Jedno jest pewne. Inaczej niż sobie wyobrażacie... ;)
A już zwłaszcza, jeśli jest to przedszkole dla dzieci polsko-amerykańskich w USA...
Jak według ludzi z zewnątrz wygląda dzień w przedszkolu?
Gromadka uśmiechniętych maluchów, w kolorowych spodenkach i bluzeczkach z krasnalami, śpiewa niewyraźnie, bo jeszcze bez zębów, pioseneczki z repertuaru Fasolek. Trzymają się za rączki i podskakują w rytm muzyki, a pani nauczycielka klaszcze, tańczy i śpiewa razem z małymi smerfami. Wszyscy bawią się kolorowymi piłeczkami, puszczają bańki mydlane i malują rączkami prawdziwe arcydzieła. Dzieci wymazane farbkami od stóp do głów, śmieją się głośno i radośnie - bo nie od dziś wiadomo, że brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci. Po udanej zabawie, smyki stoją grzecznie, równiutko, jeden za drugim i czekają, na swoją kolej do mycia rączek. Podczas posiłku wszystkie dzieci siedzą przy stoliku. Machają nóżkami i ochoczo otwierają swoje słodkie buźki. Nieporadnie, ale niezwykle uroczo, próbują opanować do perfekcji jedzenie łyżeczką. A podczas leżakowania śpią jak małe aniołki, uśmiechając się leciutko przez sen... Cóż za cudowny widok, prawda? Nic więc dziwnego, że odbierając swojego malucha, widzisz go uśmiechniętego od ucha do ucha. Malec z dumą pokazuje ci swoje dzieło, które własnoręcznie dziś wykonał... opowiada, jaka dobra zupka była dziś na obiad i jak świetnie bawił się z innymi dziećmi. Jak dziś śpiewali, tańczyli, malowali... Bajka prawda?!