Rok wydania: 2010
Ilość stron: 368
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: G+J
Tłumaczenie: Barbara Tarnas
OPIS WYDAWCY
Marc Lucas doświadcza strasznego cierpienia: w wypadku samochodowym, który sam spowodował, ginie jego żona, a wraz z nią nienarodzone dziecko. Odłamek, który przy zderzeniu wwiercił mu się w tył głowy, sprawia nieustający ból – ale znacznie bardziej bolesna jest rana na duszy.
Pewnego dnia Marc odkrywa w gazecie anons. Prywatna klinika psychiatryczna poszukuje do udziału w nowatorskim eksperymencie osób, które przeżyły straszliwą traumę. Budzi się w nim nadzieja, że uda się mu uwolnić od dręczącego wspomnienia.
Kiedy po pierwszych testach w klinice wraca do domu, zaczyna się prawdziwy horror. Klucz nie pasuje do mieszkania, przy dzwonku istnieje obce nazwisko. Otwierają się drzwi i Marc staje twarzą w twarz ze zjawą.
MOJA OPINIA
O tym, że zakochałam się w książkach tego autora nie muszę chyba mówić... Mam teraz istny "Fitzkowy" szał! Ledwo co skończyłam jedną jego powieść, a już przeczytałam kolejną, natomiast dwie następne już leżą na półeczce i czekają :) I wiecie co? Już nie mogę się ich doczekać! Sebastian Fitzek znajduje się w ścisłej czołówce moich ulubieńców. A "Odłamek" tylko mnie upewnił, że ten pan zasługuje na to miano!
Marc Lukas spowodował wypadek samochodowy, w którym zginęła jego żona Sandra i nienarodzone jeszcze dziecko. On natomiast nie poniósł żadnych większych obrażeń... jedyną pamiątką po tragicznym wydarzeniu jest odłamek szyby tkwiący w jego karku. Odłamek, który sprawia ból, jednak nie tak wielki jak ból psychiczny, który odczuwa po stracie żony i dziecka.
Pewnego dnia Marc znajduje w gazecie ogłoszenie prywatnej kliniki, która poszukuje ochotników do eksperymentu, dotyczącego wymazywania z pamięci traumatycznych wspomnień. Zgłasza się, jednak już po pierwszych testach rezygnuje z wzięcia w nim udziału. Kiedy wraca do domu, zaczyna dziać się coś dziwnego... klucz nie pasuje do mieszkania, obok dzwonka widnieje tabliczka z obcym nazwiskiem, a drzwi otwiera jego zmarła żona, która traktuje go jak obcego człowieka...
"O rany! o co tu chodzi?! :) ale schiza!" - to myśli, które towarzyszyły mi podczas czytania tej książki! Dosłownie! Czegoś tak pokręconego już dawno nie wiedziałam, ani nie czytałam! Ale to, że historia jest pokręcona to absolutnie nie jest wadą. Wręcz przeciwnie! Wciąga już od pierwszych stron i kiedy już się zacznie, ciężko jest odłożyć książkę na półkę. Ja ją pochłonęłam w dwa wieczory. I co najważniejsze pan Fitzek znów mnie nie zawiódł!
O tym, że autor ma niezwykle lekkie, przyjemne pióro i posługuje się prostym językiem, mówiłam już przy okazji poprzednich recenzji jego książek. I tym razem nic się nie zmieniło. Poza tym pan Fitzek nie rozprasza nas długimi opisami i zbędnymi wątkami. Wszystko w jego historii jest na swoim miejscu. Dokładnie dopracowane i przemyślane, a bohaterowie szczegółowo wykreowani. A fabuła? Fabuła powala! I o tym za chwilę....
