poniedziałek, 21 kwietnia 2014

"Zły człowiek" - Jarosław Kowal

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: OBYCZAJOWA
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 303
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Novae Res



Coraz częściej sięgam ostatnio po literaturę polską. Coraz więcej polskich autorów poznaję i coraz bardziej zaczynam się do nich przekonywać. Choć nie ukrywam, że do tej pory zdecydowanie wolałam książki zagranicznych pisarzy. Pan Jacek Getner ujął mnie swoim stylem, talentem pisarskim i serią powieści o detektywie Przypadku... Teraz nadeszła pora poznać pana Jarosława Kowala... 

Jacek jest artystą i indywidualistą, tak pokrótce można go opisać. A jego życie to delikatnie mówiąc - pasmo nieszczęść. Jest niedocenionym muzykiem, który tylko okazjonalnie koncertuje w niewielkich klubach. Niedawno został ojcem lecz rozstał się z jego matką. I mimo dorosłego już wieku, kiedy to ludzie zwykle mają już stabilizację materialną i emocjonalną, Jacek nie osiągnął nic szczególnego. Wręcz przeciwnie, sprawia wrażenie człowieka samotnego, zagubionego w ówczesnym świecie, a jego życie zdaje się nieustannie płynąć w dół po równi pochyłej. Jacek nie potrafi się odnaleźć, korzysta z usług psychoterapeutki lecz terapia nie przynosi oczekiwanych efektów, gdyż bohater uważa terapeutkę za niekompetentną osobę, która sama powinna korzystać z podobnych usług.

Przyznam szczerze, że mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Jest to bardzo, bardzo ciężka pozycja, której nie czyta się łatwo i przyjemnie. Zdecydowanie. Szło mi opornie i długo. Dość trudna, złożona tematyka, ciężki język, przepełniony trudnym słownictwem, jakim posługuje się autor, brak podziału na rozdziały, skomplikowane, filozoficzne przemyślenia bohatera i częste retrospekcje... Niestety, to wszystko razem, daje ciężką w odbiorze całość.  

Jak już wspomniałam nie czytało mi się łatwo. Długo nie mogłam się odnaleźć w treści, długo nie mogłam poczuć zainteresowania, tematyka była mi dość obca, przez jakiś czas męczyłam się nieco i trudem siadałam do dalszego czytania. Początki były trudne. Głębokie przemyślenia bohatera, które zajmowały zdecydowaną większość treści książki, wydawały mi się niesamowicie ciężkie i ...pesymistyczne. Przepełnione negatywnymi emocjami, złością, frustracją. Mnie, osobę zwykle uśmiechniętą, pozytywnie nastrojoną do świata, bardzo one męczyły. Ciężko było mi zmierzyć się z treścią ,stawić czoła takiemu spojrzeniu i tylu negatywnym, skomplikowanym myślom. Poza tym częste retrospekcje i brak wyraźnego podziału na rozdziały sprawiały, że łatwo było się pogubić w treści i utrzymanie się w wydarzeniach wymagały sporego skupienia.

Jednak muszę przyznać, że mimo wszystko należą się autorowi wyrazy uznania. Autor wiedział co robił, czuł to i od początku do końca trzymał się swojego zamierzenia. Na swój sposób bardzo dobrze prowadził fabułę, podkręcając nieco tempo, by za chwilę je zwolnić i znów rozpędzić. Główny bohater natomiast jest postacią świetnie skonstruowaną, dopracowaną w najmniejszych szczegółach, spójną i bardzo realistyczną. I wielki ukłon w stronę autora za to, że tak doskonale potrafił wczuć się w jego położenie i tak szczegółowo przedstawił nam emocje i przeżycie tak złożonego bohatera. To niełatwe i za to wielkie wyrazy uznania dla autora! 

Nie była to łatwa książka, ale nie mogę też powiedzieć, że była zła. Być może troszkę za ciężka dla mnie, może trochę odbiegająca od lektur po jakie zwykle sięgam, ale absolutnie nie była to zła książka! Bo czy można nazwać tak książkę, jedynie dlatego, że została napisana w cięższy sposób? Autor poruszył bardzo trudny, jednak bardzo współczesny temat i wspaniale go poprowadził! I co najważniejsze - zmusił mnie do refleksji i przemyśleń! I nie wykluczam, że być może kiedyś jeszcze ponownie zmierzę się z tą historią, aby znając już zakończenie, móc bardziej skupić się na szczegółach i poświęcić więcej czasu na własne przemyślenia. Cięższe książki warto czasem przeczytać ponownie, znając już zakończenie by móc zauważyć to, co umknęło... Dla mnie było to wielkie wyzwanie i od osób, które na co dzień czytają raczej proste, łatwe i przyjemne powieści, ta książka będzie wymagała szczególnego skupienia. Jednak osoby, które lubią trudne, wymagające, pełne przemyśleń książki, zmuszające do refleksji, będzie to prawdziwa perełka... i miłośnikom tego gatunku zdecydowanie ją polecam. 


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora Pana Jarosława Kowala!
Serdecznie dziękuję!

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

BIBLIA... jak dobrze ją znamy?

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Biblia... przedstawiać jej nie będę. Bo nie trzeba. Przejdę więc od razu do konkretów. Rzecz jasna nie będzie to żadna recenzja... Nigdy w życiu nie wpadłabym na pomysł, aby pokusić się o coś takiego! :) O czym więc chciałabym tu pisać?

Znamy ją wszyscy... Lecz niewielu z nas zna jej całość, a nie jedynie fragmenty. I ja do tej pory również poznałam Biblię jedynie we fragmentach. Znałam fragmenty, które omawialiśmy na języku polskim w szkole średniej, fragmenty czytane przez księży w kościele... Postanowiłam to zmienić. Choć fanatyczką religijną zdecydowanie nie jestem, to wyznaczyłam sobie cel - do końca roku 2014 przeczytać ją całą. Od deski do deski. Dlaczego dałam sobie aż tak dużo czasu? Dlaczego do końca roku, a nie np. do końca maja? To proste. Nie mam na celu przeczytać jej jak najszybciej, tylko przeczytać ze zrozumieniem. A aby ją zrozumieć trzeba się skupić, przemyśleć... Uważam, że każdy katolik powinien się z Biblią zapoznać we własnym zakresie, w czasie kiedy uzna, że jest na to gotów i tego potrzebuje :) Teraz właśnie dla mnie nastał ten czas..

Nie ukrywam, że nie jest ona napisana prostym językiem. Zależy to również od jej wydania, tłumaczenia. Choć mam jedno z łatwiejszych wydań, które jest podobno "przyjazne" dla czytelnika, to i tak momentami czyta się dość ciężko. Stąd też wyznaczyłam sobie tak długi okres na osiągnięcie celu. Pisma Świętego nie czyta się jak dobrej powieści i zdecydowanie tak się go czytać nie powinno! Bardzo ważne jest zrozumienie, własna refleksja i interpretacja. Ważne jest aby wynieść jej treść w sercu...

Powiedzcie jak to wygląda u Was?
 Znacie całą Biblię czy jedynie jej fragmenty? 
Rozumiem, że nie wszyscy tu w blogosferze jesteśmy jednej wiary... 
więc bardzo chętnie poznam poglądy każdego z Was. 

środa, 9 kwietnia 2014

Czarna Seria skandynawskich kryminałów... :)

Zapewne żadnemu z nas - moli książkowych - nie umknęła pewna reklama telewizyjna, która wyemitowana została w styczniu tego roku... A jeśli reklama umknęła, to i tak takie wieści szybko się rozchodzą... :) "Czarna seria", skandynawskie kryminały, kolekcja, co dwa tygodnie w czwartki w kioskach :) Tak mniej więcej ja to zakodowałam :) i cóż mogłam zrobić? zrobiłam miejsce na półce i pobiegłam... :)

Dziś już mam w kolekcji 5 tomów (jutro kolejny) i przyznam, że seria zapowiada się świetnie! Prezentują się bardzo estetycznie, w twardej oprawie, wydane przez wydawnictwo Czarna Owca. Duża czcionka, papier taki jak lubię... i treść zdecydowanie zachęcająca :) Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hjorth & Rosenfeldt, Håkan Nesser... te nazwiska zna każdy miłośnik kryminałów. Jaki jest minus? Chyba jedynie taki, że każda książka została rozdzielona na dwa tomy. Pewnie nie wszystkim przypada to do gustu, jednak można na to przymknąć oko... Mniejsze, lżejsze - zawsze wygodniej trzyma się w ręce czytając :) Takie wydanie jest też przyjaźniejsze zwolennikom czytania w komunikacji miejskiej podczas drogi do szkoły, czy pracy. Cena? Biorąc pod uwagę, że jedna książka to dwa tomy, wychodzi mniej więcej tak samo jak wydanie normalne... Ewentualnie w prenumeracie wychodzi taniej :)

Tak prezentuje się Czarna Seria. Ma plusy i minusy, mimo wszystko jednak ja postanowiłam kontynuować zakup. Wyglądają pięknie, co jest ważne dla takiej estetki jak ja... Treść również wartościowa więc uważam, że warto!


