sobota, 16 listopada 2013

"Przeprogramuj swój umysł na miłość" - Dr Marsha Lucas

Gatunek: PORADNIK
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 292
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl

OPIS WYDAWCY
Jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na spełniony związek.
Dzięki tej książce dowiesz się, jak rezultaty najnowszych badań naukowych mogą pomóc uzdrowić Twój związek. Autorka tej publikacji łączy przełomowe odkrycia w neurobiologii i psychologii z uświęconymi tradycją praktykami starożytnej mądrości, aby pomóc nam odnaleźć się wśród wyzwań życia we dwoje. Ukazuje, jak funkcjonuje ludzki umysł w relacjach partnerskich, pomagając zrozumieć jak rozwinął się mechanizm Twojego obecnego związku oraz podpowiada, jak możesz samodzielnie przeprogramować swoją psychikę. Z tej książki dowiesz się, jak sprawić, by umysł przestał kierować się strachem i jak rozwijać w sobie zrównoważoną, zdrową empatię. Poznasz sposoby na budowanie komunikacji miłości i cieszenie się lepszym, bardziej intymnym seksem. Wszystko to osiągniesz dzięki medytacji uważności, której umiejętność zmieniania umysłu została naukowo potwierdzona.
Dr Lucas w sposób jasny, nieodstraszający naukowymi terminami i często zabawny ukazuje, jak używać mocy neuroplastyczności - możliwości umysłu do zmian mózgu. Możesz używać tej umiejętności do rozwijania "obwodów" elastyczności, empatii i asertywności w związkach. Wyjaśnia także, co mają ze sobą wspólnego ciało migdałowate i niepokój oraz płat czołowy i lęk przed zaangażowaniem.

MOJA OPINIA
Każdy z nas marzy o prawdziwej miłości. Każdy z nas chciałby poznać tę drugą połówkę i stworzyć szczęśliwy związek do grobowej deski... Tak jesteśmy zaprogramowani. Nie jesteśmy stworzeni do życia w samotności. To całkowicie naturalne, że każdy z nas potrzebuje miłości, czułości, zrozumienia i bliskości drugiego człowieka. I zwykle prędzej czy później każdy z nas spotyka na swojej drodze tę wyjątkową osobę, z którą chce spędzić życie... Jednak ciąg dalszy nie zawsze wygląda kolorowo...

Jak to się dzieje, że jedni ludzie budują udane, szczęśliwe związki i żyją razem aż do śmierci, a inni wciąż borykają się z sercowymi rozterkami? Rozstania i powroty, kłótnie i pretensje, blokada przed bliskością, lub toksyczny związek... Jedni z uśmiechem na twarzy idą przez życie z ukochaną osobą u boku, inni nieustannie tworzą nieudane związki, wciąż powtarzając błędy z przeszłości... W czym tkwi tajemnica?! Gdzie znajdziemy przepis na związek doskonały? Otóż okazuje się, że problem może leżeć w naszym mózgu... Naszym umyśle... Naszym nastawieniu... 

Dr Marscha Lucas podpowie jak zaprogramować swój umysł na miłość i stworzyć udany związek, lub poprawić ten, który tworzycie obecnie! Nie od dziś wiadomo, że nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość. Jeżeli myślisz pozytywnie, przyciągasz pozytywne rzeczy i wydarzenia do Twojego życia! Wszystko zależy od twoich myśli i twojego nastawienia! I te same prawa rządzą miłością! Jeśli boisz się nowego związku, boisz się zaufać, czujesz się niepewnie, wprowadzasz negatywne wibracje do twoich relacji. Dzięki tej książce i odkryciom dr Lucas, nauczysz się programować swój umysł i swoje myśli tak, aby stworzyć udany, szczęśliwy związek oparty na wzajemnej bliskości i zaufaniu! Dzięki tej książce poznasz tajemnice mózgu, nauczysz się panować nad strachem i nastawisz się na szczęście i bliskość. Dzięki tej książce poznasz miłość z innej strony i zobaczysz, że głównym organem, który pozwala nam kochać jest mózg... skąd więc wzięło się mylne utożsamienie miłości z sercem? :) Sama nie wiem...

