niedziela, 30 grudnia 2012

PODSUMOWANIE ROKU 2012... :)

Oto nadszedł czas na podsumowanie roku 2012 :) Długo się zastanawiałam czy mam je robić ponieważ  będzie ono nieco niekompletne, gdyż prowadzę bloga zaledwie od kwietnia... końca kwietnia, czyli  8 miesięcy :)

Więc moje podsumowanie roku 2012 , to tak właściwie podsumowanie mojego blogowania... 





LICZBA KSIĄŻEK PRZECZYTANYCH W ROKU 2012 - według oznaczeń na portalu LC od kwietnia do grudnia przeczytałam 71 książek :)
Liczba opublikowanych postów na blogu - 148
Liczba dodanych komentarzy - 2.537
Liczba wejść na bloga - 30.146
Liczba obserwatorów - 293 ( w tym 45 osób dołączyło w grudniu)
Data założenia bloga -  kwiecień 2012 jednak później na potrzebę akcji "30 dni z książkami" wpisy dotyczące akcji widnieją w archiwum jako marzec :)

Tak prezentuje się podsumowanie mojego bloga od kwietnia do grudnia... :) Myślę, że nie jest najgorzej... :) Wydaje mi się, że mój blog rozwija się całkiem zadowalająco, a ja razem z nim :)  Bardzo Wam dziękuję, że do mnie zaglądacie, czytacie moje recenzje, dołączacie do grona moich obserwatorów i dajecie mi motywację do dalszego pisania! :) 

Ja w ramach podziękowania organizuję małe konkursy :) Zatem przypominam o trwającej jeszcze Rozdawajce, która trwa do końca grudnia, w której do wygrania jest 
"Siostrzyca" J. Harding! :)

Szampańskiej zabawy Sylwestrowej 
i szczęśliwego nowego roku 2013! :)
życzy Ruda :)

środa, 26 grudnia 2012

KONIEC ŚWIATA... :(



Kochani! 
Przeżyliśmy 21 grudnia... Majowie zrobili nas w balona i końca świata nie było! Ale czy możemy czuć się bezpiecznie? Na pewno nie, bo nad naszymi głowami ciąży jeszcze jedna czarna wizja... koniec Świata Książki! Oczywiście nie możemy dopuścić, aby jedno z największych wydawnictw przestało istnieć! Więc zapraszam wszystkich do strony na Facebooku... lajkujmy, udostępniajmy... Niech znajdzie się dzięki naszej wspólnej pracy ktoś, kto uratuje nasz Świat! 
Przez tyle lat to wydawnictwo dawało nam tysiące, miliony wspaniałych tytułów! Teraz my podajmy im pomocną dłoń... :)

zapraszam 
Ruda :)

wtorek, 25 grudnia 2012

KĄCIK CHWALIPIĘTY - A co Wam przyniósł Mikołaj? :)

Kochani!
Witam Was w ten świąteczny wieczór :) Jak Wam mijają święta? :) Szybko tak jak mnie? :) Póki co wypoczywam... oczywiście z książką w dłoni :) Skończyłam czytać drugą część "Igrzysk śmierci" i zaczynam trzecią, odpoczywając chwilowo przy książce pana Robina Cooka :)

Ale co najważniejsze, chciałam się pochwalić, że byłam grzeczna cały rok i odwiedził mnie Mikołaj! :) Oczywiście przyniósł mi kilka nowych książek! :) 

- "Pandemonim" Lauren Oliver - oczywiście Mikołaj wiedział, że "Delirium" skradło moje serce i postanowił uszczęśliwić mnie kontynuacją :) muszę przyznać, że prezent w 100% trafiony! :)

- "Pretty Little Liars. uwikłane" Sara Shepard - mam wszystkie poprzednie części, więc strasznie się ucieszyłam z następnej części! :) Wstyd się przyznać, że jeszcze nie zaczęłam czytać nawet pierwszej... Kolejka książek do przeczytania była taka długa, że nie miałam jeszcze okazji... Pierwszeństwo miały pozycje z biblioteki, których czas zwrotu był określony, następnie pozycje recenzenckie od wydawnictw... ale już zbliżam się ku końcowi! :) Jeszcze tylko "Kosogłos" i zaczynam! :)

- "Imię róży" Umberto Eco - tę pozycję Mikołaj za pewne wygrzebał w jakimś antykwariacie! :) albo u babci na strychu! :) Piękna wydanie w twardej "skórzanej" oprawie z 1988r na pewno nie zostało wynalezione w żadnej księgarni! :) 

A do tego jeszcze kalendarz na nadchodzący 2013! :) piękny i taki jak najbardziej lubię! :) średniej wielkości, w jednym z moich ulubionych kolorów, ozdobiony kwiatkami :) Piękny! Muszę przyznać, że upatrzyłam go sobie w empiku, spacerując kiedyś z mężem po centrum handlowym :) Myślicie, że Mikołaj nas śledził?! :D

A jak Wasze prezenty gwiazdkowe?! :) 
Chwalcie się! jestem bardzo ciekawa Waszych nabytków! :) 
Jak się u Was sprawił Mikołaj? :) Przyniósł Wam perełki o jakich marzyliście?! :)

życzę miłego wieczorka 
Ruda :)

niedziela, 23 grudnia 2012

MOJA CHOINKA - zabawa... :)

Nowa blogowa zabawa dopadła i mnie... do wzięcia udziału zaprosiła mnie Mida189 :) - A to Łobuziara! :) Zabawa polega oczywiście na pokazaniu swojej choinki - nie ściągniętej z internetu, ale tej, która właśnie ozdabia Wasze mieszkanie... :) a potem zapraszamy do zabawy innych :)

<------ A oto mój krzaczorek... :D
W tym roku taka choinka umilała nam święta... duża, kolorowa i obowiązkowo żywa, pachnąca lasem :) Ubrana została dzień przed Wigilią i strasznie się dziwię, że jeszcze stoi... gdyż mój "niedorozwinięty" kot, Czesław, obrał sobie za cel zapolować na choinkę i zamordować wszystkie bombki... :D 

Skoro moja choinka ujrzała światło dzienne do zabawy zapraszam... Paulinę (w świecie słów),  Małą Mi i Skrzata :)

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt... :)


Kochani!
Zbliżają się Święta... U mnie trwają już ostateczne przygotowania :) Od południa mieszkam w kuchni i pewnie zostanę tam przez najbliższe dni :) Choineczka już gotowa... piękna kolorowa i pachnąca :) Wszyscy domownicy czują magię zbliżających się Świąt, zwłaszcza mój "niedorozwinięty" kot Czester, który poluje na choinkę i chce mi zamordować wszystkie bombki... :D 

Bardzo chcę Wam wszystkim podziękować za życzenia świąteczne jakie dostaję i wszystkie, te które co chwila pojawiają się na Waszych blogach... :) Choć czas mi nie pozawala na wszystkie odpowiedzieć w komentarzach, to widzę je, czytam i serdecznie dziękuję :) Pozwólcie, że i ja również dodam kilka słów od siebie... :)

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam uśmiechu, miłości, dużo zdrówka, oraz aby te świąteczne dni upłynęły Wam w ciepłej rodzinnej atmosferze... :)
Poza tym Kochani! - tysiąca samych najlepszych przeczytanych książek :)  

pozdrawiam 
Ruda :)

środa, 19 grudnia 2012

"IGRZYSKA ŚMIERCI" - Suzanne Collins

Rok wydania: marzec 2012
Ilość stron: 352
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Media Rodzina
Tłumaczenie: M. Hesko-Kołodzińska, P. Budkiewicz
Dostępność: Księgarnia Gandalf

OPIS WYDAWCY
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Igrzyskach śmierci, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny a musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest prawdziwa walka o przetrwanie...

