środa, 24 lipca 2013

"JEDYNE DZIECKO" - Jack Ketchum

Gatunek: THRILLER
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 324
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski


OPIS WYDAWCY
Arthur Danse stąpa po ziemi z konkretnego powodu – by uświadomić ludziom, że ten świat jest mrocznym miejscem. Arthur nie uznaje odpowiedzi odmownej – karze za nią strachem i bólem bez względu na to, kim jesteś. Żoną. Kochanką. Przechodniem. Jego ośmioletnim synem...
Lydia McCloud miała nadzieję, że małżeństwo z Arthurem okaże się rekompensatą jej wcześniejszych złych wyborów. Że spotkała człowieka, który będzie ją chronił przez złem tego świata. Myliła się bardziej, niż mogła przypuszczać. Prawdziwe zło odnajduje bowiem tuż obok siebie, kiedy Arthur pokazuje swoje skrywane wcześniej oblicze.
Zdesperowana Lydia zmuszona jest stoczyć walkę o życie, w której stawką jest los jej jedynego dziecka. A Arthur wykorzysta każdą okazję, aby udowodnić, że nic i nikt nie jest w stanie odebrać mu jego własności.

MOJA OPINIA
Chyba każdy mól książkowy zna pana Ketchuma. Głośno ostatnio o nim za sprawą takich książek jak "Dziewczyna z sąsiedztwa", "Potomstwo" i "Jedyne dziecko". W bibliotekach ustawiają się po nie kolejki, czytelnicy czekają po kilka miesięcy, aby móc w końcu przeczytać kolejną powieść tego autora. Powieść nietuzinkową. Powieść, w której spotkamy najbardziej przerażające potwory, jakie tylko można sobie wyobrazić... i wbrew pozorom nie mają one zniekształconych ciał, nie żywią się ludzkim mięsem, ani krwią. Nie są one duchami, wampirami, wilkołakami ani zombie... Mają dwie ręce, dwie nogi, sympatyczne, szczere spojrzenie i często uśmiech na twarzy... mówią o nich - Ludzie. 

Lydia McCloud jest kobietą po przejściach. W dzieciństwie była krzywdzona przez ojca, a jej pierwsze małżeństwo okazało się porażką. Kiedy poznaje Arthura wydaje jej się, że złapała Pana Boga za nogi. Ma nadzieję, że to właśnie ten jedyny mężczyzna... ten stworzony dla niej, który będzie ją kochał, szanował i zawsze chronił przed złem. Nie spodziewała się, że to właśnie on będzie tym złem, którego pragnęła uniknąć. Arthur od najmłodszych lat był niegrzecznym chłopcem. Już jako młodzieniec często pakował się w kłopoty. Wyrósł na tyrana, nieznoszącego sprzeciwu. Wymagał od żony bezwzględnego posłuszeństwa... w innym wypadku karał ją okrutnie. Ojcem był nawet niezłym... Lecz czy aby na pewno? 

„A on przyszedł na świat, żeby zrobić wiele rzeczy, 
ale również po to, by dać im nauczkę. Przekazać im prostą prawdę. 
Że świat jest mrocznym miejscem.”

Szczerze mówiąc nie wiem od czego zacząć. Nie wiem jak dobrać słowa. Nie wiem, z której strony podejść... gdyż niełatwo jest pisać o rzeczach trudnych, bolesnych i jednocześnie tak delikatnych. Książka przeraża realizmem. Podczas czytania przeraża świadomość, że to co się dzieje na łamach powieści, zdarza się również w prawdziwym życiu. Być może za drzwiami sąsiadów... Być może w domu Twoich znajomych. Może ten czarujący kolega z pracy, sympatyczny i uśmiechnięty, którego wszyscy tak szczerze uwielbiają, w domu pokazuje swe drugie oblicze?! Może za zamkniętymi drzwiami swojego mieszkania zmienia się nie do poznania? Może terroryzuje rodzinę? Bije żonę? Molestuje dziecko? 