Oczywiście koniecznie trzeba wspomnieć o pięknej oprawie i estetycznym wydaniu książki, w której kryje się ta interesująca treść! Dobry papier, duża czcionka i czytelny podział na rozdziały umila czytanie! Lecz mimo wszystko najważniejszy jest przystępny styl autorki, która nie zamęcza czytelnika fachowym, naukowym nazewnictwem.Wszystko jest zrozumiałe i jasne dla każdego.

Ja spędziłam miłe chwile z tą lekturą i do wiedziałam się z niej wiele wartościowych rzeczy. Polecam więc każdemu, kto chciałby dowiedzieć się więcej o mocy naszego umysłu i chciałby odkryć tajemnicę, jak wiele wspólnego ma mózg z naszym życiem uczuciowym... możecie być zaskoczeni :) Jeśli więc macie w związku kłopoty i coś się nie układa z nie do końca jasnych przyczyn, lub notorycznie popełniacie te same miłosne błędy, gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję! Być może dzięki niej odkryjecie, że i Wasz umysł trzeba przeprogramować na miłość... 

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!

czwartek, 7 listopada 2013

"Chcę zagrać z tobą w grę..." - PIŁA! Kino dla ludzi o mocnych nerwach...

Filmów, które ilością kontynuacji, mogłyby konkurować z "Modą na sukces", możemy wymienić naprawdę sporo. Jednak zwykle bywa tak, że każda kolejna część jest coraz słabsza i rzadko kiedy, któraś przebija część pierwszą! Ja takie filmy mogłabym wymienić chyba na palcach jednej ręki... ale na pewno na pierwszym miejscu umiejscowiłabym "Piłę"!

I dlaczego w ogóle postanowiłam wspomnieć o niej na łamach mojego bloga? Ponieważ patrząc zupełnie obiektywnie, uważam, że jest to kino zupełnie wyjątkowe! Po pierwsze dlatego, że w tym przypadku część pierwsza nie bije jednoznacznie na głowę pozostałych kontynuacji. W tym przypadku im dalej, tym konkretniej się dzieje :) Po drugie, nie jest to zwykły horror, w którym najważniejsze jest to by lała się krew i szalał psychopatyczny morderca, który kilkakrotnie zmartwychwstaje. Moim zdaniem "Piła" jest horrorem psychologicznym, w którym zaserwowano nam mocne sceny dla wzmocnienia odbioru :) Każdy, kto oglądał wie o czym mówię :)

Przyznaję, że jestem wielką miłośniczką fabuły jaką przedstawiają nam twórcy tego filmu. Czy potrafię ją pokrótce streścić? Trudne zadanie, gdyż każda z siedmiu części jest inna, choć przesłanie jest podobne. Jest to przemyślane, dopracowane studium psychologiczne! Krwawa i brutalna pułapka, wymyślona i szczegółowo dopracowana przez Johna. Jigsaw, bo pod takim pseudonimem go poznajemy, stoi u schyłku życia. Rozpoznano u niego nowotwór, zostało mu niewiele życia, choć tak bardzo je cenił i szanował! Tak bardzo chciał żyć! Jednak los jest nieubłagany i bardzo niesprawiedliwy! Wydał na niego wyrok śmierci, choć przecież jest na świecie tylu ludzi, którzy życia nie szanują i nie umieją docenić... ani swojego, ani cudzego!

I z tymi właśnie ludźmi Jigsaw chciałby zagrać w grę... Uświadomić im jaką wartość ma życie! Sprawić, aby zaczęli je cenić i szanować, o ile uda im się uratować i wygrać tę krwawą grę! Jedno jest pewne - jeśli ujdą z życiem, na pewno w końcu je docenią! Jigsaw choć psychopatyczny jest jednoczenie geniuszem w swym "fachu"! Tego chyba nie można mu odmówić! Skonstruować takie pułapki i ułożyć taką grę dla tylu osób, która będzie kontynuowana nawet po jego śmierci - to trzeba umieć! Warto też zaznaczyć, że nikt przypadkowy nie znalazł się w jego projekcie. Każdy miał swoje przypisane miejsce w jego misternym planie! I nikt nie został przez niego zabity, ani nawet skazany na śmierć! To, czy uszedł z życiem, zawsze zależało wyłącznie od niego samego! Zależało od jego woli walki, siły, chęci przetrwania, a czasem też bezwzględności wobec drugiego człowieka...