Jak już wspomniałam, dawno nie widziałam tak zakręconej historii jak ta, z którą mamy tu do czynienia. Jednak słowo "zakręcona" wcale nie znaczy niezrozumiała, przesadzona. Wręcz przeciwnie! Wszystko jest na swoim miejscu, wszystkiego dowiadujemy się po kolei, a na końcu wszystko staje się jasne i zrozumiałe! A to dla mnie najważniejsze, gdyż strasznie nie lubię otwartych zakończeń. Tym razem nie udało mi się przewidzieć ruchów autora. Nie udało mi się znaleźć racjonalnego rozwiązania tej zagadki przed sceną finałową... i szczerze mówiąc uważam, że samodzielne rozwiązanie tej zagadki i odgadnięcie rozwoju wydarzeń jest po prostu niemożliwe! A jeśli jest ktoś, kto w przypadku tej powieści, sam rozwiązał tę intrygę, to chylę czoła! :)
Pan Fitzek bawi się z nami w kotka i myszkę. Naprowadza nas na jakiś trop i kiedy w naszej głowie pojawiają się pomysły i ułożymy sobie jakiś plan wydarzeń... nagle TRACH! Wszystko legnie w gruzach... cały nasz pomysł, cały nasz misterny plan! I przyznam, że tym razem dałam się wodzić za nos, dałam się sprowadzić na błędny trop, wysilałam wyobraźnię, włączałam logiczne myślenie, zmusiłam szare komórki do wytężonej pracy, a i tak wszystko na nic! Bo to, czego dowiedziałam się w scenie finałowej, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Sama chyba nigdy nie wpadłabym na prawidłowe rozwiązanie tej intrygi! Więc moi drodzy, wielki ukłon w stronę autora!
Ta historia to prawdziwie smakowity kąsek dla każdego miłośnika thrillerów psychologicznych. Wartka akcja, zawiła intryga i element zaskoczenia - to wszystko znajdziemy w tej pozycji! Ja po przeczytaniu ostatniej strony i odłożeniu książki, długo jeszcze nie mogłam wrócić do realnego świata! Wciąż siedziałam w świecie głównego bohatera, główkowałam i jeszcze raz układałam sobie te wydarzenia krok po kroku w jedną całość... od początku do końca. I gwarantuję, że Wy zrobicie to samo! :) Bardziej zachęcać chyba nie muszę. Jest to rewelacyjna historia, którą każdy wielbiciel gatunku przeczytać powinien! Bez wątpienia. Ja szczerze polecam. Jestem zachwycona i z wielką przyjemnością sięgnę po kolejną książkę z dorobku tego pisarza! A o tym już niebawem... :)
Marc Lukas spowodował wypadek samochodowy, w którym zginęła jego żona Sandra i nienarodzone jeszcze dziecko. On natomiast nie poniósł żadnych większych obrażeń... jedyną pamiątką po tragicznym wydarzeniu jest odłamek szyby tkwiący w jego karku. Odłamek, który sprawia ból, jednak nie tak wielki jak ból psychiczny, który odczuwa po stracie żony i dziecka.
Pewnego dnia Marc znajduje w gazecie ogłoszenie prywatnej kliniki, która poszukuje ochotników do eksperymentu, dotyczącego wymazywania z pamięci traumatycznych wspomnień. Zgłasza się, jednak już po pierwszych testach rezygnuje z wzięcia w nim udziału. Kiedy wraca do domu, zaczyna dziać się coś dziwnego... klucz nie pasuje do mieszkania, obok dzwonka widnieje tabliczka z obcym nazwiskiem, a drzwi otwiera jego zmarła żona, która traktuje go jak obcego człowieka...
"O rany! o co tu chodzi?! :) ale schiza!" - to myśli, które towarzyszyły mi podczas czytania tej książki! Dosłownie! Czegoś tak pokręconego już dawno nie wiedziałam, ani nie czytałam! Ale to, że historia jest pokręcona to absolutnie nie jest wadą. Wręcz przeciwnie! Wciąga już od pierwszych stron i kiedy już się zacznie, ciężko jest odłożyć książkę na półkę. Ja ją pochłonęłam w dwa wieczory. I co najważniejsze pan Fitzek znów mnie nie zawiódł!
O tym, że autor ma niezwykle lekkie, przyjemne pióro i posługuje się prostym językiem, mówiłam już przy okazji poprzednich recenzji jego książek. I tym razem nic się nie zmieniło. Poza tym pan Fitzek nie rozprasza nas długimi opisami i zbędnymi wątkami. Wszystko w jego historii jest na swoim miejscu. Dokładnie dopracowane i przemyślane, a bohaterowie szczegółowo wykreowani. A fabuła? Fabuła powala! I o tym za chwilę....