Tak, powieść pana Ketchuma przeraża. Gdyż bohaterami jego historii są zwykli ludzie! Zwykła rodzina. Jakich wiele... lecz to, co się dzieje za drzwiami ich domu, mija się z normalnością. Autor porusza bardzo delikatny problem, jakim jest molestowanie seksualne dziecka. Książka przedstawia obraz psychologiczny kata i ofiary. Molestującego ojca i krzywdzonego, przepełnionego bólem dziecka, które jest sparaliżowane strachem i wstydem. Dziecka, któremu na zawsze pozostaną ślady w psychice po tym, czego doświadczyło ze strony najbliżej osoby... ojca, który powinien chronić i kochać, a nie bezwzględnie krzywdzić i sprawiać ból. 

Nie mogę powiedzieć, żeby tę książkę czytało się łatwo i przyjemnie. Nie, nie można łatwo czytać takiej historii! Łapie za serce, wzrusza a jednocześnie wzbudza gniew, żal i emocje! Wywołuje dreszcz grozy przebiegający po plecach. Nie czyta się przyjemnie, lecz płynnie, to wydaje mi się tu trafnym określeniem. Płynnie i szybko, gdyż autor posługuje się prostym językiem. Umiejętnie buduje napięcie, nie zanudza zbędnymi opisami i potrafi czytelnika zaintrygować, wciągnąć w wir wydarzeń. A to w przypadku takiej powieści, niezwykle przydatna umiejętność. Przedstawić historię, którą czyta się z trudem i żalem, a jednocześnie tak zainteresować czytelnika, aby nie mógł książki odłożyć na półkę, to niełatwe zadanie! Trzeba mieć talent! 

Ja już do tej książki  nie wrócę. Na pewno. Nie starczy mi nerwów, aby drugi raz przebyć drogę przez te przepełnione bólem strony. Lecz na pewno sięgnę po inne książki tego autora. "Jedyne dziecko" mogę polecić wszystkim czytelnikom o mocnych nerwach, a pełnych współczucia dla krzywdy drugiego człowieka. Serdecznie polecam tym, którzy żądni są mocnych wrażeń, a znudzili się postaciami fikcyjnych potworów, znudzili się duchami, wampirami i chcą się naprawdę bać... Bo jest czego! Człowiek potrafi być najstraszniejszym potworem, jakiego można sobie wyobrazić.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Papierowy Księżyc
Serdecznie dziękuję!

niedziela, 21 lipca 2013

"BOGATY OJCIEC, BIEDNY OJCIEC" - Robert Kiyosaki

Nadszedł taki czas, kiedy zaczęłam się zastanawiać się nad swoimi finansami... Co robię dobrze? Co mogę robić lepiej? Czy do końca życia chcę pracować na etacie? I co zrobić, żeby zyskać finansową niezależność? Oczywiście nie muszę chyba mówić, że mój bilans nie do końca wyszedł tak, jak bym chciała... 


Postanowiłam więc zrobić coś, dzięki czemu za jakiś czas, poprawi się moja sytuacja. Oczywiście, same chęci nie wystarczą! Trzeba czegoś więcej... Pomysłu, wiary w siebie, konkretnej decyzji, determinacji i troszkę wiedzy na temat finansów i biznesu. Tu na pomoc przybyła książka, "BOGATY OJCIEC, BIEDNY OJCIEC" - Roberta Kiyosaki, jednego z największych biznesmenów na świecie. Wiecie o co chodzi? Chodzi o pieniądze... :)

W szkole nie nauczono mnie biznesu!

W szkole średniej uczęszczałam do klasy profilowanej, w której dodatkowymi przedmiotami były marketing, obsługa firmy, przedsiębiorczość, a w nich elementy rachunkowości. Teoretycznie więc, powinnam być świetnie przygotowana, aby otworzyć własną firmę i zadbać o własny interes. W końcu taki był zamysł, wprowadzając ten profil... By szkolić przyszłych przedsiębiorców. Powinnam doskonale orientować się w sferze finansów... Jednak po przeczytaniu tej książki, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę, na tych przedmiotach nie nauczono mnie dosłownie NICZEGO, co mogłoby mi pomóc w założeniu dobrze prosperującej firmy i uzyskaniu stabilizacji finansowej!