Uznana pisarka Suzanne Collins jest mistrzynią w konstruowaniu zaskakujących zwrotów akcji, doskonale łączy refleksję z przygodą i romansem w swojej nowej, świetnej powieści o przyszłości, która niepokojąco przypomina teraźniejszość. Jest to pierwszy tom trzyczęściowego cyklu.

MOJA OPINIA
O słynnej trylogii autorstwa pani Collins słyszeli wszyscy. Nie wierzę, że jest tu ktoś, kto nic nie widział, nic nie słyszał i nic nie wie o "Igrzyskach śmierci"! Po prostu nie wierzę... Cały ten szał zaczął się już jakiś czas temu. Ja nie dałam się porwać od razu, ale skoro teraz nadarzyła się okazja, to czemu nie? Pełna obaw zabrałam się za czytanie...

Na ruinach Ameryki Północnej powstało nowe państwo Panem. Państwo totalitarne, podzielone na kilkanaście dystryktów, nad którymi władzę sprawuje Kapitol. 16-nastoletnia Katniss Everdeen wraz z matką oraz młodszą siostrą Prim, mieszka w 12 dystrykcie. Bardzo ubogim, którego domeną jest górnictwo. Gdy podczas wybuchu w kopalni zginął ojciec, Katniss stała się głową rodziny. Zajmuję się młodszą siostrą i chorą matką, polując nielegalnie w lesie by zapewnić im żywność. 
W Panem co roku podczas dożynek organizowane są Głodowe Igrzyska. Krwawa rozrywka dla władz, w których bierze udział 24 losowo wybranych trybutów, po dwoje z jednego dystryktu. Ostatni, który ujdzie z życiem - wygrywa... Gdy do udziału w Igrzyskach zostaje wylosowana Prim, Katniss bez wahania zajmuje jej miejsce. Zaczyna się walka o przetrwanie...

Jak już wspomniałam, do lektury zasiadłam pełna obaw. Po pierwsze, widziałam o tej książce już tyle pozytywnych opinii, iż wiedziałam, że będę na nią patrzeć wyjątkowo krytycznie. Po drugie nigdy nie przepadałam za książkami fantasy, przygodowymi czy Sci-Fi, więc nie miałam żadnej pewności czy nie odłożę jej po przeczytaniu połowy. Nic takiego jednak się nie stało... Wręcz przeciwnie!
Opinie krytyków na okładce jak zawsze zachęcają i wyrazami pełnymi zachwytu obiecują wspaniałą przygodę. Zawsze podchodzę do nich z przymrużeniem oka, bo zwykle są bardzo naciągane... Skoro znalazły się na okładce - muszą być przychylne! - to zrozumiałe... Jednak tym razem jedna z nich idealnie odzwierciedla "Igrzyska śmierci" i ja sama podpisuję się pod nią rękami i nogami :) Nie jest ani odrobinę przesadzona...

"W istocie 'Igrzyska śmierci' Suzanne Collins to książka-pułapka. Nie zaczynajcie jej czytać na pół godziny przed ważnym spotkaniem ani do poduszki, bo zafundujecie sobie kłopoty i bezsenną noc."
- Joanna Olech

Tak właśnie jest! Nie można tej książki odłożyć po przeczytaniu zaledwie jednego rozdziału. Sama wpadłam w tę pułapkę. Wieczorami powtarzałam sobie "jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać" :) Jednak było to niezwykle trudne i odkładałam książkę dopiero gdy, sen mnie zmorzył i oczy same się zamykały... Już od pierwszych rozdziałów wpadłam w wir wydarzeń i z wielkim zapałem przewracałam kolejne strony, które w zaskakująco szybkim tempie przesypywały się na lewą stronę! Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy Katniss, z niepokojem obserwowałam jej zmagania na arenie Głodowych Igrzysk. Trzymając kciuki za pomyślny rozwój wypadków.

Postacie wykreowane przez panią Collins są bardzo wyraziste. Z główną bohaterką, być może, ciężko nam  jest się utożsamiać. Żyje ona w niezwykle totalitarnym państwie, w którym wszystko jest zabronione, a mieszkańcom zostaje jedynie podporządkować się władzom. Ciężko nam to sobie wyobrazić, ciężko postawić się na jej miejscu... Jednak odważna, rezolutna, rozsądna i inteligentna Katniss budzi wielką sympatię czytelników. A ci dwaj przystojniacy, którzy kręcą się koło niej? Gale i Peeta... budzą równie pozytywne emocje jak sama bohaterka.
Książkę bardzo dobrze się czyta. Autorka posługuje się prostym, płynnym językiem i operuje nim tak sprawnie, że po prostu zaczyna się czytać i wpada się w rytm... czyta się z przyjemnością, nie odczuwając zmęczenia. Do tego dorzućmy niezwykle oryginalną fabułę, dopracowaną i dopiętą na ostatni guzik, a otrzymamy idealną lekturę na chłodne zimowe popołudnia... :) I bez wątpienia "Igrzyska śmierci" taką lekturą właśnie są! Wciągającą, interesującą, wzbudzającą całą masę przeróżnych emocji... Były momenty kiedy serce waliło mi jak oszalałe, a oczy nie nadążały czytać słów! Świat stworzony przez panią Collins przyprawiał mnie o gęsią skórkę, budził lęk... Nagle poczułam wielką wdzięczność, że żyję tu i teraz :)

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że "Igrzyska śmierci" są godną polecenia lekturą... Większość z Was już za pewne ma ją za sobą, a kto jeszcze nie poznał tej intrygującej historii, proszony jest o jak najszybsze stawienie się w najbliższej księgarni! :) Ja sięgnęłam po tę książkę dość późno, długo się wzbraniałam, ale i na mnie przyszła pora... I bardzo się cieszę, bo ominęłoby mnie naprawdę wiele! Przekonałam się, że wszelkie pozytywne recenzje i wyrazy zachwytu są jak najbardziej zasłużone i zrozumiałe! Z resztą sami zobaczcie...




"Igrzyska śmierci" pokochałam je nie tylko ja, ale i mój kicio Czesio... :) Większej zachęty już chyba nie trzeba...? :)
  





poniedziałek, 17 grudnia 2012

KĄCIK CHWALIPIĘTY :) - dobra passa...

A zobaczcie co ja mam :) 
Chwalę się dziś paczuszką, która dotarła do mnie od Ederlezi :) 


Siedzę sobie w domku, delektuję się dniem wolnym od pracy, próbuję okiełznać moje dwie małe dzikuski i sprzątam sobie świątecznie, aż tu słyszę dzwonek do drzwi... :) A któż tam?Listonosz... :) Cóż dla mnie ma? To co Rudzielczyk lubi najbardziej - KSIĄŻECZKI! :) 

"Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa", "Poradnik dla bloggerów" wygrałam w konkursie, ale otrzymałam jeszcze małą niespodziankę :) Jedną książeczkę i uroczą kartkę świąteczną :)  Widzicie jak niewiele trzeba, żeby umilić komuś dzień? :) Serdecznie dziękuję Ederlezi :)


Powiedzcie lepiej jak u Was przygotowania do Świąt? :) Bliżej końca czy dalej? :) Ja niestety stwierdzam, że u mnie dalej... Dopiero zaczynam... dziś wyciągam ozdóbki :) A gdzie tu jeszcze choinka i tyle potraw do przygotowania?! jeszcze praca, a i poczytać przecież też trzeba... :)
Życzę Wam miłego dnia i udanych przygotowań do świąt!
Ruda :)


sobota, 15 grudnia 2012

"NAZWISKO TWORZY CHARAKTER" - Violetta Kuklińska - Woźny

Rok wydania: 2011
Format: 145x 205 mm
Oprawa: miękka
Ilość Stron: 396
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Dostępność: Talizman.pl

