sobota, 29 września 2012

RUDE KINO: "JESTEŚ BOGIEM" - recenzja filmu...



REŻYSERIA: Leszczek Dawid
SCENARIUSZ: Maciej Pisuk
PRODUKCJA: polska
PREMIERA: 21. 09. 2012

OBSADA:
Magik- Marcin Kowalczyk
Fokus- Tomasz Schuchardt
Rahim- Dawid Ogrodnik




W obecnych czasach nasz rynek muzyczny zasypują coraz to nowsze grupy hip-hopowe. I nie jest to nic nowego... W gimnazjach i szkołach średnich co drugi młody osobnik słucha hip-hopu. To jest bardzo modne. Sama go nie słucham, ale znam osoby, które słuchają i szanuję ich gust muzyczny. Jednak muszę przyznać, że o współczesnym hip-hopie nie mam zbyt dobrego zdania... Zarówno polskim, jak i zagranicznym. Według mnie jest to bardzo komercyjny gatunek, wszystkie klipy wyglądają tak samo - super fura, gołe panienki i wokół grupka niezwykle "męskich" samców, którzy traktują je bez najmniejszego szacunku! -Jednak z drugiej strony, jak szanować kobiety, które kręcą gołymi tyłkami przed grupką facetów i nie szanują samych siebie?! -Teksty wszystkie o tym samym - melanż, jaranie, ziomki, du** (czyt.- o zgrozo! -kobiety)... Ja tak to widzę, jednak rozumiem, że ludzie mają różny gust i ktoś inny widzi w hip-hopie swój styl, swój sposób na życie, czy nawet sztukę... 

Przenieśmy się jednak jakieś 18 lat wstecz, gdy w Polsce hip-hop nie był jeszcze powszechnie znany... To wtedy zaczynał Piotr Łuszcz, bardziej znany jako Magik. Wraz z Joką oraz Abra dAbem tworzył skład zespołu Kaliber44. Udało im się zaistnieć, zdobyli uznanie i wszyscy mogli poznać talent Magika! Jego charyzmatyczny głos tworzył niesamowity klimat, a utwór "+ i -" śpiewała cała młodsza część Polski! W 1998 roku kiedy Magik opuścił zespół Kaliber 44 wraz z Wojciechem "Fokusem" Alszerem, oraz Sebastianem "Rahimem" Salbertem postanowili założyć nowy zespół Paktofonikę...

I właśnie wtedy rozpoczyna się akcja filmu "Jesteś bogiem"... Dwóch młodych chłopaków ze Śląska pragnie zaistnieć w świecie ulicznych rymów. Poznają się, trafiają do nieco bardziej doświadczonego w branży Magika i zdobywają jego uznanie... zakładają zespół Paktofonika - Pakt przy dźwiękach głośnika. W ciężkich domowych warunkach nagrywają materiał na swoją płytę... Zaczynają występować, dawać pierwsze koncerty. Zdobywają popularność i uznanie... Nagrywają pierwszy klip... Wydają płytę i nagle tragiczne wydarzenie przekreśla dobrze zapowiadającą się przyszłość zespołu...

Cała historia, jak wiadomo, nie kończy się happy endem. Kilka dni po ukazaniu się pierwszej płyty Paktofoniki - 26 grudnia 2000 roku - 22 letni Magik popełnia samobójstwo skacząc z okna swojego mieszkania na 9 piętrze wieżowca. Zostawia żonę Justynę oraz małego synka Filipa. Co go do tego skłoniło? nie do końca wiadomo... z filmu wynika, że największy wpływ na jego decyzję miały pogarszające się stosunki z żoną, która podobno chciała założyć sprawę o rozwód... A jak było naprawdę? Słyszałam różne wersje. Podobno chciał uniknąć wojska i udawał chorego psychicznie, skoczył z okna, żeby się troszkę poturbować, aby jego choroba była bardziej wiarygodna... Jednak nie sądzę, żeby tak było. Nie sądzę, żeby Magik nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie wynika z upadku z 9 piętra!

Przyznam szczerze, że wielka fanką hip-hopu nie jestem. A wręcz nie jestem wcale... Owszem słuchałam kiedyś piosenek zespołu Kaliber44... Miałam kasetę, ale nieczęsto mogłam jej słuchać. Ze względu na dużo młodszego brata, który strasznie bał się wokalu Magika i jego muzykę przyjmował nie najlepiej, głośno okazując swoje niezadowolenie. Mam też w domu obie płyty Paktofoniki, ale przybyły do domu wraz z moim mężem z jego kawalerskich czasów :) Ja sama słucham ich muzyki rzadko... Wolę raczej rocka! I uważam, że w Paktofonice Magik nieco zatracił swoją indywidualność, swój własny niepowtarzalny wokal, który mogliśmy słuchać i podziwiać kiedy śpiewał z zespołem Kaliber44. Jednak nie przeszkodziło mi to wybrać się do kina na film o życiu Magika i zespołu. Wręcz przeciwnie, inicjatywa wyszła ode mnie i to ja wyciągnęłam męża na wieczorny seans... i nie żałuję! Absolutnie!


Uważam, że powstał w końcu bardzo dobry film polskiej produkcji! O życiu młodego człowieka, który chciał coś osiągnąć, walczył o siebie, szanował swoją rodzinę, jednak pokonały go polskie realia... Film w pełni zasłużył na najwyższe oceny i najlepsze recenzje, oraz na zainteresowanie jakie udało mu się zdobyć. Sale kinowe od dnia premiery po dzisiejszy dzień zapełnione są niemal do ostatniego wolnego miejsca. I wcale mnie to nie dziwi. Aktorzy moim zdaniem są bardzo dobrze dobrani i świetnie poradzili sobie z zadaniem odzwierciedlenia postaci trzech muzyków. Jedno czego mi zabrakło w filmie to informacji o prawdziwych powodach samobójczej śmierci Magika. Te ukazane w filmie wydają mi się tylko jednymi z wielu... Chciałabym poznać prawdę, jednak z drugiej strony wiem, że nigdy ich poznam, ponieważ znał je tylko sam Magik.