A Wy kompletujecie to wydanie, 
czy wolicie  nabyć te tytuły w tradycyjnej postaci? :)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Noe: Wybrany przez Boga" - recenzja filmu...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
"NOE:WYBRANY PRZEZ BOGA"
Gatunek: Dramat, fantasy
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
Produkcja: USA
Premiera: 28.03.2014 (Polska)


OBSADA:
Noe - Russell Crowe
Naameh - Jennifer Connelly

Tubal-Kain - Ray Winstone
Matuzalem - Anthony Hopkins
Ila - Emma Watson
Cham - Logan Lerman
Sem - Douglas Booth




Historię arki Noego zapewne wszyscy znają. Noe dobry, prawy człowiek, dziesiąty potomek w linii od Adama z rodu Seta. Ostatni bogobojny, żyjący według bożych zasad. Jako jedyny spośród zepsutej ludzkości zamieszkującej ówczesną ziemię, dostaje wieści od samego Boga, że niebawem nadejdzie wielki potop, który zniszczy dotychczasowe życie na ziemi. Jego zadaniem, jednocześnie szansą na przetrwanie, jest wybudować arkę i ocalić po jednym osobniku obu płci każdego gatunku zwierząt zamieszkujących ziemię, oraz swoją rodzinę - żonę, trzech synów, oraz ich żony. Ich zadaniem będzie na nowo zaludnić, odbudować świat. Noe jako wierny sługa wypełnia wolę bożą. I tak oto... nadal tu jesteśmy :)


*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Tak to pokrótce wyglądało. Co było powodem decyzji Boga również wiemy z Biblii. Syn Adama i Ewy, Kain zabija swego brata Abla... następnie osadza się w nowym miejscu, płodzi synów, buduje miasto, a ludzie je zamieszkujący, tak jak człowiek od którego się zrodzili, mijają się z prawem bożym. Grzeszą. Zabijają. Kradną. I niestety zaludniają niemal cały świat. Grzech się rozprzestrzenia. Ponadto aniołowie zstępują na ziemię, współżyją z ziemskimi niewiastami i rodzą się z tych poczynań olbrzymy, zniekształcone mutanty... Na ziemi dzieje się źle! Bardzo źle. Trzeba coś z tym zrobić! Bóg decyduje się zniszczyć ten świat i za pomocą Noego stworzyć go na nowo...

Tak tę historię mogę tu przytoczyć, tyle mogę powiedzieć, by nie było za dużo i nie zepsuć nikomu przyjemności oglądania. Tyle właśnie dowiemy się z Biblii. Jednak powiem, że mnie sama ta wiedza od dawna nie wystarczała. Długo i bardzo intensywnie zastanawiałam się skąd takie okrutne postanowienie Boga?! Zniszczyć doszczętnie cały świat i wszystko co na nim żyje? I choć nie mogę zrozumieć jego poczynań i decyzji, aby za grzechy ukarać calutki świat, łącznie z niewinnymi dziećmi, wszelkimi zwierzętami... to jednak zdaję sobie sprawę, że wcale nie muszę tego rozumieć. Skoro Bóg tak postąpił na pewno miał wobec tego swoje powody... Wydaje mi się to zbyt okrutne, jednak jeśli świat wyglądał tak, jak przedstawili to twórcy tego filmu, to zaczynam przynajmniej akceptować historię naszego świata i człowieczeństwa...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Twórcy filmu zrobili moim zdaniem kawał dobrej roboty! I choć widziałam już kilka negatywnych opinii, to jednak ja ustawiam się po stronie jego zwolenników. Być może dlatego, że nie jestem profesjonalnym krytykiem filmowym. Nie potrafię profesjonalnie ocenić reżyserii, pracy dźwiękowców ani producentów... ale patrzę jedynie oczami widza, oceniam subiektywnie, w grę wchodzą moje emocje, mój gust filmowy czy sympatia do poszczególnych aktorów... Do mnie jednak przemawia obraz, który stworzył pan Aronowsky.


Podobno film powstał na podstawie komiksów. Być może. Ja jednak nie miałam z tą formą przekazu zbyt wiele wspólnego, więc i komiks o Noe umknął mojej uwadze. Nie będę więc bazować na historii w nim przedstawionej. Dla mnie Noe i jego arka pochodzi z Biblii i przy tym pozostanę. Dokładnym odzwierciedleniem historii biblijnej ten film nie jest. Twórcy dodali trochę od siebie. Troszkę dodali, trochę zmienili... na szczęście sens pozostał ten sam. Wyobraźni jednak nikomu odmówić nie można. Poznajemy w filmie imię żony Noe - Naameh, choć w Biblii jej imię nie jest wymienione. W budowaniu arki pomagają bohaterowi, wcześniej wspomnieni, aniołowie. Jednak w żaden sposób aniołów oni już nie przypominają. Zeszli niegdyś na ziemię i mieszali się do ludzkich spraw... za karę Bóg oblepił ich ziemskim piachem, kamieniami, błotem... Uwięził ich w takiej postaci, bez prawa powrotu w niebiosa. Aniołowie wyglądający jak ogromne, zmutowane kamienne istoty? Bardzo oryginalne, ale muszę przyznać, że na wielkim ekranie istoty te robiły wrażenie.

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Scena potopu, ten punkt filmu pokazałabym nieco inaczej, bardziej ujmująco. Według mnie w tym momencie za mało było grozy. Skoro już Bóg zdecydował zniszczyć świat... chciałabym to zobaczyć! Jak krok po korku, fala po fali woda zalewa doliny, pola, pokrywa najwyższe góry. Tego właśnie mi zabrakło. Pokazałabym to inaczej, bardziej szczegółowo. Tak aby bardziej trafiło to do widza! Tymczasem większość tej sceny widzimy już z wnętrza arki... Trochę szkoda, ponieważ w tej scenie widziałam wielki potencjał i niestety twórcy go nie wykorzystali czym jednocześnie delikatnie mnie zawiedli.

Zdecydowanie wielkim plusem tego filmu jest obsada aktorska. W rolach głównych zobaczyć możemy wielkie gwiazdy współczesnego kina. Fenomenalny Russell Crowe jako Noe poradził sobie doskonale. A zadanie nie było łatwe, gdyż tytułowy bohater, choć jest postacią pozytywną, wzbudzać miał sprzeczne uczucia i emocje! Od sympatii i wdzięczności, aż po oburzenie, złość i żal. Udało mu się to świetnie. Jennifer Connelly jako żona bohatera była ucieleśnieniem dobroci i ciepła. Dodatkowo w niewielkiej, lecz ważnej roli podziwiać możemy legendarnego, wybitnego Anthony'ego Hopkinsa. A młodziutka Emma Watson mogła w końcu pokazać, że świetnie sobie radzi w postaci innej, niż urocza, mała wiedźma Hermiona z serii o Harrym Potterze. I tu pani Watson podobała mi się ogromnie! Śledziliśmy jak dojrzewała na ekranie... Teraz w niczym już nie przypomina tej małej dziewczynki! Stała się świadomą, piękną i zdolną kobietą. Wróżę jej naprawdę wielką karierę aktorską.