OPIS WYDAWCY
Imię i nazwisko to nie tylko ciąg liter, które widnieją na Twoich dokumentach. To one kreują to, kim jesteś i mają decydujący wpływ na Twoje postępowanie - tworzą Twój charakter! Już dziś możesz poznać numerologiczne znaczenie dowolnego imienia i nazwiska. Dzięki wykorzystaniu wieloletniego doświadczenia Autorki, momentalnie nauczysz się odczytywać symbolikę poszczególnych liter numerologicznego alfabetu. Poznasz także sposoby wykorzystania pożytecznych narzędzi, takich jak magiczny kwadrat Lo Shu, kwadrat wedyjski czy magiczny kwadrat Pitagorasa. W tej książce znajdziesz również gotową analizę numerologiczną najpopularniejszych imion i dowiesz się, jak samemu szybko przygotować podobną charakterystykę. Bez problemu wyliczysz własną liczbę materialnego „ja” i poznasz jej prawdziwe znaczenie. Określisz również wibrację swojej liczby samorealizacji. Każda kobieta dowie się także, jakie konsekwencje dla niej będzie miało przyjęcie nazwiska męża. Nabytą wiedzę będziesz mógł zastosować, by lepiej poznać siebie i swoje potrzeby, ale także by dokonać niezawodnej analizy każdej napotkanej przez Ciebie osoby. Wystarczy, że Ci się ona przedstawi...

MOJA OPINIA
Numerologia... Niektórym być może obiło się coś o uszy, inni zainteresowali się nią nieco bardziej i postanowili zagłębiać temat, a być może są też osoby, które nie słyszały o niej w ogóle. Ja słyszałam i bardzo chętnie wdrążam się w ten temat :) Ze wszystkich zagadnień z dziedziny ezoteryki,  z numerologią miałam chyba najmniej do czynienia i znam tylko jej podstawy.. Ostatnio natomiast postanowiłam uzupełnić swoją wiedzę na jej temat i sięgnąć po jakąś wartościową pozycję.

Przeglądając ofertę zaprzyjaźnionego wydawnictwa znalazłam tytuł, który od razu mnie zainteresował, gdyż wiedziałam, że znajdę tu o wiele więcej niż podstawowe informacje. Nie myliłam się. Podstawowe informacje, które powinna znać osoba, zainteresowana numerologią to wyliczenie liczby życia z daty urodzenia. Natomiast wyliczenie liczby charakteru i osobowości z imienia i nazwiska, to już wyższa szkoła jazdy. W niewielu pozycjach czytanych do tej pory, znalazłam informacje na ten temat. Zwykle szczegółowo przedstawione są jedynie informacje podstawowe, o nich można znaleźć naprawdę wiele. Natomiast  informacji dla bardziej zaawansowanych jest bardzo mało...
Nie każdy wie, że każdej literze alfabetu przypisana jest liczba... a stąd prosta droga do wyliczenia wibracji liczbowej z naszego imienia oraz nazwiska! I informacji na ten temat właśnie poszukiwałam, gdyż ciekawe jest zagadnienie dość często spotykane, ale nie do końca jasne... Dlaczego niektórzy ludzie zmieniają się po zmianie imienia? Dlaczego kobieta, po zamążpójściu staję się inna? Może właśnie ma na to wpływ zmiana nazwiska? Może właśnie wibracja liczbowa nowego nazwiska niesie jej dodatkowe cechy?

Książka autorstwa pani Kuklińskiej - Woźny to bardzo wartościowa pozycja i znalazłam w niej dokładnie to, czego szukałam. Autorka pokazuje jak wyliczyć swoją liczbę charakteru, a następnie przedstawia szczegółową charakterystykę osobowości osoby, będącej pod wpływem konkretnej liczby. Poza tym, aby ułatwić korzystanie i zrozumienie zagadnień przez osoby początkujące, podaje najpopularniejsze imiona, liczbę,która nimi włada i bardzo dokładnie, szczegółowo przedstawia opis! Uwzględniając główne cechy osobowości, zdolności, wady, zalety oraz zajęcia w jakich z pewnością odnajdzie się zainteresowany. 
Książka zawiera mnóstwo przydatnych informacji i pozwoli krok po kroku poznać tajemnice numerologii. Poza tym podział na rozdziały ułatwia korzystanie z tego podręcznika, gdyż dzięki temu szybko znajdziemy to czego szukamy. Zdecydowanie ta książka to prawdziwe Vademecum wiedzy numerologicznej! Pożytek będzie mieć z niej każdy, kto chce nauczyć się tajemnej magii liczb! Po zapoznaniu się z tą pozycją numerologia nie będzie miała przed nami tajemnic! Dodatkowe tabele, oraz objaśnienia znajdujące się na końcu książki są bardzo przydatne i klarownie przedstawiają niezbędne wiadomości. Dzięki tej książce każdy nauczy się samodzielnie wyliczać wibracje płynące z imienia i nazwiska, dowolnej osoby! Swoich bliskich, przyjaciół, czy przełożonych. Wiedza ta pomoże również każdej kobiecie poznać konsekwencje zmiany nazwiska po zamążpójściu. Jak wpłynie na nią energia liczb po przyjęciu nazwiska męża... To zdecydowanie interesowało mnie najbardziej! Tę wiedzę chciałam posiąść...

Już od pierwszych naszych chwil na tym świecie, kształtuje się nasza osobowość, nasz charakter i szczególne predyspozycje, a wszystko to ma wpływ na naszą przyszłość! Liczby odgrywają w naszym życiu wielką rolę, choć nie wszyscy w to wierzymy i nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę! Data urodzenia, godzina urodzenia, a nawet adres zamieszkania, czy imię i nazwisko mają na nas ogromny wpływ! I pod każdym z tym szczegółów kryją się liczby, które rządzą naszym światem! Tak, rządzą... Pieniądz - król i władca obecnych czasów - jest liczbą! Matematyka, nie na darmo nazywana jest królową nauk! Wszystko możemy sprowadzić do liczb... One kryją się wszędzie!

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
Serdecznie dziękuję!

czwartek, 13 grudnia 2012

Christmas TAG :)

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami :) Powstała więc nowa zabawa, do której zostałam zaproszona przez Małą Mi :) Serdecznie dziękuję :)

1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?
Tak około tydzień przed Wigilią :) wyciągam ozdóbki świąteczne, a jakieś 2 dni wcześniej zaczynam wielkie gotowanie :) dzień przed Wigilią całą rodzinką ubieramy choinkę :) 

2. Posiadasz kalendarz adwentowy?
Ja nie posiadam :) kiedy byłam dzieckiem mama kupowała mi takie kalendarzyki, a teraz kiedy ja jestem już mamą kupuję takie moim dziewczynkom... póki co nie sprawdzają się, bo czekoladki zjedzone są jednego dnia :)

3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?
Mój ulubiony -"W krzywym zwierciadle: Witaj święty Mikołaju" (z Chevy Chase)... ten film mnie po prostu rozbraja :) Choinka na dwa piętra od razu, słynne lampki świąteczne na całym domu i cała szalona rodzinka :) poza tym "Gremliny" i klasyka... "Kevin sam w domu" :) 

4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?
Najweselsze wspomnienie świąteczne, które do tej pory z rodzinką wspominamy, miało miejsce jakieś 17 lat temu :) ja miałam lat 10 i spędzaliśmy święta u rodziny :) ... brat dostał kota... kot postanowił dołączyć się do świętego Mikołaja i zostawił nam pod choinką prezent...bardzo śmierdzący prezent :)