Film jest bardzo dobrze zrobiony! Momentami bawi i śmieszy, jednak nieuniknione jest wzruszenie. Im bliżej ostatnich scen, tym bardziej odczuwamy żal i smutek związany z tragicznym zakończeniem. Przyznam - wzruszyłam się... nie tyle dramatycznymi wydarzeniami, co ostatnimi minutami filmu, kiedy pokazane są zdjęcia Magika, brudnopisy jego tekstów, czy ostatnie słowa na papierze skierowane do przyjaciół "Walczcie o siebie! Nie poddawajcie się! Ja musiałem gdzieś wyskoczyć..." - czy były to prawdziwe słowa, które zostawił po sobie raper? nie wiem. Jednak wzruszają. Zdjęcia Magika, sceny z ostatniego koncertu rozwiązującego Paktofonikę i w końcu dedykacja... a na kinowej sali nastała minuta ciszy, by uczcić jego pamięć...

Jeśli jeszcze nie byliście w kinie i nie macie zarezerwowanych biletów... zróbcie to! Wyciągnijcie męża, przyjaciółkę, siostrę czy chłopaka i wybierzcie się na ten film! Warto! Nawet jeśli tak jak ja, nie należycie do grona zagorzałych fanów hip-hopu, powinniście obejrzeć ten film... Jest to w końcu film o młodym Polaku, który stał się legendą...


czwartek, 27 września 2012

"WSZYSTKO JEST WZGLĘDNE" - Stephen King

Data wydania: 2002
Liczba stron: 436
Oprawa: Twarda
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: praca zbiorowa


OPIS WYDAWCY
Oddajemy do rąk czytelnika czternaście nowych opowiadań mistrza horroru, który - trzeba to uczciwie przyznać - jest w szczytowej formie. Dzięki niemu trafiamy do tajemniczego świata cyklu Mroczna Wieża, w którym bohater musi się zmierzyć z czyhającymi na niego wampirzycami, ale już kilkanaście stron dalej uciekamy wraz z Johnem Dillingerem przed obławą FBI. Spotykamy wędrujących nieboszczyków, prześladuje nas zmieniający się obraz i trafiamy do nawiedzonego pokoju hotelowego, gdzie od lat dochodzi do makabrycznych wypadków. W restauracji musimy się zmierzyć z szaleńcem, który ni z tego, ni z owego postanowił nas zabić. A kiedy wybieramy się nad rzekę, by spokojnie połowić pstrągi, natykamy się na samego diabła.

Czternaście opowiadań mistrza horroru. Razem z bohaterami trafiamy do tajemniczego świata z cyklu Mroczna Wieża, by stawić czoła wampirzycom, ale już kilkanaście stron dalej uciekamy wraz z Johnem Dillingerem przed obławą FBI. Spotykamy wędrujących nieboszczyków, prześladuje nas zmieniający się obraz i trafiamy do nawiedzonego pokoju hotelowego, gdzie od lat dochodzi do makabrycznych wypadków. W restauracji musimy się zmierzyć z szaleńcem, który ni z tego, ni z owego postanowia nas zabić. A kiedy wybieramy się nad rzekę, by spokojnie połowić pstrągi, natykamy się na samego diabła. 

MOJA OPINIA
Wspominałam nie raz, że nie przepadam za zbiorami opowiadań. Zdecydowanie wole powieści "pełnometrażowe" :) Dlaczego więc w moich rękach znalazł się kolejny zbiór opowiadań? Nie ukrywam, że skłoniło mnie do tego tylko jedno opowiadanko, którego byłam najbardziej ciekawa... "1408"... Więc pozwólcie, że oprę moją recenzję głównie na nim.

Pisarz Mike Enslin poszukuje materiałów do swojej nowej książki o tematyce zjawisk paranormalnych. Podróżuje po świecie w poszukiwaniu nawiedzonych pokoi hotelowych. Postanawia zatrzymać się w pokoju 1408, mieszczącym się w jednym z nowojorskich hoteli. Pokój cieszy się bardzo złą sławą i od lat jest nieużywany i zamknięty dla gości. Zginęło w nim kilkadziesiąt osób - jedni w tajemniczych okolicznościach zmarli z przyczyn naturalnych, inni popełnili samobójstwo... Mike sceptycznie nastawiony do jego historii, po długich rozmowach z dyrektorem hotelu dostaje klucze i melduje się w tajemniczym pokoju 1408... Co tam zastanie? Czy uda mu się dotrwać do rana?

Podejrzewam, że większość z Was oglądała lub co najmniej słyszała o filmie o tym samym tytule. Horror produkcji USA z 2007 roku zdobył wielu fanów i uznanie krytyków. Nic dziwnego! Była to produkcja na wielką skalę amerykańskiego kina, wysokiej rangi obsada, widowiskowe efekty specjalne. Po obejrzeniu tej ekranizacji, od razu zapragnęłam zapoznać się z jej papierowym pierwowzorem...

Już po raz drugi po obejrzeniu świetnej produkcji, zapoznałam się z opowiadaniem Kinga, na podstawie którego powstał film. I niestety spotkało mnie kolejne rozczarowanie... Niestety stwierdzenie, że książka zawsze jest lepsza niż film, jednak nie zawsze się sprawdza. Zawiodłam się. No cóż, zdecydowanie mogło być lepiej... Być może błędem było obejrzenie filmu przed przeczytaniem książki, jednak gdyby nie film nie dowiedziałabym się pewnie w ogóle o jej istnieniu. Niestety muszę powtórzyć to samo, co napisałam przy recenzji "Skazanych na Shawshank" - uważam, iż z przeciętnego opowiadanka stworzono świetny, wart polecenia film! Znów czułam się jakbym czytała jedynie streszczenie filmu! Choć może w tym przypadku to nawet za dużo powiedziane...