Jak już wspomniałam, fabułą jestem zafascynowana. Misterny plan, nieprzypadkowe ofiary, wszystko dokładnie przemyślane i zapięte na ostatni guzik... Jednak nie ukrywam, że czasem brutalny i krwawy obraz nieco mnie przerażał i przeszkadzał w oglądaniu :) Chociaż to tylko film, niełatwo jest patrzeć na cierpienie innych. Klucz do pułapki ukryty w twoim brzuchu, nagranie z dalszymi wskazówkami prowadzącymi do wolności, we wnętrznościach towarzysza niedoli... Konieczność podjęcia szybkiej decyzji - czy poświęcisz swoje oczy, by przeżyć? Czy zdecydujesz się okaleczyć swoje ciało, by uratować życie towarzysza? Podejmij decyzje i wybierz, który z Twoich znajomych przeżyje, a który za chwilę umrze...

I jak nietrudno się domyślić śmierć zostaje zadana w bardzo brutalny sposób. Jaki? Oglądając, możecie przekonać się sami. Jednak zaznaczam, iż jest to kino dla ludzi o mocnych nerwach. Wydłubywanie oczu, obcinanie rąk i nóg, miażdżenie czaszki, łamanie kości, wycinanie sobie wnętrzności, oblewanie kwasem... tego wszystkiego znajdziecie tam pod dostatkiem... krew leje się strumieniami! Wnętrzności wypływają na podłogę... Ludzi o słabym żołądku może to nieco zniesmaczyć :) a bardzo wrażliwych naznaczyć traumą do końca życia :) Tak obraz jest drastyczny, odważny i mocny, nie wszyscy to lubią. Jednak dla strony psychologicznej całej fabuły, myślę, że warto obejrzeć :)

Na razie powstało 7 części "Piły" i chodzą słuchy, jakoby twórcy już obmyślali produkcję dwóch kolejnych :) Mogłoby się wydawać - "Moda na sukces"? :) Jednak ja mimo wszystko jestem w stanie wybaczyć producentom ten brak umiaru, gdyż uważam, że wcale nie ciągną tego na siłę... Każda kolejna część pozytywnie mnie zaskakuje. Okazuje się, że pomysły nadal się nie wyczerpały i nic nie wskazuje na to, że miałyby się szybko skończyć :) A co najważniejsze nie zauważyłam tendencji spadkowej i wyższy numer w tytule, wcale nie oznacza niższego poziomu produkcji ! Więc gdybym nie obawiała się kolejnych drastycznych obrazów, powiedziałabym, że wyczekuję z niecierpliwością...


Kto z Was oglądał ten film? Lub którąś z jego części? Jak wrażenia?! :) 
Zgadzacie się ze mną, że jest to na wysokim poziomie obraz psychologiczny? 
Czy raczej uważacie, że to zwykłe rozlewisko krwi, w którym uznano, że im więcej tym lepiej? :)


poniedziałek, 4 listopada 2013

"UZDRAWIANIE CIAŁA ZA POMOCĄ UMYSŁU" - Dr David R. Hamilton

gatunek: PORADNIK, ZDROWIE
Rok wydania: 2012 
Ilość stron: 326
Oprawa: miękka 
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl   


OPIS WYDAWCY
Jak to możliwe, że placebo działa? Czy każdy z nas może dowolnie wykorzystywać uzdrawiającą właściwość umysłu? Odpowiedzi udziela niekwestionowany autorytet medyczny o wieloletnim doświadczeniu w branży farmaceutycznej. W swojej pierwszej na polskim rynku książce opisuje, w jaki sposób możemy wykorzystać wizualizację, zaszczepione w nas przekonania i pozytywne nastawienie do wyleczenia całego organizmu. Poprzez rewolucyjną metodę uzdrawiania w polu kwantowym Autor pokazuje, jak wyobraźnia i myśli stymulują systemy obronne ciała oraz uruchamiają procesy zwalczania choroby, bólu i dolegliwości fizycznych. Na wszystkie przytoczone w książce tezy znajdziesz wiarygodne wyniki specjalistycznych badań. Twój umysł – najskuteczniejszy lek.

MOJA OPINIA
"Optymiści żyją dłużej!" - pierwsze niemal zdanie z powyższej książki wyjaśnia wszystko! Uśmiech i pozytywne nastawienie do życia i świata - w tym tkwi cała tajemnica. Pewnie słyszeliście już nie raz o prawie przyciągania? Masz tak, jak myślisz. Dostajesz to, co wysyłasz do wszechświata! I nawet jeśli nie wierzysz lub podchodzisz sceptycznie - sprawdź, bo to naprawdę działa!