Ogólnie film bardzo mi się podobał i jestem pewna, że widziałam go pierwszy lecz nie ostatni raz. Choć mam kilka zastrzeżeń i momentami czułam się zawiedziona niewykorzystanym potencjałem, to jednak dreszcz grozy przebiegł mi po plecach, następnie wzruszyłam się i nie ukrywam, że niejedna łza zakręciła mi się w oku... Tyle emocji podczas jednego seansu? Gdyby to był zły film nie zrobiłby takiego wrażenia. Co prawda twórców troszkę poniosło, rozbudowali postać i historię biblijnego Noego do granic rozsądku i dobrego smaku, lecz na szczęście nie pogubili się i zachowali sens całości. Film robi wrażenie. Pokazana w nim wszechobecna śmierć, zło, gniew, żądza władzy, bezduszność... ten świat zasłużył na zagładę... Ale wiecie co jest najbardziej przerażające? Że nasz współczesny świat bezsprzecznie znów podąża w tym kierunku...


piątek, 4 kwietnia 2014

"Pan Przypadek i celebryci" - Jacek Getner

Gatunek: KRYMINAŁ
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 234
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Zakładka



Kiedy po raz pierwszy trzymałam w ręku książkę, którą napisał pan Jacek Getner, nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać. Miłośniczką polskich powieści raczej nigdy nie byłam, nazwisko autora również nie było mi znane... Ale cóż, sięgnęłam po tytuł "Dajcie mi jednego z was" i już wiedziałam, że było warto! Na dzień dzisiejszy natomiast, po przeczytaniu już trzeciej książki tego pana, dziwię się, że nie należy on jeszcze do czołówki najpopularniejszych polskich autorów! Dziwię się, jednak naprawdę wierzę, że niedługo usłyszy o nim cała Polska.

"Pan przypadek i celebryci" to druga książka z serii o naszym rodzimym detektywie Jacku Przypadku. Ten młody, bystry, inteligentny i uroczy młodzieniec ma niezwykły talent do rozwiązywania zawiłych intryg i zagadek. W pierwszej części pt. "Pan Przypadek i trzynastka", Jacek pomógł przemiłej staruszce, pani Irminie Bamber, rozwiązać zagadkę i znaleźć złodziei, którzy ukradli jej dzieła sztuki. Tym razem ma o wiele twardszy orzech do zgryzienia. Na  planie popularnego serialu, zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest jeden z aktorów, który nie był zbyt lubiany przez resztę ekipy... Tak naprawdę każdy mógł mieć powód by pomóc koledze przejść na tamten świat. Sprawa o wiele poważniejsza niż skradzione obrazy pani Bamber, prawda? Więc czy Jacek i tym razem wpadnie na trop i znajdzie zabójcę?

Oczywiście zakończenia tej historii Wam nie zdradzę. Powiem tylko, że zaskoczy. I ja jako stara miłośniczka kryminałów, wszelkich intryg i zagadek nie rozwikłałam fabuły przed finałem. Czyli jest dobrze... :) Nawet bardzo dobrze! Co najważniejsze pan Getner posługuje się prostym językiem, dzięki czemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie :) Akcja rozwija się szybko, już od pierwszych stron czytelnik wciągnięty zostaje w wir wydarzeń i nie opuszcza go do samego końca. Tę pozycję czyta się jednym tchem. Zaledwie 230 stron szybkiej akcji to zajęcie na jedno, dwa popołudnia. Poza tym autor oszczędza nam zbędnych wątków i niekończących się, nic nie wnoszących do fabuły opisów, co jest istotne. Istotne przynajmniej dla mnie, gdyż męczące opisy, tysiące bohaterów i przesadna wielowątkowość fabuły potrafi mnie skutecznie zniechęcić do lektury. 

Przy poprzedniej części przygód pana Przypadka, jak i pierwszej książce autora, z którą miałam przyjemność spędzić trochę czasu, zarówno ja, jak i inni recenzenci mieliśmy uwagi głównie dotyczące mało zachęcającego wydania. Niemal jednogłośnie zgadzaliśmy się, że tak interesująca treść powinna znaleźć się w bardziej interesującej oprawie! Inaczej może jej to jedynie zaszkodzić. Nie ukrywam więc, że bardzo się ucieszyłam kiedy pan Getner ogłosił konkurs wśród czytelników na zaprojektowanie okładki. Wynik jest jak najbardziej zadowalający! W tym przypadku do oprawy i wydania nie można mieć żadnych zastrzeżeń, ponieważ prezentuje się naprawdę świetnie! Przyciąga wzrok i jak najbardziej jest w moim guście! 

Przyznaję, że czekam niecierpliwie na kolejną trzecią już część przygód naszego Sherlocka Holmesa. Jestem niezwykle ciekawa jaką tym razem zagadkę będzie miał do rozwikłania! Jacek Przypadek to postać wielobarwna i rozbudowana. Zdobywa sympatię czytelników od "pierwszego wejrzenia" :) Pomysł na serię opowiadającą jego przygody to świetny pomysł, który sprawi, że żaden czytelnik, który raz poznał tę postać, nie będzie chciał zakończyć znajomości przed ostatnią częścią całej serii... Ja na pewno nie chcę!  I wierzę, że dzięki niej pan Getner znajdzie się w czołówce polskich autorów! Kto zatem nie miał okazji jeszcze poznać naszego uroczego detektywa niech koniecznie nadrobi to w najbliższym czasie! Czym prędzej, gdyż kolejne przygody Jacka przybierają już kształt i nakreślają się pod piórem utalentowanego autora... :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości jej autora Pana Jacka Getnera!
Serdecznie dziękuję!

czwartek, 3 kwietnia 2014

"Możesz uzdrowić swoje ciało łącząc medycynę, afirmację i intuicję" - L.L. Hay, M.L. Schulz

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: PORADNIK
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 328
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl

"Piękna okładka!" - Tak, to było pierwsze co pomyślałam widząc tę pozycję... I choć staram się nie oceniać nigdy książki po okładce, muszę przyznać, że jednak okładka potrafi skutecznie przyciągnąć czytelnika. Przynajmniej mnie :) Jestem osobą, która lubi otaczać się ładnymi, estetycznymi przedmiotami, stąd też moja nieskrywana sympatia jaką darzę wydawnictwo Studio Astropsychologii! I choć nie każdy stanie się miłośnikiem pozycji, które wychodzą spod ich skrzydeł, to na pewno każdy kto choć raz trzymał w ręku wydaną przez nich książkę, przyzna, że estetyki nie można im odmówić! Wydanie tego tytułu zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Kolorowa, przyciągająca wzrok okładka, czytelna czcionka, zdobienia na każdej stronie... po prostu coś pięknego i choć najchętniej w nieskończoność wychwalałabym oprawę, to jednak wiem, że wypadałoby napisać coś o treści... :) 

Nie ma na ziemi człowieka, który nie skarżyłby się choć raz na dolegliwości zdrowotne. To pewne. Każdy z nas czasem choruje i jest to normalne. Spędzamy wtedy kilka dni na błogim lenistwie... Wylegując się legalnie w łóżku z zapasem chusteczek higienicznych pod ręką, użalając się nad swoim marnym samopoczuciem :) - tak jak ja teraz :) Co jednak zrobić kiedy dopada nas coś poważniejszego? Co zrobić kiedy kilka dni błogiego lenistwa nic nie pomoże naszemu schorzeniu? Co jeśli nasze zdrowie kuleje i dolegliwości odczuwamy niemal codziennie? Czy jesteśmy zdani wyłącznie na farmaceutyki? Nie... Z opieki lekarskiej, rzecz jasna, korzystać musimy, ale prócz tego warto wspomagać się innymi formami uzdrawiania ciała, które przedstawią nam autorki tej książki.

Czym są afirmacje zapewne część z nas wie. Większość już pewnie się z nimi spotkała... może nawet je stosuje? Czy wiecie, że mogą one pomóc w poprawie stanu zdrowia? Jak już mówiłam nie raz, w niejednej recenzji - wszystko jest w Twojej głowie! Jeśli zaczniesz użalać się nad sobą, pewne jest, że w ciągu kilku minut lub wręcz natychmiast poczujesz się gorzej i Twoje dolegliwości dadzą się we znaki. Jeśli jednak będziemy afirmować, że czujemy się świetnie i nic nam nie dolega to będziemy czuć się znacznie lepiej. Może to bardzo pomóc w poprawie naszego samopoczucia i zdrowia, ale pamiętajmy, że nie zastąpi nam to wizyty u specjalisty. Afirmacje mogą jedynie wspomagać medycynę, a nie ją zastępować... Rozsądne granice pomoże wyznaczyć nam ta książka. Dowiemy się również jak układać afirmacje i jak afirmować, żeby przynosiły one jak najlepsze efekty. Dodatkowo wspomoże nas tabela z gotowymi zdaniami, które możemy wykorzystać w naszych dolegliwościach. A jeśli zastanawiamy z się co właściwie nam dolega, na wstępie książki znajdziemy bardzo pomocny test, którego wynik powie nam, na jakie obszary naszego ciała i na jakie schorzenia powinniśmy zwrócić szczególną uwagę i co podpowiada nam nasze ciało.