No cóż, prawda jest taka, że opowiadanie "1408" w żaden sposób mnie nie porwało, ani nie zachwyciło. Na tle filmu wypada niezwykle blado. To niezbyt opasłe opowiadanko nie zawiera nawet 1/3 wydarzeń przedstawionych na ekranie. Twórcy filmu dali się ponieść wyobraźni i pozwolili sobie na kreatywność i uzupełnili historię Mika i pokoju 1408, według własnych potrzeb. I zrobili to bardzo dobrze! Film przyprawia widza o dreszczyk emocji, potrafi przestraszyć, zadziwić, a nawet wzruszyć... Jak obok tego stoi książka? Nijako... Mnie zawiodła, gdyż po takim filmie oczekiwałam czegoś więcej, a znalazłam króciutkie opowiadanko, które kończy się zanim się tak naprawdę zacznie! Poznajemy dokładnie jedynie historię pokoju, jednak to co się w nim dzieje kiedy wchodzi do niego główny bohater, jest niejasne! Owiane tajemnicą i pełne niedopowiedzeń, co w tym wypadku wcale nie działa na korzyść książki!

Podsumowując uważam, że nie należy sięgać po opowiadanie po obejrzeniu filmu, ponieważ rozczarowanie będzie nieuniknione! Film jest o wiele bogatszy w emocje i wydarzenia niż jego pierwowzór. Z opowiadania nie dowiemy się niczego więcej... Oczywiście książkę jako całość warto przeczytać, ale raczej zachęcam do zrobienia tego przed obejrzeniem filmu. 
Jeśli chodzi o resztę opowiadań zawartych w książce wywarły na mnie o wiele lepsze wrażenie. Pewnie dlatego gdyż poznałam tylko opowiadania i nie miałam z nimi do czynienia wcześniej, w żadnej innej formie. Zbiór jako całość jest wartościową pozycją dla miłośników grozy. Opowiadania są na wysokim poziomie, więc czasu spędzonego nad tą książką nie uważam za czas stracony.

CYTATY
„Czas stępia wspomnienia, zawsze tak jest...”

„Duchy rzadko pojawiają się komuś, kto w nie nie wierzy, a jeśli już to robią, to rzadko są dostrzegane.”

„Kobiety nie ufają męskim łzom.”

„Nawet fart to tylko uczesany niefart.”

„Nie tylko miłość trzyma ludzi razem. Także sekrety i cena, którą się płaci, żeby ich nie wyjawić.”

„Podobno piekło to inni. Według mnie piekłem może być powtarzalność.”

„Skoro mnie kochasz, to mnie kochaj, powiedziała... i kochał ją.”

„Bóg (...) lubi się zabawić. Zawsze chce się przekonać, czy zatrzymasz to, co już masz, czy wybierzesz to, co jest za kurtyną.”

„Chcę, żebyście się śmiali i płakali, kiedy czytacie opowiadanie... albo śmiali się i płakali jednocześnie. Innymi słowy, chcę waszych serc. Jeśli macie ochotę czegoś się nauczyć, idźcie do szkoły.”

„Czasem historie tak głośno domagają się opowiedzenia, że trzeba je napisać tylko po to, by je uciszyć.”

„Człowiek z natury ma ochotę zajrzeć do książeczki z napisem PAMIĘTNIK po odejściu jej właściciela.”

„Pisarze często są najgorszymi sędziami swych dzieł.”

"Pokoje hotelowe są z natury przerażające, nie sądzicie? No, bo ile osób spało w tym łóżku przed tobą? Ile było chorych? Ile zaczynało wariować? Ile się zastanawiało, czyby nie przeczytać paru ostatnich wersów z Biblii z szuflady nocnej szafki, a potem powiesić się w szafie koło telewizora? Brrr."

czwartek, 20 września 2012

"WYLICZANKA" - John Verdon

Data wydania: 21.09.2011
Liczba stron: 504
Format: 130 x 205 mm
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Krzysztof Mazurek



OPIS WYDAWCY
Pomyśl jakąś liczbę od 1 do 1000, pierwszą, jaka Ci przyjdzie do głowy. A teraz przekonaj się, jak dobrze znam Twoje tajemnice.

Wszystko zaczyna się od niepokojącego listu. Potem ginie człowiek. Na miejscu wyrafinowanego mordu na detektywów czekają kolejne zagadki. Czy to możliwe, że ktoś potrafi czytać w myślach? Policja grzęźnie w domysłach, bo fakty przeczą logice. I wtedy zabójca uderza znowu.

Detektyw Dave Gurney lubi wyzwania, nawet na emeryturze. Jednak ma jeszcze jeden powód, by wbrew woli małżonki włączyć się w śledztwo. Ofiarą mordercy jest jego przyjaciel. Zaczyna się pasjonujący pojedynek pomiędzy charyzmatycznym detektywem a przebiegłym psychopatą. Który z nich się przeliczy? Raz, dwa, trzy, zginiesz TY!

MOJA OPINIA
Kiedy po raz pierwszy przeczytałam recenzję tej książki, na zaprzyjaźnionym blogu, od razu wiedziałam, że muszę się z nią sama kiedyś zapoznać. Tajemnica, groza, morderstwo, zagadka kryminalna to coś co lubię najbardziej... Zamówiłam egzemplarz w bibliotece i cierpliwie czekałam 

Do emerytowanego detektywa, Deva Gurneya, zwraca się znajomy ze szkoły z prośbą o pomoc. Dostaje on listy z pogróżkami i się, że wysyła je ktoś, kto zna Marka lepiej niż ktokolwiek inny. Wie o nim wszystko, zna jego przeszłość i potrafi odgadnąć jaką przypadkową, nic nie znaczącą liczbę pomyśli on w danym momencie... Sprawa wydaje się być bardzo tajemnicza. Początkowo Dave podchodzi do sprawy lekko sceptycznie, jednak wszystko się zmienia, kiedy zostają odnalezione zwłoki Marka... I nie ma wątpliwości, że został on zamordowany i to w bardzo wyrafinowany sposób.