Bez względu na to czy marzysz o miłości, pieniądzach, karierze czy zdrowiu, jest jeden magiczny sposób, który pozwoli nam to wszystko osiągnąć! Magiczny sposób, który nie wymaga od nas wiedzy tajemnej, umiejętności posługiwania się czarodziejską różdżką, ani przygotowywania magicznych wywarów z łuski węża i skrzydełka nietoperza... :) Jest to sposób, który możesz wykorzystać i Ty i tylko od Ciebie zależy jego powodzenie... Pozytywne myślenie! - oto cała tajemnica! Proste prawda? :)

"Uzdrawianie ciała za pomocą umysłu" to niezwykle ciekawa pozycja, która zdradzi nam kilka tajemnic na temat naszego zdrowia, naszego ciała, oraz przedstawi siłę naszego umysłu! Przedstawi przepis na polepszenie swojego samopoczucia i stanu zdrowia, bez użycia kilogramów kolorowych pigułek! Zostanie też poruszony temat placebo. Właśnie, czy zastanawialiście się kiedyś nad jego fenomenem?! Jak to się dzieje, że chory człowiek, przekonany o tym, że otrzymał silny lek, zauważa znaczną poprawę zdrowia i samopoczucia, choć zażył nic więcej jak zakamuflowaną witaminę C?! :) A do tego poprawę jego samopoczucia, można udokumentować poprawą wyników autentycznych badań lekarskich! To doskonały przykład na to, jak wielką moc mają nasze myśli i nasze nastawienie! I przykład placebo dokładnie to pokazuje. Człowiek przekonany, że właśnie dostał silny lek, odczuwa niemal natychmiastową poprawę samopoczucia! Jaki z tego wniosek? Jeśli w coś naprawdę wierzysz, dostaniesz to!

W książce poruszony też zostaje temat afirmacji i wizualizacji, o którym ja mogłabym napisać naprawdę wyczerpujący artykuł, wychwalający ich działanie! Nie muszę. Wszystkie niezbędne informacje na ich temat znajdziecie w powyższej książce! :) Mogę jedynie zachęcić, aby dowiedzieć się o nich więcej, gdyż prawidłowo stosowane mogą zdziałać cuda :) i choć ja stosuję je od niedawna już widzę u siebie poprawę! Moje życie zmieniło się na lepsze, gdyż zaczęłam skupiać się na rzeczach pozytywnych! Na tym czego chcę, a nie na tym czego nie chcę! To sprawa podstawowa! :)

Książka autorstwa dr Hamiltona to bardzo wartościowa pozycja, dla każdego, kto chciałby poznać tajemnicę zdrowia i dobrego samopoczucia, bez potrzeby zostawiania całej gotówki w aptece i bez konieczności faszerowania się kolorowymi i licznymi tabletkami! :) Oczywiście, przy poważnych dolegliwościach, lekarza ona nie zastąpi, jednak myślę, że warto popracować chociaż nad poprawą własnego samopoczucia i nastawienia do życia! :) Na pewno pomoże to w okresie rekonwalescencji! Uśmiechnijcie się i pamiętajcie "Optymiści żyją dłużej!" :)


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!

niedziela, 27 października 2013

Prawdziwa twarz Greya... :)

Szał już minął... Tak mi się wydaje. Ucichło o Greyu... i jak to zwykle bywa - teraz ja zaczęłam rozmyślać - a może by przekonać się na własnej skórze o co było tyle szumu? :) O całej trylogii nasłuchałam się i naczytałam wiele opinii - oczywiście całkowicie sprzecznych ze sobą! Grey jest albo uwielbiany, albo znienawidzony...! I raczej nic pośrednio! Jedni zachwycają się erotyką, pomysłem i przekroczeniem przez autorkę granic tabu. Drudzy nie zostawiali na niej suchej nitki, obsypując deszczem krytyki! Autorkę klasyfikowali jako grafomankę i totalne beztalencie, dziwiąc się, jak taka zupełnie przeciętna powieść mogła znaleźć się na liście bestsellerów?! Czyżby przepisem na sukces był wszechobecny seks, erotyka i kontrowersja?! Ale czy naprawdę to wystarczy, żeby zdobyć taką popularność i zarobić miliony?!