Wręcz przeciwnie! W szkole, na tych przedmiotach, uczono mnie, jak pisać dobre CV, list motywacyjny i jak zrobić dobre wrażenie na przyszłym pracodawcy!!! Na profilu dla potencjalnych przyszłych przedsiębiorców! Rodzice również powtarzali nam: "Ucz się! Zdobądź dobre wykształcenie! a potem znajdź dobrze płatną pracę na etacie!"... Wszyscy przygotowują nas do pracy dla kogoś innego! A nikt nie uczy, jak założyć własną działalność! Jak być szefem dla samego siebie! Tego musimy nauczyć się sami...

Pomoże nam w tym amerykański biznesmen i inwestor, Robert Kiyosaki. Robert od najmłodszych lat uczył się "jak robić pieniądze" :) i postanowił podzielić się z nami swoją wiedzą na ten temat. W książce "Bogaty ojciec, biedny ojciec" Kiyosaki mówi o swoim biologicznym "biednym ojcu", który choć bardzo wykształcony i zajmujący wysokie stanowisko, nie posiadał edukacji finansowej i borykał się z nieustającymi problemami. "Bogatym ojcem" był natomiast ojciec kolegi, który nie posiadał wykształcenia, ale umiał rozporządzać swoim majątkiem, inwestował swoje niewielkie zarobki w małe przedsięwzięcia co w rezultacie przyniosło mu niezależność finansową i stał się bogatym człowiekiem. Okazuje się, że to wcale nie wykształcenie decyduje o naszej przyszłości finansowej, tylko my sami! Oczywiście wykształcenie jest ważnym i przydatnym elementem, jednak ono samo nie gwarantuje pomyślności finansowej! Najważniejsza jest nasza zaradność, przedsiębiorczość, pewność siebie, odwaga i edukacja finansowa! Musimy nauczyć się myśleć jak bogaci ludzie, nie bać się inwestować, umieć zarządzać nawet niewielkim majątkiem a mamy już połowę drogi za sobą! Sukces i bogactwo są na wyciągnięcie ręki!

„Nie pracuj dla pieniędzy, niech one pracują dla Ciebie!”


Jeśli spodziewacie się, że podam Wam tu pomysł na biznes doskonały, przepis na bogactwo lub podrzucę ze 3 sztabki złota, to Was rozczaruję :) nic z tego! Każdy z Was musi ruszyć własną głową, wziąć życie we własne ręce i znaleźć swoją drogę do sukcesu... a uwierzcie mi - jest ich wiele! Wystarczy tylko otworzyć oczy i nauczyć się dostrzegać okazje, które pojawiają się na waszej drodze! Pierwszą niech będzie ta książka, która jest wręcz obowiązkową lekturą dla każdego, kto chciałby się wybrać w podróż do sukcesu i stać się posiadaczem wielkiego majątku.

Książka jest napisana w przystępny sposób, prostym językiem. Wszelkie użyte w niej zwroty i fachowe nazewnictwo ze świata biznesu, jest wyjaśnione i zrozumiałe dla każdego. Nawet dla kogoś ,kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia ze światem finansów. Jest to bardzo wartościowa pozycja, która pozwoli w inny sposób spojrzeć na pieniądze, nauczy każdego dbać o własny biznes i myśleć jak prawdziwy przedsiębiorca. Znajdziemy w niej wiele pożytecznych i niezbędnych rad od samego rekina biznesu! Dowiemy się na jakim poziomie jest nasza wiedza o finansach, jakie błędy popełniamy i dlaczego nadal nie jesteśmy bogaci, a nasz budżet domowy leży lub co najwyżej kuleje :) Co więcej, będziemy umieli naprawić swoje błędy i wejść na drogę prowadzącą na sam szczyt!