Debiut literacki autora. Bardzo udany debiut! Niezwykle oryginalna i dopracowana historia, napisana w prosty sposób, dostępnym językiem. Styl autora od samego początku zwrócił moją uwagę, gdyż jest inny niż  wszystkie! Co wcale nie znaczy, że lepszy, czy gorszy... po prostu inny! Pan Verdon posługuje się własnym stylem, własnym językiem, który niezwykle przypadł mi do gustu! I na pewno sięgnę po inne jego pozycje.

Historia przedstawiona w książce jest bardzo oryginalna. Dopracowana w najmniejszych szczegółach. Bohaterowie dokładnie i starannie wykreowani. I choć ciężko się utożsamić z którymkolwiek, to szybko budzą sympatię czytelnika. Fabuła wciągająca , intrygująca. Zainteresowała mnie od pierwszych stron, jednak muszę przyznać, że w pewnym momencie miałam mały przestój i poczucie znużenia. Jestem w stanie to wytłumaczyć... Książka ma ponad 500 stron! Musi się przecież rozkręcić! Zaczyna się bardzo ciekawie, później jednak czułam się delikatnie znudzona powolnym rozwojem akcji, szczegółowym dochodzeniem w sprawie popełnionego zabójstwa, wydawało mi się to nieco przeciągnięte, przesadzone. Jednak to uczucie szybko mija, tempo przyspiesza, akcja się rozwija i trzyma w napięciu już do samego końca. A następnie nie sposób odłożyć książki na półkę! Zakończenie jak dla mnie bardzo satysfakcjonujące i zaskakujące! 


Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Zdecydowanie tak! Historia zadowoli miłośników kryminalnych zagadek, wspaniale umili deszczowe popołudnie. Ja miło ją wspominam. Było to pierwsze, ale na pewno nie ostatnie spotkanie z panem Verdonem. W przyszłości zdecydowanie sięgnę po inne książki tego autora. 

CYTATY
„Nasze wybory mają czasami konsekwencje, które trudno przewidzieć.”

„Niesamowita rzecz z tą przeszłością, tak dziwnie czeka w ciszy, przyczajona, niewidoczna, niemal jakby jej w ogóle nie było. Człowiek poddaje się pokusie myślenia, że znikła, że już nie istnieje. A później jak bażant wypłoszony z ukrycia krzyczy przejmująco - eksplozja dźwięku, koloru i ruchu - jest przerażająco żywa.” 

„Ból pozostaje właśnie dlatego, że odmawiamy szukania jego źródła. Nie potrafimy go zidentyfikować, bo odmawiamy poszukania jego korzeni.”

"Jeśli coś się wydarza, musi być sposób na to, żeby mogło się wydarzyć..."

"Ludzie są obciążeni wewnętrznymi konfliktami. Te konflikty kształtują nasze relacje, są źródłem frustracji, praktycznie rządzą naszym życiem(...) Umysł ludzki jest pełen sprzeczności i konfliktów. Kłamiemy po to, żeby inni nam zaufali.Ukrywamy własne ja, by osiągnąć bliskość z innym człowiekiem. A sposób, w jaki szukamy szczęścia, sprawia, że zamiast się zbliżać, oddalamy się od niego. Kiedy nie mamy racji, walczymy do upadłego, żeby udowodnić światu, że jednak ją mamy..."

"Nie ma większego bólu niż ten, który wynika z faktu, że jedno ciało zamieszkują dwie osoby"

"... a ogólnie rzecz biorąc, wydaje mu się, że jest ważny jak maggi w zupie..." :)

"Gurney miał dziwne uczucie, że ona potrafi równie dobrze widzieć jego duszę, jak i ciało"

"Świat nie jest idealny. Zawsze są plusy i minusy. Trzeba pracować z tym, co ma się pod ręką Widzieć szklankę do połowy pełną. Takie są realia."

"Z jego doświadczenia zawodowego wynikało, że jeśli ktoś podaje dwa powody jakiejś decyzji, najprawdopodobniej jest i trzeci powód - ten prawdziwy i przemilczany."

poniedziałek, 17 września 2012

PREZENT ROCZNICOWY i usprawiedliwienie z dziennika rudego wagarowicza :)

Kochani!
Ostatnio troszkę wagaruję... :) Mało mnie u Was na blogach, mało mnie nawet u mnie na blogu... :) Troszkę się u mnie dzieje ostatnio - spotkania z przyjaciółkami, praca, dom a do tego jeszcze moja mamusia przyjechała na urlop do Polski po rocznej nieobecności, stąd też mało czasu dla siebie i tego co mole książkowe lubią najbardziej - książek! :)



I Jakoś brak mi ostatnio weny do pisania i ciężko mi wziąć się w garść i uzupełnić zaległe recenzje, ale obiecuję, że niebawem postaram się spiąć pośladki i wszystko nadrobić... :)


A póki co, pochwalę się prezentem jaki dostałam od męża na naszą 3 rocznicę ślubu, która miała miejsce 12 września... Pięć części serii "Pretty Little Liars" !!! :) Nie muszę chyba mówić, że szalenie ucieszyłam się z prezentu!? :) Książki stoją dumnie na moim regale i czekają grzecznie na swoją kolej... :) Zabiorę się do nich już niebawem jak tylko skończę czytać zaczęte książki :) 


miłego dnia życzy 
Ruda :)