Jak jest naprawdę? Tego własnie nie wiem. Nie mam własnego zdania, gdyż do tej pory wzbraniałam się przed zapoznaniem z tą trylogią, jak tylko mogłam! Zwykle tak bywa... im więcej szumu i kontrowersji wokół książki, tym mniejsza ochotę mam na jej przeczytanie! I sama nie wiem skąd u mnie ta przypadłość? Być może z przekory, lub chęci chodzenia własnymi ścieżkami, zamiast ślepo podążać za tłumem... W każdym razie teraz - kiedy szał minął - skłaniam się ku tej trylogii coraz bliżej.

W blogosferze, na stronach recenzenckich najczęściej spotykałam się z negatywną oceną tej trylogii. Recenzenci niemal jednym chórem, jednogłośnie dawali jej najniższe noty! I bez powodzenia doszukiwali się w tej pozycji magii i tego czegoś, co mogłoby porwać i zainteresować czytelnika... Na autorce nie zostawiali suchej nitki. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że wszyscy są tak jednogłośni! I skoro nikt nie znalazł w tej historii zalet, to byłam przekonana, że nie warto zawracać sobie głowy Greyem i nie warto tracić czasu... I tak uważałam dopóki nie zorientowałam się, że całe moje otoczenie oszalało na jej punkcie!!! Jak to możliwe skoro to podobno taki gniot?!

Moje koleżanki i znajome zapytane o tę książkę, wykazywały niezrozumiałe dla mnie, zaskakujące reakcje! Euforię i Zachwyt! Jedna była zachwycona! Druga gorąco mi polecała i sama każdą wolną chwilę spędzała z Greyem! Nawet znajoma, która przez całe swoje życie przeczytała zaledwie "Janko muzykanta", nagle zaczęła spędzać wieczory z nosem w książce! :) Kolega, chodzący ostatnio z tajemniczym uśmiechem, zdradził mi, że nie poznaje ostatnio swojej żony! - Demon seksu w nią wstąpił! :) Od kiedy jakiegoś tam Greya czyta! :) Niesamowite!!! Dwa różne światy! Czy aby zdziałać takie cuda, naprawdę wystarczy przeciętna historia, w której jest tylko seks?!

Ja czuje się zaintrygowana i zastanawiam się - co naprawdę kryje się w tej trylogii, że wzbudziła tyle emocji i tyle kontrowersji?! Skąd tyle zachwytu wokół niej?! Skąd tyle niechęci i negatywnych opinii? I cóż, podejrzewam, że niebawem Grey pokaże mi te swoje 50 twarzy... :) Przekonam się na własnej skórze, co w sobie kryje :) a przynajmniej spróbuję :) a wtedy będę mogła zdecydować i określić, w którym obozie osiądę :) - miłośniczek Greya, czy jego przeciwniczek :)

Podejrzewam, że większość Was ma tę trylogię już za sobą... 
Więc jak wrażenia?! Co o niej myślicie? W którym "Greyowym" obozie jesteście? :) 
Czytaliście z wypiekami na policzkach, czy raczej z cynicznym uśmieszkiem na ustach? :)

niedziela, 20 października 2013

"SMERFY" - recenzja filmu...


"Hej dzieci jeśli chcecie, zobaczyć Smerfów las, 
przed ekran dziś zapraszam Was... " :)





Tak... na pewno znamy je wszyscy :) Sympatyczne niebieskie stworki, mieszkające w zaczarowanym lesie. 98 smerfów, jedna Smerfetka i Papa Smerf... mieszkają w grzybkach w uroczej wiosce, której nieustannie szuka zły czarnoksiężnik Gargamel wspierany przez swojego kociego przyjaciela, Klakiera. Te małe niebieskie ludziki są nam zapewne bardzo bliskie i towarzyszyły nam od najmłodszych lat. Ja znam je bardzo dobrze! Teraz poznają je moje dzieci...