5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?
Tradycyjnie :) choć bez karpia... mój mąż nie lubi i ja również nie przepadam, ponieważ ma za dużo ości :/ poza tym raczej nie ma aż 12 potraw na stole, ponieważ mnie samej brak kilku rąk do przygotowania aż tylu :) ale w moim rodzinnym domu było to przestrzegane :) poza tym w wigilię od rana nie wychodzę z kuchni... potem siadamy do stołu z rodzinką :) po wigilii otwieramy prezenty... i odpoczywamy :) Natomiast pierwszego lub drugiego dnia świąt, spotykamy się w gronie przyjaciół... Zapraszamy moje przyjaciółki z rodzinami, lub spotykamy się u którejś z nich ;) 

6. Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?
W tej chwili chyba te kilka dni wolnych od pracy :P a tak naprawdę to wielką wartość ma dla mnie spędzanie tego czasu z rodziną i przyjaciółmi :) To najbardziej lubię w czasie świąt :)

7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?
Chyba spędzam je tak samo jak wszyscy inni... Wigilia z rodziną a potem kiedy dzieci już zasną zmęczone i podekscytowane nowymi prezentami, kładziemy się z mężem i oglądamy telewizję, rozmawiamy, tylko przy blasku lampek choinkowych i świeczników :)

8. Jakie są Twoje ulubione piosenki świąteczne?
Hmmm szczerze mówiąc strasznie mnie one wszystkie denerwują :) kiedy już miesiąc przed świętami, słuchając w pracy radia, co chwilę słyszymy "Chritmasy" :) ale najbardziej lubię chyba wykonanie Jay Delano "I'ts christmas"... oczywiście najbardziej ze świętami kojarzy mi się jednak piosenka Wham, która nie wiem dlaczego jest w Polsce uznawana za świąteczną piosenkę skoro jest raczej o miłości...

9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?
Jak co roku... dużą i żywą! Pachnącą lasem :) 

10. Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?
Zdecydowanie choinka! i te wszystkie zapachy wydobywające się z kuchni... :) 

11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?
lubię wielokolorowe lampeczki na choince :)  

12. Odliczasz dni do świąt?
Zdecydowanie... mając głównie na uwadze - kiedy muszę zacząć "mieszkać" w kuchni, by zdążyć ze zrobieniem wszystkich potraw na święta :)

13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?
nie mam takiego :) zwykle maluje paznokcie tylko dwoma kolorami - bezbarwnym lub czerwonym :) w święta nic się nie zmienia :)

14. Ulubiony zimowy napój?
przeróżne gorące herbatki :) zielone, czarne, smakowe... :)

15. Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?
Pokoju już nie mam, ale staram się przystroić mieszkanie tak, by moje dzieci cieszyły się ze świąt tak jak ja, kiedy byłam dzieckiem :) na półkach ustawiam przeróżne świeczniki świąteczne, stroiki, zawieszamy lampeczki nad oknem i oczywiście choinka... Ciężko to opisać w każdym razie jest świątecznie :)

Serdecznie dziękuję za uwagę :) 
i zapraszam do zabawy wszystkich tych, którzy nie otrzymali jeszcze nominacji... :) 
Zbliżają się święta, więc pobawmy się wszyscy w naszym blogowym gronie :) Zapraszam :)

pozdrawiam 
Ruda :)

wtorek, 11 grudnia 2012

SAGA "ZMIERZCH" - moje podsumowanie...

"TO JUŻ JEST KONIEC! NIE MA JUŻ NIC..."
Saga "Zmierzch" autorstwa pani Stephenie Meyer, budzi wiele kontrowersji... Jedni ją uwielbiają i są szczerze zachwyceni, inni wręcz nienawidzą i krytykują, widząc w tej historii jedynie infantylną opowiastkę dla naiwnych małolat. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Choć nigdy nie przepadałam za romantycznymi historiami, zakończonymi happy endem, nie lubiłam fantastyki, a wszelkie postacie nadprzyrodzone w książkach bardzo mi przeszkadzały, tak w tej historii zaczytałam się bez pamięci! Oczywiście długo się wzbraniałam... Kiedy świat ogarnął szał "Zmierzchu" broniłam się rękami i nogami. Zawsze tak się dzieje - im głośniej o jakiejś książce, tym większą niechęć do niej czuję... Nie wiem czemu tak się dzieje, być może dlatego, że nie lubię podążać za tłumem i zachwycać się tym co wszyscy?

Przed "Zmierzchem" również długo się broniłam i pewnie w ogóle nie sięgnęłabym po tę sagę, gdyby pewnego dnia sama nie wpadła w moje ręce. Wzięłam udział w internetowym konkursie i wygrałam płytę DVD z tym filmem. A skoro już wygrałam, wypadało obejrzeć... :) I stało się! Zaraz po obejrzeniu filmu zapragnęłam przeczytać książkę... Pochłonęła mnie bez reszty! Zarywałam noce, jedna po drugiej, co było nie lada wyzwaniem biorąc pod uwagę, że byłam akurat mamą dwóch małych dziewczynek - półtorarocznej i dwutygodniowej... Więc nie było mowy o wyspaniu się w dzień... Chodziłam ledwo przytomna, ale nie mogłam się powstrzymać, musiałam czytać! Noce należały do pani Meyer...

"ZMIERZCH"
Pierwsza część sagi zrobiła na mnie duże wrażenie, choć po przeczytaniu wszystkich części i obejrzeniu wszystkich filmów, uważam, że była najsłabsza. W książce daje się odczuć niewypracowane jeszcze pióro autorki, strasznie irytowały mnie zbędne dla fabuły, dziecinne dialogi, które spokojnie można by było, a nawet powinno się wyrzucić... Niczego nie wnoszą, a jedynie pozwalają wątpić w zdolności pisarskie autorki..
Z pośród wszystkich 5 ekranizacji, które miałam już okazję obejrzeć uważam, że "Zmierzch" wypadł najsłabiej. Aktorzy zagrali tu niezwykle sztucznie - te niewinne, wstydliwe minki Belli, oraz "zawiechy" Edwarda, który przez cały film wygląda jakby miał kołek w  *** ... :) To nie wypada zbyt przekonująco :) Poza tym cała produkcja jest taka ponura i szara...  Zdecydowanie najmniej przypadła mi do gustu.


"KSIĘŻYC W NOWIU"
Trzeba autorce przyznać bardzo odważny zabieg, który jest zarówno ryzykowny i jednocześnie bardzo przemyślany... Ja przy tej części miałam zwątpienie i wiem, że nie ja jedyna. Utknęłam w połowie tej książki i nie miałam ochoty po nią sięgać, ponieważ przez odważny krok autorki, cała historia straciła dla mnie magię i sens! Potrzebowałam, aż zachęty, kopniaka i zapewnień ze strony siostry, że warto czytać dalej... A ile osób tego kopniaka nie dostało i zrezygnowało z poznania ciągu dalszego? W rzeczywistości było to przemyślane, ale żeby to zrozumieć, trzeba wytrwać...! A to było trudne! W tej części pani Meyer postanowiła przybliżyć nam bardziej postać Jacoba, przyjaciela Belli...(mrrr jakże przystojnego!!!) Ponieważ jak już wiemy, odgrywa on w dalszych wydarzeniach istotną rolę! Teraz mamy poznać go bliżej, polubić lub nie, aby później lepiej rozumieć rozterki Belli oraz móc wczuć się w emocje odczuwane przez "Kubusia" :) Film natomiast przyjęłam bardzo entuzjastycznie :) i zdecydowanie przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż pierwsza ekranizacja.