środa, 12 września 2012

"SEKRETY MISTRZA FOTOGRAFII CYFROWEJ. W DĄŻENIU DO PERFEKCJI" - Scott Kelby

Rok wydania: 16.05.2012
Format: 158 x 235
Ilość stron: 256
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Helion
Dostępność: księgarnia GANDALF


OPIS WYDAWCY
Kolejna solidna porcja wiedzy na temat fotografii jest na wyciągnięcie Twojej ręki; podana w wyjątkowy i niepowtarzalny sposób. Czytając tę książkę, poczujesz się jak na indywidualnej sesji z jej autorem. Na wszystkie pytania, które mógłbyś mu zadać w trakcie wspólnego fotografowania, tu właśnie znajdziesz odpowiedź. Bez zbędnej otoczki i niepotrzebnej teorii - po prostu dowiesz się, jak robić jeszcze lepsze zdjęcia!

Poznasz tajniki zaawansowanego wykorzystania lampy błyskowej. Opanujesz techniki użycia softboksa, kilku lamp błyskowych, filtrów czy dyfuzora. Odbędziesz także wycieczkę do studia i zdobędziesz wiedzę na temat lamp studyjnych, tła, statywów oraz oświetlania sylwetki. Poznasz także całą gamę obiektywów, ich zalety i wady oraz przeznaczenie. Potem przyjdzie czas na fotografowanie! W pierwszej kolejności nauczysz się robić zdjęcia przedmiotom i wydobywać z nich to, co najlepsze. Następnie zabierzesz się za fotografowanie krajobrazów, ludzi oraz wydarzeń sportowych. Każda strona tej książki obfituje w bezcenne porady i wskazówki. Jest to zatem obowiązkowa pozycja dla każdego przyszłego mistrza fotografii!

MOJA OPINIA
W dzisiejszych czasach aparat fotograficzny stał się nieodłącznym elementem naszego życia. Towarzyszy nam podczas najważniejszych, najpiękniejszych chwil... Przy jego wiernym obiektywie ślubujemy wierność miłości naszego życia, uwieczniamy pierwsze chwile życia nowych członków rodziny...W jego towarzystwie spędzamy z ukochanym pierwsze wspólne wakacje. Uwieczniamy pierwsze pocałunki, pierwsze nieśmiałe spojrzenia w oczy. A są też i tacy "szaleńcy", którzy wstają wczesnym rankiem i udają się w krzaki łapać pierwsze promienie wstającego słońca! :) Ja mam wokół siebie kilku takich "szaleńców"... więc uwierzcie mi, że napisanie tej recenzji jest dla mnie strasznie ciężkim zadaniem, gdyż poniekąd piszę właśnie o moich przyjaciołach... :) Dodatkowo wszystkie zdjęcia, które macie okazję tu oglądać są ich autorstwa :)

Jak to się dzieje, że mężczyzna w średnim wieku, na co dzień schorowany, przemęczony, który skarży się na
bóle nogi, idzie 15km po bagnach i polach, w środku nocy, aby uchwycić w obiektywie pierwsze promienie wschodzącego słońca?! Młoda kobieta, matka, żona, moja przyjaciółka, bierze aparat i podczas spaceru, w ciągu kilku minut, znajdzie choćby dziurę w płocie, czy ślimaka, by do domu wrócić z nowym zdjęciem godnym podziwu! Młody chłopak, ze zwykłej kałuży, złamanego kija, czy małego liścia targanego po ziemi przez wiatr, potrafi stworzyć prawdziwe dzieło sztuki! I ukryje w nim taką ilość swoich emocji, że ktoś patrząc na zrobione przez niego zdjęcie poczuje dreszcze przebiegające po plecach!
Ja Wam powiem jak to się dzieje, bo wiem... Znam tę tajemnicę... To jest prawdziwa pasja!!! To trzeba po prostu czuć! To trzeba kochać...

"I dlatego kocham fotografię... 
Wystarczy jeden ułamek sekundy i tworzysz dzieło..."
 ~ J. R.

To słowa mojego kolegi, pasjonata fotografii. Uważam, że nie wymagają dodatkowego tłumaczenia. Niejednokrotnie widziałam jak ci ludzie to robią! Wystarczy, że w najprostszej rzeczy dostrzegą piękno, dostrzegą to COŚ, niewidoczne dla innych... złapią aparat, ustawią ostrość, nacisną spust migawki i w ciągu sekundy stają się autorami prawdziwego dzieła sztuki! Fotografii, która jak na otwartej dłoni ukazuje ich emocje, ich nastrój, charakter, osobowość... Ukazują po prostu ich samych!

Do tej pory byłam obok tego wszystkiego. Aparat trzymałam w rękach tylko kiedy podziwiałam nowe dzieła przyjaciół. Oglądałam zdjęcia i mogłam doradzić, skomentować, ocenić na tyle co wiedziałam o fotografii... Niezbyt profesjonalnie, ale jakże spostrzegawczym okiem :) Dlaczego więc sięgnęłam po książkę mistrza fotografii? Przecież nie mam odpowiedniego sprzętu, wiedzę posiadam naprawdę minimalną podstawową i to tylko jako obserwator, a nie fotograf-amator... Co mnie skłoniło? Właśnie przyjaciele! Może kiedyś dzięki takim pozycjom będę mogła bardziej im pomóc, doradzić, pomóc poprawić błąd i pochwalić za doskonałe zdjęcie, którego nie powstydziłby się nawet profesjonalista!