Emocje, nasz umysł, nawyki myślowe mają bardzo duży wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Miłość, złość, gniew, zazdrość, strach, smutek, radość... Wszystkie te uczucia mają wpływ na nasze ciało i nasze zdrowie.  Gniew powoduje napięcie mięśni, zwężenie naczyń krwionośnych, a to utrudnia krążenie krwi i prowadzi do nadciśnienia... Tak, ja też o tym nie wiedziałam. Astma, cukrzyca, grypa, gruźlica a nawet rak i wiele innych chorób też może być spowodowanych przez czynniki, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Od piątego roku życia choruję na astmę. Według medycyny i lekarzy jest to moja reakcja na alergeny takie jak roztocza, kurz, sierść. Z powyższej książki dowiedziałam się, że astmę mogą powodować dodatkowo pewne emocje i zachowania z nimi związane... stłumiony płacz, poczucie zduszenia. Czy zbiegiem okoliczności jest, że od zawsze tłumię w sobie wszelkie emocje i nie lubię ich uzewnętrzniać? A wręcz z ich okazywaniem mam problemy? Pod twardą skorupą i pozornym spokojem, skrywam prawdziwy wulkan emocji... a może gdybym nauczyła się je okazywać, odetchnęłabym w końcu pełną piersią?

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!


poniedziałek, 24 marca 2014

Co recenzujemy? i dla kogo...?

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu - www.likely.pl*
Właśnie... co recenzujemy? Skąd w ogóle wpadł mi do głowy pomysł na ten wpis? Z Waszych komentarzy na sąsiadujących blogach... Wystarczył dokładnie jeden komentarz abym zaczęła się zastanawiać - Co recenzujemy?! Kto o tym decyduje?! Kto ma na to wpływ?!

Rzecz jasna o recenzji, która pojawia się na blogu zwykle decyduje sam bloger. Nawet kiedy współpracuje z wydawnictwami, zwykle bywa tak, że on sam wybiera sobie książki, które chciałby przeczytać i opisać... Tak przynajmniej zawsze wyglądały moje współprace - nie dostawałam książek, o które nie prosiłam. Poza tym nie wszystkie recenzje, które pojawiają się na blogach, wynikają tylko i wyłącznie ze współprac recenzenckich. Podejrzewam, że każdy z nas zostawia sobie jeszcze chwile czasu, na to aby przeczytać, coś z biblioteki, coś co lata świetności ma już za sobą...

Jednak pojawia się pytanie, zgoła odmienne - kto ma wpływ na to, co recenzujemy na blogu? Czy sami dobieramy sobie pozycje? Czy zwracamy uwagę na czytelników? Czy piszemy dla siebie? Czy pod publikę?! Nad tym, podejrzewam moglibyśmy długo dyskutować... Spotkałam się kiedyś z komentarzem osoby, która krytykowała blogerkę za recenzowanie pozycji ezoterycznych... i nie miało to podtekstów religijnych, chodziło konkretnie o gust i zainteresowania - owszem, może i niewiele osób lubi taką tematykę, lecz są osoby, które naprawdę się tym fascynują i naprawdę takie książki czytają dla przyjemności i po to, aby uzupełnić swoją wiedzę w danym temacie! Każdy lubi coś innego, każdy ma swój gust i zainteresowania... więc może by tak odrobina tolerancji? :) Ja sama nie zdecydowałabym się recenzować książeczek dla przedszkolaków... ale nie krytykuje nikogo, kto to robi! Choć sama tego nie robię, to rozumiem, że wiele osób przed przeczytaniem książeczki dziecku lubi zaczerpnąć opinii recenzenta. A sam recenzent znalazł taki sposób, aby urozmaicić swoją stronę i przyciągnąć kolejnych czytelników...

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Od jakiegoś czasu czytam bardzo dużo książek o finansach, biznesie i samorozwoju... skoro je czytam, to również zaczęły się tu pojawiać ich recenzje. Głównie dlatego, że gdybym zrezygnowała z recenzowania takich pozycji, mój blog mógłby na tym troszkę ucierpieć, ponieważ ostatnio znacznie więcej czasu poświęcam na książki, które wnoszą coś do mojego samorozwoju. Co za tym idzie, mam mniej czasu na czytanie zwykłych powieści. Zauważyłam mniejsze zainteresowanie, mniej komentarzy przy takich pozycjach, choć wyświetlanie postów pozostaje niemal bez zmian. Starzy czytelnicy są mało zainteresowani, pojawiają się natomiast nowi, którzy właśnie tego szukali. Większość ludzi wcale nie interesuje się taką tematyką, lub zaczyna dość późno... Więc czy oznacza to, że powinnam zrezygnować z publikowania takich recenzji skoro odchodzą starzy czytelnicy lub zainteresowanie takimi wpisami jest nieco mniejsze?! Ja nie zrezygnuję, ale niestety są blogerzy, którzy to zrobią... a szkoda, bo aby zadowolić innych, po drodze zgubią siebie...

Każdy z nas się rozwija. Można to zaobserwować czytając każdą kolejną recenzję dowolnego blogera. Na niemal każdym blogu, kolejna recenzja jest coraz lepsza! Rozwijamy się na wiele sposobów - doskonalimy przez praktykę nasz warsztat pisarski, odkrywamy nowe gatunki literackie, wprowadzamy na bloga nowe tematyki. Dla jednych jest to film, dla innych kąciki dyskusyjne, lub recenzje książek o nowej tematyce, a jeszcze inni powoli wprowadzają każdy z tych elementów. Ja odkryłam nowe tematyki i stwierdziłam, że przyjemność sprawia mi recenzowanie pozycji, po którą jeszcze jakiś czas temu, nie sięgnęłabym z własnej woli... Nie mówiąc już o napisaniu recenzji! - Zastanawiałam się wręcz czy zrecenzowanie takiej książki jest w ogóle możliwe?! :) Dziś wiem, że tak i co więcej - robię to sama! Czy to jest złe?! Rozwijamy się... Dorastamy, zmieniają się nasze zainteresowania, my sami się zmieniamy... Czy mamy więc żałować tych kilku czytelników, którzy zostawili nas, bo zamiast "Harrego Pottera" zrecenzowaliśmy "Imię Róży"?! Ci, którzy pragną Pottera odejdą, ale znajdą nas Ci, którzy wolą klasykę światowej literatury...

Więc mój apel do Was 
- nie szufladkujcie się! Rozwijajcie się! Doskonalcie! 
I róbcie to dla Was samych! 
Róbcie to, co uszczęśliwia Was, a nie wszystkich wokół! :) 

sobota, 22 marca 2014

"Myśl i bogać się. Jak realizować ambicje i osiągnąć sukces" - Napoleon Hill

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: PORADNIK, ROZWÓJ OSOBISTY 
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 304
Oprawa: miękka
Przekład: 
A. Podsiadlik, R. Jawień, M. Strzelecka
Wydawnictwo: Helion
Dostępność: Onepress.pl



Każdy z nas myśli. W każdej minucie naszego życia. W każdej sekundzie! Nawet kiedy śpimy! Wtedy nasz mózg i nasza podświadomość pracuje i analizuje wszelkie dane, które nabyła w czasie pracy, czuwania i świadomości! Niemożliwe jest wyłączenie myślenia... ale zawsze można zaprogramować nasz umysł tak, aby działał na naszą korzyść i pomagał nam osiągać wymierzone cele i spełniać marzenia!

Nie będzie dla nikogo niespodzianką, jeśli powiem teraz "Masz tak, jak myślisz!". Uświadamiał nas w tym już jakiś czas temu słynny, głośny "Sekret". Mówiło o tym też wiele innych książek i między innymi również książka pana Napoleona Hilla o tym przypomina. I słusznie! Zastanówmy się jak to się dzieje, że niektórzy ludzie idą przez życie z podniesiona głową, zdobywając to, czego zapragną, inni zaś ciągle borykają się z trudnościami, nie mogąc zapanować nad swoim losem. Odpowiedź jest prosta - Wszystko jest w naszej głowie! To czy coś nam się udaje, czy nie. To czy ponosimy porażki, czy odnosimy sukces... wszystko to zależy od nas! Od tego jak myślimy, jak jesteśmy nastawieni. Od tego czy wierzymy w siebie, czy nie. Od tego czy spodziewamy się tego co najlepsze, czy obawiamy się niepowodzenia! Od tego czy jesteśmy zdecydowani, zdeterminowani i skoncentrowani na sukcesie! Zależy to od tych i kilku innych czynników, o których dokładnie pisze autor w tej książce.