"ZAĆMIENIE"
Bezsprzecznie jest to chyba moja ulubiona część! A już na pewno ulubiona część z ekranizacji :) Dużo się dzieje i dużo tu mojej ulubienicy - Victorii :) Sam pomysł na całą akcję jest świetny a i realizacja bardzo dobra! Pani Meyer zadowala miłośników sagi i mam wrażenie, że jest to celowy zabieg, by zjednać sobie czytelników i wynagrodzić im to, co nawyczyniała w części drugiej... :) Nić porozumienia między Edwardem a Jacobem... to jest coś! :) Film bardzo dobry a i książka już lepsza niż poprzedniczki. W pierwszej części czuć infantylność, przez drugą ciężko przebrnąć z powodu załamania nerwowego... :) natomiast trzecia część to jest to! Nie wiem tylko skąd pomysł na odłamek w postaci Bree Tanner?! Co pani Meyer strzeliło do głowy? Kasa? Z rewelacyjnej sagi, która skradła serca milionów, stworzyła odłamek, który wziął się nie wiadomo skąd... Rozbudować postać, która w książce i w filmie uczestniczyła w kilku scenach? Mnie to nie przekonało...

"PRZED ŚWITEM" 
Autorkę poniosło... Oj poniosło :) Wyobraźnia bujna, tylko pozazdrościć :) czytając książkę, kilka razy stawałam w trakcie z myślą "Boooże! jak ona na to wpadła?!" :) Według mnie jest tu kilka niedociągnięć i miałam w trakcie czytania wiele głupich myśli :) ale to dlatego, że za dużo myślę, za bardzo wnikam i na wszystko patrzę  zbyt racjonalnie... Paradoksalnie wręcz - myślę racjonalnie o książce o wampirach! :D O ludu!
Sam film troszeczkę nudnawy :) Przywykłam do świetnych scen, przepełnionych efektami specjalnymi, takimi jak walki wampirów, sceny z wilkołakami, a w tej części co?! Niewiele atrakcji :) Największą atrakcją był długo wyczekiwany ślub Edwarda i Belli :) potem długo długo nic, aż końcówka wbija w fotel! Ostatnie sekundy przed napisami końcowymi to mistrzostwo! Na to  właśnie czekaliśmy! Ze strony twórców filmu to prawdziwa złośliwość, kończąc film w takim momencie! :) i każąc czekać rok na ciąg dalszy!

Na tę część wszyscy fani czekali z niecierpliwością! Ja również! Nie mogłam się powstrzymać i wyciągnęłam męża na randkę do kina! :) i słusznie, bo przy tej części kapcie spadają! Ja byłam zachwycona i długo po wyjściu z kina przeżywałam emocje, które towarzyszyły mi podczas seansu :) Dzieje się tu sporo zaskakujących rzeczy! efekty specjalne rewelacyjne... i aktorzy świetnie sobie poradzili :) Kristen Stewart choć do tej pory mnie nie zachwycała swoimi zdolnościami aktorskimi, tak w tej części poradziła sobie świetnie! do roli w ostatniej części sagi została wręcz stworzona! :) Ta część budzi skrajne emocje... Bawi, wzrusza, wywołuje niepokój, lęk i zdziwienie... do tego porządnie zaskakuje! :) To według mnie rewelacyjne podsumowanie i zakończenie całej sagi! Skrajnie różniące się od pierwszej części... w zupełnie innym stylu niż nieśmiałe początki.


POWTÓRKA Z ROZRYWECZKI... ?! :)
Strasznie mi żal, że to już koniec... Podejrzewam, że nie raz będę sobie w domu urządzać seanse "Od zmierzchu do świtu" :) Pamiętam, że kiedy pewnej nocy skończyłam czytać całą sagę, łezka zakręciła mi się w oku... Spojrzałam na cztery tomy leżące na półce i pomyślałam "To co?! Od jutra powtórka z rozryweczki?!" :) Na pewno kiedyś jeszcze wrócę do tej historii... Na pewno! Już teraz mam wielką ochotę, ale książek w kolejce tyyyle, że czasu mi brak...  Myślę jednak, że kiedyś odłożę na bok nowe lektury, zamiast recenzji będę Was pocieszać innymi wpisami na blogu, a ja wrócę i przeżyję to jeszcze raz. Tyle miłych chwil kojarzy mi się z tą sagą.. wielki brzusio kiedy chodziłam w ciąży z drugą córcią i jej pierwsze tygodnie na świecie... Kiedy ona w nocy grzecznie spała, ja zatapiałam się nosem w Książkę :)


Przy premierze "Zaćmienia" natomiast miałam przezabawną sytuację w kinie :) Kiedy całkiem niechcący doprowadziłabym siedzącą za mną dziewczynę do zawału serca! W tej części sporą rolę gra Victoria... ruda, długie rozczochrane kręcone włosy... a teraz zerknijcie jak wygląda moja czupryna... :)

Kiedy skończył się film, na sali zapaliło się światło i każdy zaczął się zbierać do wyjścia, usłyszałam za plecami przerażone "Jeeeeezu! Na zawał prawie padłam! No idealna fryzura na ten seans" ... :) No nie wątpię, że można się było przerazić! i choć z twarzy może podobna nie jestem, to włosy z tyłu na pewno zrobiły wrażenie :)

Ja bardzo miło wspominam tę sagę, bardzo ją lubię i jest to jedyna historia o wampirach jaką "toleruję". Wszystkie te, które pojawiły się bazując na popularności "Zmierzchu" przyprawiają mnie o mdłości :)

A jak Wasze wrażenia? Należycie do grona fanów czy przeciwników wampirzej historii pani Meyer? 


pozdrawiam
Ruda :)


sobota, 8 grudnia 2012

"WIELKI GATSBY" - kto czytał? - małe rozeznanie... :)



Kochani :)
Dziś mała niespodzianka... małe rozeznanie zamiast recenzji :) Na ogień wrzucam klasykę światowej literatury...  

"WIELKI GATSBY" 
(F. Scott Fitzgerald )

Porozmawiajmy o niej :) Bez wątpienia to klasyka... Interesuje Was ta pozycja, czy absolutnie Was do niej nie ciągnie? Kto czytał? Kto posiada ją w swojej domowej biblioteczce? Kto chciałby przeczytać i dlaczego? :) Bardzo interesuje mnie Wasze zdanie na jej temat... :) Bardzo proszę o pomoc :)


piątek, 7 grudnia 2012

KĄCIK CHWALIPIĘTY... :) stosik :)



Kochani :)
Grudzień zaczął się dla mnie wyjątkowo łaskawie...  Już pierwszego dnia dobra passa dała o sobie znać, więc dziś chciałam się pochwalić nowymi nabytkami, które przywędrowały do mnie od Książkówki i serdecznie zaprosić Was do jej magicznego kuferka, który co miesiąc nagradza aż dwie osoby książkowymi prezentami! :)

Mnie udało się u Ewy wygrać "Krąg" oraz "W najciemniejszym kącie"... dwa egzemplarze recenzenckie jeszcze przed korektą i redakcją, co oczywiście w niczym mi nie przeszkadza :) Poza tym znalazłam w paczuszce przepyszną herbatkę idealną na zimowe wieczory, oraz uroczą wizytówkę w postaci zakładki :) Kiedy otworzyłam paczuszkę zrobiło mi się bardzo przyjemnie i ciepło na sercu... Dziękuję :)



Dziękuję Ci Książkówko!

A Was wszystkich serdecznie zapraszam do jej Kuferka!