"Sekrety mistrza fotografii" to wartościowy podręcznik dla osób, które chcą się dowiedzieć jak najwięcej o fotografii. Pan Kelby posiada ogromną wiedzę z tej dziedziny i stara się ją jak najlepiej przekazać w swoich książkach! Każdy miłośnik fotografii znajdzie tu coś dla siebie, pozna konieczne minimum i podstawy. Dowie się jak polepszyć swoje zdjęcia, jak uniknąć problemów, które mogą pojawić się podczas sesji. Dostanie od mistrza wskazówki jak najlepiej fotografować ludzi, zwierzęta, przedmioty, budynki, krajobrazy i wszystko to, co tylko będzie miał ochotę uwiecznić! Zdradzi triki i techniki uzyskania idealnego światła, pomoże uchwycić najlepszy kadr i ujęcie. Pomocne jest to, że każda technika oparta jest na konkretnym przykładzie.

Coś, co bardzo mi się podobało, to sposób w jaki pisze pan Kelby! Ma niezwykle lekki styl, używa prostego, języka, zrozumiałego nawet dla początkujących, a ponadto zwraca się bezpośrednio do czytelnika, co sprawia, że dobrze się czyta i natychmiast odczuwamy iskierkę sympatii do autora! Poza tym żartobliwy, dowcipny styl tylko przysporzy mu szeroką rzeszę sympatyków.

"Czy przyglądałeś się kiedyś ludziom? Mam na myśli przyglądanie się z bardzo niewielkiej odległości. Ludzie są straszni! Weźmy pierwszego z brzegu osobnika. Jeśli trafisz na egzemplarz w wieku powyżej12 lat, to z pewnością będzie on cechował się bogatym owłosieniem. Włosy w nosie, w uszach, pod pachami, włosy kłębiące się jak bluszcz na rękach i nogach- dosłownie wszędzie gdzie owłosienie występować nie powinno. Tragedia. Wiem. Cóż zatem możemy zrobić my, fotografowie, by te groteskowe, futrzaste pokraki pokazać na zdjęciach od najlepszej strony?"

Ja uwielbiam styl pana Kelbiego! I można mu już nawet wybaczyć, potężną promocję i reklamę poprzednich części tej serii... Trzymając w ręku trzecią znajdziesz odsyłanie i odwoływanie się do wcześniejszych części, które jak okazuje się, trzeba poznać, żeby zapoznać się ze wszystkimi informacjami... Warto więc swoją przygodę zacząć kolejno od części pierwszej, gdyż autor każdą kolejną uzupełniał o informacje, których zabrakło w poprzednich podręcznikach.

Ja na pewno uzupełnię swoją wiedzę o poprzednie wydania tej serii. Skupiając się najbardziej na pierwszej, w której autor opisuje podstawy fotografii... część trzecią polecam osobom, które w tej dziedzinie mają już jakieś pojęcie, fotografują i chcą uzupełnić swoją wiedzę, chcą nauczyć się nowych technik i umiejętności od samego mistrza!
Ja nie fotografuję. Pojawiam się raczej po drugiej stronie obiektywu- przynajmniej w ten sposób mogę pomóc znajomym nabyć doświadczenia. I przyznam, że jako  modelka również wyniosłam sporo cennych informacji z tej książki. Zwłaszcza z rozdziału, w którym mistrz radzi jak fotografować ludzi. I podczas ostatniej sesji z przyjaciółką zastosowałam kilka rad pana Kelbyego...i przyznam, że idealnie sprawdzają się one w praktyce! Co prawda w książce zwraca się on głównie do fotografów, jednak i mnie przydała się taka wiedza!

Polecam tę książkę każdemu kto fascynuje się fotografią! Każdemu kto, tak jak ja, na co dzień z nią obcuje choćby ze względu na przyjaciół! Znajdziecie w tej książce dużo cennych rad i wskazówek jak dobrze fotografować i jak dążyć do perfekcji z dnia na dzień!

















* Zdjęcia wykorzystane w mojej recenzji objęte są prawami autorskimi. Autorką zdjęć jest moja przyjaciółka, Marta Biedrzycka. Kopiowanie i rozpowrzechnianie zdjęć bez zgody autora jest wzbronione.










Książka dostępna w księgarni internetowej GANDALF

sobota, 8 września 2012

"VADEMECUM ASTROLOGII" - Krystyna Konaszewska- Rymarkiewicz

Rok wydania: 2004
Format: 16,5 x 24 cm
Ilość stron: 288
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl


OPIS WYDAWCY
Vademecum astrologii to podstawowy podręcznik dla wszystkich miłośników astrologii, którzy pragną samodzielnie zinterpretować swój i swoich najbliższych horoskop.
Dołączony do książki program astrologiczny umożliwia w sposób bardzo prosty obliczenie tego horoskopu.
Dzięki tej książce możesz szybko i dokładnie określić pozytywne i negatywne siły oraz bardziej i mniej sprzyjające okresy w życiu, by lepiej realizować swoje plany i wykorzystać swój potencjał.


MOJA OPINIA
O astrologii wspominałam już nie raz. To jest coś, co fascynuje mnie najbardziej. Od kiedy pamiętam traktowałam znajomych i przyjaciół jak "króliki doświadczalne" czy "eksponaty obserwacyjne" :) "Kiedy masz urodziny?" - to pytanie zawsze zadawałam, prędzej czy później!