Spotkałam się z opinią, że powyższa książka w magiczny sposób przyczyniła się do sukcesu wielu osób... wierzę w to! Gdyż jest to książka zupełnie wyjątkowa! Świadczy o tym miedzy innymi fakt, o którym pisze wydawca na wstępie ostatniego wydania "Od czasu pierwszej publikacji w 1937 roku, każde z kolejnych 42 wydań książki znikało z półek księgarń natychmiast po wydrukowaniu". Warto zaznaczyć, że Napoleon Hill przez wiele lat zbierał materiał do tej książki. Po spotkaniu z Andrew Carnegie'em, jednym z najbogatszych ludzi świata, zaczął badać w jaki sposób ludzie sukcesu zdobyli bogactwo. W ten właśnie sposób powstało 13 kroków ku bogactwu, które stworzył Napoleon Hill.

Ja do takich książek często wracam wielokrotnie. Zawsze kiedy dopada mnie melancholia, kiedy nastają gorsze dni, kiedy nie wszystko układa się tak jak powinno... Niezwykle mnie one podbudowują, sprawiają, że podnosi się moje samopoczucie, zaczynam myśleć pozytywnie i zaczynam wierzyć, że może być lepiej! I już po kilku stronach czuję jak poprawił się mój nastrój i jak napełnia mnie energia do działania. Tak samo było z "Myśl i bogać się"! Dawkowałam ją sobie ostrożnie, żeby mnie nie rozniosło :)

"Myśl i bogać się" to pozycja wyjątkowa! Poprawia samopoczucie, uczy pozytywnego myślenia i podaje przepis na sukces! Uczy jakich kategoriach myśleć, aby przyciągnąć do swojego życia wszystko co najlepsze. Bo cała tajemnica tkwi w naszej głowie, w naszym umyśle i w naszym spojrzeniu na świat! Ale żeby wszystko nie było takie gołosłowne, autor przytacza przykłady ludzi sukcesu, którzy zdobyli bogactwo korzystając ze wspomnianego sekretu. Napoleon Hill zebrał w jednej pozycji lata swoich badań nad tajemnicą sukcesu. Jak to się dzieje, że jedni osiągają to czego pragną, inni całe życie borykają się z problemami? Odpowiedź na to pytanie oraz sposób jak znaleźć się w tej pierwszej grupie - znajdziecie w tej książce! A co najważniejsze wszystko napisane klarownie i przejrzyście. Sekret sukcesu podany krok po kroku.

Książkę polecam każdemu, kto chciałby od życia czegoś więcej... Każdemu kto ma większe ambicje niż przeżyć dzień i wylegiwać się na kanapie. Napoleon Hill podaje nam 13 kroków ku bogactwu... jednak warto pamiętać, że sami musimy je wykonać! Nikt nie zrobi tego za nas! Samo przeczytanie tej książki w komplecie z kanapą i telewizorem, nic nie zmieni w naszym życiu! Chcesz osiągnąć sukces?! Wyznacz cel, podejmij decyzję, poczuj się zdeterminowany, skoncentruj się, weź tę książkę pod pachę a świat stanie przed Tobą otworem! :) Powodzenia!


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Onepress. Dziękuję!
Recenzję znajdziecie róznież w Cafejce :)
zapraszam!

niedziela, 16 marca 2014

"Ślubna suknia" - Pierre Lemaitre

*zdjęcie zaczerpnięte z internetu*
Gatunek: THRILLER
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 280
Oprawa: miękka
Przekład: Joanna Polachowska 

Wydawnictwo: Muza

MOJA OPINIA
Pierwszy raz o tej książce usłyszałam już jakiś czas temu i od razu poczułam się zaintrygowana. Sam zarys fabuły, w zestawieniu z tytułem wydawał mi się bardzo kontrastujący! Suknię ślubną kobieta ubiera jednego ze swoich najpiękniejszych dni w życiu... jednak w zestawieniu z obłąkaniem, szpitalem psychiatrycznym wygląda to co najmniej dziwnie i niezwykle interesująco... To musi być coś ciekawego - pomyślałam! Nie myliłam się!

Sophie od jakiegoś czasu przydarzają się dziwne sytuacje. Ta dotąd zdrowa, poukładana kobieta nagle zaczyna gubić rzeczy, zapomina gdzie położyła klucze, telefon, zapomina gdzie zaparkowała samochód, gdzie ukryła prezent urodzinowy dla bliskiej osoby, zapomina zamknąć drzwi... Zaczyna gubić się, popadać w paranoję, pamięć płata jej figle, choć nigdy wcześniej nie miała z nią problemów. Zapomina co robiła kilka dni temu, wczoraj, przed godziną... Kobieta trafia w końcu na jakiś czas do szpitala psychiatrycznego...
Kiedy ją poznajemy pracuje jako opiekunka kilkuletniego chłopca. Pewnej nocy, dziecko będące pod jej opieką zostaje zamordowane. Sophie jest jedyną podejrzaną i wszystko wskazuje na to, że jest winna... a ona sama nic nie pamięta... musi uciekać!


Jak już wspomniałam, od samego początku poczułam się zaintrygowana fabułą tej powieści. I przyznam, że intuicja i tym razem mnie nie zawiodła! Była to tajemnicza, trzymająca w napięciu historia, którą czytało mi się z wielką przyjemnością. Miałam tam zagadkę do rozwikłania, której nie ukrywam, nie udało mi się rozwiązać przed ostatnimi stronami powieści. Oczekiwałam zawiłej intrygi, tajemnicy, zbrodni, obłąkania i dreszczyku emocji... wszystko to dostałam! Pan Lemaitre napisał bardzo dobry thriller psychologiczny, którego nie da się łatwo odłożyć na półkę. Przyznaję, że na początku czytało mi się dość ciężko. Nie mogłam przyzwyczaić się do nieco specyficznego, moim zdaniem, stylu autora. Jednak później z każdą kolejną stroną było już coraz lepiej. Być może dlatego, że o ile dobrze pamiętam, było to dopiero moje pierwsze spotkanie z literaturą francuską. 

Historia podzielona jest na 3 części. W pierwszej poznajemy Spohie i najnowsze wydarzenia. Kiedy po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego znajduje pracę jako opiekunka małego chłopca. Jej podopieczny zostaje zamordowany, a ona jest jedyną podejrzaną i nie pamięta nic z tragicznej nocy... W drugiej części następuje retrospekcja. Poznajemy Spohie przed pobytem w szpitalu. Obserwujemy jej pierwsze zaniki pamięci. Śledzimy jak powoli popada w obłęd z punktu widzenia osoby trzeciej, jednak blisko związanej z wydarzeniami. Trzecia część to już rozwiązanie zagadki, intrygi. W tej części rozwieją się nasze wszelkie domysły i wątpliwości. Czytamy z zapartym tchem i dreszczem emocji przebiegającym po plecach, aby końcówka i rozwiązanie fabuły wgniotło nas w fotel. 

"Ślubna suknia" była pierwszą, lecz na pewno nie ostatnią przeczytaną przeze mnie książką tego autora. Z przyjemnością sięgnę po kolejną pozycję, która wyszła spod pióra pana Lemaitre. Na samą myśl o kolejnym spotkaniu, czuję wielka ekscytację, więc pewnie nie pozwolę kolejnemu tytułowi długo na siebie czekać :) Powyższą książkę natomiast szczerze polecam każdemu, kto ma ochotę na tajemnicę, zawiłą intrygę i element zaskoczenia na koniec historii. Żaden miłośnik thrillerów psychologicznych nie powinien czuć się zawiedziony! Aby poczuć gęsią skórkę i element grozy, wystarczy przez chwilę utożsamić się z główną bohaterką, wyobrazić sobie tę sytuację i poczuć ten lęk! Powolną utratę zmysłów i popadanie w obłęd...

sobota, 15 marca 2014

Najnowsza książka Bogatego Ojca już w sprzedaży!