To jak wygląda Twój budżet zależy tylko i wyłącznie od Ciebie! Wszystko znajduje się w Twojej głowie a cała tajemnica tkwi w sposobie myślenia i podejścia.. Nawet jeśli w tej chwili nie myślisz jak przedsiębiorca i daleko Ci do Donalda Trumpa, ta książka została stworzona właśnie po to, żeby Ci pomóc i zrobić z Ciebie potencjalnego konkurenta dla najbogatszych ludzi na świecie... skorzystaj więc z tej szansy i sięgnij po tę książkę! Ja przeczytałam... i wiecie co? Właśnie obmyślam plan jak zająć miejsce Billa Gatesa w rankingu najbogatszych ludzi świata! :D

Bogaty ojciec, biedny ojciec - Robert Kiyosaki
Dotyk Midasa - Trump, Kiyosaki
Kwadrant przepływu pieniędzy - Robert Kiyosaki
Dlaczego piątkowi uczniowie pracują dla trójkowych, a czwórkowi zostają urzędnikami - Robert Kiyosaki
W szkole nie nauczono mnie biznesu - Piotr Zarzyscki 
Myśl i bogać się. Jak realizować ambicje i osiągnąć sukces" - Napoleon Hill
Nie tłumacz się, działaj! - Brian Tracy
Opanuj swój wewnętrzny głos" - Blair Singer
Zarabiaj tyle, ile jesteś wart - Brian Tracy

poniedziałek, 15 lipca 2013

"WSZYSTKO JEST MOŻLIWE" - S. Max, L. Lauber

Gatunek: EZOTERYKA
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 115
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl


OPIS WYDAWCY
Jak często powtarzasz, że coś jest niemożliwe? Ale czy bariery istnieją naprawdę, czy też sam je tworzysz? Ta książka ma na celu uzmysłowienie Ci, że nigdy nie jest za późno, by coś w swoim życiu zmienić. Bohaterem publikacji jest człowiek, który marzy o staniu się największym magikiem świata. Niestety jest on jednocześnie bardzo nieporadną osobą. Nie zważa jednak na ograniczenia, lecz sumiennie realizuje swoje marzenie. Weź udział w niezapomnianej wędrówce w poszukiwaniu nadziei i natchnienia. W jej trakcie zrozumiesz, że nie ma rzeczy niemożliwych. Książka udowadnia, jak ważna jest wiara w siebie i swoje marzenia. Nawet, gdy nękają Cię wątpliwości, a otaczają negatywne emocje, możesz stać się tym, kim pragniesz zostać. Chcieć znaczy móc!

MOJA OPINIA
Nie od dziś wiadomo, że pozytywne myślenie jest bardzo ważne i to już połowa sukcesu w drodze do spełnienia marzeń... Tego uczył nas popularny "Sekret", który sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Na pewno wszyscy słyszeliśmy o tej książce i informacjach jakie przekazuje. Jedni ludzie żyją szczęśliwie, stosując zawarte w niej rady, inni natomiast nie wierzą w nie, dlatego że nigdy nie próbowali... :) i wolą w dalszym ciągu użalać się nad swoim ciężkim losem ;)

Książka "Wszystko jest możliwe" przedstawia nam historię, dość nieporadnego życiowo, pracownika cyrku, który pragnął zostać jednym z najlepszych magików na świecie... Więc co zrobił? Wykreował swoje marzenie, podjął decyzję, że dokona tego czego pragnie, uwierzył w siebie i ruszył na przód! A my dzięki przedstawionej książeczce możemy obserwować jak krok po kroku, bohater ruszał spełniać marzenia! A czy dopiął swego? A jak myślicie? :) Wiedział czego chce, nie zrażały go przeciwności losu, podjął decyzję i ...wierzył w siebie...! Z takim podejściem każdy jest skazany na sukces! :)

"Wszystko bierze się z głowy - i sukces, i porażka. 
Trzeba w siebie wierzyć!"

