Szał już minął... Tak mi się wydaje. Ucichło o Greyu... i jak to zwykle bywa - teraz ja zaczęłam rozmyślać - a może by przekonać się na własnej skórze o co było tyle szumu? :) O całej trylogii nasłuchałam się i naczytałam wiele opinii - oczywiście całkowicie sprzecznych ze sobą! Grey jest albo uwielbiany, albo znienawidzony...! I raczej nic pośrednio! Jedni zachwycają się erotyką, pomysłem i przekroczeniem przez autorkę granic tabu. Drudzy nie zostawiali na niej suchej nitki, obsypując deszczem krytyki! Autorkę klasyfikowali jako grafomankę i totalne beztalencie, dziwiąc się, jak taka zupełnie przeciętna powieść mogła znaleźć się na liście bestsellerów?! Czyżby przepisem na sukces był wszechobecny seks, erotyka i kontrowersja?! Ale czy naprawdę to wystarczy, żeby zdobyć taką popularność i zarobić miliony?!
Jak jest naprawdę? Tego własnie nie wiem. Nie mam własnego zdania, gdyż do tej pory wzbraniałam się przed zapoznaniem z tą trylogią, jak tylko mogłam! Zwykle tak bywa... im więcej szumu i kontrowersji wokół książki, tym mniejsza ochotę mam na jej przeczytanie! I sama nie wiem skąd u mnie ta przypadłość? Być może z przekory, lub chęci chodzenia własnymi ścieżkami, zamiast ślepo podążać za tłumem... W każdym razie teraz - kiedy szał minął - skłaniam się ku tej trylogii coraz bliżej.
W blogosferze, na stronach recenzenckich najczęściej spotykałam się z negatywną oceną tej trylogii. Recenzenci niemal jednym chórem, jednogłośnie dawali jej najniższe noty! I bez powodzenia doszukiwali się w tej pozycji magii i tego czegoś, co mogłoby porwać i zainteresować czytelnika... Na autorce nie zostawiali suchej nitki. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że wszyscy są tak jednogłośni! I skoro nikt nie znalazł w tej historii zalet, to byłam przekonana, że nie warto zawracać sobie głowy Greyem i nie warto tracić czasu... I tak uważałam dopóki nie zorientowałam się, że całe moje otoczenie oszalało na jej punkcie!!! Jak to możliwe skoro to podobno taki gniot?!
Moje koleżanki i znajome zapytane o tę książkę, wykazywały niezrozumiałe dla mnie, zaskakujące reakcje! Euforię i Zachwyt! Jedna była zachwycona! Druga gorąco mi polecała i sama każdą wolną chwilę spędzała z Greyem! Nawet znajoma, która przez całe swoje życie przeczytała zaledwie "Janko muzykanta", nagle zaczęła spędzać wieczory z nosem w książce! :) Kolega, chodzący ostatnio z tajemniczym uśmiechem, zdradził mi, że nie poznaje ostatnio swojej żony! - Demon seksu w nią wstąpił! :) Od kiedy jakiegoś tam Greya czyta! :) Niesamowite!!! Dwa różne światy! Czy aby zdziałać takie cuda, naprawdę wystarczy przeciętna historia, w której jest tylko seks?!
Ja czuje się zaintrygowana i zastanawiam się - co naprawdę kryje się w tej trylogii, że wzbudziła tyle emocji i tyle kontrowersji?! Skąd tyle zachwytu wokół niej?! Skąd tyle niechęci i negatywnych opinii? I cóż, podejrzewam, że niebawem Grey pokaże mi te swoje 50 twarzy... :) Przekonam się na własnej skórze, co w sobie kryje :) a przynajmniej spróbuję :) a wtedy będę mogła zdecydować i określić, w którym obozie osiądę :) - miłośniczek Greya, czy jego przeciwniczek :)
Jak jest naprawdę? Tego własnie nie wiem. Nie mam własnego zdania, gdyż do tej pory wzbraniałam się przed zapoznaniem z tą trylogią, jak tylko mogłam! Zwykle tak bywa... im więcej szumu i kontrowersji wokół książki, tym mniejsza ochotę mam na jej przeczytanie! I sama nie wiem skąd u mnie ta przypadłość? Być może z przekory, lub chęci chodzenia własnymi ścieżkami, zamiast ślepo podążać za tłumem... W każdym razie teraz - kiedy szał minął - skłaniam się ku tej trylogii coraz bliżej.
W blogosferze, na stronach recenzenckich najczęściej spotykałam się z negatywną oceną tej trylogii. Recenzenci niemal jednym chórem, jednogłośnie dawali jej najniższe noty! I bez powodzenia doszukiwali się w tej pozycji magii i tego czegoś, co mogłoby porwać i zainteresować czytelnika... Na autorce nie zostawiali suchej nitki. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że wszyscy są tak jednogłośni! I skoro nikt nie znalazł w tej historii zalet, to byłam przekonana, że nie warto zawracać sobie głowy Greyem i nie warto tracić czasu... I tak uważałam dopóki nie zorientowałam się, że całe moje otoczenie oszalało na jej punkcie!!! Jak to możliwe skoro to podobno taki gniot?!
Moje koleżanki i znajome zapytane o tę książkę, wykazywały niezrozumiałe dla mnie, zaskakujące reakcje! Euforię i Zachwyt! Jedna była zachwycona! Druga gorąco mi polecała i sama każdą wolną chwilę spędzała z Greyem! Nawet znajoma, która przez całe swoje życie przeczytała zaledwie "Janko muzykanta", nagle zaczęła spędzać wieczory z nosem w książce! :) Kolega, chodzący ostatnio z tajemniczym uśmiechem, zdradził mi, że nie poznaje ostatnio swojej żony! - Demon seksu w nią wstąpił! :) Od kiedy jakiegoś tam Greya czyta! :) Niesamowite!!! Dwa różne światy! Czy aby zdziałać takie cuda, naprawdę wystarczy przeciętna historia, w której jest tylko seks?!
Ja czuje się zaintrygowana i zastanawiam się - co naprawdę kryje się w tej trylogii, że wzbudziła tyle emocji i tyle kontrowersji?! Skąd tyle zachwytu wokół niej?! Skąd tyle niechęci i negatywnych opinii? I cóż, podejrzewam, że niebawem Grey pokaże mi te swoje 50 twarzy... :) Przekonam się na własnej skórze, co w sobie kryje :) a przynajmniej spróbuję :) a wtedy będę mogła zdecydować i określić, w którym obozie osiądę :) - miłośniczek Greya, czy jego przeciwniczek :)
Podejrzewam, że większość Was ma tę trylogię już za sobą...
Więc jak wrażenia?! Co o niej myślicie? W którym "Greyowym" obozie jesteście? :)
Czytaliście z wypiekami na policzkach, czy raczej z cynicznym uśmieszkiem na ustach? :)