Najnowsza książka napisana przez dwóch rekinów biznesu - pana Roberta Kiyosaki i Donalda Trump - już w sprzedaży! "Dotyk Midasa. dlaczego niektórzy przedsiębiorcy się bogacą, a większość nie" jest to pozycja, która powinna zagościć na regale każdego, kto tworzy własny biznes lub planuje zacząć... Wiedza jaką przekaże nam dwóch przodujących biznesmenów jest bezcenna i pomoże nam ominąć największe i najczęstsze błędy, które popełniają początkujący przedsiębiorcy ! :)

Wielu ludzi oczekuje stabilizacji w gospodarce po załamaniu się rynku w 2007 roku, największym krachu od czasów wielkiego kryzysu okresu międzywojennego. Stabilizacja zapewne nastąpi, ale to już nie będzie ta sama gospodarka. Stara gospodarka epoki industrialnej zamiera, a jej miejsce zajmuje nowa gospodarka epoki informacyjnej. Ukierunkowanie nowej gospodarki, mającej wymiar międzynarodowy, będzie odmienne od poprzedniej. Ideały, które narodziły się w epoce industrialnej, takie jak zatrudnienie gwarantowane przez całe życie, emerytura, świadczenia czy związki zawodowe – zmienią się bezpowrotnie.


Dotyk Midasa nie opisuje biznesu, ale to, co jest potrzebne, by stać się przedsiębiorcą, który przetrwa w nowej rzeczywistości. Jako przedsiębiorcy, Robert Kiyosaki i Donald Trump dzielą się z Tobą najgłębszymi przemyśleniami, opisują swoje zwycięstwa i porażki, które nagromadzili przez ostatnie dziesięciolecia. Dowiesz się jak przetrwali, choć 9 na 10 przedsiębiorców wypada z gry. Opisują jak osiągnęli sukces i majątek poprzez stworzenie międzynarodowej marki, coś, co osiągają nieliczni, i co dla większości jest tylko marzeniem. Dowiesz się też, dlaczego wciąż są aktywni, choć inni już zrezygnowali i dlaczego wciąż szukają coraz większych wyzwań. W ich wspólnej, drugiej już książce, opisują tajemnice swojego dotyku Midasa oraz to jak i Ty możesz z niego skorzystać.


 * fragment opisu wydawcy


Książka już dostępna na stronie 
BOGATY OJCIEC !

niedziela, 9 marca 2014

"KWADRANT PRZEPŁYWU PIENIĘDZY" - Robert Kiyosaki

Gatunek: PORADNIK - BIZNES, FINANSE
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 230
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Instytut Praktycznej Edukacji
Przekład: Krzysztof Szramko


MOJA OPINIA
Jakiś czas temu na łamach mojego bloga pojawiła się recenzja pierwszej książki pana Roberta Kiyosaki z serii Bogaty Ojciec - "Bogaty ojciec, Biedny ojciec". Było to moje pierwsze spotkanie z książką o tematyce biznesu i finansów. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie i otworzyła mi oczy... zdałam sobie sprawę z tego, jak niewiele wiemy o finansach, inwestycjach i zarządzaniu swoimi pieniędzmi. I jak wiele powinniśmy się jeszcze nauczyć.

W szkołach uczą nas jak napisać dobre CV i zrobić wrażenie na przyszłym pracodawcy. Właśnie - pracodawcy! Przygotowują nas do pracy dla kogoś innego. Rodzice powtarzają "Zdobądź wykształcenie i dobrą pracę"... a dlaczego nikt nie uczy nas jak założyć własną firmę, własną działalność? Dlaczego nie uczą nas jak zarządzać pieniędzmi, żeby zyskać wolność i finansową niezależność?! Żeby stać się kiedyś bogatymi ludźmi, możemy siedzieć bezczynnie i liczyć na łut szczęścia, że otrzymamy w spadku fortunę, lub możemy ruszyć się i zdobyć ją sami. Ale musimy znaleźć dobrego nauczyciela, który zechce podzielić się z nami swoją wiedzą na temat rynku pracy i finansów. Potrzebny nam dobry nauczyciel, taki jak biznesmen i inwestor, Robert Kiyosaki.

"Bogaty ojciec miał zwyczaj mawiać: "nie możesz osiągnąć prawdziwej wolności bez wolności finansowej". I dodawał: "Wolność może nic nie kosztować, ale ma ona swoją cenę". Książka ta jest dedykowana tym, którzy są gotowi zapłacić tę cenę."

Większość z nas po ukończeniu szkoły i studiów, złapie swój dyplom, napisze ładne CV, list motywacyjny i pójdzie szukać dobrej pracy... Gdzie? Najlepiej w dużej, dobrze prosperującej firmie, w której będziemy mogli liczyć na w miarę dobre zarobki. Potem przez następne lata będziemy wstawać rano, chodzić na 8 godzin do pracy i uśmiechać się grzecznie do szefa, spełniając jego polecenia i jego marzenia... zamiast swoich! Z czasem będzie rosła nasza frustracja, że brakuje nam czasu dla siebie i bliskich, że zarabiamy za mało i jesteśmy w stanie zaspokoić jedynie swoje podstawowe potrzeby życiowe. To zdecydowanie za mało, aby zaoszczędzić, wyjechać na upragnione wakacje, kupić mieszkanie i spełniać swoje marzenia. Jednak większość z nas będzie pokornie to znosić i tłumić swoje marzenia i ambicje, mając złudne poczucie bezpieczeństwa jakie daje praca na etacie. Nikt przecież nie myśli o tym, że nawet wypełniając rzetelnie swoje obowiązki, możemy zostać zwolnieni. Ot tak po prostu, niemal z dnia na dzień... i co wtedy...?! Niestety, tak wyglądają realia pracownika etatowego.

Inna część ludzi poświęci wiele lat dbając o jak najlepsze wykształcenie. Zrobi specjalizację w jakiejś dziedzinie i stanie się prawdziwym mistrzem w swoim fachu. Otworzy własną kancelarię, gabinet, ludzie będą stać w kolejce chcąc korzystać z jego usług. Jego zarobki będą na naprawdę wysokim poziomie, lecz będą zależne wyłącznie od niego i od jego pracy! Będzie pracował po kilkanaście godzin dziennie, nie mając czasu dla siebie i rodziny. A kiedy będzie już naprawdę zmęczony trybem pracy i wyczerpującym stylem życia, pójdzie na urlop i wyjedzie na wakacje... Zapewne będą to Hawaje, a nie Stegna :) ale w tym czasie na jego konto nie wpłynie ani złotówka... Kiedy specjalista będzie na wakacjach, na urlopie będzie również jego zarobek.  Tak wygląda życie specjalisty. O wiele lepiej niż pracownika, ale to nadal nie jest TO!

"Masz określoną liczbę godzin w ciągu dnia i możesz pracować tylko z określonym wysiłkiem. Po co więc pracować ciężko dla pieniędzy? Naucz się tego, aby pieniądze i ludzie intensywnie pracowali dla ciebie, a wtedy będziesz wolny i będziesz mógł robić rzeczy, które są ważne" 

Tak wygląda lewa strona kwadrantu przepływu pieniędzy, w której znajduje się pracownik na etacie oraz specjalista, samozatrudniony... i tam znajduje się 80% ludzi. A jak wygląda prawa strona kwadrantu? Jak wyglądają finanse biznesmena i inwestora? To już całkiem inna bajka. I całkiem inne życie. Tam ma się czas dla siebie i najbliższych, tam spełnia się swoje marzenia i co najważniejsze ma się finansową niezależność! Biznesmen i inwestor nie pracuje dla pieniędzy... to pieniądze pracują dla niego! Zapewne każdy z nas, chciałby się znaleźć po tej stronie kwadrantu, ale niewielu wie, jak tego dokonać. Jak przejść na drugą stronę? Jak zarządzać pieniędzmi, żeby zyskać finansową wolność? Jak płacić niższe podatki? Jak stać się bogatym człowiekiem? I to wszystko powie nam Robert Kiyosaki na kartach tej pozycji!