Mówiłam o tym już nie raz, nie dwa nawet... ;) Wiara w siebie czyni cuda! Człowiek, który ma cel i wierzy, że go osiągnie, zdobędzie to czego pragnie! A cała ta tajemnica polega na pozytywnym myśleniu... Jeśli napędzasz się pozytywnymi myślami, wierzysz że osiągniesz cel, jesteś zaprogramowany na sukces! I wynikają z tego same pozytywy - czujesz się szczęśliwy, uśmiechasz się do całego świata, a ludzie uśmiechają się do Ciebie. I wszyscy w Twoim towarzystwie czują się lepiej! :) To wszystko ładuje Twój akumulatorek i masz zapał i chęć aby działać! 
Na pewno zauważyłeś w swoim towarzystwie dwa typy ludzi. Jedni są typowymi szczęściarzami, ludźmi sukcesu, którym wszystko się udaje a uśmiech nie znika z ich twarzy. Zawsze są pozytywnie nastawieni do świata i do ludzi. Drugi typ to smutasy, pesymiści, nieudacznicy... Zawsze wiatr wieje im w oczy, nic im się nie udaje, ciągle smęcą i narzekają na los... a co najlepsze nic z tym nie robią! I nie wiedzą jak niewiele wystarczy, aby zmienić swoje życie! Wolą siedzieć i marudzić... A do której grupy Ty wolisz należeć? Wiesz, że to zależy tylko od Ciebie i Twojego nastawienia!?

Książka "Wszystko jest możliwe" doskonale pokazuje nam jak ważne w życiu jest pozytywne nastawienie i wiara we własne siły! W tej króciutkiej, bo zaledwie 115 stronicowej historii, znajdziecie mnóstwo pozytywnej energii i dobrych rad! Na przykładzie bohatera przekonamy się, że marzenia się spełniają i każdy z nas posiada moc, która pomoże nam osiągnąć swoje pragnienia i cele! Tę niewielką historię polecam każdemu! Bez wyjątku! Nie stracicie na przeczytanie wiele czasu a może Wam ona tylko pomóc... Pokaże jak ruszyć z miejsca... Pomoże Wam spełnić swoje marzenia!

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Asropsychologii
Serdecznie dziękuję!

niedziela, 14 lipca 2013

"KRUCYFIKS" - Chris Carter

Gatunek: PSYCHOTHRILLER
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 424
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczenie:
 Katarzyna Procner-Chlebowska

OPIS WYDAWCY
W głębi parku narodowego Los Angeles National Forest, w opuszczonej chacie, policjanci odkrywają zwłoki młodej kobiety. Przed śmiercią ofiarę okrutnie torturowano, by na koniec przywiązać ją za nadgarstki do dwóch równolegle ustawionych drewnianych pali, z rozpostartymi ramionami, kolanami dotykającymi ziemi, jak podczas modlitwy. Na jej karku morderca zostawił podpis: tajemniczy symbol podwójnego krzyża. Ten sam, którego kilka lat wcześniej używał seryjny morderca ochrzczony przez media Krucyfiksem. Problem w tym, że Krucyfiksa złapano i stracono prawie dwa lata wcześniej. Czy to możliwe, by naśladowca dotarł do szczegółów starej zbrodni, znanych tylko wąskiej grupie pracujących przy śledztwie policjantów? A może wtedy skazano niewłaściwego człowieka?

Pracujący przy tamtym śledztwie detektyw Robert Hunter nigdy nie był przekonany, że złapali wówczas prawdziwego mordercę. Odbierając pewnego dnia telefon i słysząc ten sam znajomy, zniekształcony specjalnymi urządzeniami głos, każdym nerwem ciała czuje, że koszmar, który miał się skończyć lata wcześniej, odżywa na nowo, ze zdwojoną siłą. A morderca znów próbuje go wciągnąć w swą chorą grę.

MOJA OPINIA
Długo szukałam książki, która wciągnie mnie już po przeczytaniu opisu wydawcy. Czego szukałam? Morderstwa, kryminalnej zagadki, psychopaty i wspaniałego stróża prawa, który schwyta zbója i pokaże mu gdzie raki zimują :) A gdyby tak jeszcze element prawdziwej grozy i zaskoczenia przy scenie finałowej? To już byłoby coś wspaniałego! I tego oczekiwałam sięgając po tę książkę...

Zostają odnalezione zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. W opuszczonej chacie na uboczu, tuż przed śmiercią przeżywała okropne tortury... Morderca żywcem obdarł ją ze skóry. Któż byłby zdolny do takiego okrucieństwa?! Detektyw Robert Hunter ma pewnego podejrzanego, a o słuszności domysłów świadczy znak pozostawiony na karku martwej kobiety. Znak podwójnego krzyża.. Hunter już kiedyś miał do czynienia z seryjnym mordercą, zwanym Krucyfiksem, którego znakiem rozpoznawczym był właśnie taki krzyż. Problem w tym, że Krucyfiks został schwytany i stracony kilka lat temu... Możliwości są tylko dwie - pojawił się naśladowca lub przed laty stracono niewinnego człowieka...