Kiedy dowiedziałam się, że Smerfy pojawią się na wielkim ekranie, na początku miałam nieco mieszane uczucia. Bałam się, że twórcy, współczesną wersją komputerową zepsują moje wspomnienia z dzieciństwa. Kiedy byłam mała uwielbiałam tę bajkę! Miałam dziesiątki odcinków nagranych na kasetach VHS i oglądałam je całymi dniami :) Siedziałam w ciepłym fotelu i śledziłam przygody ulubieńców! Nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia... jak się kiedyś okazało - nawet nocnik :P (Bo któż to pomyślał odrywać się od telewizora w kulminacyjnym momencie?! :P ) Teraz po tylu latach nie potrafiłam sobie wyobrazić nowoczesnej wersji moich ulubionych krasnali w długometrażowej produkcji kinowej! I przez dłuższy czas odkładałam obejrzenie tego filmu, na potem... w końcu ciekawość zwyciężyła. I jak wrażenia? Te smerfy pokochałam równie bardzo jak te, z przed 25 lat! :)

Na pewno wiecie, że powstały już dwie pełnometrażowe części przygód naszych niebieskich przyjaciół. Premiera drugiej części miała miejsce jeszcze w tym roku. Obie już za mną...
W pierwszej części smerfy przygotowują się do święta błękitnego księżyca. Tej magicznej nocy między wioską smerfów, a realnym światem otwiera się magiczne przejście. Podczas wzniosłych obchodów, następują małe komplikacje i kilka smerfów, wraz z Gargamelem i jego kocurem, przenoszą się do współczesnego Nowego Jorku! Jak się odnajdą w naszym wielkim świecie? Czy uda im się odnaleźć magiczny portal, który pozwoli im wrócić do smefowego lasu? Oczywiście nie zapominajmy, że Gargamel depcze im po pietach... gdyż złym czarnoksiężnikiem zawładnęła żądza władzy! Ale by stać się potężnym czarodziejem potrzebuje esencji ze smerfów! i zrobi wszystko co w jego nieudolności, by osiągnąć cel! :)

Aby nie zepsuć nikomu przyjemności oglądania i nie zdradzić za dużo wydarzeń, ominę nieco przybliżenie fabuły drugiej części... Powiem tylko, że twórcy przypomną nam skąd się wzięła Smerfetka :) No kto pamięta? Pewnie niewielu z Was w ogóle wie, że Smerfetka została stworzona przez Gargamela? Tak, tak... miała mu pomóc w odnalezieniu wioski smerfów! Jednak Papa Smerf w porę zwęszył podstęp i dzięki swoim magicznym zdolnościom zmienił Smerfetkę i przygarnął pod swoje ramiona :) 

Co tu dużo mówić? Obydwa filmy oglądało mi się bardzo przyjemnie. I choć mam już 28 lat z zainteresowaniem i zapałem śledziłam nowe przygody moich ulubieńców z dzieciństwa... w niczym nie ustępowałam moim dziewczynkom :) Jest to dobre kino familijne, które bawi, wzruszy i wszystkim da mnóstwo zabawy i uśmiechu! Ja uśmiałam się niemal do łez! :) W filmach znajdziemy również mądre przesłanie i kilka morałów, które na pewno zostaną w głowach dzieciaczków na dłużej. Poza tym i dorośli wyniosą coś dla siebie :) Mnie te filmy ujęły humorem i śmiesznymi dialogami, których znajdziemy tam pod dostatkiem! Warto zaznaczyć, że Gargamelowi swojego głosu użyczył sam Jerzy Stuhr, co zapowiada naprawdę dobrą zabawę :) No sami powiedzcie czy ktoś z Was wie co to może być "gwiazdogap" lub "smerfossak"? :D

Ciamajda: Z całego smerfa przepraszam, że...
Patrick Winslow: Przestańcie na wszystko mówić „smerf”, do jasnej! Co to w ogóle znaczy, „smerf”?! Smerfowany w smerfa smerf!
Smerfy (oburzone): ooooo! 
Śmiałek: Nie pozwolę się tak wyrażać przy kobietach!

***

Smerf: A jak Ci się udało tak szybko znaleźć te informację?
Patrick: No wiecie włączam "gugla", wpisuje i jest!
Smerfy: Uuuuuu... Guglaaaaaa!


Podsumowując uważam, że "Smerfy" to idealny familijny film, który umili chłodne i deszczowe jesienne popołudnia. Dla dzieciaków będzie to prawdziwy hit, a i dorośli na pewno chętnie cofną się do lat swojego dzieciństwa, dadzą się porwać zabawie i przez chwilę zapomną o problemach dorosłego życia! Ja zdecydowanie polecam! :) Warto oddać się chwili zapomnienia i jeszcze raz poczuć beztroskie dzieciństwo, które na pewno przypomną nam te sympatyczne niebieskie ludziki :) W moim domu smerfy zagościły na dobre!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...