Dla większości ludzi prawa strona kwadrantu wydaję się być nieosiągalna. Mają oni zakorzenione stare nawyki, poglądy i uważają, że aby się tam znaleźć trzeba urodzić się bogatym, lub odziedziczyć rodzinny majątek. Nic bardziej mylnego! Kiyosaki opowiada nam na początku tej pozycji swoją historię, jak w pewnym etapie swojego życia, on i jego żona Kim, nie mieli dosłownie nic! Nie mieli nawet domu, więc mieszkali w samochodzie. A mimo to żadne z nich nie zatrudniło się na etacie, tylko postanowili poszukać własnego sposobu zdobycia pieniędzy. W ciągu kilku lat stali się multimilionerami i do dziś żyją w dostatku. Piszą książki, w których dają wskazówki zwykłym ludziom i mówią jak zyskać finansową niezależność.

Jeśli interesujesz się swoimi finansami i chciałbyś zarabiać tyle, aby móc żyć bez ograniczeń, to "Kwadrant przepływu pieniędzy" jest dla ciebie pozycją obowiązkową! Powinna ona na stałe zagościć na regale Twojej domowej biblioteczki. Jeśli chcesz w końcu mieć wystarczająco dużo czasu dla siebie i dla rodziny, przeczytaj, wyciągnij odpowiednie wnioski i wprowadź rady pana Kiyosaki w życie! I pamiętaj, że główną wspólną cechą wszystkich ludzi sukcesu jest odwaga! Zmień sposób myślenia! Zacznij myśleć jak człowiek bogaty i zaryzykuj! Zacznij spełniać swoje marzenia! Zanim ktoś inny zatrudni cię przy realizacji swoich...

CYTATY
"Bogaty ojciec miał zwyczaj mawiać: "nie możesz osiągnąć prawdziwej wolności bez wolności finansowej". I dodawał: "Wolność może nic nie kosztować, ale ma ona swoją cenę". Książka ta jest dedykowana tym, którzy są gotowi zapłacić tę cenę."

"Osiągnięcie sukcesu we wszystkich czterech kwadrantach często oznacza zmianę ukierunkowania niektórych z naszych wewnętrznych, podstawowych wartości." 

"Pieniądze są dla mnie ważne, ale nie chciałem poświęcać swojego życia na pracę dla pieniędzy, bo tego nauczył mnie bogaty ojciec"

"Bogaty ojciec wierzył, że życie jest ważniejsze niż pieniądze, ale pieniądze są ważne we wspieraniu życia"

"Masz określoną liczbę godzin w ciągu dnia i możesz pracować tylko z określonym wysiłkiem. Po co więc pracować ciężko dla pieniędzy? Naucz się tego, aby pieniądze i ludzie intensywnie pracowali dla ciebie, a wtedy będziesz wolny i będziesz mógł robić rzeczy, które są ważne" 

"Słuchaj słów rozmówcy, wczuwaj się w jego duszę, gdyż w słowach, które ktoś wypowiada, kryją się wyznawane wartości i odmienność tej osoby od innych" 

"Myślenie jest najcięższą ze wszystkich prac. Dlatego tak niewielu ludzi się w to angażuje"

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości strony Bogaty Ojciec :) 
Serdecznie dziękuję!

poniedziałek, 3 lutego 2014

"Opanuj swój wewnętrzny głos" - Blair Singer

Gatunek: PORADNIK, ROZWÓJ OSOBISTY
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 184
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Instytut Praktycznej Edukacji

Dostępność: Bogaty Ojciec


Każdy z nas słyszy w głowie głosy... Tak! Każdy! I nie znaczy to wcale, że powinniśmy z miejsca udać się wszyscy do specjalisty, który osadzi nas w pokoju z gumowymi ścianami... :) Jednak każdy z nas ma swój wewnętrzny głos, który siedzi w naszej głowie i raczy nas swoimi monologami w najmniej oczekiwanych momentach. Czy to kiedy mamy do zrobienia coś ważnego, kiedy mamy podjąć jakąś ważną decyzję lub kiedy coś poszło nie po naszej myśli.. a czasem nawet odzywa się nieproszony, zupełnie bez powodu! Wydaje nam się wtedy, że "to przecież MOJE myśli! MÓJ głos!" Ale czy aby na pewno?!

Na co dzień jesteś uśmiechniętym, mądrym człowiekiem, który odnosi znaczne sukcesy w dziedzinie, w której się specjalizuje. Nie ważne czy jest to biologia molekularna, fizyka kwantowa czy rysowanie komiksów, prowadzenie bloga... Odnosisz sukcesy! Posiadasz sporą wiedzę. Wiesz, że jesteś dobry w tym co robisz! Wiesz, że masz talent! Wiesz, że możesz osiągnąć wszystkie cele, które sobie wyznaczysz. Ludzie Cię cenią. Poza tym jesteś wartościowym człowiekiem i wspaniałym przyjacielem. Wiesz o tym, masz tego świadomość i o tym mówi Ci Twój dobry głos, który chce dla Ciebie jak najlepiej! Żyjesz z nim w przyjaźni i zgodzie. Są jednak momenty, kiedy w Twojej głowie inny głos mówi "Jestem beznadziejny! Jestem do niczego! Nic mi się nie udaje!" .. Te słowa wypowiada ten drugi głos, który chce Ci wmówić, że jesteś do niczego i  to on będzie dziś bohaterem mojej recenzji...

"Nie musisz się martwić swoją przyszłością, 
swoim szefem, swoim partnerem, 
swoimi problemami finansowymi, niczym takim.
Wystarczy, żebyś pracował nad tym, co się aktualnie dzieje wewnątrz Ciebie"

Jest ktoś, kto czasami udziela się głośno w Twojej głowie i podpowiada rzeczy, których wcale nie chciałbyś słyszeć... Przyjmijmy, że to taki mały złośliwiec, który zajmuje apartament w Twojej głowie. Wygląda jak troll, jest zielony, brzydki i nikt go nie lubi... Stara się więc, żebyś i Ty poczuł się brzydki, nielubiany i nieporadny! To poprawia mu humor i sprawia, że staje się jeszcze bardziej odważny i jeszcze bardziej rozmowny! A kiedy Ty podupadasz na humorze, kiedy zaczynasz czuć się źle... on rozrzuca confetti, otwiera szampana i świętuje zwycięstwo! :)

Jeśli w Twojej głowie pojawiła się teraz myśl "O kurcze! Wariatka! o co jej chodzi?! jakie trolle!? Bajek się naoglądała! :P" - To właśnie mówił ON :) Chyba go uraziłam! Nie lubi jak się o nim mówi, że jest brzydki i złośliwy! :) Ale jest! Teraz skrytykował mnie, ale zwykle ma w zwyczaju krytykować i krzywdzić Ciebie! Pozbyć się go niestety nie możemy... ma w Twojej głowie apartament na stałe, ale zawsze można spróbować uciszyć go, zakneblować, żeby nie udzielał się zbyt często! Nie jest to łatwe, ale pomoże nam w tym pan Blair Singer! :)

"Popatrz, zostałeś przysłany na ziemię i dostałeś wszystko, co najlepsze. Nie dostałeś gałek ocznych z plastiku ani poliestrowej skóry. Twoje kości nie są z gumy. Otrzymałeś ciało zbudowane z najwspanialszych materiałów. A skoro powłoka jest wykonana z takich perfekcyjnych materiałów, nie sądzisz, że wnętrze będzie równie doskonałe, a może i lepsze? Po co byłoby budować sejf za 5 mln $, gdyby miał w nim być przechowywany jedynie spinacz biurowy wart ze 2 centy? To by było bez sensu! To oczywiste, że wewnątrz znajduje się coś jeszcze bardziej wartościowego niż to, co na zewnątrz..."