Tak! To było to czego szukałam! Zdecydowanie! Wartka akcja i fabuła, która wciąga już od pierwszych stron. Seryjny morderca, garstka psychologii, odważne, drastyczne opisy i chwile grozy, to było coś na co czekałam! Pierwsze spotkanie z debiutującym autorem, panem Carterem, uważam za udane. Posługuje się on prostym, zrozumiałym językiem. Pisze płynnie a do tego wyróżnia się ogromną wyobraźnią.
Czytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem. Już od pierwszych rozdziałów fabuła intrygowała i zachęcała do dalszego czytania... i muszę przyznać, że wpadłam po uszy! Była to jedna z tych książek, od których nie mogłam się oderwać! Takie historie określam zwykle powiedzonkiem "Jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać"... :) Jednak tym razem wyglądało to raczej "o kurcze! już 3 nad ranem?!"... Tak, przy tej lekturze całkowicie traciłam orientację w czasie! Kartki strasznie szybko przesypywały się a lewą stronę, a mnie było żal... Żal, że niebawem się skończy!

Co w tej książce najbardziej pozytywnie mnie zaskoczyło? Właśnie to, że była w stanie mnie zaskoczyć! :) Oj rzadko się to zdarza. Zawsze podczas czytania tworzą mi się w głowie scenariusze w jaki sposób ja zakończyłabym historię... Wymyślam kogo ja obsadziłabym w roli zabójcy, wymyślam motywy jakimi mógłby się kierować. I niestety zwykle okazuje się, że moja wizja jest o wiele ciekawsza i bardziej dopracowana, niż wizja autora, którego książkę trzymam w dłoni... i czuję się rozczarowana! Lecz nie tym razem! :) W tym przypadku, jako w jedynym z nielicznych, muszę przyznać, że autor sprostał moim wymaganiom i jego wizja była prawie tak dobra jak moja! :) A to ci niespodzianka! :)
Pan Carter zadowolił mnie zaskakującym zakończeniem i całą fabułą. A nie jest to łatwe! Czytam sporo kryminałów, thrillerów i przez to stałam się bardzo wymagająca. Tym razem jednak czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Autor nie raz wprowadzał mnie w błąd... podsuwał podejrzanego, po czym zmieniał trop. Ale pochwalić się muszę, że ja prawdziwego zabójcę wytypowałam prawidłowo... właśnie w mojej wizji! Okazało się, że autor i ja nadajemy na tych samych falach! :)

Polecam tę książkę! Zdecydowanie! Ja z radością zaliczam ją do jednych z najlepszych z jakimi się spotkałam. I strasznie było mi żal kiedy doczytałam ją do końca, ponieważ wiem, że takie perełki nie zdarzają się często. Z chęcią sięgnę po kolejną książkę pana Cartera i wierzę, że będę mogła zaliczyć go do ścisłej czołówki moich ulubionych pisarzy. 

CYTATY
"Przeżegnaj się i módl, by umrzeć szybko."

"Nieważne, czy jesteś szalony, czy na wskroś zły, musisz mieć powód, by zabijać. Nie zawsze pozostaje on w zgodzie z logiką, ale jednak istnieje"

środa, 19 czerwca 2013

"WIELKI MARSZ" - Stephen King

Gatunek: THRILLER, SENSACJA
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 264
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Paweł Korombel


OPIS WYDAWCY
Mroczna alegoryczna wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych. Stu chłopców wyrusza w morderczy marsz - meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani na fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych. 