No a poza tym patrzcie co ja mam! :) W końcu i na mnie przyszedł czas... :) Już trochę ucichło o trylogii pani Collins, więc i ja postanowiłam zapoznać się z jej treścią i przekonać się sama czy wszystkie zachwyty i pozytywne recenzje, które widziałam należą się tej historii... :) Pożyczyłam trylogię od żony kolegi z pracy i będę czytać... :) A nawet już zaczęłam... :) 

A jak Wasze wrażenia po lekturze? Czytaliście już czy tak jak ja, odwlekaliście, broniliście się i czekaliście aż cały ten szał minie? :)

życzę miłego dnia 
Ruda :)

czwartek, 6 grudnia 2012

"DELIRIUM" - Lauren Oliver

Rok wydania: 18.04.2012
Ilość stron: 360
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Monika Bukowska

Dostępność: KSIĘGARNIA GANDALF

OPIS WYDAWCY
„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.

Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem. W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić. Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?

MOJA OPINIA
Jeszcze do niedawna miałam wrażenie, że jestem ostatnią osobą, która nie przeczytała jeszcze "Delirium" autorstwa pani Lauren Oliver. Początkowo się broniłam... Bo zazwyczaj tak bywa, że im popularniejsza książka, tym bardziej się przed nią wzbraniam! - tak, tak... "Igrzysk śmierci" tez jeszcze nie czytałam! :) choć zamierzam niebawem i po nie sięgnąć! :) Nie wiem dlaczego tak jest. Być może dlatego, że nie lubię pędzić za tłumem i kiedy wszędzie głośno o nowym bestsellerze, ja na złość -chyba samej sobie- będę opierać się, zwlekać i czytać starsze książki, które lata świetności mają już dawno za sobą... W końcu poczułam się jak przybysz z obcej planety... i Jednak skusiłam się! Po tylu pozytywnych recenzjach jakie wdziałam, po tylu wyrazach zachwytu postanowiłam sięgnąć po tę pozycję. 

Siedemnastoletnia Lena żyje w świecie, w którym miłość uznawana jest za niebezpieczną chorobę zwaną "amor deliria nervosa". Wynaleziono na nią remedium, które podawane zostaje każdemu obywatelowi, w chwili ukończenia pełnoletności. Lena przyjmie lekarstwo za 95 dni... w dniu swoich 18 urodzin. I stanie się bezpieczna. Nie będzie jej już zagrażać ta straszna choroba, która ludzi otumania, powoduje bezsenność, miesza w głowie, przeszkadza w koncentracji, powoduje cierpienie, a nawet śmierć... Nie będzie jej zagrażać miłość. Wszystko się komplikuje kiedy jeszcze przed zabiegiem Lena spotyka Alexa, który mieszka w Głuszy i nie zamierza rezygnować z miłości. Chłopak robi na niej wielkie wrażenie, jednak na drodze ich szczęścia stoją potężne przeszkody... Władze nie znoszą sprzeciwu i nie zamierzają pozwolić na jakikolwiek bunt podwładnych...

Każdy z nas był choć raz w życiu zakochany. Każdy z nas zna to wspaniałe uczucie "motylków" w brzuchu na sam widok, lub na samą myśl o tej jednej wybranej osobie. Każdy z nas miał bezsenne noce, kiedy nie mógł zasnąć myśląc o niej bez przerwy - "Budzę się z Twoim imieniem na ustach, zasypiam Ciebie wołając..."- Każdy z nas choć raz w życiu doświadczył tej magii... Poznał uczucie, którego nie da się opisać słowami, nie da się zobaczyć, nie da się dotknąć, a jednak wszyscy wiemy, że ono istnieje... Ponieważ każdy z nas je poznał, poczuł w swoim sercu... 

Miłości nie moża zrozumieć.
Pojawia się niezależnie od nas... 
Nie możemy pokochać kogo chcemy ... 
Nie możemy odkochać się w ciągu jednej chwili... 
I na tym właśnie polega jej magia i piękno, że do­pada nas tak nag­le, 
nies­podziewa­nie i wy­pełnia nas uczu­ciem, na które nie ma­my wpływu...

Każdy z nas poczuł już tę euforię, poczuł to przyspieszone bicie serca, poznał natrętne myśli krążące wokół tej wyjątkowej osoby. Jednak miłość to nie tylko szczęście. To również cierpienie, ból i łzy kiedy spotka nas nieodwzajemnione uczucie... Odechciewa nam się żyć. Popadamy w depresję. Cierpimy.  Czy jednak mimo to odmówilibyście sobie miłości? Czy dobrowolnie poddalibyście się wyleczeniu i tym samym zdecydowali  nigdy więcej się nie zakochać ?! Ja wiele razy mówiłam sobie, że byłby to świetny pomysł! Jednak teraz wiem, że nie... Nigdy nie zrezygnowałabym z miłości... Bo to najpiękniejsze co mam...

Nie będę oryginalna moi drodzy... I choć czytając starałam się być wyjątkowo krytyczna, to muszę przyznać, że oczarowała mnie ta książka! Teraz doskonale rozumiem wszelkie zachwyty, wyrazy uznania i pozytywne recenzje, którymi przepełniona jest nasza blogosfera! Jest to niesamowita historia, która wciąga już od pierwszych stron i potrafi zaczarować nawet takiego sceptyka i niedowiarka jak ja! Dość długo zwlekałam z sięgnięciem po tę książkę, jednak kiedy już zaczęłam nawet nie wiem kiedy dałam się wciągnąć w wir wydarzeń i z zapartym tchem śledziłam losy Leny i Alexa. A ich świat, w którym miłość jest zakazana, budził we mnie lęk i jest dla mnie obcy, niezrozumiały. Wręcz niewyobrażalny! 

Jest to niewątpliwie magiczna historia, opowiedziana w magiczny sposób! Dzięki pierwszoosobowej narracji głównej bohaterki, razem z nią przeżywamy wszelkie emocje, radości i smutki. Dzięki temu budzi w nas sympatię i czytając zaciskamy mocno kciuki mając nadzieję na szczęśliwy bieg wydarzeń... Historia napisana jest prostym przystępnym językiem i czyta się bardzo łatwo i przyjemnie. Dodatkowo cytaty na początku każdego rozdziału przybliżają nam obraz świata bez miłości i pozwalają lepiej zrozumieć objawy choroby, przed którą władze próbują "ratować" obywateli... 

Cóż mogę więcej powiedzieć... Ta historia bardzo mnie poruszyła, mile zaskoczyła i zmusiła do refleksji... I cieszę się, że tak późno zdecydowałam się sięgnąć po "Delirium"... Dlaczego?! Ponieważ nie muszę teraz z niecierpliwością wyczekiwać kontynuacji tej hipnotyzującej opowieści, gdyż "Pandemonium" już na mnie czeka... :) Jest na wyciągnięcie ręki! I wiem, że sięgnę po kolejną część najszybciej jak będę mogła! Nie mogę się doczekać kiedy poznam dalsze losy bohaterów! Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie trzymał w dłoni "Delirium" to serdecznie polecam! To bez wątpienia magiczna historia, dzięki której spojrzycie na miłość w całkiem inny sposób...  

CYTATY
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”

„Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.”

„Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. Ale może też poszybować w górę.”

„Chłodne powietrze wchodzi i wychodzi z moich płuc boleśnie, ale to dobry rodzaj bólu: ból, który przypomina, jak cudownie jest oddychać.”

„Jedną z najdziwniejszych rzeczy w życiu jest to, że będzie ono parło do przodu, ślepe i nieświadome, nawet gdy nasz prywatny świat-nasza mała wykrojona przestrzeń-jest niszczony przez kataklizmy, a nawet się rozpada.”

„Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.”

„Wszystko będzie dobrze. Słowa, które tak naprawdę nic nie znaczą, które są mantrą rzucaną w przestrzeń i mrok jak rozpaczliwe próby uchwycenia się czegoś, gdy się spada.”

„Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron. Przed i po. I w trakcie - moment na krawędzi.”

