Pamiętam jakby to było wczoraj... 13 sierpnia 2008. Chłodny, ale słoneczny poranek i ja, ledwo żywa, na oddziale położniczym z moją maleńką Oleńką. Prawdziwy maluszek, zaledwie 2700g i 50cm....
Kiedy?! Ja się pytam kiedy minęły te wszystkie lata!? Jak to się stało, że mój maluszek właśnie skończył 6 lat i poszedł do szkoły?! ...DO SZKOŁY! Kiedy tak stałam na szkolnym boisku, i słuchałam przemowy powitalnej, przypominało mi się moje dzieciństwo. Plecak, klasówki, oceny i ten hałas na korytarzu podczas przerw... ale, zaraz, zaraz... spojrzałam na tą dumną, uśmiechniętą dziewczynkę i oprzytomniałam -
"Halo koleżanko! Jesteś rodzicem! RODZICEM!" i nagle poczułam się taka ... stara! :P
Apel na boisku. Wiatr wieje niemiłosiernie. 6-letnie maluszki trzymają się za ręce i ściskają w grupie, żeby wichura przypadkiem któregoś nie porwała... a Pani dyrektor przemawia! Wichura rozwiewa jej fryzurę, nad którą zapewne od samego rana pracował sztab fryzjerek. Kartki uciekają, lecą w siną dal, a poddane pani dyrektor latają po całym boisku i łapią, zbierają... To nic, przemówienie musi być! Nikt tego nie słucha! Dzieciaczki już zdrowaśki odmawiają, żeby Bóg się zlitował i nie porwał w przestworza cherlawego ciałka! A Pani dyrektor przemawia... Czyta list powitalny od prezydenta miasta, który miał się pojawić, lecz niestety coś mu wypadło. Czyta list gratulacyjny od ministra edukacji, pani z pobliskiego warzywniaka i pewnie samego ojca Rydzyka... Niech dzieci marzną! Przemowa musi być!
Kiedy już dzieciakom, rodzicom i nauczycielom, każdy włos sterczy w inną stronę i zarząd szkoły nie widzi dalszego sensu w przetrzymywaniu nas na tym wietrze, przeszliśmy do spotkań klasowych. Wychowawczyni podyktowała kompletną wyprawkę pierwszaka, a każdy z rodziców zwinął tę kilometrową listę zakupów, nadszedł ciąg dalszy formalności... Obiadki? Świetlica? Jasne! Można zapisać. Zaginaj rodzicu na drugie piętro do sekretariatu po kwestionariusz... Stamtąd pójdź na parter złóż go w świetlicy. Potem wróć na pierwsze piętro, wykup obiadki i przemaszeruj się wzdłuż i wszerz poszukując sali nr 111883! A że jest podstawówka, gimnazjum i liceum w jednym - budyneczek niemały...! Nogi mi niemal odpadły, a fleki w szpilkach nadają się już tylko do wymiany! :D
Godzina w szkole wyczerpała mnie doszczętnie i w zupełności wystarczyła, abym znów miała jej dość! ale czy wiecie jakie to uczucie być rodzicem? Stać na boisku w eleganckiej sukience, szpilkach i myśleć sobie:
"Moje dziecko idzie do szkoły!"...
Pamiętam, kiedy to ja, po raz pierwszy wyciągałam mamę na rozpoczęcie roku szkolnego o 5 rano, bo już nie mogłam się doczekać. Pamiętam moje pierwsze koślawe literki w zeszycie i wielką radość kiedy udało mi się złożyć je w wyraz! :) Pamiętam jak Mateuszek powiedział, że nie będzie stał ze mną w parze, bo jestem ruda, a rodzice zabronili mu bawić się z rudymi!
Pamiętam też moją mamę, która miała wtedy 29 lat i wydawało mi się, że jest przecież taka stara, bo 29 lat uważałam już za zaawansowany wiek starczy!:) Patrzyłam na nią i nie mogłam się doczekać, kiedy i ja będę mogła malować paznokcie, robić makijaż, czesać się godzinę przed wyjściem z domu i nosić buty na wysokim obcasie! Chciałam być taka jak ona, a teraz moja Ola, chce być taka jak ja! Wiele razy słyszałam już słowa
"Mamusiu, a jak będę już taka stara jak Ty, to..." lub
"Mamusiu, a jak byłaś młoda, to..." - uch... przyznaję - do tego ciężko przywyknąć!
Moje dziecko poszło do szkoły. Już za parę chwil nauczy się czytać, pisać, liczyć... Zacznie odkrywać świat i zadawać coraz mądrzejsze pytania. Zacznie dojrzewać ... a ja? No właśnie, dziś zdałam sobie sprawę z tego, że nie tylko moje dziecko rośnie, ale ja się starzeję! Czy to już czas, żebym usiadła w bujanym fotelu, chwyciła druty i zaczęła dziergać skarpety?! Czy to już czas włożyć na nos okulary i zacząć szydełkować? A może najwyższa pora zaczynać zdanie od
"Kiedy ja byłam w twoim wieku...." :D