MOJA OPINIA
Kolejna książka autorstwa pana Kinga, która zbombardowała mnie pozytywnymi opiniami i przez to poczułam, że koniecznie muszę ją przeczytać! Skoro szczerze zachwyca i tyle osób pisze o niej w taki sposób, to byłam pewna, że porwie i mnie... A jak było naprawdę? Zaintrygowała mnie i szczerze porwała jak "Misery"? Czy może dorównała "Lśnieniu"? Innemu podobno arcydziełu, przy którym pochrapywałam głośniej niż własny wuj po całonocnej libacji? :)

Jak w skrócie opisać fabułę? Szczerze mówiąc nie bardzo wiem jak się do tego zabrać... Garraty, młody obywatel Stanów, zgłasza się wraz z 99 innymi mężczyznami, do udziału w Wielkim marszu... Nie jest to zabawa, ani reality show, które pomoże zdobyć popularność, zostać celebrytą czy ulubieńcem publiczności. Wielki marsz to coś więcej. To mordercza rozgrywka, w której panują twarde reguły, a zwycięzca może być tylko jeden... Rywalizacja kończy się dopiero w miejscu, gdzie z całej setki zostanie ostatni żywy uczestnik... Zasady są doprawdy proste i nieskomplikowane - musisz iść! jeśli twoje tempo spadnie poniżej 6km/h dostaniesz upomnienie. Zbierz 3, a usłyszysz już tylko strzał karabinu skierowanego w Twoją stronę...

Nie... Ja tak naprawdę w ogóle nie chcę recenzować tej książki. Nie chcę, bo jeszcze na dobre nie zaczęłam a już jest mi przykro. Nie dlatego, że ta historia się skończyła i muszę się z nią rozstać. Przykro mi raczej dlatego, że znów będę marudzić na pana Kinga, czepiać się i go krytykować... ale niestety... absolutnie mnie nie porwało! Nic a nic! Wręcz się wynudziłam potwornie i z wielkim trudem wytrwałam do końca.
No cóż i od czego tu zacząć? Zacznę może od plusów... ta książka, jak każda inna autorstwa Kinga, to kopalnia ciekawych cytatów. Jak zawsze w przypadku tego autora, można ich wyłowić z książki dziesiątki...  Lecz jeśli chodzi o plusy, to by było chyba na tyle. Swoją drogą, nie mogę wyjść z podziwu, jak ten autor potrafi w podrzędnej, mało interesującej historii, umieścić całe mnóstwo głębokich słów i cytatów wartych uwagi :)  Znacznie więcej miejsca mogę natomiast poświęcić na to, co nie do końca przypadło mi do gustu. "Wielki marsz" była to jedna z pierwszych powieści Kinga, kiedy pisał jeszcze pod pseudonimem Richard Bachman... jednak już wtedy występowało charakterystyczne dla niego wodolejstwo i gawędziarstwo, lecz chyba jednak w nieco mniejszym stopniu - najwyraźniej rozkręcił się z czasem :) Fabuła według mnie była bardzo przewidywalna... akcja rozpoczyna się dość szybko. Poznajemy głównego bohatera już na starcie zawodów... i tu już nasuwa się samoistnie finał... skoro mamy głównego bohatera to kto wygra zawody? lub co najmniej opuści akcję książki niedługo przed finałem?! Odpowiedź nasuwa się sama...

Poza tym sama fabuła, akcja... to jak dla mnie, nic specjalnego. Ciągnęło się jak flaki z olejem i nic się nie działo! Ot, idzie sobie stu chłopców... idzie, idzie, maszeruje... 10 km, 20 km, 70 km, 100 km... doprawdy fascynujące! Żeby to jeszcze można było się spodziewać zaskakującego zakończenia. Żeby chociaż można było dopingować i czekać z niecierpliwością na metę...! Żeby chociaż nas autor zaskoczył, żeby powiało grozą choć przez chwilę... czytałoby się lepiej! Ale niestety nic takiego nie miało miejsca.

Podejrzewam, że cały ten marsz i cała historia, były ukrytą metaforą... Ja najprędzej taki morderczy marsz z walką o przetrwanie, porównałabym z drogą przez życie... ale tego co naprawdę autor miał na myśli, nie potrafię tym razem zrozumieć, ani odgadnąć! Tym razem nie zrozumieliśmy się z Kingiem za grosz! Jestem przekonana, że i w tej książce ukryty był jakiś ważniejszy przekaz, lecz niestety do mnie on nie trafił... Przeszedł gdzieś obok. Przez co, cała ta historia wydawała mi się nudna, monotonna, pozbawiona jakiejkolwiek akcji i ciężko było mi wytrwać do końca.