„(...) przeszłość pociągnie was ku ziemi, każe wyłapywać szepty wiatru i bezsensowne opowieści drzew ocierających się o siebie. Będziecie rozszyfrowywać dziwne kody, próbować złożyć w całość to, co się rozpadło. To zupełnie bezcelowe. Przeszłość jest wyłącznie ciężarem: kulą u nogi, kamieniem u szyi.”

„(...) miłość przemienia cały świat w coś wspanialszego, niż na co dzień się wydaje. Nawet składowisko śmieci błyszczące w upale, ogromna góra metalowych odpadków, topiącego się plastiku i śmierdzących resztek wydaje się dziwna i niezwykła jak jakiś obcy świat przetransportowany na ziemię.”

(...) miłość i pożądanie tworzą związek symbiotyczny, a zatem jedno nie może istnieć bez drugiego. Pożądanie jest wrogiem zadowolenia. Pożądanie jest chorobą, gorączką mózgu. Czy ten, który pragnie, może być uznany za zdrowego? Już samo słowo "pragnienie" sugeruje brak, niedostatek, wadę i tym właśnie jest pożądanie: wadą umysłu, skazą, wypaczeniem.”

„Niewyobrażalne, nie do pojęcia: spędzić życie bez niego. Ta myśl mnie dobija: fakt, że Alex jest bliski płaczu, mnie dobija, a to, że zrobił to dla mnie, że wierzy, iż jestem tego warta, zabija mnie. On jest moim światem i mój świat jest nim i bez niego nie ma świata. - Nie zrobię tego. Nie przejdę tego. Nie mogę. Chcę być z tobą. M u s z ę być z tobą.”

„Czasem mam wrażenie, że jeśli się tylko obserwuje rzeczy, siedzi się spokojnie i pozwala światu wokół nas po prostu istnieć, to wtedy na krótką chwilę czas zastyga i świat zatrzymuje się w ruchu. Tylko na krótką chwilę. I jeśli komuś uda się żyć w takiej chwili, będzie żył wiecznie.”

„Każdy, komu ufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś nas rozczaruje. Pozostawieni sami sobie ludzie kłamią, mają tajemnice, zmieniają się i znikają, niektórzy za inną maską lub osobowością, inni w gęstej porannej mgle nad klifem.”

za książkę dziękuję księgarni internetowej GANDALF

wtorek, 4 grudnia 2012

"ANIELSKI TAROT" - Dr Doreen Virtue, R.C. Valentine

Rok wydania: 2012
Format: 89 x 127 mm
Oprawa: pudełko
Ilość stron: 176 + 78 kart
Wydawnictwo: STUDIO ASTROPSYCHOLOGII
Dostępność: TALIZMAN.PL


OPIS WYDAWCY
„Anielski Tarot” łączy w sobie skuteczność tradycyjnego Tarota z bezpieczeństwem i pozytywnym przesłaniem kart anielskich. Z całej talii zostały usunięte wszelkie negatywne słowa i symbole. Na ilustracjach znajdują się natomiast wizerunki aniołów, jednorożców, wróżek i syren. Do kart wchodzących w skład Arkan Wielkich zostali przypisani Archaniołowie, modlitwy do których znajdziesz w dołączonym podręczniku. Wszystkie te zmiany mają na celu uczynienie z pracy z Tarotem czynności nie tylko przyjemnej, ale i bezpiecznej. Gwarantuje to troje artystów, którzy stworzyli talię.

MOJA OPINIA 
Tarot... Czym jest? Co takiego w sobie ma, że tak fascynuje? Dawniej mówiono, że talia tych tajemniczych kart została stworzona przez samego szatana... Tarot uważany był za narzędzie króla piekieł. Tajemnicze symbole, przerażające obrazki i do tego wysoki procent sprawdzalności wróżby... Owszem, to może przerażać! Nie raz słyszałam opinie, że ludzie boją się sięgnąć po tarota. Boją się skorzystać z rad doświadczonego doradcy duchowego (potocznie mówiąc - wróżki ;) ) "Chciałabym, ale się boję. podobno  wróżba się sprawdza i jest trafna, ale przerażają mnie te karty! To na pewno ma związek z demonami!" - to słowa mojej znajomej, podczas rozmowy o wróżbach i kartach! Jednak osoby, które poznały tę talię bliżej i pracują z nią już jakiś czas, wiedzą, że to nie karty są niebezpieczne. Niebezpieczne jest raczej używanie tych kart przez nieodpowiednie osoby... Manipulatorów, którzy bardziej nam szkodzą, niż pomagają!

Chyba specjalnie z myślą o tych, którzy obawiają się tradycyjnej formy tarota, powstała nowa talia, polegająca na współpracy z aniołami. Opracowała ją dr Doreen Virtue, znana z wielu publikacji na temat kontaktowania się z tymi istotami, wraz z R.C. Valentine doradcą duchowym, który zadbał o wyjątkową szatę graficzną. Nie będzie niczym nowym jeśli powiem, że te karty, jak i wszystkie inne wydawane przez to wydawnictwo, są wykonane bardzo solidnie. Z pośród wielu innych te wyróżniają się przede wszystkim solidnym wykonaniem oraz piękną oprawą graficzną. Kolorowe, solidne i estetyczne... Aż przyjemnie trzyma się je w dłoni, a jeszcze przyjemniej się z nimi pracuje!

Przyznam, że na początku ciężko mi było z nimi współpracować... Przyzwyczaiłam się do tradycyjnej talii i te anielskie postacie występujące na kartach rozpraszały mnie... Wydawały mi się po prostu nie na miejscu. Nie pasowały mi. Nie mogłam się odnaleźć! Wciąż poszukiwałam na nich tradycyjnych obrazów. Prawdziwej kapłanki, którą już dobrze znam, budzącego  lęk diabła, czy głupca niosącego swój tobołek, podróżującego ze swym wiernym przyjacielem u boku. Takich kart się uczyłam i ciężko mi było przyzwyczaić się do aniołów, syren, jednorożców. Jednak wystarczyło kilka razy, kilka godzin, kilka rozkładów, abym przywykła do mojej nowej talii.

Gubiłam się, jednak opisy umieszczone na kartach pomogły mi się odnaleźć. Dzięki nim o wiele łatwiej jest pracować z tą talią. Są niezwykłym uproszczeniem i będą wyjątkowo przydatne dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z tarotem. Dodatkowo też anielskie postacie przedstawione na obrazach przywołują miłe skojarzenia i dzięki temu karty nie powodują lęku, jaki odczuwają przed nimi niektóre osoby.Teraz już bardzo dobrze i bardzo przyjemnie pracuje mi się z tymi kartami. Są jedną z moich ulubionych talii i niemal za każdym razem kiedy zasiadam do nauki tarota odkrywam w nich coś nowego... Czego jeszcze nie widziałam! Często przeglądam je, podziwiając ich niezwykłą grafikę - Kolorową, żywą, soczystą, przywołującą pozytywne myśli. Dodatkowo autorzy postanowili zamieścić na kartach tradycyjne symbole, dzięki którym nauka tych kart nie jest uciążliwa.

Ja zakochałam się w tych kartach i szczerze je uwielbiam! Uwielbiam przeglądać je, głaskać, uczyć się rozkładów. Wywołują we mnie przyjemne skojarzenia i bardzo dobrze mi się z nimi pracuje. Polecam je wszystkim, którzy po opanowaniu już tradycyjnych talii, chcieliby spróbować czegoś nowego... i polecam je wszystkim, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z tarotem, ale tradycyjne karty budzą w nich lęk i chcieliby na początek spotkać się z kolorową, przyjemną talią, która została stworzona w porozumieniu z aniołami. Są równie skuteczne, co ich poprzedniczki... A ponadto kryją w sobie tajemnicę połączenia kart anielskich z tajemniczym tarotem.