"Panna? Hmm... Jesteś spokojna, opanowana, lubisz ład i porządek. Wprowadzasz i przestrzegasz ustalone przez siebie zasady i tego samego wymagasz od innych. Twoje serce najszybciej skradnie dobrze wychowany, kulturalny mężczyzna, który będzie mógł Ci zapewnić stabilizację i bezpieczeństwo" :)

"Rak? Jesteś wrażliwy, czuły a Twoją największą wartością  jest rodzina! Kochasz dzieci i sam marzysz o gromadce, gdyż dom, w którym słychać dziecięcy gwar, śmiech i tupot małych stópek, jest według ciebie idealnym obrazem szczęścia! Poszukujesz czułej delikatnej i kobiecej partnerki, ale nie zdziw się jeśli Twoim sercem zawładnie kobieta dominująca, która będzie potrafiła tupnąć nogą i  postawić cię w kąt!" :)

"Skorpion? Oooo... to tak jak ja! No cóż... złośliwe, pamiętliwe, zaborcze i zazdrosne z nas osobniki... czy ty też wybaczasz, ale nigdy nie zapominasz?! Przepełniają cię emocje i buzują w Tobie chcąc rozerwać cię od środka?! Miewasz rozmaite natrętne myśli? Zawsze znajdziesz sobie powód do nerwów i zmartwień, po prostu po to by skomplikować sobie życie?! Rozumiem cię... znam ten ból" :)

- Takie zdania wygłaszałam na co dzień!
Tak! Astrologia fascynowała mnie od zawsze! Prowadziłam obserwacje wśród przyjaciół i szczerze zaskakiwały mnie ich wyniki! Zanim zagłębiłam wystarczająco wiedzę na ten temat, miałam już swoje sympatie i antypatie... z niemałym zdziwieniem pewnego dnia odkryłam, że osoby, z którymi nie mogłam znaleźć wspólnego języka, najbardziej działali mi na nerwy i miałam wieczne spięcia i potyczki są zodiakalnymi Lwami...jako zodiakalny Skorpion, z Lwem pisane mam dość trudne relacje. I czy to zwykły zbieg okoliczności, że najtrwalsze przyjaźnie jakie nawiązywałam były z osobami z tego samego trygonu co ja? Trygonu wody?!

Astrologia fascynuje. Początkowo interesowałam się ogólnymi charakterystykami zodiaków. Z czasem jednak postanowiłam stopniowo pogłębiać swoją wiedzę. Przestały mi wystarczać bardzo ogólne opisy, zapragnęłam dowiedzieć się więcej! Zodiak w domach, planety w znakach, aspekty i tranzyty planet... to wszystko po odpowiednim ustaleniu położenia w chwili urodzenia danej osoby, wiele mówi o charakterze, wadach, zaletach i cechach charakterystycznych jakie dana osoba posiada!

Zapoznałam się już z wieloma przeróżnymi publikacjami z dziedziny astrologii. Mogę powiedzieć, że moja wiedza na ten temat jest już spora. W związku z tym staje się coraz bardziej wymagająca, ponieważ oczekuję coraz więcej i coraz bardziej szczegółowych informacji. Nie wystarczy mi już czcze gadanie o ogólnych cechach charakterystycznych dla Ryb! Szukam wskazówek, jak właściwie narysować diagram astrologiczny, jak obliczyć położenie planet i prawidłowo zaznaczyć je na wykresie. Jak wykonać horoskop partnerski i porównawczy. A przede wszystkim na tę chwilę dowiedzieć się jak najwięcej o aspektach i tranzytach planet...

Szczerze mogę przyznać, że "Vademecum astrologii" sprostało moim oczekiwaniom! Zdecydowanie! Oto ogromna dawka wiedzy o astrologii zebrana w jednym miejscu! Wszystko o znakach zodiaku, wszystko o domach astralnych, wszystko o planetach... a ponadto coś, czego nie znalazłam jeszcze w żadnej innej pozycji  -objaśnienie zagadnień związanych z tranzytami i aspektami planet względem siebie! Co to jest trygon? Co to jest kwadratura? Jak wygląda i czym się charakteryzuje się opozycja czy koniunkcja?! Co oznacza sekstyl i jakie cechy ze sobą niesie? To wszystko znalazłam w tej książce! Tego w tej chwili najbardziej szukałam. Tę wiedzę chciałam uzupełnić.

Dodatkowo płyta dołączona do książki, z programem do obliczania horoskopu urodzeniowego to prawdziwa wisienka na torcie! ;) o tym każdy astrolog - pasjonat marzy! Do tej pory korzystałam z programów, które oferują astrologiczne strony internetowe, jednak nie ma to jak swój program, tym bardziej dla kogoś takiego jak ja... Introwertyczki, zamkniętej, uwielbiającej minimalizm, która nie ufa portalom społecznościowym i stara się zamieszczać w sieci jak najmniej informacji o sobie.

Zdecydowanie polecam tę pozycję! Naprawdę warto mieć ją na swoim regale. Uważam, że ta książka to pozycja obowiązkowa dla astrologów i pasjonatów tej dziedziny! Umieszczono w niej naprawdę duży pokład wiedzy, którą powinien posiadać każdy, dla kogo horoskop to coś więcej, niż dwa zdania napisane przez panią dziennikarkę, która myśli, że ascendent to nowy fason marynarki... :) a horoskop pisze na potrzeby nowego numeru tygodnika kulinarnego... :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!

środa, 5 września 2012

"RUNY PRAKTYCZNE I SKUTECZNE" - Ewa Kulejewska

Rok wydania: 2010
Format: 95 x 125mm
Ilość stron: 84 + 24 karty
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl


OPIS WYDAWCY
Utrzymane w ciepłej tonacji, która sama w sobie nastraja optymistycznie, karty bez problemu rozwiążą każdy „węzeł gordyjski”. Miłość, praca, dom, rodzina – na każdy temat otrzymasz odpowiedź i radę. Dzięki dołączonej instrukcji, która stanowi kwintesencję wiedzy o runach, już przy pierwszym użyciu odnajdziesz właściwą ścieżkę i będzie mógł z pełnym optymizmem spojrzeć w przyszłość.
Kolejną zaletą tej niezwykłej talii jest jej rozmiar. Możesz mieć je zawsze przy sobie i skorzystać z nich w dowolnym momencie. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy będziesz musiał podjąć decyzję, która na zawsze odmieni Twe życie. Na lepsze… Komplet zawiera książeczkę oraz 24 karty o wymiarach 60 x 92 mm


MOJA OPINIA
Ezoteryką interesuję się od kiedy pamiętam. Astrologia, tarot, numerologia... miałam z nimi już do czynienia niejednokrotnie i bardzo chętnie pogłębiam swoją wiedzę na ten temat. Do tej pory nie miałam jednak zbyt wiele wspólnego z runami... Ostatnio stwierdziłam, że czas to zmienić. Więc sięgnęłam po pozycję wprowadzającą w tajemniczy świat run, napisaną przez autorytet w tej dziedzinie, panią Ewę Kulejewską.