Jak już wspomniałam, dawno nie widziałam tak zakręconej historii jak ta, z którą mamy tu do czynienia. Jednak słowo "zakręcona" wcale nie znaczy niezrozumiała, przesadzona. Wręcz przeciwnie! Wszystko jest na swoim miejscu, wszystkiego dowiadujemy się po kolei, a na końcu wszystko staje się jasne i zrozumiałe! A to dla mnie najważniejsze, gdyż strasznie nie lubię otwartych zakończeń. Tym razem nie udało mi się przewidzieć ruchów autora. Nie udało mi się znaleźć racjonalnego rozwiązania tej zagadki przed sceną finałową... i szczerze mówiąc uważam, że samodzielne rozwiązanie tej zagadki i odgadnięcie rozwoju wydarzeń jest po prostu niemożliwe! A jeśli jest ktoś, kto w przypadku tej powieści, sam rozwiązał tę intrygę, to chylę czoła! :)
Pan Fitzek bawi się z nami w kotka i myszkę. Naprowadza nas na jakiś trop i kiedy w naszej głowie pojawiają się pomysły i ułożymy sobie jakiś plan wydarzeń... nagle TRACH! Wszystko legnie w gruzach... cały nasz pomysł, cały nasz misterny plan! I przyznam, że tym razem dałam się wodzić za nos, dałam się sprowadzić na błędny trop, wysilałam wyobraźnię, włączałam logiczne myślenie, zmusiłam szare komórki do wytężonej pracy, a i tak wszystko na nic! Bo to, czego dowiedziałam się w scenie finałowej, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Sama chyba nigdy nie wpadłabym na prawidłowe rozwiązanie tej intrygi! Więc moi drodzy, wielki ukłon w stronę autora!
Ta historia to prawdziwie smakowity kąsek dla każdego miłośnika thrillerów psychologicznych. Wartka akcja, zawiła intryga i element zaskoczenia - to wszystko znajdziemy w tej pozycji! Ja po przeczytaniu ostatniej strony i odłożeniu książki, długo jeszcze nie mogłam wrócić do realnego świata! Wciąż siedziałam w świecie głównego bohatera, główkowałam i jeszcze raz układałam sobie te wydarzenia krok po kroku w jedną całość... od początku do końca. I gwarantuję, że Wy zrobicie to samo! :) Bardziej zachęcać chyba nie muszę. Jest to rewelacyjna historia, którą każdy wielbiciel gatunku przeczytać powinien! Bez wątpienia. Ja szczerze polecam. Jestem zachwycona i z wielką przyjemnością sięgnę po kolejną książkę z dorobku tego pisarza! A o tym już niebawem... :)
CYTATY
"To z czego człowiek czerpie najwięcej siły, jest jednocześnie jego najbardziej wrażliwym, słabym punktem - jego rodzina. Nie bez powodu stało się to wypróbowaną metodą działania mafii. Nie zabija się samego wroga, lecz wszystkich tych, którzy coś znaczą dla zdrajcy: jego rodziców, przyjaciół i oczywiście dzieci. Przede wszystkim dzieci, które są piętą achillesową człowieka."
"Prawdziwa depresja była jak gąbka, którą nosi się pod piersią i która nasiąka czarnymi jak sadza myślami i robi się coraz cięższa, aż człowiekowi zaczyna doskwierać jej ciężar. Najpierw przy oddychaniu i przełykaniu, później paraliżuje każdy ruch, aż niejednemu uniemożliwia nawet ściągnięcie kołdry z głowy."
"Po czasie łatwo jest wskazać, gdzie się popełniło błąd. Ale dopóki człowiek nie znajdzie się w oku cyklonu, dopóki nie znajdzie się na granicy spirali obłędu, dopóty nieuchronnie nie zostanie przez nią wessany. Dopóki człowiek nie zgłębi kulis własnego życia, brak mu orientacji i podejmuje jedna po drugiej błędne decyzje."