Karty otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii
serdecznie dziękuję!

niedziela, 2 grudnia 2012

"SLUMDOG. MILIONER Z ULICY" - Vikas Swarup

Rok wydania: 17.02.2009
Format: 142 x 202 mm
Ilość stron: 280
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Łukasz Praski

OPIS WYDAWCY
Ram Mohammad Thomas został aresztowany za to, że poprawnie odpowiedział na dwanaście pytań w teleturnieju „Kto wygra miliard?”. Nikt nie wierzy, że biedny sierota, który nigdy nie przeczytał gazety i nie chodził do szkoły, potrafił podać nazwę najmniejszej planety Układu Słonecznego albo tytuł dramatu Szekspira. Po prostu musi oszukiwać! Oglądając telewizyjny zapis programu, Ram opowiada nam zdumiewającą historię swego życia, przez które prowadzi go niezawodny instynkt. Za każdym z pytań teleturnieju kryje się jakaś opowieść - o dzieciństwie pod opieką księdza, o spotkaniu z australijskim pułkownikiem mającym obsesję na punkcie bezpieczeństwa, o nielegalnej pracy przewodnika w Tadż Mahal. Powieść składa się z kalejdoskopowych obrazów współczesnych Indii połączonych postacią kilkunastoletniego bohatera, który mimo codziennej walki o przetrwanie nie rezygnuje ze swoich marzeń i odnajduje odpowiedzi nie tylko na pytania teleturniejowe, ale i na najważniejsze ze stawianych przez życie.

MOJA OPINIA
Jeszcze do niedawna nie miałam zielonego pojęcia, że istnieje książka na podstawie której, powstał film "Slumdog. Milioner z ulicy"... Wpadłam na nią całkiem przypadkiem będąc w bibliotece. Leżała na wierzchu regału z ostatnio oddanymi książkami. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie i choć mój regał z książkami do przeczytania pękał w szwach, nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i zabrałam ją do domu.

Podejrzewam, że większość z Was słyszała o głośnym filmie pana Boyle opowiadającym historię młodego chłopaka z Indii, który wygrał główną nagrodę w słynnym teleturnieju, który w Polsce nazywa się "Milionerzy". Ram Mohammad Thomas kilkunastoletni kelner, niewykształcony chłopak z ulicy... Jak to się stało, że znał odpowiedzi na wszystkie pytania?! Producenci teleturnieju podejrzewali go o oszustwo i został on aresztowany zaraz po zakończeniu programu. Ram musiał udowodnić, że nie jest oszustem i wygrał uczciwie. zaczął więc opowiadać historię swojego życia...

„W końcu teleturniej sprawdza nie tyle wiedzę, 
ile pamięć.”

Jak już wspomniałam, pierwsze spotkanie z tym tytułem miałam za sprawą filmu. I przyznam, że zrobił na mnie ogromne wrażenie. Postanowiłam jednak porównać go z książką i co w tym pojedynku wypadło lepiej? Ciężko powiedzieć.. W każdym razie książkę czytało mi się bardzo dobrze! Podobał mi się podział na rozdziały. W każdym na początku poznawaliśmy pytanie konkursowe, a zaraz potem historię z życia młodego Rama, wyjaśniającą skąd znał on odpowiedź na pytanie. Poznajemy mrożące krew w żyłach wydarzenia. Jako młody chłopak Ram wychowywany był przez księdza katolickiego i był świadkiem molestowania młodego chłopca w klasztorze. Stamtąd trafił do sierocińca, gdzie poznał swojego młodszego "brata" Salima i u jego boku dalej stawiał życiu czoła. Kiedy  kilka lat później chłopcy zamieszkali sami w wynajętym mieszkaniu, ich sąsiadem był profesor fizyki i astronomii wraz z żoną i córką. Chłopcy byli świadkami przemocy w ich rodzinie. Słyszeli przez ścianę jak profesor bije żonę i gwałci kilkunastoletnią córkę... Trzeba przyznać Ram miał ciężkie dzieciństwo, a to dopiero początek jego opowieści! Wiele przeżył i choć nie był wykształcony, jego życie nauczyło go więcej niż najlepsza uczelnia...

„Dawno temu uświadomiłem sobie, że marzenia mają władzę tylko nad twoim umysłem; 
ale pieniądze dają ci władzę nad umysłami innych.”

Książka nie należy do łatwych lektur, które czyta się w celu chwilowego "odmóżdżenia". Jest to historia, która wzrusza, intryguje i wciąga czytelnika w całkiem inny, nieznany nam świat. I przeraża świadomość, że takie rzeczy dzieją się naprawdę... Że są dzieci, które wiodą takie życie i choć ledwo umieją czytać i pisać, wiedzą o życiu więcej niż dorośli ludzie żyjący w innych krajach... Filmy bollywoodzkie przedstawiają Indie jako kolorowy kraj, pełen tańca, śpiewu i radości... Ta książka pokazuje Indie z całkiem innej strony. Nie ma bogactwa i pałaców. Są za to smród, bieda, ubóstwo i bezdomne dzieci, które skazane są same na siebie.

To ciężka opowieść, jednak dobrze się ją czyta.. oczywiście na tyle, ile może się dobrze czytać o takich wydarzeniach. Autor posługuje się prostym językiem, ma lekki styl, który wciąga czytelnika i sprawia, że czyta się płynnie. Jedyne co mi delikatnie przeszkadzało i utrudniało czytanie, była nie chronologiczna kolejność przedstawianych wydarzeń. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że ustawiono chronologicznie pytania jakie padały w teleturnieju, a główny bohater znał odpowiedzi z różnych etapów jego życia... Ja miło spędziłam czas z tą lekturą i absolutnie nie przeszkadzało mi, że wcześniej oglądałam film. Jeśli więc podobała Wam się ekranizacja tej historii i macie ochotę poznać jej pierwowzór, polecam! Natomiast jeśli nie znacie jeszcze w ogóle tej historii, uwierzcie, że warto ją poznać! 

CYTATY
„Dawno temu uświadomiłem sobie, że marzenia mają władzę tylko nad twoim umysłem; ale pieniądze dają ci władzę nad umysłami innych.”


„Przeznaczeniem kobiety jest cierpieć w milczeniu.”

„Miłość wcale nie atakuje znienacka. Skrada się powoli, a potem przewraca ci życie do góry nogami. Wypełnia jawę i przejmuje władzę nad snami. Zaczynasz unosić się w powietrzu i widzieć życie w cudownych nowych barwach. Ale miłość przynosi też słodkie cierpienie, rozkoszną torturę.”

„Podejrzewam, że spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem przypomina kosztowanie ulubionej potrawy po bardzo długiej przerwie. Człowiek nie wie, jak zareagują jego kubki smakowe, czy potrawa będzie tak samo pyszna jak kiedyś.”

„Whisky równa wszystkich bez wyjątku. Każdy, i dyrektor świetnie prosperującej agencji, i prosty robotnik z odlewni, jeśli nie potrafi utrzymać drinka jest zwykłym pijakiem.”

„W końcu teleturniej sprawdza nie tyle wiedzę, ile pamięć.”

„Czasem pragnę zatrzymać wszystkie zegary świata, strzaskać wszystkie lustra i sprawić, żeby moja twarz pozostała młoda na wieki.”

„jak to jest nie mieć już żadnych pragnień, bo wszystkie się już zaspokoiło zdusiło pieniędzmi, zanim się w ogóle narodziły. Czy można pragnąć życia bez pragnień? I czy niedostatek pragnień jest lepszy niż prawdziwy niedostatek?”

„W pamięci ludzkiej przetrwa tylko twój wygląd w chwili śmierci.”
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...