Większość osób widzi runy jako tajemnicze znaczki o nieznanym znaczeniu. Ilością odpowiadające literom alfabetu greckiego, jednak znacznie różniące się wyglądem. Zbyt kanciaste, aby uznać je za podobne do krągłych liter greckich... Kiedyś runy używane były do zapisów ludów germańskich. Później uznano, że za pomocą tajemniczych liter runicznych można przepowiadać przyszłość, a noszenie przy sobie odpowiednich skryptów runicznych, ma wielką moc i może wpłynąć na nasze życie! Przyciągnąć do naszego życia miłość, pieniądze, szczęście czy przyjaciół... Mogą być wykonane na tekturze, kamieniach czy płytkach metalowych, a nawet spotykane są w postaci bransoletek, zawieszek czy innego rodzaju biżuterii.

Moje pierwsze spotkanie z runami, które przybliżyła mi książka pani Kulejewskiej, uważam za bardzo udane. Jest to idealna pozycja na pierwsze spotkania i początki pracy z tymi znakami. Książka o niewielkich wymiarach, dokładnie i klarownie przedstawi nam znaczenie każdej runy, odnośnie każdej dziedziny życia. Odtąd te tajemnicze rysunki, nie będą miały przed nami tajemnic, a co więcej mogą zdradzić nam namiastkę przyszłości :)

Karty, które są dodatkiem do książki są proste i nieskomplikowane, dzięki temu idealnie nadają się podczas stawiania pierwszych kroków w świecie wróżb runicznych. Każda karta przedstawia wybraną runę, jej numer kolejny w talii, nazwę oraz, co dla początkujących wróżbitów przydaje się najbardziej, w kilku słowach zawiera najbardziej istotne znaczenie karty w pozycji prawidłowej i odwróconej! To wielkie ułatwienie i bardzo przydaje się podczas pierwszych prób wróżenia! Za to naprawdę wielki plus!

Warto zaznaczyć, że karty są niewielkich rozmiarów i wykonane są bardzo estetycznie. Najprostsze w swojej istocie, skupiają się na podstawach, nie rozpraszając zbyt przerysowaną szatą graficzną :) Karty runiczne z rysunkami i grafikami pobudzającymi wyobraźnię, choć piękne, odpowiedniejsze są dla bardziej zaawansowanych interesantów.

Pozycja pani Ewy Kulejewskiej stworzona jest z myślą o początkujących wróżbitach. I doskonale spełnia swoją rolę. Po zapoznaniu się z nią, runy staną się Wam bliższe, bardziej zrozumiałe i po pierwszym wrażeniu "niezrozumiałych znaczków" nie zostanie śladu :) Jedyne czego brakowało mi w tej książeczce to choć jednego podstawowego rozkładu, dzięki któremu poznalibyśmy karty w praktyce. Tego zabrakło, mimo to i tak uznaję te pozycję za wartościową i polecam ten zestaw każdemu kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z runami.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Bardzo dziękuje!

sobota, 1 września 2012

PODSUMOWANIE SIERPNIA... :)




 Kochani!
No i nadszedł czas na podsumowanie sierpnia... :) Mam nieco gorszy wynik niż w zeszłym miesiącu, ale chyba jakoś to przeżyję :) Lato i urlop niekoniecznie sprzyjają czytaniu książek :) W zimne i deszczowe jesienne wieczory czyta mi się zdecydowanie lepiej :) 
Poza tym zabrakło mi też czasu na napisanie wszystkich recenzji, więc 3 zaległe pojawią się już niebawem.. :)







LICZBA KSIĄŻEK PRZECZYTANYCH W SIERPNIU - 11...
LICZBA KSIĄŻEK ZRECENZOWANYCH - 8...


1. "WAMPIRY WŚRÓD NAS." Constantinos -           220 stron RECENZJA
2. "I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO" A. Christie -             236 stron RECENZJA
3. "KOLEKCJONER" J. Patterson -                            400 stron RECENZJA
4. "INTRUZ" S. Meyer -                                               568 stron - 109 przeczytane RECENZJA
5. "MIŁOŚĆ. MYŚLI ZEBRANE" P. Coelho -          128 stron RECENZJA
6. "ŻYCIE. MYŚLI ZEBRANE" P. Coelho -               126 stron RECENZJA
7. "RONALDO OBSESJA DOSKONAŁOŚCI" Luca Caioli - 304 strony RECENZJA
8. "WODA DLA SŁONI" S. Gruen -                           404 strony RECENZJA
9. "RUNY PRAKTYCZNE I SKUTECZNE" E. Kulejewska - 84 strony
10. "KOT ŚWIĘTY I PRZEKLĘTY" B. Balicka -       160 stron
11. "WYLICZANKA" J. Verdon -                                504 strony

CO RAZEM DAJE 2675 STRON...
średnio około 90 stron dziennie... 

Najlepiej wspominam "Wodę dla słoni"... :)
Najgorzej chyba "Intruza", ponieważ po przeczytaniu 100 stron odłożyłam książkę na bok i nie mogłam się zmusić do powrotu :)


W tym miesiącu zajrzeliście na mojego bloga 3.101 razy :)
Przybyło mi też kilku nowych obserwatorów z czego bardzo się cieszę :)

SERDECZNIE WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...