"Czuję się jak człowiek, który połknął magnes, ale ten magnes nie przyciąga metalu, lecz obłęd. I bardzo się boję, że jego działanie z sekundy na sekundę jest coraz silniejsze.."
"Wielu ludzi popełnia błąd, chcąc wszystko powtórzyć. Nie zadowalają się wspomnieniem, chcą jeszcze raz przeżyć najpiękniejsze chwile swojego życia. Stale i wciąż. Dlatego kolejny raz lecą do miejsca, gdzie spędzili urlop i gdzie im się tak podobało, kilka razy z rzędu oglądają ten sam film i chodzą do łóżka ze swoimi byłymi, chociaż są szczęśliwi w nowych związkach. Tylko po to, żeby stwierdzić, że z reguły nigdy nie jest tak dobrze jak za pierwszym razem. Ponieważ uczucia szczęścia nie da się dowolnie reprodukować. Nie można wywołać go za naciśnięciem guzika. Ale paradoksalnie nie dotyczy to bólu, cierpienia i katuszy..."
"Umysł ludzki jest w stanie wyprzeć niezbite prawdy, z którymi każdy człowiek musi się kiedyś zmierzyć: starość, chorobę, upadek, własną śmierć. Każdego z nas wszystko to czeka, a mimo to wydaje się nierealne. Ktoś inny tasuje karty, którymi gramy, i choć często z tego powodu rozpaczamy, to ostatecznie jesteśmy wdzięczni łasce systemu. Bo czyż szlibyśmy dalej drogą życia, gdybyśmy mogli wejrzeć w przyszłość?"
"Czasem tragedia ma niewiarygodną siłę, która spaja ze sobą kochających się ludzi."
"Prawdziwa depresja była jak gąbka, którą nosi się pod piersią i która nasiąka czarnymi jak sadza myślami i robi się coraz cięższa, aż człowiekowi zaczyna doskwierać jej ciężar. Najpierw przy oddychaniu i przełykaniu, później paraliżuje każdy ruch, aż niejednemu uniemożliwia nawet ściągnięcie kołdry z głowy."
"Po czasie łatwo jest wskazać, gdzie się popełniło błąd. Ale dopóki człowiek nie znajdzie się w oku cyklonu, dopóki nie znajdzie się na granicy spirali obłędu, dopóty nieuchronnie nie zostanie przez nią wessany. Dopóki człowiek nie zgłębi kulis własnego życia, brak mu orientacji i podejmuje jedna po drugiej błędne decyzje."
"Czuję się jak człowiek, który połknął magnes, ale ten magnes nie przyciąga metalu, lecz obłęd. I bardzo się boję, że jego działanie z sekundy na sekundę jest coraz silniejsze.."
"Wielu ludzi popełnia błąd, chcąc wszystko powtórzyć. Nie zadowalają się wspomnieniem, chcą jeszcze raz przeżyć najpiękniejsze chwile swojego życia. Stale i wciąż. Dlatego kolejny raz lecą do miejsca, gdzie spędzili urlop i gdzie im się tak podobało, kilka razy z rzędu oglądają ten sam film i chodzą do łóżka ze swoimi byłymi, chociaż są szczęśliwi w nowych związkach. Tylko po to, żeby stwierdzić, że z reguły nigdy nie jest tak dobrze jak za pierwszym razem. Ponieważ uczucia szczęścia nie da się dowolnie reprodukować. Nie można wywołać go za naciśnięciem guzika. Ale paradoksalnie nie dotyczy to bólu, cierpienia i katuszy..."
"Umysł ludzki jest w stanie wyprzeć niezbite prawdy, z którymi każdy człowiek musi się kiedyś zmierzyć: starość, chorobę, upadek, własną śmierć. Każdego z nas wszystko to czeka, a mimo to wydaje się nierealne. Ktoś inny tasuje karty, którymi gramy, i choć często z tego powodu rozpaczamy, to ostatecznie jesteśmy wdzięczni łasce systemu. Bo czyż szlibyśmy dalej drogą życia, gdybyśmy mogli wejrzeć w przyszłość?"
"Czasem tragedia ma niewiarygodną siłę, która spaja ze sobą kochających się ludzi."