Tym razem pan King znów mnie nie zachwycił. Znów usłyszał ode mnie krytykę. Nie podobało mi się... Niestety. Nie porwało mnie i nie rozumiem tych zachwytów, które książka zebrała. Do mnie nie trafiła. Znów się wymęczyłam, wynudziłam... i znów obiecuję sobie, że muszę odpocząć od książek autorstwa tego pana. Zatęsknić, odpocząć, żeby nasza znajomość nie zakończyła się przypadkiem z wielkim hukiem :) Czy będę polecać? Tylko miłośnikom prozy Kinga... Tylko jego bezwarunkowym fanom i wielbicielom. 

CYTATY
"Twój plan i substancję, którą wydalam dupą, łączy podejrzane podobieństwo..." :)

„Myślenie. Myślenie i samotność, bo nieważne, z kim spędzasz czas, na końcu jesteś sam.”

„Nie przynosimy niczego na ten świat, a już bankowo niczego nie zabieramy.”

„im dłużej panuje cisza, tym trudniej ją przerwać.”

„Wspomnienia są jak linia na piasku. Im dalej idziesz, tym jest wątlejsza i mniej widzialna. Aż wreszcie nie ma niczego, jedynie gładki piach i czarna dziura nicości, z której wyszedłeś.”

„Trzymanie się życia ciężko sklasyfikować jako hobby.”

„W tej właśnie chwili jesteśmy zajęci umieraniem.”

„przyglądał się temu apatycznie i myślał, że nawet groza powszednieje. Nawet śmierć bywa płytka.”

„- Mam nadzieję, że nie będzie ciemno - powiedział Baker. - Nie proszę o nic więcej. Jeśli jest jakieś... potem, to mam nadzieję, że się pamięta. To okropne musieć wiecznie błąkać się w ciemności, nie wiedząc kim byłem, ani co tam robię, nie wiedząc nawet, że kiedyś otaczało mnie co innego.”

„Oczywiście, bolało. Bolało wcześniej, w najgorszy, szarpiący sposób, kiedy już wiadomo, że zaraz cię nie będzie, a wszechświat będzie toczył się i tak, niewzruszony.”

„Tamci to zwierzęta, zgoda. Ale czy wiesz na pewno, że dzięki temu my jesteśmy ludźmi?”

„Musisz znaleźć swoje tempo. Musisz się skupić na sobie. Musisz mieć plan.”

„W gruncie rzeczy wszystko gra, no nie? Żyje. Po co wybiegać myślami w przyszłość.”

„wszystko sprowadza się do dostosowania własnych horyzontów.”

„Cisza była okropna i bezmierna. Cisza była wszystkim.”

„Każde zawody wydają się uczciwe, jeśli wszyscy zostali oszukani.”

„Muł nie lubi orać. Ale lubi marchewki. Więc wieszasz mu przed nosem marchewkę. Muł bez marchewki łatwo ulegnie wyczerpaniu. Muł z marchewką potrzebuje długiego czasu, żeby się zmęczyć.”

„Naprawdę żaden z nas nie ma nic do stracenia. Dzięki temu łatwiej przegrać.”

„Świadomość. Wszystko to funkcja świadomości. Ale świadomość nie trwa wiecznie.”

„Istnieję, więc jestem.”

„nadzieja rzednie, aż sama staje się ciemnością”


"Mówię tylko: zaraz, nie wszystko naraz. Gdyby ludzie trzymali się tego, że zaraz, nie wszystko naraz, byliby o niebo szczęśliwsi" 

"Nie przetrwa najsilniejszy, to właśnie był mój błąd. Gdyby tak było miałbym uczciwą szansę. Ale są słabi mężczyźni, którzy potrafią unieść samochód, pod który wpadła ich żona. Mózg(...) tu nie decyduje człowiek ani Bóg. To coś... coś w mózgu."
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...