Powiem wprost - ta książka stawia na nogi! Pozawala zapanować nad negatywnymi myślami, poukładać je i ogarnąć. Pan Blair Singer ma niesamowity dar - potrafi dotrzeć do naszych skrytych myśli i problemów i sprawić, że spojrzymy na wszystko nieco inaczej, z zupełnie innej perspektywy! A w czym tkwi tajemnica? Chodzi o to, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że jedynie my mamy wpływ na nasze myśli! Jedynie my panujemy nad naszym samopoczuciem i nad naszym szczęściem! A nie potrzeba wiele, żeby czuć się naprawdę szczęśliwym! Wystarczy zapanować nad wewnętrznym głosem! Nie jest to łatwe. Troll będzie się bronił, ale jeśli zastosujemy wskazówki, jakie daje autor w tej książce, nie będzie miał z nami najmniejszych szans! I warto podjąć tę walkę! Bo cena jest naprawdę wysoka! Ceną jest nasze życie! A lepiej jest żyć z uśmiechem na ustach, maszerując drogą ku spełnianiu marzeń :)

Pan Blair napisał rewelacyjną książkę, w której zdradza nam sposoby na polepszenie naszego życia. I grzechem byłoby nie skorzystać i nie przyjąć wiedzy, jaka się z nami dzieli. A co najważniejsze napisał ją w bardzo przystępny sposób, posługując się prostym językiem zrozumiałym dla każdego. Darował nam typowo psychologiczne terminy, naukowe wywody... W zamian mamy ludzkie porady skierowane bezpośrednio do czytelnika! Dzięki temu książkę czyta się naprawdę łatwo i przyjemnie. Na samym początku autor kieruje nas na stronę internetową, aby bezpłatnie wykonać test określający nasz sposób myślenia i nasze samopoczucie przed rozpoczęciem czytania, a następnie proponuje wrócić i wykonać go po raz drugi po jej skończeniu! Już samo to niemal namacalnie pokazuje nam, jak pozytywny wpływ ma na nas powyższa książka. Jak zmienia ona sposób naszego myślenia i jak nauczyliśmy się panować nad wewnętrznym głosem. Dodatkowo w ostatnim rozdziale autor przedstawia nam kilka technik, dzięki którym w ciągu 30 sekund możemy zmienić nasze nastawienie i okiełznać naszego wewnętrznego potwora! I to jest dla mnie absolutny hit! Niektóre techniki zostały już przeze mnie wypróbowane i ogłaszam wszem i wobec - DZIAŁAJĄ! :)

"Nie dostałbyś tej odrobiny lodów, 
jeśli nie byłoby Ci pisane dostać całej porcji!" :)

Ja bardzo potrzebowałam tej książki, gdyż miewam czasami okresy, kiedy popadam w melancholię. Bywają dni kiedy nie potrafię pokonać negatywnych myśli. Kiedy po raz pierwszy wzięłam tę książkę do ręki pomyślałam "o nie! Tylko 180 stron?! Za szybko ją przeczytam i nic nie zostanie w mojej głowie! żeby mnie wyleczyć musiałaby mieć z 800!"... Otóż nie! Myliłam się! Wcale nie musi mieć więcej! Delektowałam się każdym słowem wypływającym z tej książki, chłonęłam każde zdanie i 180 stron w zupełności wystarczyło, żeby zmienił się mój sposób myślenia! 180 stron w zupełności wystarczyło, abym opanowała swój wewnętrzny głos, a przynajmniej nauczyła się technik i sposobów jak mam z nim walczyć! Troll się strasznie broni, ale nic nie przychodzi łatwo i bez walki... :) Zdecydowanie polecam tę książkę i uważam, że każdy powinien choć raz ja przeczytać, gdyż każdy ma w swojej głowie małego trolla, który czasami próbuje zasypać nas negatywnymi obrazami i robi wszystko, żeby szampan, którego trzyma w lodówce, nie stracił terminu ważności... :)


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości strony Bogaty Ojciec :) 
Serdecznie dziękuję!

sobota, 1 lutego 2014

Liebster Blog Award

Wiele razy brałam już udział w blogowych zabawach :) wiele razy dostawałam wyróżnienie od innych blogerów! :) i w związku z tym udostępniłam już  na moim blogu wiele faktów o mnie... :) ale za każdym razem biorę udział w zabawie i staram się nie odmawiać żadnej nominującej mnie osobie :) gdyż każde wyróżnienie wiele znaczy :) dziś odpowiem na pytania zadane przez Gosię K. :) dziękuję Gosiu :)


"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

1. Gdybyś miał/a możliwość zamieszkania w domu z wybranej książki, np. dom hobbitów, muminków etc. Jaki byś wybrał/a? Oczywiście współlokatorów dostajesz gratis;)
Kuuurcze... rzadko czytam fantastykę, więc naprawdę ciężko mi znaleźć fajne lokum :) Mogłabym zamieszkać ze smerfami lub gumisiami, ale to nie książka :) A zostając przy książkach wprowadzam się wampirzej rodziny Cullenów :D

2.Jesteś zwolennikiem/zwolenniczką książek w wersji papierowej czy elektronicznej? Wybór uzasadnij.
Nawet kiedy posłucham świetnego audiobooka nadchodzi moment, kiedy szukam tej samej książki w wersji tradycyjnej! :) Zdecydowanie preferuję wersję papierową! Dlaczego? Przecież to normalne, że trzeba książkę pogłaskać i powąchać! :D 

3. Bohater lub bohaterka literacka, która swoją postawą zainspirowała Cię do zmiany/stworzenia czegoś? Kto to jest i w czym Cię zainspirował?
To pytanie sprawiło mi najwięcej problemów... i nie przypominam sobie żadnej takiej postaci literackiej. Zazwyczaj inspirują mnie żywi ludzie :)

4. Jaki gatunek literatury preferujesz?
Jest kilka gatunków, po które sięgam najczęściej i z największą ochotą... Thriller, kryminał, horror oraz poradniki o samorozwoju :)

5. Jeśli pracujesz, to czy Twoja praca również związana jest z książkami, czy ogranicza się to raczej do hobby? Jeśli jeszcze się uczysz... czy książki pomagają Ci w nauce czy raczej stanowią odskocznię i czasem pretekst do zaniedbywania jej?;)
W mojej pracy zawodowej książek nie ma... są za to smary i części samochodowe... Natomiast w prowadzeniu własnego interesu, który buduję po etacie, książki są nieodłącznym elementem! Pomagają w edukacji finansowej, biznesowej, samodyscyplinie i samorozwoju. 

6. Twoja ulubiona książka z dzieciństwa.
"Dzieci z Bullerbyn" bezsprzecznie! :) czytałam tę książkę wielokrotnie i do tej pory miło wspominam :)

7. Czytasz w ciszy czy lubisz słuchać muzyki w trakcie czytania? Jeśli tak, to jakiej najczęściej?
Kiedy czytam najbardziej lubię mieć ciszę i spokój, aby móc skupić się tylko na książce :) 

8. Czy po przeczytaniu książki dzielisz się swoimi odczuciami i spostrzeżeniami tylko na blogu? czy rozszerzasz to na jakieś koła dyskusyjne/ rozmowy ze znajomymi?
Oczywiście to na blogu pojawia się szczegółowa recenzja, lecz zazwyczaj znajomi z pracy zmuszeni są wysłuchiwać moich opinii jako pierwsi :) Poza tym ze wszystkimi znajomymi zazwyczaj dzielę się opinią jeśli książka jest naprawdę godna polecenia lub... wręcz przeciwnie :)

9. Miejsce, w którym najbardziej lubisz czytać, np. ławka w parku, łóżko..
Mam w domku stałe miejsce do czytania :) zawsze jest to łóżko... czytam albo siedząc pod kocykiem, albo leżąc już przed snem :)

10. Czy jest książka, w której nie podobało Ci się zakończenie i chętnie byś je zmienił/a? Np. zginął ulubiony bohater. Jaka to książka i jakie wydarzenie byś zmienił?
Podejrzewam, że gdybym się chwilkę zastanowiła znalazłabym kilka takich książek, którym przydałoby się zmienić zakończenie :) Zwykle słodkie szczęśliwe zakończenia zastąpiłabym czymś bardziej drastycznym i tragicznym :P Ale jest jedna książka, której zakończenie zmieniłabym właśnie na happyend... "Zielona mila" S. Kinga. A dlaczego nie muszę chyba mówić... zapewne każdy zna tę historię.

11. Co spowodowało, że zacząłeś/zaczęłaś prowadzić bloga? To była spontaniczna decyzja czy raczej była w planach od dawna?
Zawsze lubiłam pisać... w ten sposób się relaksowałam :) Kiedy wpadłam na pomysł pisania bloga, dość spontanicznie, nie wiedziałam jeszcze o jakiej tematyce on będzie... i długo się nad tym zastanawiałam. Blog osobisty odpadał na początku, gdyż nie lubię dzielić się ze światem moim życiem prywatnym i problemami, które są jego elementem. Świeżo po skończeniu jednej lektury napisałam recenzję na próbę... i doszłam do wniosku, że to jest to! :) dużo czytam, książki są moją pasją... zacznę więc pisać recenzje! :) i tak oto powstał blog, którego dziś czytacie :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...