalne zakończenie strąca mi kapcie z nóg :) "Numery" były natomiast miłą odskocznią i jak większość książek, zmusiły mnie do małych refleksji... Czy gdybym miała możliwość poznać datę swojej śmierci... Chciałbym ją znać? Ja zdecydowanie nie! Jeśli Ty uważasz, że wykorzystałbyś wtedy resztę swoich dni najlepiej jak potrafisz, to zaskoczę Cię, ale możesz zacząć spełniać marzenia już dziś! Bo choć nie podam Ci konkretnej daty, to jestem pewna, że i Ty pewnego dnia umrzesz... :) Nie trać czasu!